Bo do nurkowania trzeba dwojga. Do tanga w sumie też. To ile osób potrzeba, jeżeli chcesz tańczyć pod wodą? Nie wiem, choć się domyślam. Ale żeby nie trzymać was dłużej w niepewności o tańcu pod wodą opowie Natalia Wilk – instruktorka freedivingu, tancerka, związana z berlińską sceną taneczną.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć Natalia.

Cześć! Witaj!

Gdzie ostatnio nurkowałaś? Ja wiem, że w Deepspocie, bo tam pływałem obok Ciebie z Mateuszem. A przed Deepspotem, gdzie?

Przed Deepspotem, to moje ostatnie wody otwarte to był Egipt Dahab. Spędziłam tam siedem miesięcy. Tak, sporo, sporo tam nurkowałam. Oczywiście mieszkałam, znalazłam tam kota, przywiozłam go teraz ze sobą do Polski.

Czyli egipski kot?

Egipski kot z niemieckim paszportem mieszkający w Polsce.

Nieźle! A przed Egiptem, jakieś zawody?

Nie. W Egipcie w ogóle były moje pierwsze zawody. Wcześniej się zawodami we freedivingu w ogóle nie interesowałam. Miałam taki epizod zawodowego pływania i faktycznie, takie zawody odbywałam. Ale tak, moje pierwsze zawody we freedivingu odbyły się właśnie w Egipcie, w Dahabie, w kwietniu albo maju — nie pamiętam już — zeszłego roku, na trzydziestometrowym basenie. A kolejne moje zawody to była Austria i to był Innsbruck 26 lutego — jakoś tak — więc bardzo niedawno temu. Przepiękny basen, ogromne okno na tym basenie, a za tym oknem Alpy. 

Czyli widok Alp pod wodą?

Tak, jak się odbijało dobrze, to po prostu można było Alpy pod wodą oglądać. Cudowne! Cudowny basen, bardzo się cieszę.

Zawody statyka? Dynamika?

Dynamika i statyka. Konkretnie tam można było tylko wybrać dynamic no-fins, czyli dynamika bez płetw. 

Super. Podobało się?

Podobało się, udało się nawet medal wygrać, tak że się cieszę.

Gratuluję!

Dziękuję!

Słuchaj, zaprosiliśmy Cię do odcinka, bo dowiedzieliśmy się — w sumie od Ciebie i od znajomych z odcinków — że zajmujesz się tańcem pod wodą. To jest coś dla mnie bardzo ciekawego i niespotykanego. O ile freediving, to już rozsadza mi głowę, jak można tak długo być bez powietrza pod wodą, to jeszcze tańczyć? Jak to wygląda, jak to działa w ogóle? Czy to są takie zwykłe tańce typu tango, czy coś innego? Opowiedz mi, jestem totalnie zielony w tych tematach.

Okey. Dobre pytanie i pewnie trochę mi zajmie, żeby o tym opowiedzieć, ponieważ ja cały czas chyba badam ten temat i dość dużo researchuje. Zacznę od początku. 

Moje połączenie z wodą wynikało głównie z kariery zawodowej pływaczki, takiej juniorki pływaczki. Taki miałam background wodny. Następnie, kiedy miałam lat 22 albo 24, nie pamiętam, zdecydowałam się na to, żeby pójść na studia taneczne. Zaczęłam tańczyć i w pewnym momencie po prostu te dwie rzeczy się ze sobą połączyły. Kiedy jeszcze do tego doszedł freediving i doszła jeszcze technika masażu w wodzie Watsu — to jest taka terapia w wodzie — to uznałam, że chciałabym z tym pójść dalej i właśnie przenieść taniec pod wodę. Więc kiedy mnie też pytasz, jaki to jest rodzaj tańca, to muszę powiedzieć, że mój background w tańcu to głównie taniec współczesny. Tak że też bazujący na różnych technikach somatycznych, na technice Alexandra, czy Body Mind Centering. Tak że mało właściwie w moim podejściu do tańca jest tego podejścia formalnego, mało odwzorowywania — więcej researchu na temat swojego ciała i to, co widzę niezwykłego w wodzie to to, że nasze ciała się w niej bardzo różnie w niej zachowują i właściwie dla mnie to też jest tym tematem tańca. To, że na przykład ja mogę mieć inną pływalność, niż inna osoba, z którą tańczę. Jakie siły na siebie wywiera nasze spotkanie. Że ja kogoś już ciągnę w dół, a ktoś mnie jeszcze wyciąga do góry i tak dalej. W związku, z czym ten taniec pod wodą można by określić, jako research wokół ruchu i pływalności ciała. Tego co woda i ten brak grawitacji pod nią potrafi dać w kontekście potencjału ruchu, czego ziemia kompletnie nam nie proponuje. 

To teraz pytanie, czy żeby zacząć tańczyć pod wodą najpierw trzeba zostać freediverem?

Dobre pytanie. 

Wypadałoby?

Zastanawiam się nad tym… Myślę, że nie. Naprawdę myślę, że nie. Na początku lutego miałam warsztaty w Deepspocie z tańca pod wodą. Na te warsztaty wszystkie osoby były certyfikowane, oprócz jednej. Ta jedna osoba, która nie była certyfikowana jako freediver, ale miała background taneczny, skończyła te warsztaty na 10 metrach. Nie robiłam żadnego wykładu o tym jak się wyrównuje ciśnienie, czy coś. Tylko po prostu taki był freedom, jakiś automatyzm się włączył w ciele i chłopak kompletnie nie miał problemu z wyrównaniem, z długością wstrzymywania oddechu. Przez pierwszy dzień — tak, ale potem, im więcej nabrał luzu i komfortu — absolutnie żadnego problemu. Także ja się zastanawiam, czy taka edukacja freediving jest absolutnie konieczna, żeby to robić. Mnie to dużo dało, ja się bardzo cieszę i bardzo doceniam swój trening w kontekście tańca pod wodą. Ale jeżeli ktoś chciałby spróbować, a nie ma certyfikatu, to nie myślę, że jest to przeszkoda.

Okey. To jeszcze jest moje pytanie, gdzie jest ta muzyka pod wodą? Wy macie jakieś słuchawki bezprzewodowe, czy nie ma muzyki? Bo mi muzyka w tańcu nie przeszkadza totalnie.

Tobie nie przeszkadza, a jest Ci potrzebna?

Właśnie się zastanawiam…

Dobre pytanie! 

Zastanawiam się, czy ta muzyka, to przypadkiem nie wychodzi właściwie z naszego ruchu ciała. Być może nie muzyka, a raczej muzykalność jakaś, która w tym ciele jest faktycznie i w tym przypływie ruchu. Być może w tym myśleniu, że okey, teraz będę robić ruchy tylko ciągłe. Albo jak długo jestem w stanie zachować ciągłość, jakąś konsekwencję przypływu ruchu. Wtedy ta muzykalność powstaje. Zaczynam pytać sama siebie o tę kwestię muzyki w tańcu pod wodą przy okazji robienia filmików, wiesz? Robie filimiki zupełnie niezwiązane z muzyką, i później ktoś mi kiedyś na YouTube skomentował: czemu nie ma muzyczki do niej? Zastanowiłam się i zaczęłam podkładać jakieś muzyczki. Oczywiście, muzyka tak silnie zmienia wyraz tego tańca — w ogóle pewnie czegokolwiek, nawet sceny wchodzenia do baru, gdybyśmy podłożyli różną muzyczkę, to zupełnie inne napięcie by wytworzyło. Więc jest to dla mnie bardzo silne narzędzie — muzyka — i jestem z nim bardzo ostrożna. W związku, z czym na swoich warsztatach, czy kiedy sama tańczę — ja nie mam muzyki pod wodą. Mam ją gdzieś w głowie, ale wynika ona bardziej z tego, że słucham, co robi ciało, gdzie pojawia się kolejny ruch. Jeżeli jest przerwa, to czy muszę uciekać do ruchów spływania, czego się staram unikać, a na przykład widzę, że ostatnio więcej ich robię i sobie myślę — ciekawe! Gdzieś tam przerywam po prostu ciągłość ruchu. Więc tutaj się doszukuję muzykalności i muzyki. Mimo że oczywiście w Deepspocie mamy głośniki pod wodą, tak że moglibyśmy i dyskoteki pod wodą robić.

O!

To jest jakiś pomysł! Ale na razie jakoś nie korzystałam z tego narzędzia. 

A przed wejściem do wody — bo rozumiem, że można tańczyć też w parach, albo grupowo — układacie jakąś choreografię, czy nie? Jak to wygląda?

Nie układam choreografii na warsztatach. Mam kilka ruchów, które wiem, jak pracują, bo przetestowałam jakąś ich fizyczność tak naprawdę. Wiem, że gdy przyciągnę łokieć do kolana, to moje ciało się obróci względem tych przybliżonych do siebie części. Wiem, że kiedy wyciągnę rękę w jedną stronę, to też moje ciało zrobi spiralę. Więc uczę takich narzędzi, ale nie układam nigdy ruchu. Nie mówię nigdy, że ludzie muszą powtórzyć jakąś sekwencję ruchów. 

Niemniej ostatnio zdarzyła mi się taka współpraca ze świetnym fotografem, który wymagał ode mnie — oczywiście na potrzebę pocięcia potem materiału i edycji — żebym zrobiła kilka powtarzalnych ruchów. To było dla mnie ciekawe, to było dla mnie wyzwanie. Że nagle w tej mojej totalnej wolności pod wodą muszę jednak jakiś układ wymyślić.

Zaplanować improwizację.

Dokładnie, zaplanować tę improwizację! To było super wyzwanie! Oczywiście dało radę i ja też zauważyłam, że super jest mieć kilka takich punktów, które wiem, że powtórzę i wiem, kiedy jest potencjał na to, żeby wykorzystać ten ruch, więc on się powtórzy, więc super. Ale z drugiej strony cała reszta po prostu może pływać. Bo przecież ten taniec jest i tak zależny od tego, w jakim stopniu zdążę wstrzymać oddech, ile tego oddechu w ogóle wzięłam, jaka jest moja pływalność, czy udało mi się dotrzeć na tą samą głębokość, czy już spadam, czy jeszcze mnie wypycha. To jest zależne od tylu czynników, że fascynuje mnie badanie jak sobie z tym radzić, jak to planujesz. 

I jeszcze fotograf, który musi zrobić temu zdjęcia!

Dokładnie, dokładnie. 

To jak już mowa o głębokości i powietrzu, to tak pogadamy sobie technicznie. Jakie głębokości?

Zauważam, że około dziesiątego metra to jest najgłębiej, gdzie to ma sens. W Deepspocie na 10 metrach jestem już tak ciężka, już tak spadam, że nie potrafię pozbyć się takich pływackich ruchów, żeby nie upaść niżej. Żeby się wydostać z tej głębi. Tutaj w Deepspocie mam neutralną pływalność na około 4-5 metrów i to jest dla mnie najlepsza głębokość, na której jestem w stanie wykorzystać najwięcej ruchu. 

Jak mówimy o wodach otwartych, to kiedy tańczę w Egipcie, to poniżej 7 metrów, to jest minimum. Inaczej mnie wyrzuca do góry, tam jest takie zasolenie, że się nie da. Więc tam z kolei te 10 metrów ma inne znaczenie. Tutaj płycej i zauważam w tym większą łatwość. Im płycej, tym mniej się męczę, żeby tam dotrzeć, tym dłużej mogę tam zostać. Z tego też się bierze taki trochę respekt do wody otwartej. 

Super, że w basenie możesz sobie coś poeksplorować, ale wychodzisz do oceanu i jest zupełnie inaczej. Większy respekt, ale też w jakimś stopniu większy fun. Bo nigdy nie wiesz, czy ławica ryb do ciebie nie przypłynie — takie rzeczy się zdarzają — czy jakiś żółw z tobą nie będzie pływał. Myślę sobie, że dobra, jeżeli mam tańczyć krócej, ale z ławicą ryb, to spoko — godzę się na to.

Jak długo trwa taki taniec? Średnio?

Też dobre pytanie! Patrzę sobie na te moje filmiki na YouTube i liczę czas, to dochodzi tak do 2.5 minut na przykład pod wodą. Myślę sobie, pewnie da się więcej, ale ja faktycznie tam się ruszam cały czas.

To i tak długo.

Przyzwoicie myślę.

Freediving dynamiczny taki…

Mam też z wód otwartych, to są raczej filmiki minutowe. Jest inna temperatura i tak dalej, więc widzę różnicę po prostu. Zastanawiam się jak dalece to jest kwestia mojego breath holdu, a o ile to jest jednak kwestia też warunków otoczenia. 

Pewnie można trenować i wydłużać ten czas. 

Pewnie!

Z Mateuszem trenowaliśmy sobie do statyków, w basenie — do minuty dochodzimy sobie.

Oj, no cóż! Trenujcie!

Tak że długa droga przed nami, żeby potańczyć pod wodą.

Ale wiesz, wyobraź sobie, jaki cenny będzie ten taniec, jeżeli będzie trwał tylko minutę. Że to jest jakby cała długość Twojego oddechu. Myślę, że ja w tym też widzę piękno!

Powiedz mi, rozumiem, że bez balastu to jest zabawa? Taniec, zabawa, sport, przyjemność. Czyli dobra pływalność tak naprawdę?

Tak, trochę wyczucie po prostu gdzie jest ten neutralny i możliwość dotarcia tam, tak. Staram się być bez balastu. Zastanawiałam się, czy w Egipcie sobie jakiegoś kilograma nie dołożyć, ale nie lubię pasów balastowych. Jak mam necka, to mnie od razu przeważa i to jakby tak rujnuje całe zachowanie ciała, że myślę, że nie ma to na dłuższą metę sensu. Więc staram się raczej być zwolenniczką bez balastu.

I jakby wygodniej…

Absolutnie! Ruch nie jest krępowany.

Nie wisi ten kilogram gdzieś ciężkiego ołowiu. I pewnie ładniej to generalnie wygląda na zdjęciach.

Trochę tak! Musisz zobaczyć moje YouTube, to…

Właśnie oglądałem to sobie, bardzo fajnie to wygląda. Instagram tak samo!

To się cieszę! To jest też ciekawe. 

Jestem z wykształcenia i z zawodu profesjonalną tancerką i tak przez lata zarabiałam na życie. Tańczyłam w Niemczech, w Polsce, robiłam projekty i tak dalej. Nigdy nie ośmielałam się w ogóle tych moich tańców pod wodą opublikować na YouTube, bo trochę może też dlatego, że jestem perfekcjonistką, a trochę też, że wychodzę z profesjonalnego backgroundu i mam wymagania — wobec nagrań, wobec jakości tych nagrań, jakości dźwięku. 

Jak przyszła korona i wszystkie moje prace związane ze sztuką po prostu zniknęły, to tak wyluzowałam, że stwierdziłam: a dobra, po prostu wrzucam to wszystko na YouTube i tyle. Zacznę kręcić więcej. Powiem ci, że właśnie feedback, który przychodzi od ludzi, jest tak bezcenny! Że po prostu piszą „wow! To jest piękne!” albo, że sami czują, że przestali oddychać w momencie, kiedy to oglądają. Albo, że lewitują ze mną. To sobie myślę wow — to było warte zaryzykowania tej swojej słabości, bo jestem świadoma, że te filmiki nie mają super jakości, że nie są wykonane profesjonalnymi kamerami i tak dalej. To są raczej GoPro-wskie produkcje. Ale to, że ludzie reagują, że jest jakiś komentarz i tak dalej, to mi daje taką radochę! W pewnym sensie może nawet większą, niż te lata profesjonalnej pracy na scenie, gdzie rzadko ktoś przychodzi i ci dziękuje. Tak że cieszę się, że w momencie kiedy zrezygnowałam z bycia pro, to działa i następuje ta pętla feedbacku. 

Pamiętam, oglądałem tańce we Flyspocie — tam dziewczyny tańczą w tym ciągu powietrza. Też to wygląda super. Nawet nie wpadłem na pomysł, że można tańczyć pod wodą. Dopóki ciebie nie spotkałem, dopiero zobaczenie filmików — wow, naprawdę fajnie to wygląda! Sama kręcisz te filmiki pod wodą? 

Zazwyczaj jest ze mną ktoś, oczywiście mam jakiegoś safety’iego ktoś mnie zawsze ogląda, pilnuje. W Deepspocie Franek Przeradzki ze mną pracował kilka razy. Bardzo lubię sposób, w jaki on nagrywa. Mój partner w Egipcie mnie nagrywał. Z kolei, jak nie mam operatora kamery, to robię przyssawkę — taką mam przyssawkę do GoPro — i przysysam go po prostu gdzieś. Sprawdzam, gdzie jest kadr. Nagrywam się też sama po prostu. 

Myślisz, że kiedyś będą zawody w tańcu pod wodą?

Chciałabym, żeby nie. Wolałabym, żeby to zostało takie właśnie nieformalne. 

Być może, to czego się spodziewam, to to, że być może taniec pod wodą wejdzie w kanon jakiejś edukacji. Że trochę jak się robi levele z freedivingu, być może kiedyś się będzie robiło levele z tańca pod wodą. Wiem, że są organizacje, które już to robią, albo są tym zainteresowane. To raczej to widzę. Ale nie sądzę, że będą zawody, że będzie współzawodnictwo. Być może bardziej performance, spektakle, pokazy. Może więcej projektów artystycznych, które się będą pod wodą odbywały. To jest moje marzenie trochę, żeby faktycznie zrobić z tego scenę. Spod wody. 

W jakimś dużym teatrze — postawić basen, akwarium?

Nie, niech ludzie przyjdą na Deepspota. 

I tunel?

Tak, niech patrzą przez tunel, albo są z nami w wodzie — to już w ogóle mi się marzy!

Z maseczkami, rurkami? Plus oświetlenie? 

Tak…

Brzmi fajnie!

Tak. I też jakby ta partycypacja, że ludzie są naprawdę z tobą w wodzie, że czują ten sam element zanurzenia. Myślę, że ten element zanurzenia robi tutaj naprawdę dużo. 

To jest chyba pierwszy teatr, do którego bym chętnie przyszedł. Teatr, gdzie nie musiałbym wziąć garnituru, tylko strój kąpielowy. 

Dokładnie! Klapki, ręcznik i kąpielówki.

Galerię sztuki już mamy tutaj!

To prawda! Oby tak się wydarzyło, wyślę ci zaproszenie!

To mnie już przekonuje, naprawdę! Mówisz jeszcze, że prowadzisz warsztaty z tego tańca. 

Tak. W różnych formatach. 

Zaczęłam od takich warsztatów na warsztatach tanecznych w Połczynie-Zdroju. Tam jest po prostu basen taki zdrojowy i tam przez 5 dni prowadziłam warsztaty — godzinę dziennie. Prowadziłam też kilka weekendowych warsztatów w Berlinie w spa, w którym pracowałam przez krótki czas. Zrobiłam też warsztaty w Deepspocie i chyba we wrześniu — termin jest jeszcze do ustalenia — będę robiła krótki, jednodniowy warsztat w Poznaniu, w ramach rezydencji, którą dostałam tam w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu. Tak, że raz na jakiś czas się pojawiają te wydarzenia. W Warszawie też robiłam jamy w wodzie, w takim miejskim uzdrowisku. Staram się znajdować bardziej otwarte i cieplejsze baseny, żeby wkraczać na nie z tańcem. 

Rozumiem, że są osoby chętne do nauki tańca pod wodą?

Są, są. W ogóle ja tak zaczęłam, że ja pojechałam w 2015 roku do Egiptu na research o tańcu pod wodą i w ogóle ja wcześniej nie wiedziałam, że freediving istnieje — dopiero tam się dowiedziałam. W 2015 roku w Dahab wszyscy ci hippisi robią kursy freedivingowe, a ja kompletnie nie mam na to kasy, ale uczę się tańczyć — badam, co to jest w ogóle taniec pod wodą i się wkręcam. To jest dla mnie za krótko i przechodzę całą formację scuba, bo chcę być dłużej pod wodą, ale słabo się w tym tańczy, więc wracam do free jednak. Ta historia kilkuletnia zaczęła się w 2015 roku w Egipcie. Właściwie z tymi samymi osobami, które tam poznałam, później pojechałam z nimi do Tajlandii na festiwal tańca pod wodą i kontakt improwizacji. Tak że nie tylko są osoby zainteresowane, są nawet festiwale po prostu! 

Właśnie, jak wygląda taki festiwal?

Mieszka się na takiej wyspie, trochę małoludnej powiedzmy. To jest też wyspa tylko sezonowa w tej Tajlandii, bo kiedy przychodzi pora deszczowa, to wszyscy wyjeżdżają z tej wyspy. Przyjeżdża banda osób, buduje parkiet z powierzchni plakatowej na piasku i tańczy. Mamy muzyków, mamy zajęcia, mamy kilku nauczycieli, którzy uczą nas właśnie albo tańczyć w wodzie, albo na lądzie i każdego wieczoru jest jam. Mieszkamy w dżungli, w takich bungalowach albo na hamaku. Pamiętam, że to był 2017 albo 2018 rok, to mieszkałam na hamaku w ogóle. Wszystkie rzeczy miałam porozwieszane na drzewach. Tak że taki bardzo nieformalny klimat, dużo radości i dużo dzielenia ruchu. Blisko przyrody, blisko wody, blisko z innymi ludźmi. Takie klimaty…

Dla mnie to brzmi jak taki dobry sposób na wychillowanie, spędzenie czasu i jeszcze porobienie czegoś fajnego tak naprawdę. 

Dokładnie tak. Naprawdę tak jest.

Mówisz, że próbowałaś tańczyć jako scuba pod wodą jest ciężko?

Absolutnie! Tamta pływalność to jest jakiś trudny temat. Zrobiłam dive mastera, pracowałam nawet jako dive master przez moment w Tajlandii, ale czułam, że ciągnie mnie jednak w inną stronę. Że więcej wolności, a może nawet większe zwolnienie w pewnym sensie? Nie wiem, tak myślę, że w tym scuba pędzi się dużo. Z perspektywy osoby, która pracuje w centrum nurkowym i to jako dive master, to masz wrażenie, że tam jest taki przemiał po prostu i marzysz o czymś w drugą stronę. Marzysz o zwolnieniu. Dla mnie ten taniec w wodzie to jest właśnie o zwolnieniu, o zapomnieniu jak wszystko pędzi dookoła. Wstrzymaj oddech i po prostu się poruszaj pod wodą.

Mam takie słuchawki, w których słychać muzykę pod wodą, to może będę próbował z nimi…

Potańcować na basenie?

Tak. Pytanie — monopłetwa czy dwie płetwy normalnie?

Bez! 

To jeszcze lepiej, mniej sprzętu do noszenia. Coś, co lubię! 

Bez płetw. Najbardziej wtedy czujesz ciało. Mam wtedy największą mobilność bez tych płetw. Lubię bez. 

Ale maska jest?

Jest maska albo nose clip. Jeszcze to jest mój level up, żeby nauczyć się być pod wodą bez żadnego twarzowego equipmentu — to jest dla mnie wyzwanie jeszcze. Dla mnie to bez płetw trochę się bierze z Berlina, w którym po prostu nie pozwalają nam używać płetw na basenie, także jedyną opcją było trenowanie no-fins. Bardzo lubię no-fins, bo musiałam tak trenować.

A dlaczego nie pozwalają?

Niemcy mają dużo zasad, tak generalnie, i nie wszystkie mają jakiś większy sens. Ta bierze się z kwestii bezpieczeństwa, uważa się, że jeżeli ma się długie płetwy na basenie, to można nimi zrobić komuś krzywdę. Jeszcze te takie bardzo krótkie, treningowe są dozwolone, ale jak już przyjdziesz z freedivingowymi długimi to po prostu…

Albo wielką monopłetwą?

Albo wielką monopłetwą, to w ogóle koniec, masakra! Musisz tylko i wyłącznie przyjść na zajęcia sekcji, w której jesteś, to wtedy ci pozwolą na equipment. A tak, kompletnie nie — bez płetw!

Nieźle! To jakie dalsze plany na przyszłość z tańcem?

Jeszcze jestem w trakcie realizacji dwóch projektów filmowych, gdzie właśnie tańczę pod wodą. Mam nadzieję, że przerodzi się to w troszeczkę bardziej regularne warsztaty z tańca pod wodą i że będę sobie z nimi jeździła gdzieś po Polsce, prawdopodobnie też do Egiptu — tam jest też spore zainteresowanie tym. 

Wierzę w to, że kiedyś powstanie spektakl po prostu. Że kiedyś uda się stworzyć grupę osób, że to nie tylko ja w pojedynkę będę tańczyć, tylko że grupa osób zainteresowana tym tematem zacznie się tym jakoś bardziej profesjonalnie interesować i że stworzymy jakieś dzieło — mam nadzieję!

Już sobie naprawdę wyobrażam z dwadzieścia osób tańczących pod wodą, jakieś światła i tak dalej. Taki performance. Mam to w głowie gdzieś.

Tak, ja też to widzę. Zanim to nastąpi, muszę sobie wziąć urlop i odpocząć trochę, bo dużo pracy ostatnio było naprawdę. Jak sobie odpocznę i nabiorę wiatru w skrzydła, to wtedy totalnie performance, to będzie coś na liście. I to tak bardziej w tym roku, niż w następnych latach — oby!

Oby! No i potem z takim wodnym teatrem można jeździć po świecie i wystawiać.

To byłoby super. Marzę o tym i życzę sobie tego!

A my również tobie życzymy! 

Super, dziękuję!

Dzięki bardzo za wyjaśnienie czym jest taniec i do zobaczenia, do usłyszenia gdzieś nad wodą!

Koniecznie! Do zobaczenia w wielkim blue!