Trzy, cztee…. ryy… Plusk. Kto dłużej wytrzyma pod wodą! Nie bawiliście się tak nigdy nad jeziorem ze swoimi rówieśnikami? A może kto dotknie płytek na dnie basenu? Przełamywanie barier i bicie kolejnych rekordów jest chyba w naszej naturze. Dlatego dziś porozmawiam z Agatą Bogusz na temat zawodów we freedivingu. Czym różni się statyka od dynamiki? Na jak długo wstrzymuje się oddech oraz czy dopuszczalna jest wcześniejsza saturacja tlenem, przed biciem rekordu.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć, Agata.

Cześć.

Chciałem cię spytać, gdzie ostatnio nurkowałaś.

Ostatnio nurkowałam… Zależy jak.

Pod wodą?

Ale czy na głębokość, czy na przykład w poziomie?

Jakkolwiek, tak naprawdę.

Ostatni mój kontakt z wodą był w Łodzi, na Zatoce Sportu, a z głębokością… Wydaje mi się, że w Grecji, w październiku, jak byliśmy na obozie freedivingowym.

Wiem, że organizujesz też event. Są to zawody, jeżeli dobrze pamiętam. Bluego MiniComp? 

Tak. Organizujemy razem ze stowarzyszeniem Freediving Polska zawody basenowe, właśnie na basenie Zatoka Sportu, 27 marca. Będą to zawody rozegrane w dwóch konkurencjach, o których sobie zaraz powiemy. W statyce i w dynamice, i jest szansa, że będzie pobity rekord świata.

Brzmi super. Rozumiem, że freediving polega na tym, że bierze się głęboki oddech i idzie się pod wodę, ale są różne dyscypliny i rodzaje tego freedivingu. Podczas bicia rekordu świata czy rekordu Polski, na różnego typu zawodach są różne dyscypliny. Przybliżysz mi, czym one się między sobą różnią? Jak to wygląda? To jest po prostu tak, że freediver wchodzi pod wodę i tam siedzi, nie wiem, 10, 20 minut (nie wiem, jakie są rekordy), czy są jeszcze inne typy?

20 minut na jednym oddechu bez wspomagania tlenem raczej nie siedzimy.

Potem porozmawiamy sobie w takim razie też o dopingu.

Dobra. To zaczniemy sobie może właśnie od dyscyplin i takiego podstawowego podziału. Tak, jak powiedziałeś, freediving generalnie polega na tym, że wstrzymujemy oddech w wodzie. Taki podstawowy podział klasyfikuje dyscypliny na te basenowe i na głębokościowe. Zacznijmy sobie może od tych basenowych, bo jest ich mniej. Pierwsza taka najprostsza pozornie konkurencja, w której nie trzeba mieć praktycznie żadnych umiejętności poza leżeniem i wstrzymywaniem oddechu…

Coś dla mnie.

…to jest statyczne wstrzymywanie oddechu, inaczej statyka, skrót: STA (możecie go znaleźć w różnych rankingach). Ta konkurencja polega na tym, że leżymy na powierzchni wody z twarzą skierowaną w dół, tak żeby drogi oddechowe były zanurzone, i wstrzymujemy oddech na czas. Bez ruchu, bo im więcej ruchu, tym większe mamy zużycie tlenu. Tak że nurek leży po prostu płasko na powierzchni wody i jak najdłużej wstrzymuje oddech. 

To jest dyscyplina, która nazywa się statyka, tak? 

Tak. 

I nie można robić tego na tapczanie w pokoju?

No nie, bo musimy mieć pewność, że nurek nie oddycha, a trudno byłoby to kontrolować z twarzą na powierzchni. Trzeba by zakładać jakieś maski, a mamy nurkować, więc jednak ten czynnik wodny jest potrzebny. 

Może dwa słowa o rekordzie świata. W tej konkurencji wynosi on ok. 12 minut. Rekord w federacji AIDA wynosi 11’35’’, natomiast wiemy, że któryś z zawodników wstrzymał oddech na 12 minut, Branko Petrović. Natomiast nie wiem, jakie są przyczyny, że ten rekord nie jest oficjalnym rekordem świata. Tak czy siak, wiemy, że jesteśmy w stanie przez 12 minut bez wspomagania tlenem – co jeszcze raz podkreślę – nie oddychać. Dopowiadam o tym wspomaganiu tlenem dlatego, że prawdopodobnie część waszych widzów oglądała takie rekordy, gdzie ludzie ok. 20 minut leżą sobie w akwariach i robią statykę. Ale ta dwudziestoparominutowa statyka jest po wentylacji czystym tlenem

Przed wejściem do wody, tak?

Tak. Przed wejściem do wody. Więc wiadomo, że organizm jest wtedy wysycony bardzo mocno tlenem, i ten czas wstrzymywania oddechu jest wtedy dwa razy dłuższy niż bez wspomagania. To są tylko i wyłącznie rekordy Guinnessa, żadna z organizacji freedivingu nie uznaje rekordów wykonywanych po wentylacji tlenem. 

W takim razie od razu mi się nasuwa pytanie: czy przed biciem albo po biciu takiego rekordu ktoś sprawdza, czy nurek tam sobie na boku nie wciągnął tlenu w jakiś sposób?

Tak. W zasadach opisanych i w AIDA, i w CMAS-ie jest wyraźnie stwierdzone, że zawodnik przed startem musi być ok. godziny na widoku sędziego. Jest też zakaz korzystania z jakichkolwiek mieszanek, w których poziom tlenu wynosi więcej niż 21%. 

Okay, czyli jest to pilnowane.

Tak.

Normalnie, jak na prawdziwych zawodach badanie antydopingowe, tak?

Doping to jest coś innego, a tlen to jest coś innego. Przestrzegamy zasady, żeby przed startem nie korzystać z tlenu. Po starcie jest to już dozwolone, bo nie wpływa wtedy na twój wynik. I mówimy o tym, że to jest doping, ale nie doping w znaczeniu WADA, gdzie jest mowa o innych substancjach, które mogą wspierać sportowców.

W statyce, kiedy nurek sobie leży i nie oddycha, nie rusza się… Skąd wiadomo, że on dalej żyje? Bo 12 minut to jest naprawdę długi czas…

Jest komunikacja z nurkiem. Jak najmniejsza, tak jak mówiłam. Chodzi o to, żeby nie poruszać się, bo to zużywa tlen. Więc taki nurek leży nieruchomo. Trochę wygląda jakby zapadł w sen, albo jakby był w jakiejś mocnej medytacji. Cały czas jest asekurowany przez partnera albo przez oficjalnego nurka asekurującego. I ten asekurujący nurek albo werbalnie, albo poprzez dotknięcie od czasu do czasu zadaje mu pytanie. Zazwyczaj to jest popukanie w ramię palcem. Na zasadzie, czy jesteś okay cały czas. Nurek wstrzymujący oddech daje znak uniesieniem palca albo znakiem okay, albo jakimś innym umówionym sygnałem, że jest cały czas przytomny. My, sędziowie (też jestem sędzią, więc wiem, jak to wygląda od strony sędziowskiej) możemy też poprosić asekurującego nurka, żeby na nasze polecenie sprawdził, czy ten człowiek na pewno jest przytomny. Robimy tak, kiedy nam się coś nie podoba, na przykład nurek wypuści bąble, co jest oznaką tego, że traci kontrolę nad układem oddechowym i nad mięśniami. 

Czy taki nurek bijący rekordy jest podpięty pod jakieś czujniki, np. tętna?

Nie. Monitoring funkcji fizjologicznych jest zakazany podczas oficjalnych konkurencji. Można sobie je monitorować na treningu, natomiast w trakcie zawodów nie. Niewykluczone, że w przyszłości tak będziemy robić, i sędziowie będą mieli podgląd tego, co się dzieje z nurkiem. Natomiast sam zawodnik nie może widzieć tych parametrów, bo mógłby wtedy podejmować na ich podstawie decyzję, czy już ma się wynurzyć czy nie. A tak musimy polegać tylko na własnych odczuciach. 

Bardziej miałem na myśli, żeby sędziowie widzieli, czy ten nurek ma jeszcze jakieś tętno, czy jeszcze oddycha…

Tętno będzie miał cały czas, bo nawet jeżeli dojdzie do utraty przytomności, to serce cały czas bije, więc nie ma utraty tętna. Jedynie, co mogłoby, myślę, dawać jakąś informację, to jest poziom tlenu w organizmie, ale wytrenowani freediverzy mogą tę granicę odporności na niedotlenienie nieco przesuwać. Więc powiedzmy, że większość osób przy spadku poziomu tlenu we krwi mniej więcej o połowę traci przytomność, ale u freediverów może to być trochę później. Więc też nie możemy podejmować decyzji, zanim faktycznie ktoś nie straci przytomności. 

Czyli nadal, standardowo, metoda „jest okay” działa.

Tak. Dyskwalifikacja następuje w momencie, gdy nurek straci przytomność. Tak że zawsze czekamy, aż nurek sam siebie zdyskwalifikuje, i dopiero jest wyciągany przez asekurujących. 

Czy takie tętno nurka bijącego rekord statyczny jest bardzo spowolnione?

Tak. Może spaść poniżej 30, ale to w ekstremalnych przypadkach, jak zawodnicy są bardzo dobrze wytrenowani. 

To brzmi naprawdę niesamowicie. To jest bardzo niska wartość.

Mhm…

Okay, to faktycznie, nawet niektóre urządzenia być może nie wykryłyby, że tętno jeszcze jest. Mam też pytanie à propos tego bicia rekordu statycznego. Czy tutaj temperatura wody ma znaczenie? 

Trochę wracamy znowu do fizjologii. Jednym z warunków długiego wstrzymywania oddechu jest silny odruch nurkowy. To jest taki zespół zmian fizjologicznych, które zachodzą w organizmie w sytuacji wstrzymywania oddechu, zwiększonego ciśnienia i kontaktu z wodą. Gdy woda jest chłodniejsza, to ten odruch nurkowy będzie silniejszy. Natomiast jeśli będzie nam zimno w wodzie, to część tlenu będziemy zużywali na to, żeby ogrzać organizm. Będziemy mieć drgawki; dreszcze. Wtedy wiadomo, że ten czas będzie krótszy. Tak że fajnie, jak by woda była chłodna, ale w większą część ciała powinno nam być po prostu ciepło, więc to taki jakiś złoty środek.

Na tym kończymy temat statycznej dyscypliny, teraz mamy tę dynamikę. Czym ona się różni i na czym polega?

Tak, druga konkurencja basenowa to jest dynamika. Ona jeszcze ma podział wewnętrzny, ale na razie powiem ogólnie o wszystkich trzech. Chodzi o to, żeby pokonać jak najdłuższy dystans w poziomie na jednym oddechu. Pływamy od ściany do ściany pod wodą, drogi oddechowe są cały czas zanurzone i po prostu przemieszczamy się do przodu. Dopływamy do jednej ściany, zawracamy, płyniemy do kolejnej, znowu zawracamy itd. Dopóki nam wystarczy tlenu.

I jakie są mniej więcej rekordy?

Zależy od dyscypliny, bo mamy znowu podział w tych dynamikach, w zależności od tego, w jaki sposób się poruszamy. Możemy się poruszać klasycznie żabką, taką trochę zmodyfikowaną, i to jest dynamika bez płetw. Tu rekord świata wynosi ok. 250 m. Dodam, że należy on do polskiego zawodnika: Mateusza Maliny. Mamy też dynamikę w dwóch płetwach, w której płynie się stylem klasycznym, czyli nożycowym. Tu też rekord oscyluje między 250 a 300 m, nie pamiętam, bo te rekordy się też często zmieniają. Mamy też trzecią dynamikę, która ogólnie się nazywa w płetwach – i tam płyniemy w monopłetwie albo w dwóch płetwach, stylem delfinowym. W tej konkurencji został osiągnięty najlepszy wynik, bo ponad 300 m, i też należy do Mateusza. 

Czyli jesteśmy mistrzami?

Tak. I co jest ważne, damskie rekordy też należą do Polki, do Magdaleny Solich-Talandy, tak że mamy naprawdę najlepszych zawodników basenowych na świecie.

I niedługo będzie ponowna próba pobicia tych rekordów, tak?

Będzie próba pobicia. Czy zostaną pobite, to okaże się 27 marca. 

Wydaje mi się, że tak, bo dlaczego by nie…

To nie jest takie proste.

Czy w dynamice są jakieś balasty specjalne, czy nie ma tych balastów? Czy po prostu: nurek i płetwa?

W dynamice korzystamy z balastu, po to, żeby mieć neutralną pływalność, powiedzmy na środkowej głębokości basenu, zależy jak głęboki jest basen. I dzięki temu całą siłę możemy włożyć w przemieszczanie się do przodu, a nie w walkę z wypornością. Więc tak naprawdę podczas dynamiki mamy dosyć dużo balastu na sobie. Bo często pływamy w piance, po to, żeby mieć dużo lepszą opływowość ciała. I do tego mamy pełne płuca powietrza. Część nurków jeszcze dopompowuje, że tak powiem, tak trochę siłowo więcej powietrza do płuc, w związku z czym objętość powietrza w płucach jest bardzo duża

Inaczej by ich wyrzuciło do góry…

Mhm… I te ciężarki, z których korzystamy, to są tzw. neck weighty.

Zakłada się je na kark?

Tak. One mają różną formę. Taka klasyczna, którą każdy może sobie zrobić w domu, to jest po prostu dętka od roweru z ołowiem w środku i z klamerkami, takimi od plecaka, które sobie zapinamy na szyję. Ale już są firmy, które się specjalizują w produkcji tego sprzętu, i robią np. same obręcze zakładane na szyję z wydłużonym ogonem na plecy, dzięki czemu główny ciężar jest tam, gdzie jest największa wyporność. Czyli pośrodku, między łopatkami. 

Dużo się bierze tego balastu?

Sporo.

Mniej więcej ile? 4 kg? 8 kg? Więcej?

Więcej niż 4 kg.

To dużo, faktycznie.

Przeciętna ludzka objętość płuc to jest ok. 7 l. U wysokich i trenujących freediverów więcej. Wydaje mi się, że Mateusz ma ok. 10 l, nawet więcej, może 12. Zastanów się teraz, jaką wyporność mają 12-litrowe płuca. Bardzo dużą. To ile musisz założyć balastu, żeby to zrównoważyć.

Czyli rozumiem, że start następuje w momencie wejścia pod wodę, i liczymy ile basenów kto przepłynie, a tam gdzie wypłynie jest koniec?

Tak. Jest rozciągnięta miarka wzdłuż brzegu basenu i w miejscu wynurzenia dróg oddechowych, czyli czasami może być tak, że nurek się wynurzy gdzieś pośrodku toru i spłynie do brzegu, to w tym miejscu, w którym nos już się wynurzy, to zaznaczamy sobie na taśmie, gdzie to było. Jeżeli nurek wykona następnie procedurę powierzchniową prawidłowo, czyli pokaże sędziemu, że jest przytomny, to nurkowanie jest zaliczone.

Czyli nie może wyjść i po prostu paść?

Nie. Musi być przytomny i wykonać jeszcze tę procedurę. Jak już ją wykona, dostanie kartkę, to wtedy może paść.

A na czym polega taka procedura?

Procedura powierzchniowa w AIDA wygląda tak (bo w CMAS-ie jest trochę inna), że zdejmujemy sprzęt twarzowy, czyli maskę albo okularki i noski (czyli zatyczkę na nos, jeżeli z taką pływamy), pokazujemy w kierunku sędziego jeden wyraźny znak „okay”, czyli połączenie kciuka z którymś z paluchów i mówimy: „I’m okay”. W tej procedurze nie możemy zmienić kolejności, nie możemy dodać żadnych dodatkowych sygnałów czy werbalnych, czy niewerbalnych. Musimy ją wykonać w kierunku sędziego, czyli jak wynurzysz się na środku toru i zrobisz to plecami do sędziego, nawet jeżeli safety freediver będzie widział, to się nie liczy. 

Naprawdę aż tak?

Musisz pokazać, że jesteś okay. A jeżeli nie wiesz, gdzie jest sędzia, to znaczy, że nie do końca wiesz, co się dzieje. Na całą procedurę jest 15 sekund od wynurzenia się na powierzchnię. Więc to jest taki trudny moment.

Właśnie, to brzmi dla mnie, jakby było najtrudniejsze w tym wszystkim.

Jakoś musimy sprawdzić, czy nurek jest na pewno przytomny. Więc w trakcie tych 15 sekund od wynurzenia nie dość, że muszę przeprowadzić oddychanie recovery, czyli przywrócić poziom tlenu do organizmu, to muszę jeszcze zrobić tę procedurę.

Odnaleźć sędziego i wszystko zrobić dokładnie po kolei…

Zazwyczaj jest tak, że jak pływamy na basenie, to już automatycznie wiemy, gdzie jest sędzia, więc i tak będziemy robić to w kierunku sędziego. Czasem gorzej jest na głębokości, jak jesteśmy na linie i możemy się wynurzyć na przykład plecami do platformy, na której siedzi sędzia. Ale przy głębokości jest tak, że jest dwóch sędziów, jeden jest w wodzie, drugi jest na powierzchni i ten sędzia, który jest w wodzie, trochę pomaga i się ustawia tak, żeby w miarę być twarzą do zawodnika, żeby nie utrudniać.

Skoro mówimy o sędziach, to ilu jest sędziów na takich zawodach? Dwóch? Trzech?

Na zawodach basenowych na start wystarczy jeden sędzia. Na zawodach głębokościowych potrzebnych jest dwóch sędziów. Właśnie dlatego, że musi być jeden w wodzie, który patrzy, czy wszystkie procedury w wodzie są zachowane, i drugi, który siedzi na zewnątrz, na platformie, żeby też w razie czego móc wspomóc akcję ratunkową, i podejmować decyzje, widząc sytuację z zewnątrz. 

Czy w zawodach dynamicznych ktoś równolegle idzie z nurkiem na wszelki wypadek?

Tak. Są safety diverzy, którzy podążają po powierzchni za płynącym nurkiem w odległości, powiedzmy, 1 –1,5 m za nim i w każdej chwili mogą do niego podpłynąć i mu pomóc, jeżeli coś by się działo.

Na przykład może stracić przytomność, tak?

Tak. Ale tak jak mówiłam, czekamy na ten moment, gdy jesteśmy pewni, że nurek stracił przytomność i zazwyczaj jest tak, że safety diverzy czekają na sygnał dopiero od sędziego. Sędzia mówi: „Bierz go”.

Czy zdarzały się jakieś wypadki podczas bicia rekordów lub zawodów?

Co rozumiesz przez wypadki? Utratę przytomności?

Utratę przytomności na przykład.

Utrata przytomności zdarza się na każdych zawodach właściwie. To jest taki, nie chcę powiedzieć: standard, ale mało jest zawodów, na których by do tego nie doszło. Dlatego, że utrata przytomności nie do końca jest kontrolowana przez zawodników. W sytuacji, gdy jesteśmy blisko swoich limitów, to już czasami trudno jest nam podejmować decyzje, czy to już jest ten moment, kiedy mamy się wynurzyć, czy jeszcze możemy trochę popłynąć. Jak dochodzi do niedotlenienia, to pierwsze co zaczyna nam szwankować, to procesy poznawcze, które zawiadują logicznym myśleniem. Już trochę nie czujemy, czy to już jest nasz limit, czy jeszcze nie. Czasami wchodzimy w taki stan, że płyniemy, jest super ciężko, a potem nagle zaczyna być łatwo. To jest taka wskazówka, bo nie powinno być łatwo. Powinno być coraz trudniej, bo jest coraz więcej dwutlenku węgla. No ale zawodnicy czasami płyną w to: już jest tak przyjemnie, i potem odpływają w marzenia. No bo już tracą przytomność.

I pobili rekord, ale nie jest zaliczony…

Tak.

Czyli tak się zdarzało?

Bardzo często. To jest ta ekscytująca część zawodów, gdy nurkowie płyną na naprawdę duże odległości, albo wiemy, że dla danego nurka jest blisko jego limitu, i następuje moment takiego patrzenia, czy uda mu się wypłynąć, wykonać procedurę i zachować przytomność, czy jednak straci przytomność.

A zdarzyło się komuś zrobić wszystko super, wyjść i pomylić się w procedurze?

Tak, to też. Szczególnie początkujący mają z tym kłopot.

I to raczej pewnie wynika z zakłopotania, z tego wszystkiego?

Mogą być różne przyczyny, np. to, że ktoś za mało wyćwiczył procedurę. Patrząc po nas, po zawodnikach startujących od wielu lat, to my każde nurkowanie kończymy procedurą. Niezależnie od tego, czy to jest nurkowanie treningowe, krótkie czy z kursantami nawet. Żeby to był automat. I w sytuacji nawet gdy jesteś odtleniony, to tę procedurę wykonasz. Jak ktoś jest mniej doświadczony i nie ćwiczy tego regularnie, to łatwo jest się pomylić. Czasami bierze górę jakaś ekscytacja związana z robieniem personal bestu i ktoś, zamiast robić procedurę, to krzyczy: „Jeeest, hura!”. I już jest skopana procedura. Zdarzają się też inne sytuacje. Jest taka trudna zasada, że nie można nikogo dotknąć, dopóki nie dostanie się kartki od sędziego. Nie można dotknąć zawodnika. I bywało tak, że np. coach razem z zawodnikiem sobie klepnęli piątkę, albo z kolegą, który na zewnątrz idzie i asekuruje, bo w emocjach tak jest. „Dobrze, super, piona” i nagle takie „o nieee”, i czerwona kartka. 

Czy można w takim razie powtórzyć start?

Na zawodach nie. Dopiero na kolejnych.

Czyli jest jedna próba.

Tak. 

Okay. Lipa.

Tak samo jak na wszystkich zawodach: masz właściwie jeden start. 

Jak rozpoczynają się takie zawody? Kto daje sygnał, że zaczynamy w tym momencie mierzyć czas? Czy freediver, który się kładzie i przestaje oddychać, i zaczyna płynąć? Czy na znak sędziego?

Generalnie wygląda to tak, że jest lista startowa, więc zawodnicy wiedzą, o której dokładnie godzinie jest ich start, co do sekundy. Po to, żeby mogli przygotować odpowiednio swoją rozgrzewkę i zaplanować nabieranie ostatniego oddechu. Nawet liczba oddechów pomiędzy rozgrzewkami przed startem dla niektórych zawodników jest ważna. Więc jeżeli zawodnik wie, o której dokładnie startuje, to może sobie rozpisać plan: o tej i o tej robię tą rozgrzewkę, potem mam np. 2 minuty przerwy, potem robię kolejną, znowu ileś tam minut przerwy, potem mam czas na transfer do strefy startowej i mam wtedy 2 minuty jeszcze na relaksację, ostatni wdech zajmuje mi ok. minuty. Wszystko musimy sobie przekalkulować. Na zawodach jest oficjalne odliczanie, i ono się zaczyna 2 minuty przed startem zawodnika. Jest komunikat: „2 minutes to Official Top„, zawsze po angielsku, później półtorej minuty, minuta, 30 sekund, 20, 10, i potem 5,4,3,2,1, mówimy Official Top, i od tego momentu przez 10 sekund zawodnik ma czas na start. Czyli to nie jest tak, że masz jedną sekundę.

Mam 10 sekund, żeby się położyć…

…i wystartować. Drogi oddechowe muszą się zanurzyć, zanim usłyszysz „10″.

I od momentu zanurzenia dróg oddechowych jest już liczony czas?

Tak.

I tak samo w dynamice, w pływaniu?

Tam liczy się odległość, a nie czas, więc tylko chodzi o to, żeby zawodnik wystartował w tym oknie 10 sekund. Przy zawodach głębokościowych, o których sobie zaraz powiemy, o konkurencjach też, to okno startu jest większe, dlatego, że są warunki trudniejsze. Czasami może być fala albo silny wiatr, i zawodnik, żeby miał jednak więcej czasu na wystartowanie. Tam jest 30 sekund.

To teraz pomówimy o zawodach głębokościowych, bo to jest tak jakby trzecia dyscyplina.

Druga część – bym powiedziała. Pierwsza część to są zawody basenowe. I tam mamy statykę, dynamikę i te trzy rodzaje dynamiki. I jakby druga kategoria zawodów, czy w ogóle dyscyplin freedivingowych, to są głębokościowe, i one się dzielą też na szereg dyscyplin.

I to polega na tym, w skrócie: jak najgłębiej.

Tak. I na różne sposoby. 

Okay, więc to znowu mnie ciekawi.

Więc znowu: pierwszy podział to są konkurencje, w których obowiązuje zasada stałego balastu, czyli ciężar, z którym startujesz, musi się zgadzać z ciężarem, z którym wracasz na powierzchnię. To znaczy, że przez całe nurkowanie nie możesz zdjąć z siebie ciężaru, który masz na sobie. I ta zasada obowiązuje w trzech konkurencjach; czterech już teraz. Miesza mi się, dlatego, że od dwóch albo trzech lat wyodrębniono nową konkurencję, to znaczy dynamika jest i w monopłetwie, w dwóch płetwach klasycznym stylem i bez płetw. Wcześniej była tylko dynamika w płetwach (do wyboru jak chcesz płynąć) i bez płetw. Więc trzy konkurencje głębokościowe, przy których obowiązuje zasada stałego balastu. Free immersion to jest taka konkurencja, podczas której wspinamy się po linie, nie mamy na nogach płetw, taka wspinaczka podwodna. 

Tylko że w dół.

Idziemy sobie na dół i potem wracamy do góry, tylko na własnych rękach, wspinając się.

To fajnie wygląda, jakby tak płynęli troszeczkę.

Bo to są takie długie ruchy, pociągnięcia, i potem szybujemy.

I jesteście przypięci do tej liny?

Tak. Do bezpieczeństwa za chwilę wrócimy, żebyśmy nie pokomplikowali tych konkurencji. Więc pierwsza to jest free immersion, druga to jest stały balast bez płetw, czyli płyniemy żabką, tak jak w dynamice, nie możemy dotykać liny poza momentem nawrotu i pokonujemy całą drogę żabką. Trzecia kategoria to jest stały balast w płetwach. I znowu: w płetwach w monopłetwie albo w dwóch płetwach, ale z ruchem delfinowym i w płetwach z ruchem klasycznym. I teraz skróty: CWT to jest stały balast z ruchem delfinowym, CWTb to jest w dwóch płetwach, od bi-fins i CNF , to jest bez płetw (Constant weight no fins). Można się zamieszać w tym, bo dużo jest tych konkurencji. To tyle, jeżeli chodzi o konkurencje, w których obowiązuje zasada stałego balastu. Te konkurencje pojawiają się na zawodach. 

I zostały nam jeszcze dwie konkurencje, które są tylko po to, żeby bić rekordy i nie pojawiają się na zawodach. To jest konkurencja zmiennego balastu, możecie ją kojarzyć z filmu Wielki błękit, gdzie zawodnicy się zanurzali za pomocą windy albo dodatkowego ciężaru i wracali na górę na płetwach na przykład, albo podciągając się po linie. Czyli w tej konkurencji chodzi o to, że w dół mamy wspomaganie, za pomocą dodatkowego ciężaru, ale do góry musimy już wrócić o własnych siłach, dowolnie. I tu rekord świata wynosi ok. 150 m. I ostatnia z konkurencji, w obrębie której AIDA np. odeszła od ratyfikacji rekordów, dlatego że wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem jeżeli chodzi o chorobę dekompresyjną czy w ogóle wypadki, to jest no limits. I ta konkurencja polega na tym, że zanurzamy się za pomocą balastu albo jakiegoś urządzenia, tzw. windy, i wracamy też za pomocą tej windy; balonu wypornościowego.

Czyli jak najszybciej i jak najgłębiej, tak?

To jest taka statyka plus głębokość, bo zawodnik nic nie robi poza wyrównywaniem ciśnienia i oddechu.

Jest opuszczany i wyciągany, tak?

Tak. I tu rekord świata wynosi 214 m.

Wow.

I był taki zawodnik, Herbert Nitsch, Austriak, który przygotowywał się do 300 m, ale podczas nurkowania treningowego na 240 m zapadł na chorobę dekompresyjną, która niestety wywołała paraliż, i na tym zakończył swoje próby. Od tego czasu AIDA postanowiła, że nie będzie tego ratyfikować, bo to już jest zbyt duże niebezpieczeństwo. Więc myślę, że tylko w tej konkurencji można bić rekord Guinnessa, jakby ktoś chciał.

Mówiliśmy też o bezpieczeństwie przy nurkowaniu głębokościowym. Freediver jest przypięty do liny, ale jeśli płynie żabką, to już nie? 

Również wtedy jest przypięty do liny.

Ale nie może jej dotknąć?

Tak. Najlepszy byłby obraz, żeby pokazać, jak wyglądają te konkurencje, bo jak się opowiada tak na sucho, to trudno sobie wyobrazić, ale spróbujemy. Gdybyście mieli kawałek liny… 

Nie mamy.

Zawodnik płynie wzdłuż liny. Na końcu liny znajduje się talerzyk, a pod nim wisi balast i kamera, która filmuje wszystko, co się dzieje na dole, żeby sędziowie mogli zobaczyć, czy nurek nie popełnia jakichś błędów. Talerzyk jest zawieszony na taką głębokość, jaką zadeklarował nurek przed startem. Czyli to nie jest tak, że my sobie płyniemy, dokąd nam się uda dopłynąć, tylko dzień przed rozpoczęciem zawodów każdy nurek deklaruje głębokość, na którą się wybiera. Czyli nie ma przypadków. I ta głębokość nie może być według przepisów większa niż o 5 m od jego maksymalnej głębokości osiągniętej w ciągu ostatnich trzech miesięcy treningowych. Tu chodzi o bezpieczeństwo płuc nurka. Na końcu tej liny jest więc talerzyk, a lina jest ustawiona na głębokość, którą chce freediver, i jest on przypięty do liny smyczą, tak że ta smycz się zatrzymuje o talerzyk, który jest na końcu liny.

Nie pójdzie głębiej.

Nie ma szans, żeby nurek odpłynął gdzieś od liny i zgubił ją, bo ta smycz jest tak przypięta do nurka, że sama nie spadnie, nurek musiałby ją wypiąć celowo. W razie wypadku ta główna lina jest wyciągana za pomocą przeciwwagi, która jest na powierzchni, albo silnika, który jest na łodzi lub na platformie, z której startujemy. I od razu uprzedzę twoje pytanie: czy są nurkowie sprzętowi, którzy nas asekurują? Nie ma ich tam, dlatego że oni nie mogliby wyciągnąć nas na powierzchnię z taką prędkością, z jaką zrobi to przeciwwaga czy system silnikowy.

No tak, bo na takich głębokościach musielibyście posiedzieć nad deką, a tak długo nie wstrzymacie oddechu.

Tak.

Czyli w sytuacji awaryjnej silnik was wyciąga albo spada kamień, który też ciągnie po prostu.

Tak. Jest zrzucany przez obsługę, która jest na powierzchni i nurek jest wyciągany. Natomiast żebyście mieli pojęcie o tym, jak mogą wyglądać potencjalne wypadki pod wodą, to najczęściej są to utraty przytomności na powierzchni. Głęboki blackout to jest 10 m, a ekstremalnie głęboki jest poniżej 20 m, i zdarza się niesamowicie rzadko. Więc tak naprawdę my nie potrzebujemy w ogóle asekuracji na głębokości, tylko na tych ostatnich metrach, bo tam może dojść do niedotlenienia. Natomiast jak by się tam coś zadziało i np. nurek nie wróciłby po zadeklarowanym czasie albo safety freediver widziałby, że coś jest nie tak, to sygnalizuje na górze, że coś jest nie halo i taki nurek wtedy ląduje na powierzchni szybko; wyciągamy go.

A jak wygląda ustanowienie rekordu? Nurek zjeżdża na sam dół do tego talerzyka, bierze jakąś karteczkę czy sznurek, po czym wraca na górę i pokazuje, że ją ma?

Tak, dokładnie. Płyniemy na dół, bierzemy tzw. taga, chowamy go sobie pod kaptur albo chwytamy w zęby, wracamy do góry, wynurzamy się, wykonujemy procedurę powierzchniową do sędziego, potem jest 30 sekund co najmniej, które sędzia musi poczekać, żeby sprawdzić, czy nurek na pewno nie straci przytomności w tym czasie, wydaje werdykt, i wtedy trzeba pokazać tego taga. Jak się go zgubi po drodze…

No właśnie pytanie, czy ktoś zgubił?

Tak.

Naprawdę?

No tak, zdarza się. Jeśli go źle wsadzisz pod kaptur, albo z jakiegoś powodu trzymasz go w ręku, a robisz free immersion lub trzymasz go w ręku i zrobisz jakiś ruch i on ci wypadnie, to nie będzie zaliczone.

I nie można spróbować ponownie?

Nie. Dopiero następnego dnia – o ile zawody mają taką formułę, że możesz drugi raz to samo.

Jest jeden tag czy więcej?

Tagów wisi dużo na dole, bo to nie jest tak, że zawieszamy po każdym nurku na nowo, tylko wisi tam ze 20, zależy ilu jest zawodników. 

Ja bym brał po kilka, bo na pewno bym zgubił.

Ja z tej mojej stówy wzięłam chyba dwa.

I wtedy znowu, procedura powierzchniowa, odklikanie się u sędziego, karteczka, rekord zaliczony.

Tak jest. 

I głęboki wdech.

I potem można pooddychać już na spokojnie.

Takie rekordy się bije, rozumiem, tylko gdzieś na głębokich akwenach? Bo nie mamy tak wielkich basenów.

No, na basenie nie. Chociaż na deepspocie też były zawody basenowe w zeszłym roku, głębokościowe, teraz z resztą chyba też będą pod egidą federacji AIDA, ale limit wynosi 44 m, więc można porobić oficjalne wyniki, ale one będą dalekie od rekordów świata.

Ale dla początkującego to też dobre miejsce do treningu.

Tak. Przykładowo rekord Polski bez płetw wynosi ok. 46–47 m. Nie wiem, bo mój był 46 m, ale później Agnieszka Kalska chyba go poprawiła trochę. No więc robienie 44 metrów w deepspocie plasuje cię blisko rekordów polskich kobiet.

Brzmi naprawdę super.

Można poszaleć.

27 marca będziemy próbowali polskim zespołem bić rekordy w statyce i dynamice?

Tak, w dynamice. W statyce chyba nikt nie będzie się przymierzał, ale to jest tak, że może ktoś akurat będzie miał dobry dzień i zrobi.

Może ja?

Możesz spróbować.

Jeszcze nie wiem jak, ale leżenie i nicnierobienie brzmi naprawdę sympatycznie.

Nie ma ograniczeń jeżeli chodzi o start w zawodach, tzn. nie trzeba być profesjonalistą, żeby wystartować. Tak naprawdę każdy może przyjść i spróbować swoich sił oficjalnie. Dobrze jest trochę doczytać o zasadach, co zrobić, żeby to nurkowanie było uznane, ale to też my, sędziowie, tym osobom, które będą zupełnie zielone na zawodach, jeszcze raz przypominać o tych najważniejszych zasadach.

Czyli na najbliższych zawodach będziesz sędziowała?

Tak.

To trzymam kciuki, żeby były dobre werdykty.

Ja trzymam kciuki za zawodników, żeby im się dobrze pływało.

Mam nadzieję, że będzie się dobrze pływało. Tak że dzięki za wyjaśnienie tych wszystkich dyscyplin i różnych rodzajów, i mam nadzieję do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Na pewno, do zobaczenia.

Do zobaczenia, dzięki.