Pewnego razu Marcin zdobył kamerkę. Tak mu się ona spodobała, że zabrał się za fotografię podwodną. A czego robił zdjęcia? Kopalni srebra, ołowiu i cynku – Marie Agnes. Spędził pod wodą ponad 5 godzin i wykonał 12 000 zdjęć zalanych poziomów. Pytacie po co to wszystko? Nie trzymam Was dłużej w niepewności i zaraz zapytam Marcina.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć, Marcin.

Cześć.

Powiedz mi, gdzie ostatnio nurkowałeś?

Na Visie, na wraku „Teti”.

O, super.

No, super, podwójnie super, bo przy okazji jeszcze na Visie poznałem wreszcie osobiście mojego nauczyciela, Mariusza Milkę.

O.

Do waszego, tak, głupio byłoby się nie spotkać, tak że bardzo fajny, udany wyjazd.

Masz rację, głupio byłoby się nie spotkać, bo jak byliśmy w Chorwacji na jachtach, to też popłynęliśmy do Mariusza i Piotrka specjalnie, haha.

O, no to jachtów ci zazdroszczę, wam, bo wniosek z tego całego wyjazdu jest taki, że to jest w ogóle jakieś turbo niedopatrzenie, że ja się jeszcze nie nauczyłem żeglować. Tam czasami jest tyle żaglówek, że morza nie widać.

Tak, zgadza się. Zwłaszcza w sezonie.

Tak.

Nurków też nie widać, bo tam  siedzą gdzieś pod tą wodą.

No dziwne, nie?

Dziwne, haha. Na górze ciepło, a oni się chowają pod wodą.

Bez sensu.

Powiedz mi, bo znalazłem ciebie w Internecie, zająłeś się robieniem zdjęć sztolni, kopalni, jaskini i składanie to w model 3D? Nie wiem, jak to wytłumaczysz osobom, które nie wiedzą, czym jest ta fotogrametria.

Nie wiem, jak to wytłumaczyć, to ciężko jest.

Bardzo ciężko, nie?

Haha.

No to jest takie, idziesz sobie do, nie wiem, jaskini, to kopalni, robisz zdjęcia i z tego powstaje… Co?

Przede wszystkim to powstaje strasznie dużo zdjęć, od tego zacznijmy.

Haha. Które trzeba gdzieś przechować i tak dalej.

Tak.

No właśnie. 

Tak, w ogóle to a propos przechowywania, przesyłania i tak dalej, zaraz wam powiem, co się dzieje dalej z tymi zdjęciami, ale jak zaczynałem projekt Marie-Agnes, który był moim pierwszym takim kompletnym projektem jaskiniowym, to miałem mocne postanowienie, że tam z miejscówki będę sobie te zdjęcia przesyłał do biura, żeby kolega tam puścił próbną rekonstrukcję, zobaczył, co i jak. Okazało się, że to jest…

Zaraz po nurkowaniu?

Tak, tak, tak. Tak, no bo jakby chciałem uchronić się przed tym, żeby tam do Marie Agnes jeździć kilka razy. No, oczywiście się nie uchroniłem, bo ilość danych była taka, że prędzej się bateria mi w telefonie i w laptopie skończyła, niż cokolwiek się wysłało.

A potem będzie transfer internetowy?

To swoją drogą, to dopiero następnego dnia, ale też poszło bardzo szybko, tak.

No właśnie, to w ogóle skąd pomysł na takie zmapowanie takiej jaskini, kopalni, tego typu obiektu?

Zapytam cię tak: czy zdarzyło ci się, że byłeś w tak fajnym miejscu, patrzysz, mówisz: o kurde, taka petarda, chcesz to zatrzymać, chcesz to zatrzymać dla siebie, a najlepiej jeszcze podzielić się tym z całym światem. Miałeś to?

No ba. No ba.

No właśnie, no właśnie. No i widzisz, i problem jest taki, że jeżeli nurkujesz w jaskiniach w Meksyku, we Francji, gdziekolwiek, tam, gdzie jest woda, przez którą coś tam widać, no to jest pół biedy, bo bierzesz, bierzesz aparat albo kolegę, który ogarnia ten aparat, jeszcze w lepszej wersji, tak?

Albo kolegę z lepszym aparatem najlepiej, nie?

O, tak, najlepiej, najlepiej to wszystko powyższe. No i wracasz i są zdjęcia petarda, pokazujesz wszystkim, wiadomo, wow, ale tam super, ale fajnie, ale fajnie, nie? Natomiast jak ja czasami oglądam sobie zdjęcia tudzież filmiki z nurkowań w polskich tych…

W polskich jeziorach? Wszystkie takie same pewnie?

No to wiesz, czasami tak dziwnie podobnie wyglądają, nie? Gdzieś tam ten muł jakoś tam się unosi malowniczo, jakieś takie dziwne fraktale się robią, nie?

Powiem ci tak, no robimy bazę polskich nurkowisk i wpadliśmy na pomysł, że w sumie nie będziemy robić zdjęć podwodnych, tylko je sobie wygenerujemy, barwami od zielonego.

O, na przykład. Tak, wrzucasz jakiegoś tam zielonego noise’a, tak.

Tak.

Z delikatnym sraczkowatym żółtym i generalnie masz większość polskich overheadów. No, do tego to się sprowadza.

A później drugie zdjęcie całe czarne, to samo w nocy.

Tak. I wiesz co? I właściwie to sobie sprecyzowaliśmy, po co jest fotogrametria w tym momencie, bo teraz wyobraź sobie, że możesz wejść do tej kopalni, usunąć z niej całą wodę razem z tym całym syfem, który się w niej unosi, i zrobić sobie takie zdjęcia, takie animacje, tak oświetlone, jak tylko ci się zamarzy. 

To był twój pomysł?

Tak.

Żeby być w takim miejscu i pokazać innym, którzy tam być może nie mogą zanurkować?

Tak. Albo przede wszystkim sobie pokazać, żeby, jak to właściwie tam wygląda.

Czyli żeby znowu nie włazić w to miejsce? Haha.

No nie no, włazić to tam akurat będę, ale jednak czasami fajnie jest zobaczyć, w jakiej dziurze się było i zobaczyć, co było dalej niż mój łokieć.

Czyli za pomocą fotogrametrii możesz zerknąć dalej niż normalnie patrzysz tak jakby?

Można tak powiedzieć. I w jaki sposób? Fotogrametria to jest technika skanowania 3D. Skanowanie 3D myślę, że najprościej można wytłumaczyć, że to jest taka technologia, która obiekt realny, taki, nie wiem, tutaj krzesło na przykład, na którym ty siedzisz, to jest…

Butelka.

Butelka, tak, ona ma jakiś tam kształt. Skanowanie, bo fotogrametria to nie jest jedyny sposób na to, żeby zeskanować jakiś obiekt, to jest technika, która polega na tym, że ten kształt będzie opisany w pliku na komputerze,

Yhm.

I w momencie, kiedy masz taką bryłę, no to tak naprawdę możesz z nią zrobić wszystko. No nie wiem, „Króla lwa” nowego oglądaliście?

No ba.

No to wiecie, jak wygląda lew w 3D.

Tak.

I wiecie, jak dobrze wygląda, jeżeli się go dobrze oteksturuje, dobrze się futro zasymyluje i tak dalej.

Yhm, no wygląda super, nie?

No, no to może z wyjątkiem futra, chociaż w Kowarach są jakieś tam grzyby, które trochę jak futro akurat wyglądają. No, może z wyjątkiem futra, to generalnie do tego samego skanowanie kopalni się sprowadza. Czyli bierzemy realny obiekt, robimy z niego trójwymiarową bryłę, która jest przechowywana na komputerze, a potem sztucznie już w komputerze przy pomocy programów do 3D, do animacji oświetlamy ją, korzystając oczywiście z tych tekstur, które są złapane przez aparat czy przez kamerę w faktycznym miejscu, więc właśnie, o tym też warto pamiętać, że skanowanie to jest coś, co daje ci gwarancję, że ten model to jest jeden do jeden.

Yhm.

On może być trochę mniej dokładny, co o tym też na chwilę powiem, bo w Marie-Agnes miałem taki problem z tą dokładnością, to też powiem, dlaczego, on może być trochę mniej dokładny, ale generalnie to nie jest tak, że jeżeli w kopalni masz trzy korytarze, to nagle w skanie będzie dwa. Nie, nie, to jest po prostu to samo.

Okay, okay. To czym skanujesz taką kopalnię?

Ja używam GoPro. Co ważne, robię specjalnie zdjęcia, nie filmy.

Okay, czyli to nie jest jakiś specjalny…

Bo to jest pytanie, które często się powtarza, nie? Czy wystarczy, jak się zrobi film.

No bo film to tak naprawdę dużo zdjęć na sekundę.

No teoretycznie tak, teoretycznie tak, tyle tylko, że jak zaczniesz się przyglądać temu, jaka jest ilość danych na sekundę, biorąc pod uwagę jeszcze kompresję, która zawsze w filmie jest i tak dalej.

Yhm.

I to, ile czasu kamera ma na zrobienie jednej klatki przy filmie, jeszcze tam nie daj Boże, jak sobie ustawisz nieopatrznie sześćdziesiąt klatek na sekundę…

Tak, tak, tak.

No to nagle się okazuje, że z całego filmu masz trzy klatki, które nie są poruszone, nie?

Yhm.

I z takiego materiału nic nie zrobisz po prostu.

Czyli zdjęcia.

Tak, zdjęcia, ja sobie GoPro ustawiam w trybie Time Lapse, zdjęcia są robione co sekundę, to zazwyczaj to wystarcza, i to mi daje to, że jak ruszam tą kamerą powolutku, takim jednostajnym, powolnym ruchem, to jeżeli mam wystarczająco dużo światła, to większość tych zdjęć wychodzi dobrze. Inna sprawa, że jak skanowałem Marie-Agnes, to nie miałem dostatecznie dużo światła.

No właśnie, haha.

No, to tak, to była jedna pojedyncza latarka o mocy tysiąc sześćset lumenów, no ale, no ale, no co, jak się chce, to się zrobi, no po prostu skończyło się tym, że musiałem tam pojechać jeszcze raz i dograć trochę zdjęć… „Dograć”, dorobić trochę zdjęć, bo niestety, ale bardzo dużo, nie wiem, chyba z jedna trzecia mniej więcej zdjęć było poruszonych.

Yhm. No, płynąłeś pewnie, nie?

No, wiesz, „płynąłeś” i „Marie-Agnes” to nie są słowa, których powinno się używać w jednym zdaniu. No powiedzmy, że gramoliłem się między skałami, nie?

No dokładnie, no ale poruszałeś się.

Poruszałem się, tak, z miejsca A do B, tak.

Plus jeszcze ruszanie kamerką. Okay, czyli zwykłe GoPro tak naprawdę wystarczy.

Ale, ale poczekaj tylko jeszcze…

Ale? Okay.

Właśnie, bo absolutnie ono nie wystarczy, bo tu już powiedzieliśmy sobie o świetle. Możesz mieć najbardziej wypasione GoPro, możesz tych GoPro możesz mieć nawet pięć na jednym rigu, ale to nic ci nie da właśnie, jeżeli będzie za mało światła.

Yhm.

Bo przy fotogrametrii bardzo ważne jest po pierwsze to, żeby, no, siłą rzeczy, żeby te zdjęcia były ostre. Nie będą ostre, jeżeli będziesz miał za mało światła. Ale, co więcej, to był jeden z większych takich problemów, które ja rozpoznałem przy skanowaniu takich ciasnych korytarzy, że bardzo ważne jest, żeby te zdjęcia były równomiernie oświetlone. Czasami pokutuje taki mit, gdzieś tam słyszy się, czyta w Internecie, że światło musi być stałe, że musi być ustawione w jednym miejscu. Nie, to nie jest prawda, to jakby nie wierzcie w to, to jest bzdura na kółkach, programy obecnie, obecnie dostępne programy fotogrametryczne świetnie sobie radzą ze światłem, która rusza się razem z kamerą, ale bardzo ważne jest to, że jak już mamy zdjęcie, to to, co jest na tym zdjęciu, musi być równomiernie oświetlone.

Yhm, okay.

Bo ja na przykład początkowo popełniałem taki błąd, że robiłem zdjęcia pod kątem korytarza, czyli nie prostopadle do ściany, tylko że to zdjęcie trochę tam szło sobie w głąb korytarza. I efekt był taki, że to, co było w głębi korytarza, siłą rzeczy było o wiele ciemniejsze i niestety to wychodziło na modelu.

Okay.

To wychodziło na teksturach. Były plamy po prostu, jakby tam ktoś tonę smoły wylał.

Rozumiem. Czyli takim najważniejszym, nie wiem, urządzeniem w tym twoim projekcie to był aparat?

I teraz cię zaskoczę, dlatego że najważniejszym urządzeniem w moim projekcie był selfie stick.

A, haha. Dlaczego?

I znowu tutaj kłaniają się nasze polskie wspaniałe wymagające, delikatnie mówiąc, warunki.

Yhm.

Jak mówimy o fotografii podwodnej, no to najczęściej myślimy o tym takim standardowym rigu, że trzymasz kamerę tutaj w dwóch łapach.

No tak, tak.

Gdzieś dookoła masz, gdzieś  dookoła masz te światła poustawiane i tak dalej. Tylko że przy fotogrametrii takiej wewnętrznej, overheadowej, gdzie siedzisz w ciasnym korytarzu i go musisz obfotografować, a już powiedzieliśmy sobie przed chwilą, że musisz go obfotografować w miarę prostopadle do ściany, no to wyobraź sobie, machać tym tak dookoła?

No, no, no.

No nie, no niewygodnie. A dwa, że, a dwa to jest to, że w takich obiektach, jak Marie-Agnes, jest pył, który ma tendencję, że podnosi się od tego, że krzywo na niego spojrzysz.

Haha.

No i kij, na którym montujesz wszystko, co tam masz, wszystkie kamery, światła i inne tego typu, daje ci bardzo fajną rzecz, ponieważ trzymasz go przed sobą. Masz półtora metra zapasu, czyli mimo że twoje szanowne ciało już zdążyło podnieść tu i ówdzie jakiś tam osad…

No tak.

To kamera jeszcze jest w wodzie, która jest w miarę czysta. To się oczywiście sprawdza tylko przy pierwszym przepłynięciu.

No tak.

No bo jak wracasz, to już wiadomo, że tam nic się nie uda, no ale i tak przy skanowaniu takiego tunelu, jak jest w Marie-Agnes czy, nie wiem, później być w przyszłości w Sobótce w browarze, to i tak interesuje nas to pierwsze przejście, gdzie woda jest krystaliczna, nie? I kluczowe jest właśnie to, żeby kamera była w tej krystalicznej wodzie, a nie w tej, którą, no, ja już zepsułem.

Haha, no tak, zawsze problemem jest nurek.

No niestety, no. Tak to jest, że jaskinia, jedyne zło, które tam jest, to jest to, które zabierasz ze sobą.

No zdecydowanie. No tak, czyli selfie stick, mam nadzieję, że wartość selfie sticka nie przekroczyła wartości kamery w takim razie, skoro to najważniejsze urządzenie.

Wiesz co, była zadziwiająco budżetowa. W ogóle cały mój sprzęt, który był do Marie-Agnes, był bardzo budżetowy, dlatego że, tak jak wspomniałem, no to podsumujmy sobie, co ja tam miałem, miałem selfie sticka, miałem jedną latarkę, niespecjalnie mocną, no i miałem jedno GoPro, czyli nie jest to coś, na co trzeba wydać oszczędności życia.

Yhm.

Inna sprawa, że da się, ale w tej chwili już sobie troszeczkę dokupiłem zabawek, i widzę, że na przykład robiąc zdjęcia dwiema kamerami, które są ustawione przeciwlegle do siebie, już można ten sam korytarz zrobić dużo, dużo, dużo szybciej. No i oczywiście światło, no tutaj poszło zamówienie na AliExpress, no co będę się tutaj krygował.

Nie na „Shopee, pee, pee, pee”?

Haha, nie, jestem tradycjonalistą.

Haha. Powiedz mi w takim razie, czym się różni takie skanowanie takiej jaskini i kopalni od skanowania wraku? No bo tu i tu robimy zdjęcia. Czy to jest podobnie?

Wiesz co, to jest tak, jakbyś wywrócił skan na lewą stronę.

Okay.

Bo jak masz wrak, no to musisz go zrobić dookoła.

Tak, opłynąć.

Tak, musisz go opłynąć. A w kopalni robisz dokładnie to samo, tylko na lewą stronę.

Yhm.

I nie mam zbyt dużego doświadczenia w skanowaniu wraków, więc tutaj nie chcę porównywać, co jest łatwiejsze, co jest trudniejsze, ale na pewno te przedsięwzięcia są zupełnie inne.

Yhm.

Masz zupełnie, zupełnie inny zestaw problemów, z którymi musisz się, z którymi musisz się zmierzyć.

No właśnie, jakie miałeś największe problemy podczas takiego skanowania? No poza tym, że mąciłeś wodę.

No to był jeden. Drugi to był właściwie mój pośpiech. Bo za pierwszym razem, jak byłem w Marie-Agnes, to byłem tak podjarany tym, że wreszcie zabrałem się za coś, o czym tak długo myślałem, tak długo marzyłem, że wiesz, o co chodzi, jak już się zabierzesz za coś, to już chcesz szybko zobaczyć efekty.

No była dzida, nie?

No tak, dokładnie, no, była dzida.

Pod koniec nurkowania nie włączyłem kamery, nie?

Tak, a jak, to też zaliczyłem, ale tym się nie będzie chwalić dzisiaj, haha. Nie, problemem największym dla mnie był bałagan w pikach.

Okay.

Bo po pierwszym nurkowaniu, po pierwszej takiej rekonstrukcji największym problemem, którego nie byłem w żaden sposób rozwiązać za pomocą software’u do 3D, było to, że miałem dwie kopalnie. Miałem jedną główną część kopalni, jeden główny szyb, i miałem korytarz, który niestety za nic w świecie nie chciał się połączyć z resztą kopalni.

Okay.

Tutaj, o, tutaj zresztą widzę, masz ten model.

Tak.

Tutaj jest ta studnia, ta wyciągarka, która jest bardzo charakterystycznym miejscem, i tam dalej za tą wyciągarką jest korytarz. No i ten korytarz niestety był odcięty, nie było tam kawałka, dosłownie, nie wiem, pół metra, metr może, ale tego nie było. Więc oczywiście miałem sporo zdjęć po tym pierwszym drukowaniu, gdzieś tam koło tych ośmiu tysięcy, ale to były zdjęcia z trzech nurkowań, gdzie nie bardzo chciało mi się wtedy, jak tam byłem, nie bardzo mi się chciało zapamiętać czy zapisać sobie dokładnie, którędy płynąłem, więc teraz wyobraź sobie, nie?

No.

Wiesz, że coś poszło nie tak.

Nie wiesz, gdzie.

Masz osiem tysięcy zdjęć i musisz znaleźć właściwie dokładnie, co spartoliłeś, nie? No. To znaczy, całe szczęście, że udało mi się później odtworzyć, przypomnieć sobie, jaka to była trasa przy tych nurkowaniach i doszedłem do tego mniej więcej, zrobiłem sobie rysunki, które partie zdjęć są z których miejsc, posortowałem to, no i już uzbrojony w tę wiedzę pojechałem tam jeszcze raz, żeby to, żeby te brakujące zdjęcia dorobić. No i wtedy już, wtedy już poszło lepiej.

To ile w sumie wykonałeś takich nurkowań?

W Marie-Agnes dwa.

Dwa?

Te poświęcone robieniu zdjęć, wcześniej miałem jakieś nurkowanie takie, taki rekonesans, żeby wiedzieć, gdzie idę, co to jest, po co.

Yhm.

No, ale wyjazdy były dwa, za drugim razem już efekty były zadowalające. I mówię „zadowalające” specjalnie, bo to nie jest tak, że ten model, który tutaj można znaleźć w necie czy te rendery na stronie projektu, że one są idealne. Nie, one są bardzo daleko od ideału, ale ja myślę, że cel, jaki miałem, jaki mi przyświecał tutaj przy tym projekcie, on został osiągnięty. Zrobiłem kompletny skan kopalni i myślę, że na tym, myślę, że na tym wystarczy, myślę, że teraz jest pora na jakieś kolejne fajne projekty.

Mamy większą kopalnię?

Myślę, że tak. Na pewno nie będzie to wrak, bo tutaj nie chcę wchodzić w paradę kolegom, którzy się znają na wrakach, którzy to robią dobrze, długo, na pewno lepiej ode mnie, tak że jakby nie, wraki to nie jest w ogóle temat dla mnie interesujący, przynajmniej jeżeli chodzi o projekty jakoś prowadzone przeze mnie. Chcę, żeby to były kopalnie i jaskinie, bo widzę, że to jest gdzieś tam takie poletko, które jest jeszcze w miarę niezagospodarowane. I to właściwie jest w nim najfajniejsze, dlatego że Marie-Agnes to jest takie miejsce, które jest, no, wyeksplorowane do granic możliwości. To już nie ma tam takiego kamienia, którego ktoś by nie widział.

No teraz, wszystko sfotografowałeś, to nie ma kamienia, którego nie ma zdjęcia, nie?

No dobra, no teraz już mamy pewność przynajmniej, tak, to nie zostawia to wątpliwości.

Haha, no tak, teraz to już.

Ale dzięki temu, że robiąc ten projekt, mogłem rozkminiać te takie zagadnienia techniczne, na które nie byłem w stanie znaleźć odpowiedzi, to czułem się, jakbym to faktycznie eksplorował, nie? Nie pod kątem takim antropogeniczno-geograficzno-jakimś tam.

No tak.

Tylko pod kątem właśnie podejścia technicznego do tego, co ja właściwie chcę zrobić. Myślę, że spokojnie mogę to nazwać, że to były nurkowania eksploracyjne, dla mnie wewnętrznie.

Zdecydowanie. To na jakie takie te etapy możemy podzielić ten cały projekt? No projekt to jest na pewno tak, pierwszy to był rekonesans, drugi to było robienie zdjęć, a trzeci to już zabawa przy komputerze pewnie?

Tak, trzeci to jest zabawa przy komputerze, która jest dosyć pracochłonna. Oczywiście jest trochę bardziej pracochłonna, jeżeli robisz to jak jak ja za pierwszym razem, trochę mniej pracochłonna, jeżeli się przyłożysz.

Jak w życiu, nie? Haha.

Tak, tak, tak. Jest takie powiedzenie, że w życiu możesz mieć albo łatwe decyzje i trudne życie, albo trudne decyzje i łatwe życie. No i to dokładnie odzwierciedla to, jak to wygląda w skanowaniu, nie? Kolejny krok, tak jak powiedziałeś, już przy komputerze, to jest zrobienie takiej wstępnej chmury punktów ze zdjęć. To jeszcze nie jest ta taka chmura punktów, którą niektórzy, zajmujący się archeologią na przykład, osoby mogą kojarzyć, taka chmura punktów, która opisuje bryłę, opisuje jej objętość i tak dalej, nie.

Yhm, yhm.

To jest coś, co wygląda jak chmura punktów, ale w rzeczywistości to jest chmura miejsc, które zostały przez program rozpoznane na zdjęciach jako takie punkty, które zostały uchwycone na kilku zdjęciach z różnych perspektyw, i które ten program…

Czyli mamy jakiś punkt jaskini, on jest na piętnastu zdjęciach wspólny, tak?

Dokładnie tak, dokładnie tak.

Jak to się dzieje, jak ta jaskinia, no tak dla laika wszystko wygląda tak samo?

Dla mnie też wszystko wygląda tak samo, dlatego jak musiałem przejrzeć to osiem tysięcy zdjęć i znaleźć, co spartoliłem, to byłem bardzo sfrustrowany, to nie jest łatwe. Ale no, na szczęście komputery w niektórych rzeczach radzą sobie lepiej niż ludzie.

Yhm.

Co ciekawe, tu mała dygresja, jak ćwiczę na sucho skanowanie, a właściwie bardziej ruch kamerą, bo tutaj też są różne techniki.

Okay.

To ćwiczę sobie w takim podziemnym obiekcie u mnie w Poznaniu, takim bunkrze starym, i tam jest sto dwadzieścia metrów korytarza, który jest po prostu z cegieł.

Yhm.

No i teraz wyobraź sobie, że ty czy ja jako człowiek mielibyśmy rozpoznać na tych zdjęciach, która to jest cegła.

Musielibyśmy znaleźć jakiegoś konesera cegieł po prostu, i on znajdzie.

No albo kreskę co najmniej.

No tak.

No nie wiem, no ale, w ogóle nie ogarniam tego głową. Natomiast komputer z odpowiednim oprogramowaniem jest w stanie to zrobić, po prostu. No fakt faktem, że przy takich ośmiu tysiącach zdjęć no to jest ładnych parę godzin na dosyć mocnym pececie, ale jest to, jest „robialne”, jak to mówią, nie? Czyli efektem tego jest to, że komputer wie, które zdjęcie w którym miejscu w przestrzeni trójwymiarowej było zrobione.

Yhm.

I które z punktów, które rozpoznał na tych zdjęciach, znajdują się w tej przestrzeni.

Rozumiem, że można mu jakoś pomóc, jak czegoś nie ogarnie?

Czasami trzeba.

No bo przy wraku, znowu, wyobrażam sobie, że jest prościej odróżnić rufę od dziobu i tam mu pomóc, ale…

Oj, rufę od dziobu pewnie, że tak, ale przy wraku, i tak samo przy jaskini, tutaj jest akurat problem, który zawsze się pojawia, jest to, że czasami, szczególnie jeżeli zdjęcia nie są jakiejś absolutnie petarda jakości, to program zobaczy dwie płaszczyzny tam, gdzie jest tak naprawdę jedna.

Yhm.

I nagle się okazuje, że w jaskini on znalazł dwie ściany, które są przesunięte o pięć centymetrów od siebie. Przy odrobinie wprawy jesteś w stanie to wychwycić, jak oglądasz sobie tę chmurę punktów, ale bardzo często niestety tak nie jest, i to dopiero wychodzi przy następnych etapach, gdzie wtedy dopiero okazuje się, że no kurczę, trzeba było, trzeba się trochę wrócić. Jesteś w stanie sobie z tym poradzić w ten sposób, że na przykład jeżeli jesteś w stanie samemu znaleźć te punkty, których wiesz, że tam nie powinno być, to po prostu je zaznaczasz i usuwasz, tylko że czasami to jest, czasami to jest niewykonalne, czasami niewykonalne jest w ogóle zauważyć. Zauważyć, to są techniki, które służą do tego, żeby usuwać punkty, co do których program nie jest do końca pewien, że one tam powinny się znaleźć, ale to są już techniczne rzeczy, w które może nie będziemy wchodzić, to jeżeli kogoś to naprawdę bardzo interesuje, to zachęcam do kontaktu z Mariuszem, on jest absolutnie mistrzem nie tylko fotogrametrii, ale jeszcze przekazywania wiedzy, tak że polecam bardzo.

Lepiej jest zrobić więcej zdjęć czy mniej?

Nie zawsze jest lepiej zrobić więcej zdjęć, bo jeżeli robisz więcej zdjęć, to, to najczęściej to wynika z tego, że nie masz pomysłu, jak te zdjęcia zrobić.

Okay.

Tak naprawdę, gdybym chciał zrobić, no dobra, tej butelki bym akurat nie zrobił, bo widzisz, co tutaj światło robi, nie?

No.

Program do fotogrametrii tego nie ogarnie. Ale gdybym miał zrobić obiekt, który jest tej wielkości, to ja myślę, że trzydzieści zdjęć by wystarczyło. Nie potrzeba sześciuset, nie?

Yhm.

Generalnie mniej zdjęć, które są ostre, dobrze doświetlone i właściwie zrobione w sensie takim, że odpowiednio bardzo się nakładają, odpowiedni overlap mają, zawsze da ci lepsze efekty niż zdjęcia robione bez ładu i składu na partyzanta.

Okay. Jak szybko,, nie wiem, czołgałeś się, płynąłeś przez tę kopalnię? Ty to sobie przeliczyłeś wcześniej? W ogóle czy szacowałeś, no bo to jest taki obiekt, potrzebuję spędzić tam tyle czasu, będę miał tyle zdjęć, żeby nie było tak, że w połowie nurkowania skończyła się karta pamięci na przykład?

Co, rozwiązałem to w sposób praktyczny, czyli kupiłem dużą kartę pamięci.

Najprościej.

Poza tym, ale pytanie jest bardzo zasadne, bo ja takie dane zbieram teraz przy tych moich ćwiczeniach na sucho.

No bo czasami masz bardzo, bardzo dużą kopalnię i nie ma takich kart pamięci, i co? Kończysz w pewnym punkcie, zostawiasz jakiś znacznik i od tego momentu potem wracasz, zaczynasz?

No to wtedy tak trzeba zrobić, oczywiście, że tak.

Okay.

Ale tutaj znowu wracamy do tego, że musisz mieć plan.

No.

Musisz wiedzieć, które korytarze jak kręcisz i tak dalej. Jeżeli korytarze są duże, to musisz je też sobie podzielić na ściany, bo może być tak na przykład, że woda jest na tyle czysta, że nie ma tego ryzyka, że się zmąci, więc na przykład wpływając, robisz ściany, ścianę prawą, wypływając, robisz ścianę lewą. Jeżeli te ściany są duże, jeżeli to jest, nie wiem, Ressel, gdzie można wjechać dwiema ciężarówkami, no to wtedy takie podejście ma sens.

Yhm.

Natomiast przy Marie-Agnes to był jeden wielki eksperyment, więc wtedy jeszcze nie miałem w ogóle możliwości ani wiedzy, która by pozwoliła na to, żeby jakieś takie kalkulacje robić. Teraz, gdybym robił kolejny projekt, to myślę, że tak, bo te moje ćwiczenia na sucho w Poznaniu, o których wspomniałem, mają ten plus, że mam korytarz, który jest, którego znam wymiary i którego, co najważniejsze, znam długość. Więc jak próbuję sobie różne sposoby ustawienia kamer, światła, sposobu ruszania tym kijem i tak dalej, to później zapisuję sobie, ile czasu zajęło mi zrobienie korytarza, który ma sto dwadzieścia metrów. I to już jakiś tam, jakąś tam wiedzę daje. Na przykład gdybym dzisiaj miał pojechać do Sobótki, gdzie korytarze są bardzo podobne, jak w tym moim bunkrze, no to właściwie miałbym jeden do jeden, byłbym w stanie określić, ile czasu będzie mi tam potrzebne. A co do twojego pytania, w jaki sposób to robię, ile czasu, jaki „krok” robię w cudzysłowie, to wygląda w ten sposób: przesuwam się o jakieś pięćdziesiąt centymetrów i każde przesunięcie się o te pięćdziesiąt centymetrów to jest mniej więcej piętnaście, dwadzieścia, może dwadzieścia pięć sekund. Dlatego że, tak jak robiłem Marie-Agnes, miałem ten selfie stick i na nim na końcu była jedna kamera, i ja tą kamerą musiałem zrobić okrężny ruch.

Yhm.

Dookoła całego korytarza tak, żeby kamera była skierowana jakby w tę otwartą część, czyli plecy kamery były przylepione praktycznie do ściany kamery, kamera patrzyła w przeciwległą stronę. Czyli najpierw ten taki okrężny, powolny ruch, bo pamiętajmy, że zdjęcia są robione co sekundę.

No tak.

Więc to nie może być ani za szybki, bo będą rozmazane, jeżeli będzie za wolny, no to z kolei będę marnował czas, kartę pamięci i tak dalej, no nie?

No tak. Baterię, wszystko.

Tak. No właśnie bateria tutaj jest o wiele większym ograniczeniem, przynajmniej podczas jednego nurkowania, niż karta pamięci, tak nawiasem mówiąc. A potem jeszcze, jak już zrobię ten okrężny ruch, to jeszcze robię taką „zetkę” jakby, patrząc w przekrój korytarza, po to, żeby mieć pewność, że mam zdjęcia, które są z jednej wysokości w stronę spągu i zdjęcia z jednej wysokości z kilku perspektyw w stronę sufitu. I w ten sposób zrobiony taki jeden pięćdziesięciocentymetrowy fragment jest jakby gotowy. I potem przesuwam się o te pięćdziesiąt centymetrów, oczywiście kamera złapie ci o wiele więcej niż pięćdziesiąt centymetrów.

No tak.

Ale w fotogrametrii chodzi nam o to, żeby te zdjęcia się nakładały, nie?

Te nakładki.

Żeby było jak najwięcej punktów, co do których program jest w stanie rozpoznać paralaksę.

Teraz rozumiem trening na długim korytarzu.

Bardzo użyteczny.

Jezu, jakie to jest nudne.

Strasznie.

No.

Ale wiesz, ile nowych albumów sobie przesłuchałem w tym czasie?

O.

No.

Czyli jest co robić.

A poza tym, to jest świetny trening też na mięśnie górnej części ciała, dlatego że o ile, jak idę do kopalni, no to oczywiście tej kij jest tam obłożony styropianem, więc jest super, jest bardzo komfortowo, ekstra, trzymam go sobie w dwóch paluszkach.

Yhm.

No to teraz wyobraź sobie, że masz cztery grube latarki i dwie kamery na kiju, który ma półtora metra. Boże drogi, to mnie potem dwa dni cała górna część ciała boli.

No tak.

No, ale trening petarda.

Ale fakt, takie przygotowanie planu tutaj naprawdę ogromne ma znaczenie, bo bez tego, to…

Tak.

Teraz rozumiem, jak dzida do kopalni robi zdjęcia, nie?

Wiesz co, ale…

Jak japoński turysta, haha.

Mniej więcej. Który chce sobie zrobić selfie z lwem.

No właśnie.

No.

Troszeczkę tak.

Wiesz co, ale Marie-Agnes akurat pozwala na to. Ja ten obiekt wybrałem świadomie, bo jak przymierzałem się do tego, żeby zrobić swój pierwszy projekt overheadowy, to miałem pewne kryteria, które ten obiekt musiał spełniać.

Yhm.

Przede wszystkim musiał być blisko, bo wiedziałem, że tak naprawdę to ja jeszcze nic nie wiem, nic nie umiem.

Tak, i na raz się nie skończy.

Tak, i na jednym razie się nie skończy, nie? Tak że jakby, Francja, inne takie odpadły.

Haha.

Został Dolny Śląsk. Na Dolnym Śląsku co mamy? Mamy Kowary, mamy Concordię, no ale no też, no jejku, no znajmy swoje ograniczenia. Do finału dostało się trzech zawodników: była kopalnia Augusta, była Sobótka i była właśnie Marie-Agnes. Augustę też odpuściłem, nie wiem, czy kojarzysz?

Nie.

No to ja byłem raz i to są, to jest trzy godziny najpierw gramolenia się w środku lasu przez krzaki, potem spuszczania butli na linach do jakiejś dziury w ziemi, więc stwierdziłem, że nie mnóżmy problemów, których i tak będzie dużo, nie?

No tak.

Sobótkę z kolei odpuściłem dlatego, że wiedziałem, że wtedy, jak mam te jedną kamerę, to obfotografowanie korytarzy, które są stosunkowo wąskie, zajmie mi bardzo dużo czasu. Jednak Marie-Agnes wygrała po pierwsze dlatego, że ma taki fajny nieregularny kształt i wiedziałem, że będzie można fajne materiały później robić, wiedziałem, że jak wrzucę model na Sketchfaba, to on też jakoś tam będzie wyglądał. Bo gdybym na Sketchfaba wrzucił browar, no to wyglądałoby to nieco, no, rachitycznie, nie? Takie jakieś tam tuneliki malutkie cieniutkie.

Yhm, yhm.

W ogóle nie wiadomo co, o co chodzi, po co to zrobił gościu i w ogóle chyba się nudzi, nie? Tak że Marie-Agnes pod tym względem była fajna. Też bardzo, stosunkowo bardzo łatwy, jak na polskie warunki, jest dostęp. No bo co, parkujemy samochód przy ulicy, trzeba się tylko tam przyczołgać przez tę pierwszą część. Ile tam może być do tej wody? Nie wiem, z pięćdziesiąt? Pięćdziesiąt do siedemdziesięciu metrów, nie? No to da się to zrobić. Nie jest to może szczyt marzeń, nie jest to Ressel, ale, ale bywało gorzej. Tak ze bardzo dużo argumentów właśnie przemawiało za tym, żeby to było to miejsce.

A brałeś pod uwagę to, czy to jest, nie wiem, bardzo popularny obiekt i w trakcie skanowania nagle ci jakiś nurek nie wyskoczy?

Wiesz co, bardziej się obawiałem tego, że przyjadę i akurat okaże się, że nurek wyszedł, bo to byłoby…

I po skanowaniu.

Tak, tak, po skanowaniu. Ale wiesz co, wtedy nawet nie wiedziałem, jak bardzo powinienem się tym przejmować.

Yhm.

Bo pierwszy mój wyjazd tam zaplanowałem sobie w ten sposób, że przyjechałem jakoś tam przed południem, zrobiłem jedno nurkowanie, potem zrobiłem jedno wieczorem tego samego dnia o dwudziestej i potem jeszcze jedno bardzo wcześnie rano następnego dnia. I byłem mocno przekonany, że taki odstęp czasowy tych tam, powiedzmy, ponad czterech, cztery, pięć, może sześć godzin, zapewni mi to, że ten osad…

No opadnie.

Jak nazwa wskazuje, osiądzie. 

Tak.

Ale się okazało, że się bardzo mocno przeliczyłem. I następnego dnia, jak rano wchodziłem, no to ta woda to już była taka, powiedzmy, mocno mleczna.

Okay.

Więc owszem, jechałem tam z pewną obawą, że akurat będą ludzie jacyś stamtąd wychodzić, ale tak naprawdę to powinienem był się obawiać tego, że ludzie stamtąd tydzień wcześniej wychodzili.

Haha.

I dalej mogłoby być mało idealnie. No ale niestety, no, przy obiektach, które są tak łatwo dostępne, no nie jesteś w stanie zarządzać tym akurat ryzykiem.

Nie no, tabliczkę wstawić: „Zakaz wchodzenia, trwa sesja”, haha. Ciekawe, kto by respektował, nie?

No pamiętaj, że jesteśmy w Polsce, ja myślę, że ona by zadziałała wręcz…

Odwrotnie.

Jak taki challange. „Co, ja nie wejdę?”.

No ba. No to ładnie. A mówiłeś, że próbowałeś wysyłać te zdjęcia, ale to też ci nie poszło? Ile to było giga danych?

Wiesz co, nie umiem ci tak powiedzieć z pamięci, prawdę mówiąc, ale myślę, że tak z dwadzieścia?

Okay.

Coś koło tego. 

Sporo, żeby przesłać.

No, no, no. Nie, ciężko, ciężko szło. Poza tym, poza tym tam jest jeszcze taki motyw, oczywiście znowu wychodzi to, że pojechałem nieprzygotowany, bo przyjechałem tam z partyzanta i za pierwszym razem ja nie wiedziałem, że kilkaset metrów w linii nieprostej ode mnie jest tak zwana „Chata nad Sztolnią”, do której można pójść i sobie laptopa podładować.

Haha.

Tak że jednak zwycięstwo uwielbia przygotowania. Za drugim razem już wiedziałem, gdzie się ładuje laptopa i inne takie. No trudno, no lekcja wyciągnięta.

No tak, najlepiej uczyć się na swoich błędach.

Tak.

Dobra, no i potem co? Jeździsz do domu, wrzucasz to w komputer i to jest ta dłuższa część, renderowanie pewnie, nie?

No, do renderowania to jeszcze daleko.

Bo na razie zrobiliśmy tę wstępną taką, nie?

Tak, na razie to wiemy, gdzie są te punkty wspólne, te tie points tak zwane, i gdzie są ustawione, gdzie są ustawione kamery w tej przestrzeni trójwymiarowej. No ale z tego już jesteśmy w stanie zbudować siatkę faktycznie, z tego jesteśmy w stanie zbudować siatkę, no i na tej siatce już widać tak naprawdę, czy jesteśmy w domu, czy nie, czy bardzo daleko.

A powiedz mi, jak mam, nie wiem, w takiej siatce albo tym wstępnym renderze wyjdzie coś nie tak, to możesz sobie pojechać do kopalni i dograć ten zepsuty fragment?

Tak. No to jest właśnie to, co zrobiłem.

Okay.

Przy tym na przykład brakującym połączeniu tych.

Czyli nie ma tak, że od nowa?

Nie, nie, nie, absolutnie.

Uf.

Wręcz, wręcz, już przy, na późniejszym etapie tego projektu ja robiłem tak, że nie robiłem rekonstrukcji wszystkich fotek od początku. Dokładałem zdjęcie, jak już oczywiście miałem je pokatalogowane, bo wiesz, wtedy to już byłem mądrala.

No tak.

Wszystko mama elegancko posortowane, wiem, które zdjęcia z której części są, i je sobie układałem tak, że najpierw zacząłem od tego nieszczęsnego felernego korytarza i mówię: jest dobrze, to teraz zobaczymy, czy wrzucę studnię i czy ona się przypnie. No przypięła się, no jest super, jest ekstra, po prostu jedna wielka ekstaza. I tak powolutku, powolutku po kawałku sobie tę jaskinię składałem. Też bardzo duży plus jest taki, że łatwiej jest zarządzać fakapami, jeżeli kolejna partia zdjęć układa ci się przez godzinę, a nie przez na przykład dwanaście godzin, nie?

No tak.

Tak, przychodzisz po weekendzie do pracy i o kurde, źle się ustawiło, no i co, i teraz? I teraz od nowa, nie? Tak że powolutku, małymi kroczkami. Wtedy też widać, wtedy też łatwiej jest wyłapać te błędy, o których mówiłem, te tak zwane duchy, na przykład jakieś zduplikowane płaszczyzny.

Yhm. A tak jeszcze sobie wyobrażam, że przy tych zdjęciach, no, raczej nie wpływasz w czyście krystaliczną wodę, te, nie wiem, pyłki pływające nie przeszkadzały?

No pewnie, że przeszkadzały. Pewnie, że przeszkadzały i między innymi dlatego na modelu, który możesz zobaczyć, i porównasz go sobie ze zdjęciami takimi co lepszymi, które można w Internecie znaleźć, no to on nie jest taki idealnie ostry. Widać tę strukturę skały, ale to nie jest tak, że zobaczysz tam tę strukturę tych żył, które tam jeszcze widać w realu, nie? 

Okay.

On jest trochę, sorry, on jest trochę rozmazany.

Czyli najpierw wypompować wodę i zrobić zdjęcie, haha.

No najlepiej, tak. Ale jednak lepiej to jest robić na modelu fotogrametrycznym, jednak koniec końców taniej wychodzi.

Haha, niż potem to zalewać, tak?

Tak.

No dobra, czyli co, potem poprawiasz sobie zdjęcia i mamy tę siatkę?

Tak, mamy siatkę. I kolejnym etapem, jak już mamy siatkę, to jest zbudowanie tekstury. No bo siatka no to wiesz, jak wygląda siatka, no jest…

Yhm, takie trójkąciki trochę.

Takie trójkąciki, dokładnie. Ale te trójkąciki, że znowu wspomnę „Króla lwa”, no on jednak jakiś tam kolor miał. Nie wiem, jaki kolor ma lew, jakiś taki żółtobrązowy, lwowy, nie?

Lwowy kolor, haha.

Lwowy kolor, tak, dokładnie. No i kopalnia też ma kolor taki…

Kopalniany?

Tak, taki sraczkowatokopalniany, nie? I to jest kolejny etap, bo na podstawie tych samych ustawień kamer, które program już zna, łączy obraz z tych kamer i projektuje go na tę przestrzeń, którą myśmy sobie zrekonstruowali, nie? I wtedy niestety w tym, na tym etapie, jeżeli masz za dużo tych zdjęć, gdzie część jest mocno oświetlona, a część słabo…

A część słabo.

No to niestety wtedy wychodzą plamy.

No jasne.

I tutaj znowu wchodzi robota manualna. Jeżeli masz za dużo zdjęć, które mają nierównomierne oświetlenie, a oczywiście moje prawie wszystkie miały nierówne oświetlenie, no to potem siedzisz w programie i tam sobie takim odpowiednikiem takiej Różdżki Photoshopa czy tam Lassa, czy jak zwał, tak zwał, wycinasz te rzeczy, które widzisz, że są no ewidentnie czarne i usuwasz je po to, żeby, inaczej, zaznaczasz je programowi, żeby ich nie brał pod uwagę.

Yhm.

No.

Czy w takim momencie, jak nakładasz te tekstury, możesz sobie zmienić kolorystykę jaskini?

W następnym.

W następnym?

W następnym etapie. Jak już masz tę całą teksturę, która jest zapisana do albo jednego, albo większej ilości, większej ilości plików, no to, wiesz, możesz ją wrzucić do Photoshopa i możesz z nią zrobić wszystko. Możesz sobie zrobić, jak chcesz być politycznie poprawny, możesz tęczową jaskinię zrobić, nie?

Czyli wszystko?

Wszystko. Wszystko możesz zrobić. Z takich może mniej dramatycznych efektów przede wszystkim możesz jej troszeczkę podkręcić kontrast.

Yhm.

Czyli możesz trochę tam ratować się versus to, co się wydarzyło właśnie przez to, że w wodzie się pyłek unosi i przez to, że to jest takie trochę mleczne, nie?

No tak, bo w sumie tak, oko inaczej rejestruje obraz niż nawet kamera.

Tak, tak, tak.

To są takie dopuszczalne, bym powiedział modyfikacje.

Ale, właśnie, ale odnośnie do kolorystyki, bo jak mamy ten model, który jest oteksturowany, to wtedy dopiero zaczyna się zabawa, dlatego że możesz zrobić wszystko to, co zrobiłbyś, gdybyś był fotografem wyposażonym tam we wszystkie możliwe światła, latarki i inne tego typu, wszedłbyś do tej jaskini i teraz wyobraź sobie, że się w ogóle osad nie podnosi. No i to jest, i to jest chyba najfajniejszy etap całego projektu. Bo ja, wiele razy tak było, że siedziałem godzinami do późnej nocy i bawiłem się, robiłem jakieś tam rendery, ustawiałem sobie te światła, symulowałem jakieś tam światło wolumetryczne, które gdzieś tam zza rogu korytarza… No i ja wiem, że wolumetryki to jest szczyt badziewiarstwa, ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, ale jakby ja nigdy nie mówiłem, że ja jestem profesjonalnym fotografem. Jestem pewien, że koledzy, którzy się na fotografii znają lepiej, zrobiliby to lepiej, do czego zresztą bardzo serdecznie zachęcam.

Już masz know-how, jak się posuwać po jaskini.

No przynajmniej tyle.

Tak.

Przynajmniej tyle, no.

I masz, w sumie fajnie, że masz plac doświadczalny w Poznaniu w takim razie.

Tak, to jest bardzo użyteczne. Gdybym za każdym razem miał się uczyć w wodzie, to byłoby to, krzywa nauki byłaby dramatyczna.

Haha, no. Nie, no super, podoba mi się to. Następny projekt to, mówisz, która kopalnia?

Wiesz co, jeszcze nie wiem. To zależy, jeżeli będę robił sam, to pewnie będzie Sobótka. Ale jeżeli pojawią się, a właściwie już się pojawiło całkiem sporo osób kompetentnych i chętnych do współpracy przy takim projekcie, no to mocno ku szczytowi listy kieruje się Concordia.

Yhm.

A przynajmniej te płytsze korytarze.

To jak dużo osób będzie przeszkadzało w robieniu zdjęć? Najlepiej w dwie osoby sobie iść do takiej kopalni, czy w trzy, cztery? Czy po prostu puścić każdego z aparatem, niech walnie po fotce? Haha.

No to znowu tutaj wracamy do zrobienia planu i do pytania, ile osób potrzeba, żeby studnię wykopać.

No minimum jednej.

No tak, no a jak zrobisz dziesięć, to nie będzie szybciej studni, nie?

No nie.

No właśnie, no to tutaj jest…

I tak będzie jeden kopał, a dziewięciu będzie stało. Jak to w Polsce, nie?

No tak, no jak to w Polsce, no. Będzie dziewięciu Project Managerów.

No ba.

No.

Ale nie, no rozumiem, że tam w takiej większej kopalni to możecie się podzielić pewnie etapami, tak?

Taak, etapami, tak, możemy się podzielić, jakby zrobimy plan, rozrysujemy sobie, który, kto jest odpowiedzialny za jaki kawałek. No, chyba nie ma tam aż tyle miejsca w tych korytarzach, żeby robić tak, że jedna osoba będzie robiła prawą stronę, druga lewą, to jakby to jednak jest za ciasno, ale odcinkami możemy jak najbardziej się podzielić.

No i tutaj, rozumiem, znaczenie będzie miał wtedy chyba, nie wiem, sprzęt i oświetlenie, żeby było podobne, tak? Żeby te zdjęcia nie odbiegały od siebie?

Na pewno oświetlenie. Na pewno oświetlenie, przy czym i tak ważniejsze będzie to, żeby to oświetlenie było dobrze ustawione i żeby ono było równe.

Yhm.

Bo nawet jeżeli dwie osoby będą miały tam minimalnie różną moc tego oświetlenia, to i tak później można to na zdjęciach już wyciągnąć w postprodukcji. Fakt faktem, oczywiście chciałbym tego etapu uniknąć, ale zobaczymy, jak się da. A druga rzecz, od samego sprzętu fotografującego to chyba tutaj najmniej zależy.

[00:40:11]

Okay.

Bo ja robiłem sobie eksperymenty porównując zdjęcia tam u mnie w Poznaniu z GoPro ósemki i czwórki. I co się okazuje? Różnicy nie zauważyłem żadnej.

Yhm.

Oczywiście nie sugeruję tutaj, że te kamery mają tę samą dokładnie specyfikację, bo oczywiście, że nie mają.

No ale w takim projekcie to widocznie nie ma znaczenia.

Ale, tak, dokładnie, jeżeli interesuje nas tylko i wyłącznie robienie zdjęć, robienie statyków, no to spokojnie czwórka daje radę.

A jak robiłeś ten projekt Marie-Agnes, tam z jedną kamerą płynąłeś?

Tak, tak.

A nie myślałeś, żeby pływać z dwóch jako back-up po prostu, gdyby coś się stało?

Wiesz co, prawdę powiedziawszy nie pamiętam, chyba się nie zastanawiałem nad tym po prostu.

Wiesz, nas wszędzie uczono, że wszystko replikuje, just in case, nie?

Chyba było tak, że faktycznie miałem tę drugą back-upową gdzieś tam schowaną, ale ponieważ w ogóle, wchodząc do wody, jeszcze nie miałem zielonego pojęcia, jak ja mam tą kamerą tak naprawdę operować.

Yhm.

Miałem dopiero jakieś tam mgliste pojęcie, to nie miałem wtedy głowy do rozkminiania, co zrobić, żeby to zrobić dwiema kamerami jednocześnie, nie?

No.

Tak że wtedy chyba traktowałem ją po prostu tylko i wyłącznie jak back-up… A nie, przepraszam cię, był jeszcze jeden powód, dla którego nie brałem tego pod uwagę. Bo nie miałem światła. No bo jeżeli masz dwie kamery, które strzelają w dwóch różnych kierunkach, musisz mieć odpowiednio więcej światła. A ja wtedy miałem tylko jedną latarkę wideo szerokokątną, więc jakby temat się rozwiązywał sam. Ewentualnie, gdybym wtedy bardziej się zastanowił, to mógłbym zrobić jedną fajną rzecz, czyli dwie kamery skierować w to samo, w tym samym kierunku, tak?

Tak.

Pomiędzy nimi tę latarkę, i one by strzelały stereoskopowo. 

No, jako back-up po prostu.

No, tak że to może, tak, no to to może by faktycznie jakoś tam poprawiło efekty, no ale przynajmniej wiem, że można też jedną, jak ktoś bardzo chce.

Haha. Tani projekt wychodzi.

No pewnie.

Ale to fajnie, bo jest, widzę, duże pole do eksploracji, do sprawdzania, do testowania i to, jest co robić.

Powiedziałbym, że nieskończone. Ja myślę, że teraz przy każdym projekcie będę się czegoś nowego uczył. Tak jak teraz gdzieś tam z przymrużeniem oka patrzę na moją ignorancję, którą miałem wchodząc do Marie-Agnes po raz pierwszy z kamerą, no to myślę, że tak samo mniej więcej będę oceniał mój stan za, no nie wiem, za pół roku, za rok? Po kilku projektach, nie?

Zdecydowanie. No i co, kończymy tak, wyrenderowałeś ten model, on jest ładnie zrobiony, można sobie teraz go przeglądać w Internecie.

Można.

Wejść do tej jaskini, nawet jeśli się nie ma uprawnień do wchodzenia do jaskini. Można sobie zwiedzić.

Jak to? Nie wolno, absolutnie.

No, mogę w model, sobie popływać w nim.

No a gdzie masz kwity?

Na model?

Haha.

Wyrenderujesz mi.

Dobrze, wyrenderuję ci. Tak, ale na tym się, na tym się zabawa nie nie kończy.

Yhm?

Bo jednej rzeczy, właśnie a propos modelu 3D w Internecie, to była jedna rzecz, którą wiedziałem doskonale od samego początku, że to nie może być efekt całej działalności, że to nie może być wynik. Bo o ile wrak, jak go sobie włączysz na Sketchfabie, no to on fajnie wygląda, możesz go sobie obejrzeć ze wszystkich stron i tak dalej, i tak dalej. No, widzę, że masz otwartą Marie-Agnes, no spróbuj sobie po niej popływać na Sketchfabie.

No nie.

No gwarantuję, że szlag cię trafi bardzo szybko i ekspresowo, nie?

No.

Ja tutaj porobiłem te waypointy, żeby jakoś tam o tyle, o ile się dało.

Yhm.

Ale gdybyś próbował to robić ręcznie, palcami czy myszką, no to jeden wielki dramat. I stąd w ogóle się wziął pomysł, żeby robić te rendery, żeby robić animacje, ale też na to, żeby zrobić model, który jest dostępny AR-ze, czyli rozszerzonej rzeczywistości.

Super.

I to było właściwie dla mnie dosyć mocno oczywiste od początku, dlatego że ja się tym zajmuję zawodowo na co dzień, więc gdzieś tam ten AR wiedziałem, że prędzej czy później się pojawi. Oczywiście to było też kolejne wyzwanie, bo żeby zrobić model, który jest, który pociągnął telefony, trzeba go było odpowiednio zoptymalizować. Tu już znowu są szczegóły techniczne, w które nie bardzo myślę, że jest czas wchodzić.

Yhm.

Ale generalnie się dało. To znaczy, no, dało się połowicznie, bo w tej chwili możesz sobie w AR-ze zobaczyć na iPhonie, a na Androidzie jeszcze nie, ale mam nadzieję, że zanim odcinek wyjdzie, to już będzie i w Androdzie.

To już będzie.

Tak.

Postaramy się, żeby wyszedł na czas w takim razie.

No to ja też się postaram w takim razie.

Haha. Tak widzę na tych zdjęciach, to są pewnie poręczówki, które… One nie przeszkadzały?

Nie.

Nie, totalnie nie?

Nie, nie, one nie przeszkadzały, właściwie to najbardziej to one mi przeszkadzały później, jak ten model rekonstruowałem.

No właśnie.

Dlatego, że one były, one były cienkie…

Raz tu, raz tu?

Na teksturach, na teksturach czasami wychodziły tak, że raz tu, raz tu, a na modelu wychodziły tak, że raz były, raz nie były, w zależności od tego, ile syfu się do nich przyczepiło i jakie grube były w danym miejscu. I tutaj przez jakiś czas kusiło mnie faktycznie, żeby je tam poczyścić, usunąć, ale potem stwierdziłem: no kurde, no co za bez sensu działalność.

Yhm.

Namęczę się, narobię się, a potem ktoś mi w Internecie napisze: ej, ej, ej, jak to, jak to dziura bez poręczówek? A gdzie bezpieczeństwo?

No, no, no.

Więc rozwiązałem problem prosto, w blenderze dodałem po prostu poręczówki.

Haha.

I teraz wyglądają ultrarealistycznie dlatego, że dodatkowo dzięki tym kawałkom błota, które zostały na skanie, widzisz też te kawałki błota na poręczówce, która tam autentycznie jest. Aczkolwiek zaznaczam, że nie daję głowy, czy odtworzyłem wszystkie poręczówki, ale generalnie większość jest, nie powinieneś się zgubić.

Powiem ci, że niesamowite możliwości dodaje.

Jeszcze jedną rzecz, którą zrobiliśmy w ostatnich dniach, to bardzo świeży temat, to jest też doświadczenie VR-owe.

Yhm.

Bo jednak coraz więcej osób gdzieś tam te sprzęty ma, szczególnie jeżeli chodzi o kombo PlayStation plus VR.

Yhm.

A że w pracy tam Unreala dosyć mocno ogarniamy, Unreal Engine, czyli silnik do gier, który można wykorzystywać do całego mnóstwa innych fajnych rzeczy oprócz gier, no to zrobiliśmy, zrobiliśmy taki mały programik, który można sobie puścić i który pozwala ci faktycznie wejść do tej kopalni. Powiem ci, efekt jest naprawdę niesamowity, bo faktycznie tam jesteś, to jest w skali jeden do jeden. Jeżeli wchodzisz do wody i widzisz pod sobą te prawie…

Yhm, zakładasz sobie okulary, tak.

Tak, i widzisz pod sobą te prawie dziesięć metrów, no to robi, to robi wrażenie. Chociaż tutaj nie będę udawał, że to moja zasługa jest, bo bardzo cenię sobie to, że zatrudniam ludzi, którzy są mądrzejsi ode mnie, więc tutaj kolega Bartek, serdecznie pozdrawiam, bardzo pomógł mi, bardzo mocno. No ale generalnie efekty naszej współpracy są, wydaje mi się, jak na taki etap, to w miarę zadowalające.

No to powiem ci, że teraz mnie zaskoczyłeś, bo to w ogóle i do szkoleń, i do, nie wiem, zanim wejdę to jaskini, mogę sobie ją na sucho obejrzeć, zobaczyć, gdzie będę miał problemy.

Tak.

Rozumiem, że pewnie można dorenderować jakieś znaki ostrzegawcze, tu uważaj, tu coś zrób.

Oczywiście, że tak. Słuchaj, nawet w Sketchfabie przecież wystarczy tego waypointa tak zwanego dodać i zaznaczyć sobie „tutaj zwróć uwagę na to, na tamto”.

Tak, tutaj, „tu jest ciasno”, tu coś tam.

Tak, a tutaj to w ogóle nie wchodź najlepiej, bo już nie wyjdziesz. No.

I taki trening sobie odbyć przed wejściem do takiej jaskini.

Tak, ja pamiętam, jak moje szkolenie we Francji jaskiniowe wyglądało, a konkretnie to ze szkolenia to najwięcej to pamiętam patrzenia się w poręczówkę.

Haha.

I wydaje mi się, że gdybym miał możliwość zobaczenia tych jaskiń właśnie w takiej formie, to by mi, to by mi naprawdę dużo dało.

No to powiem ci, że naprawdę fajna dziedzina w nurkowaniu się otwiera.

No, też mi się tak wydaje i powiem ci, że jestem mega, mega wdzięczny, że mogę być gdzieś w okolicach tego początku właśnie tej dziedziny.

No to co, my trzymamy kciuki za sukces i za kolejne rendery w takim razie.

A, dziękuję bardzo.

Tak.

Będziecie, myślę, jednymi z pierwszych, którzy się dowiedzą.

I nasi słuchacze również. Dzięki ci.

Dzięki bardzo.

Dzięki, trzymaj się, cześć.

Cześć.