Gościem dzisiejszego odcinka jest Tomek Nitka, który napisał książkę „Wyrównywanie ciśnienia we freedivingu i nurkowaniu sprzętowym”. To zagadnienie jest o wiele ciekawsze i ma o wiele więcej niuansów, niż mógłbym się tego spodziewać – sprawdźcie, czym zaskoczył mnie Tomek! Poznajcie metody takie jak próba Vaslava, Frenzla i Mouthfill. Wysłuchaj odcinka!

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć, Tomku! 

Cześć, Kamil!

Gdzie ostatnio nurkowałeś, powiedz mi? 

Oczywiście w Deep Spocie! 

No tak, takie warunki są, że trzeba nurkować w ciepłych wodach, w ciepłym basenie! 

Ponadto jestem instruktorem Deep Spotu, to gdzie mam nurkować? 

Dokładnie! Na pewno nie w wodach otwartych, zwłaszcza w tej aurze i przy tych temperaturach. 

Chociaż w zimie, pod lodem, owszem – chętnie! 

Freediving pod lodem?

Tak, oczywiście. Freediving uprawia się również pod lodem. 

Brzmi to naprawdę fajnie. Ale temat dzisiejszej rozmowy to jest wyrównywanie ciśnienia. Wiem, że napisałeś książkę na ten temat – czy możesz wyjaśnić osobom, które w ogóle nie są związane z nurkowaniem czym jest to wyrównywanie ciśnienia? 

Okej! Może nie wchodząc w szczegóły – jeżeli ktoś próbował kiedykolwiek zanurzyć się na basenie, nawet na niewielką głębokość, to prawdopodobnie mógł poczuć ucisk w uszach. On jest związany z tym, że ciśnienie zewnętrzne rośnie, ciśnienie wytwarzane przez wodę, a po drugiej stronie błony bębenkowej mamy powietrze i to ciśnienie wytwarzane przez powietrze jest po prostu mniejsze. Błona bębenkowa zaczyna się wyginać i czujemy lekki ucisk. Jeśli niczego z tym nie zrobimy, będziemy się dalej zanurzać, to możemy poczuć mocniejszy ucisk, może nawet ból. 

Oczywiście, nie należy do tego doprowadzać – aby temu zapobiec, należy wykonać manewr, który nazywamy w nurkowaniu wyrównaniem ciśnienia – czyli trzeba dopchnąć trochę powietrza do tej przestrzeni, która znajduje się po drugiej stronie błony bębenkowej, którą nazywamy uchem środkowym. 

Zgadza się! To jest taki dyskomfort – co pływają, to wynurzają się i wszystko teoretycznie powinno wrócić do normy. 

Właśnie rzecz w tym, że tego dyskomfortu w ogóle nie powinno być, ponieważ powinniśmy wyrównywać ciśnienie, zanim jakikolwiek dyskomfort się pojawi. 

Czyli przeciwdziałać, a nie działać już po fakcie?

Jeżeli próbujemy działać po fakcie, to z reguły jest już za późno, już nadwerężamy błonę bębenkową i nie tylko. Trzeba to robić z odpowiednim wyprzedzeniem. 

Zdecydowanie tak. Czy są jakieś różnice w wyrównywaniu ciśnienia dla freedivera a nurków ze sprzętem? Czy to jest dokładnie to samo? 

Samo wepchnięcie powietrza do ucha środkowego ma miejsce w jednym i drugim przypadku, natomiast są duże różnice pomiędzy jednym a drugim sposobem nurkowania, które wynikają z bardzo wielu czynników. Przede wszystkim freediverzy nurkują z głową w dół i okazuje się, że wtedy trudniej jest wyrównać ciśnienie. Ponadto freediverzy nie dysponują taką ilością powietrza, jaką dysponują nurkowie sprzętowi. 

Nurek sprzętowy, niezależnie do tego, na jakiej jest głębokości, to autora oddechowy podaje mu odpowiednią ilość powietrza. Objętościowo ma tego powietrza tyle samo na 1,5 metra w płucach, jak i na 50 m. 

U freediverów jest inaczej – bo my nie mamy automatu, który nam może podać mieszankę, bierzemy na powierzchni pełne płuca powietrza, ale one się kompresują pod wpływem ciśnienia, jak je wytwarza woda i dajmy n to, na głębokości 50 metrów mamy 1.6 objętości ten powietrza, które mieliśmy na powierzchni. To stwarza problemy, ponieważ my musimy pobrać powietrze do wyrównania ciśnienia w uszach z płuc. 

Jeśli płuca są skompresowane, to ciężko jest cokolwiek z nich wyciągnąć. Z tego powodu we freedivingu musimy posługiwać się bardziej zaawansowanymi technikami niż Valsalva. 

Miałem właśnie spytać, czy próba Valsalva odpada w takich warunkach? 

Valsalva – można się nią posługiwać na początkowym etapie. Jak się nurkuje do głębokości kilkunastu, w przypadku niektórych osób nawet do 20 metrów, to Valsalva może się okazać wystarczająca. 

Natomiast jeśli chcemy nurkować głębiej, to konieczne jest opanowanie techniki Frenzla, a jeśli chcemy nurkować jeszcze głębiej, to z reguły konieczna jest technika Mouthfill.

Czyli rozumiem, tych technik jest więcej niż jedna, która jest najbardziej znana, jak Próba Valsalva?

Tak – jeśli chodzi o nurków sprzętowych, to oni przede wszystkim posługują się właśnie Próba Valsalvy, ponieważ ona jest najłatwiejsza do opanowania. To nie znaczy, że wszyscy nurkowie sprzętowi się tą metodą posługują, ponieważ niektórzy z nich posługują się metodami, które my nazywamy BTV. To są takie techniki, które pozwalają na wyrównanie ciśnienia bez konieczności łapania się za nos. To są techniki bezciśnieniowe, bo Valsalva, Frenzel, Mouthfill to są techniki, które otwierają trąbki Eustachiusza i pozwalają na wprowadzenie powietrza do ucha środkowego poprzez wzrost ciśnienia w jamie nosowej. 

Rzecz w tym, że w przypadku metod BTV to jest tak, że nie musimy doprowadzać do wzrostu ciśnienia w jamie nosowej, nie musimy się łapać za nos. Otwieramy trąbki w trochę inny sposób. Przy pomocy mięśni, które służą do ich otwierania. Nieliczni nurkowie sprzętowi posługują się metodami BTV, niektórzy przełykają ślinę i to jest wystarczające. 

Natomiast jest też niewielka grupa nurków sprzętowych, którzy nieświadomi się posługują techniką Frenzla, czyli jedną z tych technik typowo freedivingowych. Najczęściej nie wiedzą, że z niej korzystają! 

Brzmi ciekawie! Mam pytanie o te techniki bezciśnieniowe – czy one wymagają wcześniejszego treningu, na przykład na powierzchni?

Tak – techniki bezciśnieniowe to jest taki temat najtrudniejszy, jeśli o ten temat chodzi, bo Frenzla można opanować dosyć szybko, Moutfilla – akurat do niczego nie jest on nurkom sprzętowym potrzebny, ale Frenzel to jest trochę inna sytuacja. 

Mouthfill – też trzeba trochę nad nim popracować, ale znając już obecne techniki nauczania jakimi dysponujemy, można w ciągu tygodnia opanować taką technikę. Później trzeba ją oczywiście doskonalić. Natomiast w przypadku BTV to jest tak, że to bardzo dużo zależy od predyspozycji. 

Są ludzie, którzy właśnie nie uczą się tych technik są w stanie się nimi posługiwać, a są też takie osoby, które prawdopodobnie jakby się bardzo długo uczyły, to się ich nie nauczą. To jest długotrwały proces, który może doprowadzić do sukcesu, ale może też do tego sukcesu nie doprowadzić. 

Powiedz mi, czyli w kursie na przykład freedivingu uczy się człowiek wszystkich tych prób? Czy jednak nie?

Jeżeli chodzi o techniki BTV, to one w ogóle nie są uczone na żadnym, regularnym kursie właśnie z tego powodu, że istnieją bardzo duże ograniczenia, które sprawiają, że po pierwsze nie wszyscy, nawet być może duża część kursantów nie byłaby w stanie ich opanować, a po drugie – to są techniki, które, nawet jeżeli miałbym do czynienia z osobą, która ma predyspozycje do posługiwania się nimi, to proces nauczenia się tego rozpisany Jest na tygodnie, a czasami na miesiące. Z punktu widzenia kursanta, który chce szybko zacząć nurkować to nie miałoby żadnego sensu. 

Te techniki są uczone przez nieliczną grupę nurków, którzy mają je opanowane i wiedzą, jak ich uczyć na zasadzie warsztatów. Natomiast na kursie freedivingu, na poziomie podstawowym posługujemy się techniką Valsalvy – tak jak powiedziałem, ona do jakichś am kilkunastu metrów, które są niezbędne do zaliczenia tego kursu jest wystarczająca, czasami nawet pozwala zejść na 20 – już więcej metrów to raczej z trudem. 

Na poziomie drugim uczymy techniki Frenzla, a na najwyższym, trzecim, uczymy techniki Mouthfill. 

Powiedziałem o tym, że technikę Mouthfill można opanować, jak się trochę wie, jak to robić w stosunkowo krótkim czasie – ale to nie oznacza, że osoba początkująca jest w stanie to zrobić. To jest właśnie tak, że ta osoba, która przystępuje do kursu, na którym będzie uczona techniki Mouthfill, musi być do tego przygotowana, czyli musi być już freediverem co najmniej drugiego stopnia i musi mieć za sobą odpowiednią ilość nurkowań, żeby po prostu technika Frenzla nie stanowiła dla niej żadnej tajemnicy i żeby po prostu miała w ogóle szanse na to, że opanuje technikę Mouthfill. 

Czyli faktycznie jest trochę tych technik! To wszystko opisałeś w książce – to są Twoje lata doświadczenia w branży freediverskiej i na podstawie swojego doświadczenia też opisałeś te rzeczy?

Zgadza się. Na podstawie swojego doświadczenia, ale też rozmaitych źródeł, z których korzystałem. To nie jest tylko moje, osobiste doświadczenie, ale też doświadczenie bardzo wielu freediverów. 

Super! Słyszałem, że książka jest bardzo rozbudowana, jeśli chodzi o tę tematykę. Mam pytanie – jakie jeszcze rzeczy znajdziemy w książce o wyrównywaniu ciśnień, którą napisałeś? 

Tam poruszona jest szeroka grupa zagadnień. Na początku powiedziane jest tak szczerze o tym, dlaczego w ogóle musimy wyrównywać ciśnienie, co być może nie wszystkim jest potrzebne, nurkowie mogą sobie ten temat pominąć, chociaż mam nadzieję, że napisałem to na tyle ciekawie, że może to zainteresować!

Temat jest bardzo ciekawy! 

Są opisy technik, którymi posługują się nurkowie zarówno freediverzy, jak i sprzętowy. Ta książka jest adresowana nie tylko do freediverów, ale również do sprzętowców – i za chwilę chciałbym dwa słowa na ten temat powiedzieć. 

Są opisane techniki Valsalvy i rozmaite jej odmiany. Technika Frenzla, technika Mouthfill i techniki BTV razem z pewnymi wskazówkami jak można je opanować. Jest też szereg rozdziałów, które są poświęcone rozmaitym kwestiom związanym z wyrównywaniem ciśnienia, jak na przykład typowe problemy, które się mogą pojawić właśnie związane z wyrównywaniem ciśnienia. 

Jak barotraumy, które mogą się pojawić właśnie w związku z nie wyrównaniem ciśnienia. Metody, jak sobie z tym radzić. Jak metody, które ułatwiają w codziennym życiu – jak Jala Neti, czyli płukanie nosa, które potrafi bardzo pomóc w wyrównywaniu ciśnienia i szereg innych spraw właśnie, które są około kwestii związanych z wyrównaniem ciśnienia. 

Niektóre z nich są adresowane wyłącznie do freediverów i są one oznaczone tak, że są na ciemniejszych, szarych stronach. I właśnie mniej-więcej 1/3 książki dedykowana jest tylko freediverom, a reszta na białych kartkach jest adresowana zarówno do freediverów, jak i do nurków sprzętowych. 

Czyli książka jest dla każdego, kto idzie pod wodę? 

Mam taką nadzieję, że taki był cel. Chcę dwa słowa powiedzieć na temat sprzętowców, bo ze sprzęt owcami jest tak, że większość z nich zadaje mi pytanie – co można napisać o wyrównywaniu ciśnienia na 300 stronach? Przecież to jest tak proste! Łapię się za nos, dmucham i koniec! Co tutaj więcej jest potrzebne?

Na kursach jeszcze mówią, że jak nie możesz przedmuchać, to żeby pójść parę metrów do góry. 

I w zasadzie tyle. 

Raz, że tutaj jest trochę więcej niuansów związanych z wyrównywaniem ciśnienia, jak na przykład częstość wyrównywania ciśnienia, jak wyrównywanie ciśnienia tak tylko trochę albo do końca i szereg innych, które sprawiają, że jeżeli wiemy, o co chodzi, to jest nam łatwiej ciśnienie wyrównywać. Druga rzecz to jest to, że we freedivingu wchodzą w grę te bardziej zaawansowane techniki, które są dużo bardziej skomplikowane od Valsalvy, ale chcę powiedzieć odnośnie do sprzętowców. 

Większość z nich radzi sobie świetnie z techniką Valsalvy i niczego więcej oni nie potrzebują. Natomiast są wśród nich również takie osoby, które mają po prostu trudność z wyrównaniem ciśnienia. Oni stanowią oczywiście znakomitą mniejszość – tym nie mniej takie osoby są. I w przypadku takich osób bardzo często to wygląda w ten sposób, że oni trochę muszą walczyć z próbą Valsalvy, bo z trudem wyrównują ciśnienie. Zostają za swoimi kolegami, którzy już są niżej, a oni męczą się na dziesięciu metrach, nie mogą wyrwać ciśnienia. Mało tego – przy tym, jak mają problem z wyrównaniem, to zaczynają wykonywać próbę Valsalvy w sposób nieprawidłowy. Czyli siłowo i przez dłuższy czas. A to może prowadzić do rozmaitych, bardzo poważnych komplikacji, które zresztą opisane są w mojej książce. 

W przypadku takich osób bardzo dobrym rozwiązaniem jest nauczenie się techniki Frenzla, która naprawdę nie jest trudna do nauczenia się, tak jak powiedziałem – jest grupa ludzi, którzy wykonują tę technikę intuicyjnie, nie będąc nawet świadomymi, że właśnie się posługują czymś innym niż Valsalva, a rzecz w tym, że technika Frenzla jest dużo bardziej wydajna, to po pierwsze, a po drugie – nie niesie ze sobą zagrożeń, które mogą się pojawić, gdy wyrównujemy technikom Valsalvy w ten sposób nieprawidłowo, a więc siłowo i przez dłuższy czas utrzymujemy ciśnienie. I to jest właśnie taki główny powód, dla którego moim zdaniem przynajmniej część sprzętowców – warto byłoby, żeby się tym zainteresowała. Też uważam, że to jest książka, która na pewno by się przydała instruktorom nurkowania sprzętowego, bo na pewno każdy instruktor zetknął się z takimi przypadkami ludzi, którzy mają ten problem. I w momencie, kiedy oni wiedzą, na czym polega technika Frenzla, wiedzą, jak jej nauczyć, to będą mogli sobie poradzić z takimi trudnymi przypadkami. 

Spotkałem się z takim przypadkiem, że dziewczyna nie mogła wyrównać Próba Valsalvy ciśnienia i po prostu skończyła nurkowanie. To była siłowa walka, ból w uszach. 

Do bólu jak wiemy, absolutnie nie należy doprowadzać, to jest już w ogóle skrajny przypadek, który absolutnie nie powinien mieć miejsca, ale ja wiem jak to jest. Trzeba gonić za kolegami, wtedy się ciśnie, ciśnie, ciśnie. 

Zapłacone nurkowanie na safari – trzeba iść! 

No właśnie. 

Tak niestety jest. Teraz przychodzi mi do głowy – w sumie jak lądujemy samolotem, też się ciśnienie zmienia. I można te techniki wykorzystać. 

Można, aczkolwiek w samolocie może poza jakimiś przypadkami osób, które mają bardzo poważne problemy z otwieraniem trąbek, to z reguły wystarcza ziewanie, ruchy żuchwą, przełykanie śliny. I z tego powodu małym dzieciom w samolocie, które czują wzrost ciśnienia i nie umieją sobie z tym poradzić, daje się cukierki do ssania. Wtedy one je przełykają i to otwiera im trąbki, ciśnienie się wyrównuje. 

Zgadza się. Pod wodą będzie gorzej z jedzeniem cukierków. 

Z jedzeniem cukierków tak, ale przełknięcie śliny jest wykonalne. Rzecz w tym, że pod wodą to przełknięcie śliny jest skuteczne u bardzo niewielkiej liczby nurków, właśnie takich, którzy mają łatwo otwierające się trąbki. 

Znowuż w nurkowaniu sprzętowym, kiedy oddychamy suchym powietrzem to ciężko czasem tę ślinę przełknąć! 

To też prawda. 

Stąd naprawdę warto przeczytać tę książkę i poznać inne metody. 

Może nie wszystkie! Bo technika Mouthfill nie ma absolutnie żadnego zastosowania w nurkowaniu sprzętowym, ale na przykład techniki BTV to jest coś, co znowu jest o tyle fajne, że pozwala – tak jak powiedziałem – wymaga to większego nakładu pracy na opanowanie tych technik, ale powiedzmy, że u większości osób jest to możliwe, tylko tyle, że będzie wymagało to dłuższego procesu uczenia się. 

Natomiast jak nie musimy się łapać za nos, to mamy cały czas dwie wolne ręce. Dla instruktora sprzętowego to może być wygodne, bo on może jedną ręką operować swoim inflatorem, drugą może operować inflatorem swojego kursanta, który ma jakiś tam problem. Jak ktoś kręci filmy pod wodą albo robi zdjęcia, to też jest mu wygodniej, jeśli może użyć do tego celu dwóch rąk nie odrywając co chwila jednej ręki w celu złapania się za nos. 

Zgadza się, zdecydowanie. Instruktor, który pilnuje swojego kursanta go puszcza, bo musi wyrównać ciśnienie, to faktycznie lepiej użyć innej metody. Jeszcze przychodzi mi do głowy, że przy Próbie Valsalvy wykonujemy ruch ręką. Czy to wpływa na freediverów, takie bezsensowne ruchy? To powoduje większe zużycie tlenu w organizmie?

Masz na myśli to, że się po prostu musimy złapać za nos. To nie ma znaczenia, czy my posługujemy się techniką Valsalvy na etapie początkującym czy techniką Frenzla na etapie tym bardziej zaawansowanym. 

Zawsze freediverzy robią to w ten sposób, że jak już się raz złapią za nos po wykonaniu tzw. scyzoryka, to się trzymają za ten nos cały czas, aż do momentu, kiedy wyznają nawrót i zaczynają wracać ku powierzchni. Także u nas działa to w ten sposób, że jak się raz złapiemy, to się trzymamy do końca. Po to, żeby nie wykonywać tych zbędnych ruchów, o które pytałeś. 

Bo te zbędne ruchy przekładają się pewnie na ilość sekund pod wodą. 

Zgadza się. To może nie jest wielki wysiłek, ale niemniej jednak na kursach uczymy kursantów właśnie tego, żeby trzymali rękę cały czas jeszcze taką przyklejoną do tułowia, żeby nie starzała oporów hydrodynamicznych, więc tak to u nas wygląda. 

Tak się domyślałem. Parę procent pewnie, ale ma kolosalne znaczenie. 

Super. Dziękuję Ci Tomku za wyjaśnienie tych naprawdę ciekawych informacji. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest tyle technik do wyrównywania ciśnienia. 

I to na pewno nie są jeszcze wszystkie. Te techniki są modyfikowane, ostatnio technika Mouthfill, z reszta z udziałem Piotrka Błaszczaka, który jest jednym z naszych instruktorów, który wymyślił pewną modyfikację tej techniki, więc one ewoluują. Z tym że one ewoluują przede wszystkim w gronie freediverów, ponieważ nam one są dużo bardziej potrzebne niż nurkom sprzętowym. 

No tak, jak mówiłeś – my mamy zapas powietrza w butli. 

I pamiętajmy o tym, że jesteście w innej pozycji. Nie w odwróconej, tylko na ogół w poziomej albo lekko pochyłej i w takiej pozycji jest dużo łatwiej zrównać ciśnienie. 

Tak – a freediverzy pionowo, głową do dołu. Dziękuję Ci bardzo! 

Ja również! Było mi miło wziąć udział! 

Do usłyszenia! Polecam zakupić i przeczytać książkę na temat wyrównywania ciśnień. Dziękuję!

Dziękuję bardzo!

Nie chcesz, aby ominęła Cię żadna, podwodna przygoda? Zapisz się na newsletter – co dwa tygodnie dostarczymy Ci powiadomienie o kolejnym odcinku. Od wywiadów z ekspertami, a skończywszy na szalonych relacjach z malowniczych miejsc do nurkowania.

Do usłyszenia!