Czy wiesz, że pod wodą znajduje się dużo śladów naszej cywilizacji? I nie mówię tutaj o Atlandtydzie, ale o wszystkich wrakach statków czy samolotów, antycznych ruinach czy nawet zalanych miastach. Mariusz Milka postanowił wyspecjalizować się w skanowaniu podwodnego dziedzictwa kulturowego, żebyśmy mogli zobaczyć to co kryją pod sobą morza i oceany. Dzisiaj opowie jak za pomocą tysięcy zdjęć, filmów tworzy cyfrowe modele podwodnych zabytków. Wyjaśni nam także po co to wszystko oraz w jakich ciekawych projektach brał udział.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć wszystkim, naszym gościem będzie Mariusz Milka, wcześniej u nas występował w odcinku na temat, czy warto zostać instruktorem na pełen etat. I od razu mam pierwsze pytanie: czy coś się zmieniło w twojej branży? Czy dalej jesteś instruktorem, czy nie?

Tak, dalej jestem instruktorem na pełen etat i właśnie zaczynam za tydzień w bazie nurkowej na Visie następny sezon.

To przypominamy, że dzisiaj jest kwiecień, bo odcinek pewnie później się pojawi. Czyli dalej warto być instruktorem, dalej jesteś instruktorem. Dzisiaj, Mariuszu, porozmawiamy w twoim temacie. Tematem to jest dziedzictwo kulturowe, i to głównie dziedzictwo kulturowe pewnie pod wodą, bo odcinek jest o nurkowaniu. Nie mam zielonego pojęcia w ogóle o dziedzictwie kulturowym, zawsze byłem kiepski z tej kultury, sztuki, raczej skupiałem się na naukach ścisłych, więc zacznijmy od tego, czym jest to dziedzictwo kulturowe, w szczególności to pod wodą?

No dobra, to są wszystkiego, wszelkiego rodzaju wraki statków, ruiny budynków, nawet całe ruiny zalanych miast, jak w Aleksandrii, jakieś elementy konstrukcji portowych, różnego rodzaju archeologiczne stanowiska. Czyli to wszystko, na czym nam jako społeczeństwu zależy, żeby to zachować, no i rozmawiamy o tym dzisiaj, bo ja się zajmuję dokumentacją tego pod wodą.

Czyli to są te wszystkie takie, nie wiem, starożytne jakieś, nie wiem, galeony, które gdzieś tam się zatopiły, ale czy też, nie wiem, jakieś konstrukcje z Drugiej Wojny Światowej?

No wszystko, wszystko można nazwać dziedzictwem kulturowym. Są różne oczywiście tego definicje, nie o to chodzi, żebym w tym podcaście je przytaczał. Chodzi po prostu o to, żeby udokumentować to, zanim to w ogóle zniknie.

No właśnie, po co to dokumentować? Ktoś to, nie wiem, ogląda?

No chodzi o to, żeby to miało szansę przetrwać wieku w formie cyfrowej. Wszystko teraz jest cyfrowe, więc zakładamy, że to, co jest cyfrowe w tym całym Internecie, że to będzie niezniszczalne, bo zawsze będą kopie tego. Jak to faktycznie będzie wyglądało, to się okaże za tysiąc lat, czy kolejni archeolodzy nie będą odkopywać resztek Internetu, żeby odzyskać jakieś dane, które my teraz uważamy za na tyle bezpieczne, że na zawsze pozostaną. W każdym razie, to dziedzictwo, jak wspominałem wcześniej, zanika, bo, zwłaszcza w słonej wodzie to się wszystko degraduje, koroduje, niszczy, rozpada, różnego rodzaju procesy tam zachodzą. Też różne trzęsienia ziemi powodują, że tak, jak na ziemi się coś potrafi zepsuć, co stało kilkaset lat, tak i pod wodą pęknie i zawali się jakaś ruina, o której nawet nie wiedzieliśmy. Coś zarośnie koralowcami, gąbkami, zasypie się piachem. To są tego typu rzeczy. Jak nurkujesz na wrakach też regularnie, to wiesz, że wracasz po roku czy dwóch i ten wrak nie wygląda już tak, jak wyglądał.

A to nie złomiarze zabierają?

No właśnie też, ale chroni się to przed wszystkimi, nie? Więc to jest też to. 

Czyli chcesz powiedzieć, tak dla osób, które nie są obeznane z tematem, że, nie wiem, za dziesięć–dwadzieścia lat taki Titanic zniknie nam totalnie?

No przecież wiemy, że znika już w tej chwili, ostatnio, jak pokazywali nagrania z lat osiemdziesiątych, a rok wcześniej pokazywali, Cameron pokazał chyba jakieś nowe nagrania, no to się ogromnie zmieniło już od czasów, jak kręcił swój film „Titanic”, od dziewięćdziesiątego tam któregoś roku, to już tam pewne elementy się porozpadały. Więc wiadomo, że to zniknie, rozpadnie się. I jest pełno takich rzeczy pod wodą, które chcemy zachować dla kolejnych pokoleń, dla nas, ale też żeby użyć tego edukacyjnie, żeby to pokazać ludziom, którzy niekoniecznie nurkują tak głęboko, ale niekoniecznie nurkują.

Albo może nie ma możliwości wydobycia z tego, z dna, żeby pokazać?

No, wydobycie jedno, ale jeżeli mamy coś chronić, to po co to wydobywać, tak? Może właśnie niech to tam zostanie, może ten wrak ma większą wartość dla nas historyczną, jeżeli on zostanie tam, gdzie zatonął, a my wykorzystamy różnego rodzaju techniki cyfrowe, żeby ludziom, którzy nie nurkują, umożliwić pozwiedzanie go tak, jakby nurkowali.

No czyli już wiemy, że, to jest moje kolejne pytanie, kto potrzebuje takiej dokumentacji? No te osoby nienurkujące mogą zobaczyć sobie na żywo jakoś, nie wiem, w wirtualnej rzeczywistości taki wrak, czy, nie wiem, jakieś kolumny, starą cywilizację pod wodą?

No jak najbardziej.

I kto jeszcze?

Generalnie tak, masz uniwersytety, masz muzea, które prowadzą jakieś tam działania historyczne, archeologiczne badania, no to im to jest potrzebne. Oni też to, dla kogo oni to robią? No można powiedzieć dla siebie. No nie, no robią te badania po to, żeby jakoś to upublicznić, żeby jakoś kogoś czegoś nauczyć na ten temat, żeby wyniki jakoś przedstawić. I znowu, można wyniki przedstawić w formie klasycznej, tak? To znaczy, na papierze, i przeczyta to dziesięć innych osób, które pracują na tym samym uniwersytecie, albo można pokazać to tak, żeby ludzie w ogóle byli tym zainteresowani, nie? Zwłaszcza przy tym, jak ta cyfryzacja się rozwija dookoła. No jeżeli nie jesteś na YouTubie czy na Facebooku, no to nawet nie wiadomo, że jesteś, nie? I tak samo z tym wszystkim, żeby to pokazać to dziedzictwo kulturowe, i bardzo wiele właśnie instytucji państwowych, edukacyjnych, muzeów, właśnie na tym się skupia, żeby to scyfryzować, żeby to pokazać, żeby dotrzeć z tym do ludzi. Już nawet nie tylko, żeby pokazać to w siedzibie muzeum, ale żeby każdy mógł to zobaczyć sobie zdalnie, tak? Żeby nie musiał się pojawiać. I tu też wchodzą kolejne aspekty, masz osobę z niepełnosprawnościami, które nie mogą nawet pojechać do muzeum, a mogą to zobaczyć. Osoby, które jakby są skazane na to, że zawsze są w domu, a teraz będą mogły zanurkować na wrak i odkryć coś, czego by, do czego nie miałyby dostępu, więc to też jest kolejna jakby grupa ludzi, która na tym korzysta. No generalnie za konserwację tego typu dziedzictwa odpowiadają rządy różnych krajów, tak? Więc znowu, im zależy na tym, żeby to było, i oni potrzebują specjalistów, którzy się tym zajmują. Centra nurkowe, które znamy, też chcą pokazać, co my tu mamy, no bo, wiesz, no wchodzisz teraz na przykład na taką bazę, bazę nurkowisk w Polsce, tak, na portalu spodwody, bardzo fajna zresztą, polecam. No i dobra, no zobaczysz, co, opisy i tak dalej, no ale co, może warto pokazać zdjęcia, co tam jest, nie? A może zdjęcie też niekoniecznie odda jakby istotę tego, co tam się znajduje? Może chcemy pokazać jeszcze więcej, zwłaszcza jak tam są jakieś elementy dziedzictwa kulturowego, tak? Jakieś ruiny, jakaś archeologia.

Tak się zastanawiam, czyli w takim centrum nurkowym taki obiekt też nie może pozwolić zaplanować nam nurkowania, bo to jakby wpłynąć, wypłynąć.

To jak najbardziej. I na przykład Bartek Pitala, który skanuje wraki, on je skanuje między innymi po to, żeby potem je z powrotem wydrukować i one mogą służyć jako fajne narzędzia do planowania nurkowań. Oczywiście, można to zostawić w formie cyfrowej i to też jest dostępne w formie cyfrowej, ale często okazuje się, że jak wszyscy są mokrzy, mają te małe komórki z małymi ekranami i tak dalej, to jest wygodniej na stole w centrum nurkowym zaraz przed wskoczeniem na łódkę postawić taki wydrukowany model i zaplanować dokładnie nurkowanie, które za chwilkę się odbywa.

No tak, pokazać, tu są niebezpieczne elementy, tu uważaj i tak dalej, i tak dalej?

Yhm.

No tak, wiesz, XXX (7:38). No dobra, to od strony technicznej, jak dokumentuje się takie dziedzictwo kulturowe? Bo dla mnie, dla laika, idę pod wodę, robię foto i już.

I to też jest forma dokumentacji cyfrowej, tak? Robi się zdjęcia. No i to tak się zaczynało, że robiło się zdjęcia, najpierw analogowe, potem cyfrowe i tak dalej, nie? Na pewnym etapie pojawiła się też fotografia trzysta sześćdziesiąt stopni, ona też daje pewne możliwości, ale też powoduje pewne utrudnienia, bo trzeba wcisnąć, uciec, żeby nie być na każdym zdjęciu, haha. Trzysta sześćdziesiąt widzi wszystko, nie? Ale też, ponieważ też się zajmuję fotografią trzysta sześćdziesiąt od jakiegoś czasu, to zauważyłem, że ona się dość też różni od fotografii takiej klasycznej, bo w fotografii klasycznej pokazujesz wycinek rzeczywistości, tak? Na którym chcesz, żeby ktoś się skupił. I ten ktoś nie wie, co jest dookoła, bo pokazałeś mu tylko wycinek rzeczywistości. Pokazując trzysta sześćdziesiąt, ty pokazujesz pewien punkt widzenia, wszystko z tego punktu widzenia. Więc jak tam będą śmieci, to to też śmieci będą. Nie możesz wykadrować czegoś, tak, w fotografii trzysta sześćdziesiąt, bo ona przestaje być fotografią trzysta sześćdziesiąt. Ale właśnie ona też jest fajna, żeby pokazać te punkty widzenia, jak ten wrak wygląda w środku na przykład, nie? Wstawiasz taką kamerkę, uciekasz na kilka minut, on sobie tam robi ileś zdjęć, wraca się, potem możesz pokazać komuś, jak by to było, jakby sobie wpłynął i może się porozglądać. Do tego wychodzi, dochodzi teraz też wideo trzysta sześćdziesiąt. To jest kolejny etap tego, czemu by tego nie sfilmować, trzysta sześćdziesiąt, całą wycieczkę można, jak tam się płynie, tak? Ale też w środku, jak te rybki pływają i tak dalej, i tak dalej, żeby pokazać, jak funkcjonuje taki element dziedzictwa kulturowego w tej chwili w tym środowisku podwodnym, gdzie dla ryb stał się po prostu elementem krajobrazu, nie? No i fotogrametria podwodna, w której ja się specjalizuję, i też której uczę. I to się rozwija coraz bardziej. Właśnie żeby w 3D zeskanować wraki ruiny, amfory, wszystko, co się tam znajduje pod tą wodą, i pokazać je w formie 3D bez wyciągania ich zupełnie.

To to już, o ile fotografię sobie wyobrażam, fotografię trzysta sześćdziesiąt też, bo to pewnie jakieś kamerki, fotogrametria, czym to jest? To jakieś, mówisz, skanowanie 3D, to jest podczas jakichś super, nie wiem, laserowych 3D urządzeń czy to jest coś prostszego?

Z laserowymi 3D to są eksperymenty, jest nawet jedna firma, która od trzech lat twierdzi, że mają super robota, który to robi, i jeżdżą po konferencjach i sprzedają ludziom te idee, ale nikt jeszcze tego nie widział. W każdym razie fotogrametria podwodna pokazuje, to jest, to znaczy, prostsze, prostsze w wykonaniu w momencie, jak idziemy na takie miejsce pod wodą, bo robimy, powiedzmy, setki albo tysiące zdjęć z różnych kątów, a potem przetwarzamy to na specjalnym oprogramowaniu na komputerach, które w tej chwili mają taką moc, jak komputery domowe, to na komputerze domowym można teraz zrobić, tak? W każdym razie przetwarzamy to na specjalnym oprogramowaniu i wychodzi z tego model 3D. Oczywiście to nie jest tak, że wrzucimy tysiąc zdjęć i on zawsze wychodzi, to po prostu trzeba cały proces przejść. Marcin Stempniewicz opowiedział o tym, jak on to robi, fotogrametrię podwodną, zalanych kopalń, no to jest ta sama technologia. Bartek Pitala, nie wiem, czy u ciebie był, jak nie, to może warto, żeby był, opowiedział, jak skanuje wraki.

Zapraszamy, Bartku.

No więc jakby to jest technologia, która coraz bardziej wchodzi pod wodę, tak? Fotogrametria podwodna, bo wcześniej na lądzie się takie rzeczy robiło.

I tu po prostu robimy dużo zdjęć i potem je sobie składamy?

No tak, po prostu, jak umiesz, to to jest „po prostu”.

Aha.

To znaczy, to nigdy nie jest po prostu, bo pod wodą, to wiesz, różne światło, kolory i tak dalej, ryba przepłynie, coś tam, generalnie robisz więcej zdjęć niż potrzebujesz, a potem musisz umieć to wszystko poprzetwarzać, żeby wyszło to, co chciałeś, żeby wyszło, bo przecież komputer nie wie, co ty chcesz, żeby wyszło, bo nawet nie wie, co to jest, tak?

No właśnie. To to moje pytanie, bo wydawało mi się przed chwilą, że to jest proste, że idę pod wodę, pytam dziesięć tysięcy zdjęć iPhonem ile wlezie.

Aha?

I potem klikam magiczny guzik „zrób obiekt” i jest.

Wiesz, jeszcze nie.

Jeszcze nie.

Prawdopodobnie w przyszłości będzie to łatwiejsze.

Że wrzucę sam iPhone’a.

Tak, tak, ale generalnie to, wiesz, tak samo, jak z fotografią. No możesz mieć teraz w iPhonie, wcisnąć przycisk „zrób zdjęcie” w trybie auto i on sobie tam wszystko porobi. I tak generalnie większości ludzi to wystarczy, ale, znowu, jak będziesz miał człowieka, który się zna na fotografii, to zrobi to lepiej, nie mając takiego iPhone’a, tak?

No to właśnie, to kto może się tym zajmować?

Dokumentacją? Generalnie każdy, kto umie wystarczająco dobrze nurkować, żeby się nie skrzywdzić, tak? Haha. Bo od tego trzeba zacząć. Ale, teraz tak, dziedzictwo kulturowe jest objęte szczególną ochroną, tak? Znowu, poszczególne kraje podpisały różne konwencje i odpowiedzialne są za to, żeby to chronić, więc bardzo często, żeby zanurkować w takich miejscach, to trzeba mieć różne pozwolenia. Więc być może w jakimś kraju gdzieś trzeba mieć jakieś szczególne kwalifikacje do tego. Nie słyszałem, żeby to było, zwykle jak przedstawiam się, że to potrafię, i pokazuję, co potrafię zrobić, to te pozwolenia zostaną mi dostarczone, tak? Więc to jakby nie jest problem. No ale trzeba się tego nauczyć gdzieś, nie? Trzeba poćwiczyć, trzeba to porobić.

W odcinku z Magdaleną Nowakowską o archeologii podwodnej zawsze pytałem, czy trzeba jakiś skończyć kurs, szkolenie. No bo są studia ogólnie archeologii podwodnej.

Tak, tak, tak.

To, co się fajnego dowiedziałem, to żeby na przykład tych rzeczy nie dotykać, nie ruszać.

Tak.

Bo można zepsuć, nie wyciągać, tak? To też pewnie jakieś takie, nie wiem, (nieczytelne) [00:13:22], żeby nie wpaść na przykład w jakiś tam statek i go rozwalić.

Dokładnie.

No bo nici z tej dokumentacji.

No większość tej dokumentacji w tej chwili opiera się raczej o jakieś techniki fotograficzne, bo nawet jak robimy fotogrametrię, to ostatecznie robimy zdjęcia, nie? Więc warto sobie to wyobrazić jako coś takiego, no właśnie umiem trzymać pływalność, nie zrobię szkód, nie skrzywdzę siebie ani innych, to mogę zacząć to robić.

A lepiej robić takie zdjęcia samemu czy z kimś? Bo mówi się, że nurkowanie to nurkowanie partnerskie, tak?

Ja tak robię. Zawsze mam kogoś innego, zwłaszcza jak ja robię zdjęcia, to ktoś mnie tam pilnuje, bo jak ja się na przykład zaczepię gdzieś na tym wraku, robiąc zdjęcia, trzymając aparat w rękach, to może niekoniecznie sam będę się potrafił odczepić, tak? Więc jakby ja zawsze nurkuję z kimś.

Czyli to nie jest tak, jak w fotografii klasycznej, że osoba towarzysząca jest zdenerwowana, że tak stoimy w jednym miejscu?

To znaczy, generalnie ja się staram robić dokumentację podwodną, mając do dyspozycji na wyłączność jakieś miejsce, z osobą, która wie, że będę się zatrzymywał i robił zdjęcia, no ale zdarza się też tak, że płynie jakaś grupa nurkowa i też trzeba celować z tymi zdjęciami pomiędzy nurków, żeby ich potem nie trzeba było wycinać z tych zdjęć, nie?

Bo zostanie obiekt z nurkami, tak?

No dokładnie, no.

No czyli to jest, dosyć skomplikowane to się wydaje. No zwłaszcza że to środowisko, w którym robisz zdjęcia, no nie jest statyczne, ono się przemieszcza.

No dokładnie. Ale przez to, że ty się też przemieszczasz, pokazujesz te różne punkty widzenia, to na przykład jak robisz to, potem przetwarzasz to w formie 3D, to możesz wykluczyć te wszystkie fragmenty, które powstały, dlatego, że pojawiła się ryba w międzyczasie. Bo ta ryba się nie pojawiła na obiekcie, tylko przed obiektem lub za obiektem, więc jeżeli stworzysz model 3D, to obiekt będzie generalnie tak, jak wyglądał, tylko ta ryba będzie takim koślawym kawałkiem czegoś, albo przed, albo za, więc to można jakby wykluczyć.

Teraz mam takie pytanie. Czy wizura przeszkadza, pomaga czy w ogóle jest do usunięcia? Na przykład brak, ciężka wizura, (nieczytelne) [00:15:23] w wodzie?

Jeżeli opieramy się o techniki fotograficzne, no to im lepsza wizura, tym lepiej to wygląda, bo to jest generalnie robienie zdjęć, im lepsze masz zdjęcia, tym lepiej wyjdzie ostateczny efekt.

A zdjęcia robisz z dalekiej odległości, czy z tej, i z bliskiej, i z dalekiej?

No to jest też ciekawe, bo o ile na lądzie można robić z daleka i z bliska, i jakby one się czasem uzupełniają, oprogramowanie jest optymalizowane pod wszystko, co się dzieje na lądzie, i masz przezroczyste powietrze i kolory są generalnie takie same, chyba że jesteś daleko, to wszystko się robi niebieskie, no to pod wodą, to nawet jak stoisz blisko, to się wszystko robi zielone, niebieskie albo inne, więc generalnie im bliżej, tym lepiej. Tylko, znowu, jeżeli podchodzisz bliżej, to fotografujesz mniejszy wycinek obiektu. Skoro fotografujesz mniejszy wycinek, to żeby całość sfotografować, to ty musisz mieć ileś razy więcej zdjęć. I kończysz, mając dziesięć tysięcy zdjęć, piętnaście tysięcy zdjęć albo więcej. Ostatnio skanowałem antyczne wybrzeże, antyczne nabrzeże na Visie dla Uniwersytetu w Splicie, i tak po dwóch tygodniach nurkowania i codziennego fotografowania skończyłem, mając jakieś sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć.

Ile? Sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć?

Sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć.

I to nie było w jeden dzień, tylko…?

Nie, to na przestrzeni dwóch tygodni, ale było paskudnie zimno i to już był listopad, więc rano się jeszcze nie chciało wchodzić do wody, potem się wchodziło na jednego nura i tyle, to po prostu takie nury dwugodzinne były. Raz czy dwa razy wszedłem dwa razy do wody jednego dnia, ale tak naprawdę ten drugi to już był wieczorny nur, na szczęście miałem takie duże światła, że mogłem to fotografować jeszcze z tymi światłami, ale generalnie tak.

Wydaje się to coraz bardziej skomplikowane dla mnie, do tej pory wydawało mi się, że to wchodzisz do wody, klikasz jak głupi zdjęcia i gotowe, a tu mówisz projekt, sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć, światła, lepsza pływalność. No jak to ogarnąć, nie?

No ale to już jest, to jest inny poziom tego, tak? To nie jest coś, od czego się zaczyna. Jak ja zaczynałem, to zaczynałem na małych jakichś projektach. Też jak uczyłem różnych ludzi fotogrametrii podwodnej, tak? Na przykład Bartek Pitala, on zaczął od, nawet przed koparką słynną, którą zeskanował, która nie jest dużym obiektem, to znaczy, jest, ale nie jest jakimś ogromnym, to on jakieś tak mniejsze elementy na jeziorach czy stawach, czy zalewach polskich poskanował. Dopiero jak się nauczył, no to zaczął robić większe projekty i widzimy tego efekty. Więc tak samo w moim przypadku, no zacząłem od czegoś małego, a potem się rozwijam i ponieważ robię to profesjonalnie, no to ktoś to robi, to ja robię, tak? Ja robię takie duże projekty.

No to właśnie teraz pytanie, czy trzeba skończyć jakąś szkołę czy jakieś kursy, coś gdzieś jest dostępnego, żeby zająć się fotogrametrią?

To znaczy, generalnie nie jest to wymagane, bo tych kursów też nie ma jakoś specjalnie dużo, tak? Ale to się zmienia powoli. Poza tym, ja na przykład w międzyczasie w Szwecji zrobiłem kilka kursów na Uniwersytecie w Göteborgu, na przykład „Zaawansowane cyfrowe narzędzia do ochrony dziedzictwa kulturowego”, bardzo to się ładnie nazywa kurs, albo „Wizualizacje danych 3d w archeologii”. To wszystko się o to samo opiera, więc tak naprawdę zrobiłem sobie takie jakby studia podyplomowe z tego. Ale też znowu, te wszystkie kursy na razie opierają się o dokumentację tego na lądzie, tak? Więc ci z nas, którzy wchodzą pod wodę, to tak naprawdę w dużej mierze jeszcze eksperymentują, naginają możliwości oprogramowania komputerów, sprzętu. Wykorzystujemy to wszystko w celach, do których to nie zostało stworzone, ale to jest jakby normalne, nie? Że tak się dokonuje przełomu, nie? I potem ktoś mówi: o kurczę, to w takim razie wymyślimy coś takiego, wymyślimy coś takiego, to może trzeba napisać nowe oprogramowanie do tego, może lepszy sprzęt, nie? Tak samo się nurkowanie rozwijało, no przecież jak zaczynali nurkować, to albo montowali własny sprzęt, albo dostosowywali coś, co istniało, do nowego środowiska.

Już mówię, poza samym tym oprogramowaniem, które wyrenderuje nam obiekt, to sama wiedza chyba, nie wiem, informatyczna jest przydatna, no bo sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć, żeby gdzieś to zarchiwizować, skopiować z jakiejś karty, to też…

Nie, no to wrzucasz na dysk, robisz sobie, wiesz, na jakąś chmurę back-upa, żeby w razie czego to było. To jakby nie jest problem. To znaczy, jak, znowu, jak już dojdziesz do poziomu, że potrafisz zrobić sto pięćdziesiąt tysięcy zdjęć, to nie jest problem, tak? Przy małych projektach, to naprawdę, takie do tysięcy zdjęć to na każdym domowym komputerze praktycznie pójdzie. Chociaż niektóre są słabsze, to będzie to się robiło kilka dni, nie? Ale takie, powiedzmy, jak ktoś chce zeskanować wrak, nie? Taki jakiś wraczek, nie wiem, który ma dwadzieścia metrów, trzydzieści metrów długości, no to zgaduję, że to będzie między dwa a cztery tysiące zdjęć, żeby to jakoś tam ładnie wyglądało. To jest do przetworzenia na jakimś takim lepszym komputerze. W tej chwili za pięć tysięcy złotych kupisz komputer, który ma kartę 3D do grania i to wystarczy w zupełności, tak?

Ja myślałem, że mały obiekt to nie jest wrak dwadzieścia metrów, tylko, nie wiem, krzesło.

No krzesło to nie, bo jak masz, nie wiem, amforę czy parę cegieł i tak dalej, no to będzie kwestia, nie wiem, pięćdziesięciu zdjęć? To naprawdę jesteś w stanie to przetworzyć na każdym komputerze, tak?

Okay, okay. I od takich przedmiotów warto zacząć?

No tak, jak najbardziej, zaczyna się od czegoś małego, a dopiero potem iść dalej, bo ten. I naprawdę, wiedza informatyczna wątpię, że się przydaje, bo te narzędzia są tak skonstruowane, że po prostu trzeba się nauczyć obsługi programu i bardziej rozumieć, co on robi. Bo on też nie zawsze ci wytłumaczy, jak to działa, pewne algorytmy są zaprogramowane i nie są opisane, i trzeba eksperymentami dojść do tego, co będzie, jak zmienię to, co będzie, jak zrobię to.

Zdarzyło ci się kiedyś stracić te zdjęcia z jakichś nurkowań?

W sensie jak stracisz, w trakcie nurkowań?

No nie wiem, że nurkujesz, nurkujesz, skopiowałeś na dysk, a dysk, nie wiem, utonął.

Nie, no takich rzeczy nie było, ale to wiesz, im większy jest projekt, to u mnie jest tak, że, no, muszę sobie zaplanować wcześniej, jak znam to miejsce, jak będę płynął, bo to się na jednym nurkowaniu nie skończy, tak? To muszę sobie jakoś tam wyobrazić, jaki fragment chcę zeskanować, co wcale w rzeczywistości może się nie okazać, że uda mi się aż tyle zrobić albo za dużo, tak? I teraz wejdę tam do tej wody i coś się zaczyna dziać, to muszę znowu zmienić plan na żywo, bo, nie wiem, bo się wizura zmieści, zepsuła w jednym miejscu, może z innej strony przypłynęła grupa. I w głowie mam, co zeskanowałem, a co nie. Mija trzydzieści minut nurkowania, ja za sobą mam już kilka tysięcy zdjęć i dalej muszę między, między płynięciem z jednego miejsca do drugiego pamiętać mniej więcej, co sfotografowałem, a czego jeszcze nie, tak? I potem mi się wydaje, że coś zrobiłem, wracam zadowolony, że mam połowę wraku, no i przetwarzam, no i generalnie mam tę połowę wraku, tylko tam są dwie dziury na środku, bo czegoś nie zeskanowałem, haha. No i w tym momencie za drugim razem nie tylko muszę drugą połowę zeskanować, ale muszę wrócić i pokryć te dziury. Tylko za drugim razem, jak tak płynę, to się okazuje, że tam znowu jest jakaś grupa i ćwiczy coś do kursu wrakowego i tam się nie da dojść. No i w tym momencie, wiesz, to mi się wydłuża i w ten sposób się komplikują te projekty. Albo się zmienia widoczność, oświetlenie i potem program nie bardzo chce to poskładać w jeden model i ci wychodzą dwa na jednym, taki duch, nie? Że masz generalnie jeden model, ale coś tam półprzezroczystego z niego wystaje, co jest elementem tego samego wraku, ale…

Tylko nie dopasował zdjęcia?

Nie dopasował i znowu musisz kombinować, jak się tego pozbyć i jak to naprawić. Ale zdjęć nie straciłem jeszcze.

Okay. No tak, ale poprawianie kolorów na iluś tysiącach zdjęć to też trzeba.

No dokładnie.

Albo robić to ręcznie, albo jakiś automat sobie wymyślić.

No, i tak, i tak robiłem. Ręcznie się da, ale tak do trzech i pół tysiąca zdjęć, haha.

Na długie wieczory albo długie dekompresje, nie?

Haha, dokładnie.

Już sobie wyobrażam, siedzisz sobie z tabletem pod wodą na deko i poprawiasz zdjęcia. No właśnie, gdzie się można tego nauczyć poza szkołami? Mówisz, że studiowałeś w Szwecji, no ale nie każdy pojedzie do Szwecji.

No nie, ale można się na przykład u mnie nauczyć tego przez Internet, od kilku lat prowadzę kursy z fotogrametrii podwodnej właśnie przez Internet, i po polsku, i po angielsku. W tym roku zacząłem, dołożyłem jakby nowy kurs, który się skupia właśnie jeszcze na dokumentacji dziedzictwa kulturowego i nad wodą, i pod wodą. To jest generalnie rozszerzona wersja tego standardowego kursu podwodnego o kilka dodatkowych umiejętności, które się przydają, dlatego że coraz więcej osób, które zajmuje się fotogrametrią podwodną tak amatorsko odkrywa, że ich umiejętności są przydatne właśnie archeologom czy innym osobom, które zawodowo zajmują się ochroną tego dziedzictwa i zaczynają się między sobą dogadywać, żeby współpracować. No to zaproponowałem, że zrobię jeszcze taki dodatkowy kurs, żeby lepiej się dopasowywali, prawda? Można też, wiem, że na YouTubie niektórzy się uczą. No wszystkiego się można uczyć na YouTubie, tylko problem z YouTubem jest taki, że niekoniecznie osoby, które prowadzą na jakiś temat program, podcast czy bloga, świetnie się na tym znają, bo im niekoniecznie zależy na przekazywaniu wiedzy, tylko niektórym zależy na tym, żeby budować popularność i reklamy umieszczać, tak? A jeżeli się na czymś nie znasz, to dopóki nie obejrzysz piętnastu odcinków, nie potestujesz, to nie wiesz, czy to było dobre, czy nie. I można dobrze trafić, a można się przejechać. No i też trafiają do mnie tacy studenci, co próbowali przez dwa lata się czegoś nauczyć na YouTubie, i stwierdzili, że bardzo dużo czasu stracili, bo nie nauczyli się właściwej rzeczy, nie?

A żeby przyjść na taki kurs, to, rozumiem, trzeba już umieć nurkować chociażby? Bo nie uczysz online nurkowania.

No nie, ale ja prowadzę zarówno te lądowe, jak i podwodne kursy, więc jak ktoś nie umie nurkować, to mogę nauczyć tego na lądzie, jak przeniesie potem te umiejętności z lądu pod wodę, no to to będzie dobrze, nie?

A ile trwa taki kurs

Generalnie podstawowy u mnie kurs trwa cztery spotkania, każde około trzech godzin, czyli w sumie z dwanaście godzin takiego uczenia jeden do jednego, jak teraz rozmawiamy, ale tam jest też dużo zadań domowych, więc generalnie trzeba dołożyć do tego jeszcze z trzydzieści–czterdzieści godzin na własne zadania domowe, które potem omawiamy i robimy tak, żeby, jak już ktoś skończy ten kurs, to faktycznie potrafił zanurkować i zeskanować wrak albo przynajmniej zeskanować wrak, jak nie umie nurkować.

Czy dajesz zadania domowe typu, nie wiem, idź na honoratkę i zeskanuj mi w 3D jakiś tam helikopter?

Nie, nie mówię, gdzie ma ten, tylko jest zadanie domowe pod tytułem okay, masz zrobić projekt, który składa się ze stu dwudziestu zdjęć i ma coś tam przedstawić, tak? I potem masz na przykład nakręcić film tego samego obiektu, odzyskać z niego klatki i potem przetworzyć osobno zdjęcia, osobno klatki i zobaczyć, jaka jest różnica między jednym a drugim. A potem, jak ci wyjdą dwa osobne obiekty, jeden z klatek, drugi ze zdjęć, to połącz zdjęcia z klatkami i zobacz, co ci wyjdzie. Więc tego typu rzeczy.

To ciekawe, właśnie w sumie tak, no bo film to tak naprawdę dużo zdjęć.

No tak się wydaje, ale są zady i walety tego, nie, robienia tym filmem. I tego też uczę, robienie filmem, robienie zdjęciami, no właśnie o to chodzi, że jak już coś robi, to żeby ktoś od początku do końca nauczył i wiedział, o co chodzi. I potem widzisz efekty, no. Mamy tych naszych fotogrametrystów różnych, którzy zaczynają coś robić, i mi się to bardzo podoba, że coś się w tej dziedzinie dzieje, że, no, w Polsce mamy bardzo dużo dobrych nurków, tak? Więc gdyby ich wszystkich nauczyć fotogrametrii podwodnej albo część z nich, to byśmy świetnie mieli wszystko udokumentowane i w Polsce, i na świecie. Niesamowite aplikacje 3D, które by pokazywały różnego rodzaju zanurzone obiekty, mapy i tak dalej, i tak dalej.

Ja już się śmieję, że już pisałem właśnie do Marcina, że jak będzie wszystko w 3D, to już nie trzeba będzie nurkować, haha.

Aha, no. Ale to jest, wiesz, to jest kolejna rzecz, to też, jak studiowałem właśnie te aspekty związane z dziedzictwem kulturowym, z cyfrowością tego i tak dalej, i tak dalej, tam też się wielokrotnie, już badania są na ten temat, wielokrotnie pojawia się problem, wyimaginowany, się okazuje, że różnego rodzaju muzea czy instytucje, które odpowiadają za jakieś dziedzictwo kulturowe, boją się robić ich cyfrowych kopii, dlatego że część ich budżetu pochodzi z biletów i boją się, że jak opublikują w świeci zeskanowaną „Mona Lisę” czy, nie wiem, czy Louvre czy jakieś tam słynne ruiny, to ludziom to wystarczy i nie będą już przyjeżdżać. I wtedy wszyscy na tym stracą, to znaczy instytucja, która utrzymuje się z biletów, bo wszyscy na tym zyskają, bo nowe osoby dostaną dostęp do czegoś, do czego by nie miały dostępu. Ale faktyczne rzetelne badania pokazują, że im więcej publikujesz cyfrowych kopii w sieci różnych rzeczy, tym więcej osób jakby nabiera tej świadomości, że to istnieje, i więcej osób chce zobaczyć oryginał, nie? Więc to też jest ciekawy punkt widzenia.

Trochę jak z filmami pirackimi, gdyby nie filmy pirackie, to ludzie by się nie dowiedzieli o wielu utworach.

Haha, no nie wiem, no.

A powiedz mi, co poza takimi, no, dla mnie typowymi technikami cyfrowymi, czyli obsługą aparatu, komputera, żeby zajmować się tą fotografią podwodną, fotogrametrią i tak dalej?

To znaczy, nie rozumiem pytania, jeszcze raz.

Jakie jeszcze trzeba mieć umiejętności tak naprawdę?

No właśnie nie wiem, czy trzeba mieć jeszcze jakieś umiejętności. No każdy może zacząć. Jeżeli umiesz nurkować i umiesz trzymać kamerę, to w przypadku zwłaszcza fotogrametrii podwodnej ty możesz robić tysiące zdjąć, które mają pokazać ten obiekt z różnych stron. One nie muszą być ładne, tak? Aparat może automatycznie robić te zdjęcia. W moim przypadku, ja na przykład odpalam kamerkę GoPro, bo bardzo częstą nią skanuję, to ona sama robi co sekundę zdjęcia. Ja mam to przycelować.

Okay. A jakaś, nie wiem, umiejętność dobrego zawiśnięcia, nie wiem, w toni?

Ale ja zakładam, że to każdy nurek potrafi, przecież czegoś się uczą na tych kursach, nie? Jestem instruktorem nurkowania, znam standardy, no i wiem, że jak ktoś kończy kurs OWD, no to potrafi nurkować.

Czyli to nawet po OWD spokojnie można zająć się fotogrametrią w ramach limitów swoich?

Tak, jak najbardziej. Jeżeli to OWD faktycznie spełniało standardy, bo też wiemy, jak bywa, no to potrafisz na tyle zawisnąć albo płynąć powoli, żeby te zdjęcia robić.

Z tym pływaniem powoli to jest ciężko.

A kiedy robiłeś ten kurs? Haha.

Ja to lubię wszystko na szybko. Właśnie, jak to się w ogóle zaczęło, że zająłeś się tą fotogrametrią podwodną, skąd pomysł?

Pomysł pojawił się zupełnie przypadkiem, bo generalnie jakby każdy spojrzał w swoje życie, to większość najfajniejszych rzeczy to zrobił przez przypadek, nie? Więc mieszkałem w Wielkiej Brytanii, to znaczy, generalnie tak, ponieważ ja z wykształcenia zajmuję się edukacją, to jakby rozumiem, jak ważna jest koncepcja całożyciowego uczenia się. No i jak miałem trochę czasu, to robiłem sobie różne ciekawe kursy przez Internet, z różnych dziedzin, no i kiedyś zobaczyłem: jest kurs o dinozaurach, fajnie, robi go uniwersytet z Kanady, w Albercie, oni mają kawał własnej pustyni, na której wykopują te dinozaury, no i tacy bardzo podekscytowani naukowcy opowiadali o tym. No super kurs o dinozaurach. No i super, robię sobie ten kurs o dinozaurach, dużo się nauczyłem, no i w pewnym momencie pokazują takie 3D kości dinozaura, nie? No i patrzę: jak oni to zrobili, jakimś skanerem cyfrowym, skaner laserowy jakiś? Zaczynam myśleć. Oni ciągle o tych dinozaurach gadają, a ja już w głowie, jak już myślę, jak oni to zrobili. No ale dobra, myślę, pewnie jakiś skaner. Potem pokazują wykopaliska, nie? W 3D. Wygląda to jak zdjęcie, a jednak kamera się rusza i można to sobie pooglądać z każdej możliwej strony, więc tak pomyślałem: no nie, jak oni to zrobili? Ja też chcę umieć coś takiego zrobić. No i zacząłem grzebać w sieci, dowiedziałem się, że jest taka technika, która się nazywa fotogrametria, i zacząłem się tym amatorsko zajmować, wtedy nie było do tego podręczników, wtedy mówili, że się nie da i tak dalej, nie? No i, zwłaszcza jak napisali mi, że się nie da tego robić GoPro, a ja miałem tylko GoPro, a potem ktoś napisał, że nie da się tego robić pod wodą, a ja już byłem nurkiem, no to „ja nie dam rady?”, nie?

Powiedz mi, jak to się stało, że zająłeś się tą dokumentacją podwodnego dziedzictwa kulturowego? No bo wcześniej zajmowałeś się fotografią pod tą, skanowaniem dinozaurów, tak? A potem nagle dziedzictwo kulturowe. Jak z dinozaurów przeszedłeś na dziedzictwo kulturowe?

No nie skanowałem dinozaurów, ja po prostu się tam zainspirowałem, ale skanowałem wszystko, co mnie interesowało, więc też wraki, ale to znowu przez przypadek wyszło. Zadzwonił do mnie Piotr Stós i mówi: słuchaj, no w Chorwacji archeolodzy znaleźli wrak czterdzieści pięć metrów pod wodą, starożytny rzymski, w prawie nienaruszonym stanie, po prostu skarb, nie?

Taki prawdziwy wrak drewniany?

No ale, drewno to może tam jest, bo ono zostało zjedzone, ale może pod piachem jest, ale, wiesz, te amfory i to wszystko, nie? Więc kilkaset amfor, mówi, i tak dalej, i tak dalej, nie? Podekscytowany, jak to Piotr Stós o tym mówi, no to ja też się podekscytowałem. Ja, no, no jasne, i oni chcą, żebyś ty to zeskanował, nie? A tak przy okazji, to to jest ściśle tajne, bo to jest dla rządu, wchodzisz w to?

Haha, no ba, nie?

No jasne, nie? Zwłaszcza że w kalendarzu, jak patrzyłem, bo wtedy na Cyprze pracowałem w takim centrum nurkowym nastawionym bardzo na gości hotelowych, to ja w kalendarzu miałem codziennie Discover Scuba Diving dwa razy dziennie do śmierci, więc ja od razu powiedziałem: dobra, słuchaj, za dwa tygodnie tam jestem, nie?

No tak, zdecydowanie coś ciekawszego.

I z Cypru do Chorwacji, i lecimy i ten, i skanowałem to, wiesz, dwa tygodnie później.

I ile zajęło takie skanowanie?

Pierwszy raz, jak tam popłynęliśmy, ja przypłynąłem w ogóle tak na tydzień, ale pogoda była tragiczna i codziennie opóźnialiśmy to. I wyszło na to, że mamy tylko jeden dzień, żeby to zeskanować, i musimy jeszcze dwadzieścia parę kilometrów przepłynąć na pontonie, więc popłynęliśmy tam razem z Piotrem Stósem i Rysiem Kląskałą, i wskoczyliśmy tam skanować to podczas jednego nurkowania dekompresyjnego, dwadzieścia pięć minut. Czyli w dwadzieścia pięć minut dwóch fotografów, jeden safety diver, tak? Daliśmy radę zrobić wstępny model tego, no ale wtedy, jak pokazaliśmy ten wynik, to i w Ministerstwie tam Kultury, i na uniwerku powiedzieli wow, i od tego czasu zacząłem z nimi współpracę.

I potem był, jeszcze raz skanowałeś ten wrak?

No i potem jeszcze, jak już powiedziałem im okay, ale to nie jest to, co tak naprawdę jestem w stanie zrobić, to po prostu pogoda była taka, pierwszy raz to widziałem, teraz wiedząc, mając ten wstępny skan, mogę to zrobić lepiej, tylko będę potrzebował pojechać tam na dwa, trzy tygodnie. Oni mówią: nie ma sprawy, bo tam w listopadzie akurat będą się odbywały pierwsze badania archeologiczne, jakieś tam kopanie, to możecie dołączyć i ten, i zeskanujesz, i wraz z Eweliną po prostu wskoczyliśmy tam do tej ekipy i przy okazji, jak odbywały się tam badania zalanej antycznej willi na tej samej wyspie, na głębokości dwóch metrów, jak tylko było trochę wolnego czasu, na łódkę i płynęliśmy do tego antycznego wraku czterdzieści pięć metrów, nurek za nurkiem, piętnasto-, osiemnastominutowe nurkowania, kilkanaście w sumie, tysiące zdjęć. No ale efekt teraz można podziwiać w Internecie.

Super. Tak się trochę śmieję, że jak patrzą na ciebie archeolodzy, to wyglądasz jak taki turysta, który robi miliony zdjęć pod wodą, haha.

A ja specjalnie do podcasta ubrałem moją niesamowitą koszulę, którą sobie kupiłem ostatnio w Wietnamie. Polecam, jakby ktoś był w Wietnamie, jest taka miejscowość bardzo ładna, Hoi An się nazywa, i tam jest pani krawiec numer czterdzieści jeden, bo tam mają numery, tam, jak są pozarejestrowani w tym kraju, pani krawiec numer czterdzieści jeden, nazwiska nie potrafię wymówić, ale ona zawsze się reklamuje jako krawiec czterdzieści jeden, potrafią takie ładne koszule w rybki uszyć.

Ekstra, super, haha.

To w jakich jeszcze ciekawych projektach badawczych lub innych z tym związanych brałeś udział?

No, nie o wszystkich mogę powiedzieć, bo to ściśle tajne, bo to dla rządu, tak? Haha. Nie no, wiesz, nie żartuję, to znaczy są takie sytuacje, że archeolodzy coś znajdują i jest to właśnie tak, jak w Chorwacji teraz dużo działam, jest to utrzymywane w tajemnicy przez dłuższy czas, żeby tego nikt nie rozkradł, dopóki to nie zostanie przebadane, zabezpieczone i tak dalej, no i na etapie tego badania potrzeba zrobić dokumentację i wtedy, wtedy tam wchodzę to dokumentować, więc trochę tego jest. Co jeszcze? No właśnie, o czym mogę mówić, to jakby ta, też ta druga strona, jak już się to zeskanuje, jak to pokazać, tak? I na przykład w tej chwili już w Narodowym Muzeum Morskim w Splicie, w Chorwacji, jest pierwsza multimedialna taka wystawa, mają taki pierwszy multimedialny pokój poza tymi wszystkimi potłuczonymi amforami i rzeźbami, no i tam zrobili to w wirtualnej rzeczywistości, tam jest co najmniej chyba jeden mój projekt w tej chwili, ten wrak właśnie antyczny, chyba drugi już też tam wrzucili, też jeszcze nie wiem, bo nie byłem, ale można to właśnie w tych hełmach pooglądać, tak? Do tego na dotykalskich ekranach coś tam jest, więc w tego typu rzeczy teraz jestem tam zaangażowany. Co jeszcze? No też współpracuję z Marcinem Stempniewiczem, który, jak, ty też z nim współpracowałeś, skanował i dalej skanuje kopalnie zalane. Z tym, że ja z nim nurkuję tam, po co ja bym właził do jakiejś, wiesz, ciemnej dziury gdzieś tam, nie?

Haha.

Po prostu jak on ma te tysiące zdjęć i potrzebuje wsparcia przy przetwarzaniu jakichś elementów, no to wtedy się komunikujemy i tam go wspieram. Zresztą, Marcin teraz będzie więcej tych rzeczy robił, zresztą powstaje fundacja, która się będzie tego typu rzeczami zajmowała, ale to pewnie on już niedługo będzie o tym więcej opowiadał. Co jeszcze? Na lądzie, na lądzie jeszcze trochę robiłem, też w Chorwacji, dla różnych tam agencji rządowych chorwackich i nie tylko. Na przykład na wyspie Hvar antyczne ruiny willi rzymskiej i też greckiej wieży. Więc w trochę projektów jestem zaangażowany w tej chwili.

A już znasz jakieś, nie wiem, ciekawe takie projekty cyfryzacji tego dziedzictwa kulturowego na świecie, które, nie wiem, warto obejrzeć, zobaczyć?

Na pewno, jeżeli patrząc nurkowo, to na Malcie jest to muzeum podwodne, oni to nazwali Underwater Museum, chyba, z tego, co pamiętam, tak? Trzeba sprawdzić, ale tak mi się wydaje. I poskanowali wszystko, co mogli, wszystkie te wraki najfajniejsze, które mają dookoła, i udostępnili to w sieci jako model 3D, jako zdjęcie chyba czy film trzysta sześćdziesiąt i chyba jako mapę, tak? Więc każdy nurek może zobaczyć, co tam jest, co tam jest, zanim tam popłynie. I to jest też bardzo fajny projekt. Wiem, że trochę pasjonatów jeździ na Truk skanować tam te wraki, póki nie są do końca zniszczone przez nurków i przez warunki środowiskowe. Na dnie Wielkich Jezior w Stanach też teraz skanuje się trochę tych wraków, bo one nie są zjedzone przez nic, te drewniane statki jak zatonęły, tak tam leżą. Więc jest trochę tego. W Morzu Czarnym kilka lat temu też znaleźli na dużych głębokościach jakieś antyczne wraki, które jeszcze mają żagle i maszty, i to też tam poskanowali. Więc trochę tego jest.

A jak to wygląda u nas w Polsce?

No jeszcze niewiele jest. Wiem, że kilka uniwersytetów zaczęło to robić. Wiem, że jakieś muzea już zaczęły to robić. Ja w Polsce normalnie nie mieszkam, więc tylko tyle, co do mnie dociera, tak? No staram się to zmienić, no mówię, uczę tych nowych, nowe pokolenie fotogrametrystów, tak? Efekty też widzimy, chłopaki robią no niesamowite projekty, to teraz ja się od nich też dużo uczę, bo oni poszli każdy w swoją stronę, nie? Czy Marcin właśnie w stronę tych kopalń zalanych i tuneli, czy Bartek w stronę wraków i drukowania, więc jakby też wymieniamy się wiedzą. Więc tu się dzieje w tym, ale, mam nadzieję, się będzie działo jeszcze więcej.

Ja też mam taką nadzieję, to chętnie bym to pooglądał w takim razie.

No ale to pooglądał, ale kiedy? To jak już jesteś nurkiem…

Haha.

IPhone’a masz.

Jeszcze obudowę.

No to obudowę sobie kupisz, zrobimy kurs i ten, i zaczniesz skanować, nie?

Najpierw od krzesła jakiegoś.

Pod wodą.

Tak.

Ale powiem ci, że jak robiłem też warsztaty dla studentów w Chorwacji, bo kilka uniwersytetów z okolicznych krajów dogadało się na taki wspólny projekt z warsztatami i skanowaniem właśnie pod wodą, to robiłem część warsztatową dla nich i nawrzucaliśmy różnych śmierci do basenu i się, prawda, skanowało, a wcześniej też w sali poukładaliśmy krzesła, żeby udawały wrak, wrzuciliśmy je na wielką kupę i każdy musiał to jakoś zeskanować i zobaczyć, jakie efekty mu wyjdą, nie?

No to ciekawe zajęcie.

No bo generalnie jak widzisz wrak pod wodą, to nie zawsze jest takim ładnym statkiem, jak pływał na powierzchni.

No zdecydowanie, zwłaszcza jak, nie wiem, trafiło go coś i się rozpadł.

I cała istota jest w tym, żeby to sfotografować z każdej strony, nawet z tych stron, co kiepsko to widać, bo jeżeli czegoś nie sfotografujesz, to komputer tego nie przetworzy i nie będzie tego elementu na finalnym skanie.

Ja się obawiam, że jakbym zaczął coś skanować długo, to by mi się to nurkowanie znudziło.

No to też, wiesz, to też zależy, bo z drugiej strony, wiesz, ja jestem na co dzień instruktorem nurkowania, więc dla mnie wyjście bez ludzi, tak, o których się muszę martwić, na zeskanowanie czegoś fajnego, no to jest atrakcja i też, wiesz, jak dzwonią…

Ja chcę sam, haha.

Tak, jakby dzwonią, dzwonią z Ministerstwa Kultury w Chorwacji, że jest coś do zeskanowania, jakiś ściśle tajny projekt, no to człowiek myśli: nie, jasne, nie?

Nie, to w ogóle fajne, bo odkrywasz rzeczy, których jeszcze (nieczytelne) [00:40:18], nie?

W to się wchodzi. To jest to, że jak ktoś dzwoni, bo coś odkryli. Jeszcze nie wiedzą, co to jest, ktoś to musi, wiesz, wstępną mapę tego zrobić 3D, czy zeskanować coś, bo, no, no bo to trzeba zacząć badać, nie? Zanim jeszcze archeolodzy jacyś popłyną robić poważne badania, bo to jest głęboko, ciemno i tak dalej, to trzeba coś sfotografować, coś zeskanować i, no i wtedy kogoś trzeba wysłać, kto to zrobi i jest fajnie, bo nurkuję w miejscach, w których nikt wcześniej nie nurkował.

No ale nie możesz się tym chwalić niestety, nie?

No ale, wiesz, jak już wyjdzie coś i wreszcie jest opublikowane, no to mogę powiedzieć: a, ja to robiłem, nie?

Tak, to widziałem przed wami, zanim to było modne.

No znowu wracając do tego antycznego wraku w Chorwacji. Leżało to ponad dwa tysiące lat i w końcu ktoś to znalazł, archeolodzy tam popłynęli, raz czy dwa razy, potem mnie zawołali, żebym to zeskanował naraz z Piotrem Stósem na spółkę, podczas jednego nurkowania zrobiliśmy taki wstępny model, ale potem, kilka miesięcy później, popłynęliśmy tam po raz drugi i jestem jedną z osób, które chyba nurkowały tam najwięcej razy w historii, bo ja zrobiłem kilkanaście nurkowań dzień w dzień, żeby te tysiące zdjęć zrobić. A potem, zaraz potem, jak skończyłem, to nakryli to taką specjalną stalową klatką i już nikt tego nie będzie oglądał tak, jak ja to oglądałem.

O.

Byłem ostatni, który to oglądał normalnie, tak, jak to leżało, a potem zostało to zasłonięte, żeby ludzie nie przypłynęli i nie rozkradli, no.

No to naprawdę ciekawe i fascynujące. Przekonujesz, przekonujesz.

No dokładnie.

To co, życzę sukcesów, jak najwięcej studentów w takim razie, niech się ta fotogrametria i ta dokumentacja cyfrowa dziedzictwa kulturowego rozwija, bo jest to przydatne, ważne i fajne.

No dzięki, mam nadzieję, że spotkamy się na jakimś kursie.

Też mama taką nadzieję. Dzięki, do usłyszenia, do zobaczenia.

No, do usłyszenia.

Hej.