Każdy kiedyś zaczynał swoją przygodę z nurkowaniem. Każdy kiedyś chciał o coś zapytać, a brakowało mu odwagi lub wstydził się to zrobić na forum grupy szkoleniowej. Zebraliśmy te trudne pytania i zadaliśmy je Michałowi, który jakiś czas temu zmierzył się z trudnymi pytaniami od dzieci. Posłuchajmy!

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć, Michał!

Cześć, Kamil!

W sumie to pierwszy odcinek Spod wody na mokro.

Przynajmniej Ty jesteś mokry. Ja jestem troszeczkę już mokry, bo lekko się spociłem. Nasze tropikalne warunki tutaj w Deepspocie powodują, że jest ciepło.

Teraz podniesiemy Ci ciśnienie trudnymi pytaniami, bo zebraliśmy pytania od początkujących osób, w sumie nawet nienurkujących. Wyłapaliśmy je na forach dyskusyjnych, popytaliśmy znajomych, którzy chcieliby nurkować, ale czegoś się boją, nie wiedzą. I mamy takie pytania. 

I od razu pierwsze pytanie, jakie mi się rzuciło w oczy, to pytanie: „Czy warto spisać testament przed pierwszym nurkowaniem?”.

Trudne pytanie. Ogólnie rzecz biorąc, nie jestem co prawda prawnikiem, ale wiem, że testament dobre jest mieć spisany w codziennym życiu. Ale to pytanie tak naprawdę dotyczy tego, czy nurkowanie jest bezpieczne, czy nie. Rekreacyjne nurkowanie jest bardzo bezpiecznym sportem i ryzyko tej najgorszej konsekwencji, czyli śmierci, jest bardzo, bardzo niskie. Jeżeli popatrzymy na statystyki wypadkowe, to śmiertelność w nurkowaniu jest nawet niższa niż w joggingu.

Niż w joggingu?

Niż w joggingu. To są amerykańskie dane, które dotyczą urazowości i śmiertelności w różnego rodzaju sportach i m.in. sprawdzili sobie, jak ma się do tego nurkowanie. Więc jeżeli ktoś wychodzi z założenia, że przed rozpoczęciem joggingu (Joggingu! Nie jakiegoś zawodowego biegania) powinien spisywać testament, to nurkowanie znajduje się w podobnej kategorii ryzyka. 

W każdym razie myślę, że tutaj kluczowy element to, że nurkowanie jest bardzo, bardzo bezpiecznym sportem. Nurkowanie rekreacyjne, bo nie mówimy tu o ekstremalnych formach nurkowania, o których czasem słyszymy. Te wypadki, które pojawiają się w mediach, dotyczą np. nurkowania w jaskiniach. Ale to nie jest typ nurkowania, który nurek zacznie uprawiać na samym początku.

Zdecydowanie. Jak już jesteśmy w temacie zdrowia i śmiertelności, to kolejne pytanie: „Czy spotkałeś się z sytuacją, że ktoś z powodu różnicy ciśnień zemdlał pod wodą?”.

Z powodu samej różnicy ciśnień ludzie nie mdleją pod wodą. Omdlenia pod wodą, pomijając niewielką grupę przypadków medycznych, najczęściej wynikają z tego, że ktoś się zestresuje, czy wręcz spanikuje, zaczyna bardzo gwałtownie oddychać i w rezultacie to nie dostarcza wystarczającej ilości tlenu do organizmu. Takie przypadki zdarzają się bardzo, bardzo rzadko i raczej sytuacje omdlenia pod wodą są eliminowane już na poziomie ankiety medycznej, którą przeprowadza się przed pierwszym kursem nurkowym, bo sytuacja utraty przytomności pod wodą jest bardzo, bardzo ryzykowną sytuacją. 

Dlatego są schorzenia, które wykluczają ludzi z nurkowania, i są to głównie poważne schorzenia medyczne, które stwarzają ryzyko niekontrolowanej utraty przytomności pod wodą. Natomiast samo omdlenie może wynikać z tego, ze ktoś spanikuje, oddycha zbyt gwałtownie. Takie rzeczy się zdarzają. Najczęściej ten nurek i tak wypływa na powierzchnię na pozytywnej pływalności.

Z tego, co widzę, to początkujący zawsze pytają o jakieś urazy. Kolejne pytanie, które mam, to: „Czy bać się, że wyleją mi się oczy albo oko wpadnie mi do środka z powodu dużego ciśnienia na dnie?”.

To super pytanie. Raczej ryzyko w nurkowaniu, jeżeli mówimy o oczach, jest inne, tzn. to, że ono zostanie wyciągnięte do maski. Czasem można zobaczyć u nurków, którzy zapomnieli wdmuchiwać powietrze nosem do maski, że mają takie przekrwione oczy po nurkowaniu. To jest bardzo rzadka sytuacja i bardzo łatwo tego uniknąć w ten sposób, że po prostu co jakiś czas robimy wydech nosem do maski. Tak naprawdę większość osób robi to automatycznie. Po to ta maska, w odróżnieniu od okularów nurkowych ma też właśnie nos, żebyśmy mogli wyrównywać ciśnienie. Czyli ryzyko tego, że oko wpadnie do środka, nie istnieje w ogóle. Tego, że wypłynie – też nie ma.

Nie no, trzyma się na nerwie trochę, nie?

Trzyma się, dokładnie. Jedyne ryzyko, to jest ten uraz ciśnieniowy, który może być wynikiem tego, że nurek nie wyrównywał ciśnienia w masce. Zdarza się bardzo, bardzo rzadko, bo, tak jak powiedziałem, raczej naturalnie wydmuchujemy część powietrza nosem. Będziemy też czuli, że ta maska się coraz bardziej zbliża do naszej twarzy.

Kolejne pytanie: „Czy sprzęt do nurkowania jest drogi i czy jego eksploatacja jest droga?”.

Tutaj odpowiedź jest podobna do kwestii związanych z samochodami bądź z nartami czy innymi sportami, tzn. taki standardowy sprzęt nurkowy to wydatek kilku tysięcy złotych. Za tę kwotę możemy mieć konkretny sprzęt nurkowy podstawowy. I ktoś zapyta: czy można wydać na to samo kilkadziesiąt tysięcy?

Można!

Absolutnie można. Tutaj mój kolega Mariusz ma na to takie bardzo dobre powiedzenie, że to jest trochę taki wyścig zbrojeń, tzn. zawsze znajdujemy coś nowszego, fajniejszego, i to też jest elementem tego hobby. Ale taki podstawowy sprzęt nurkowy to kilka tysięcy złotych. On nam pozwoli na to, żeby sobie nurkować, ew. dopożyczać takie elementy, które niekoniecznie musimy posiadać własne, jak chociażby butlę. Natomiast kwestia serwisowania to jest wydatek rzędu kilkuset złotych raz na rok, bądź raz na dwa lata. Bo szczególnie automat oddechowy, ten element, którym będziemy oddychać, wymaga serwisowania i to jest wydatek kilkuset złotych w skali roku lub dwóch – bo tutaj producenci mają różne wymogi, jeżeli chodzi o kwestie serwisowania tego elementu.

Pytanko od pana Bartosza: „Czy do nauki nurkowania wystarczy standardowy basen, czy też trzeba już głębszego basenu? Czy nurkowania mogę uczyć się w domowym brodziku?”.

Domowy brodzik pewnie nam się nie sprawdzi z tego względu, że minimalną głębokością do nauczenia jakichś podstawowych umiejętności nurkowych jest ok. 1,5 m. Tzn. zdarzało mi się widzieć szkolenie w takich przy ogrodowych basenach, ale już takich trochę głębszych. Bo te standardowe mają ok. 1,2 m – w nich jest to bardzo trudno zrobić. 1,5 m umożliwia nam nauczenie się kilku podstawowych umiejętności nurkowych, takich jak odnajdywanie automatu, oczyszczanie maski. 

Natomiast, żeby rzeczywiście nauczyć się tych bardzo istotnych umiejętności z punktu widzenia naszego przyszłego nurkowania, czyli chociażby kontroli pływalności, czyli tej umiejętności utrzymywania się w toni wody, to do tego przydaje się głębszy basen. Co mamy na myśli, mówiąc „głębszy basen”? 2,3,4,5 m… Im większą będę miał tę głębokość, tym więcej będę mógł przećwiczyć. Np. dla wielu nurków dużym problemem przy przejściu z płytkiego basenu na wody otwarte jest nauczenie się podstaw pływalności, przemieszczania się góra–dół w takim basenie, a druga rzecz, to to, że trudna umiejętność w postaci wyrównywania ciśnienia i jednocześnie kontrolowania zanurzania bądź wynurzania jest możliwa tylko i wyłącznie na głębszym basenie. 

I poprzez głębszy basen mam na myśli basen powyżej trzech metrów. Oczywiście w takich warunkach jak Deepspot można przećwiczyć wszystkie te scenariusze, bo trzeba też pamiętać o tym, że organizacje szkoleniowe mówią, że jest pewna granica głębokości dla zajęć basenowych. I to jest najczęściej 5 bądź 6 metrów. Więc głębszy basen do przeprowadzenia zajęć stricte basenowych niekoniecznie jest potrzebny, ale jeżeli mamy cokolwiek powyżej trzech metrów, to rzeczywiście pozwala nam lepiej przećwiczyć tę pływalność.

Dokładnie tak. My mamy to szczęście, że mamy w Łodzi 5-metrowy basen.

Świetny przykład. Mamy w Polsce Termy Maltańskie, Zatokę Sportu. Tutaj w Deepspocie mamy o tyle unikalne warunki, że ten basen jest nie tylko niecką basenową, ale też daje możliwość interakcji z półkami bądź miejscami, gdzie ludzie mogą sobie przysiąść, na które mogą patrzeć. Więc daje dużo więcej realności, czy przeniesienia do umiejętności, które będą używane bezpośrednio na wodach otwartych. Ale oczywiście takie baseny dają już możliwość właśnie przećwiczenia także umiejętności neutralnej pływalności.

Tutaj pytanie mam od pani Marty: „W jaki sposób przygotować się na rozpoczęcie zabawy z nurkowaniem? Czy iść mocno w zakup sprzętu i dopiero pójść na kurs? Czy jednak najpierw pójść na kurs, a potem wziąć kredyt na sprzęt?”.

Na pewno większość sprzętu nurkowego warto kupić po kursie. I co mam na myśli, mówiąc większość sprzętu: jest indywidualny sprzęt nurkowy w postaci maski, fajki, płetw, który najczęściej jest wymagany już na poziomie kursu, bo jest to po prostu sprzęt indywidualny. To trochę zależy od szkoły. My np. w Deepspocie nie wymagamy posiadania żadnego z tych elementów sprzętu, ale wiele szkół nurkowych mówi: posiadaj ten element, bo on – i to jest zgodne z prawdą – będzie idealnie dopasowany do Ciebie. Więc kupując ten element sprzętu, warto jednak zapytać się o radę specjalisty. To może być instruktor, to może być wyspecjalizowany sprzęt nurkowy, bo też często widzimy scenariusz, że ludzie przychodzą ze sprzętem, który po prostu kupili bez konsultacji i ten sprzęt nie pasuje. Szczególnie maska jest elementem, który potrafi nie pasować.

Nie być dopasowana, nie działać, przeciekać itd.

Ale to są elementy sprzętu, które na etapie kursu podstawowego warto mieć. Dodałbym tu jeszcze jeden element – komputer nurkowy. Przez wiele lat komputer nurkowy traktowany był jako ten ostatni element sprzętu, który kupujemy. Dzisiaj jest to, uważam, że jeden z pierwszych elementów. Podobnie jak maska, fajka – komputer też jest bardzo indywidualnym sprzętem. 

Biorąc pod uwagę, że dzisiaj podstawowy komputer to wydatek rzędu kilkuset złotych, a jest to urządzenie, które zapewnia nam bezpieczeństwo i podnosi komfort naszego nurkowania i naszą świadomość oraz bardzo trudno jest ten element wypożyczyć w bazach nurkowych, jeżdżąc po świecie (my w Deepspocie dajemy taką możliwość, ale w wielu bazach nurkowych nie można tego elementu sprzętu wypożyczyć), to jest coś, co warto mieć na poziomie podstawowego kursu.

I teraz ten kredyt – który tutaj był wspomniany – to oczywiście będzie wyznacznik tego, co kupujemy dalej i jakiej jakości. Ale zacząłbym kupowanie sprzętu od konsultacji z instruktorem, centrum nurkowym, bo oni doradzą coś, co będzie na nas idealnie pasowało.

Z tym komputerem do nurkowania dodam, że można go nosić po nurkowaniu, jako zwykły zegarek.

Tak. Można. Ten nie wiem, na ile nam wolno, ale ja np. noszę mój zegarek, który jest jednocześnie komputerem nurkowym, którego używam na co dzień jako smartwatcha, do różnych aktywności. Ale też jest moim komputerem nurkowym.

Dokładnie. Z komputerem można chodzić, gorzej z płetwami iść na miasto.

To prawda!

Pytanko: „Czy butla z mieszanką lub butla z tlenem w jakikolwiek sposób utrudnia pływanie? Czy może w jakikolwiek sposób dociążyć nurka do dna?”.

To zmierzmy się najpierw z pierwszą częścią tego pytania. Co zawiera ta butla, którą używamy do nurkowania?

W telewizji jest oksygen zawsze napisane, mówią.

Tak, jest rzeczywiście, że to jest butla z tlenem. To nie jest butla z tlenem. To jest butla z powietrzem. Z takim samym powietrzem, jak to, które nas otacza, ale sprężonym do 200 

at najczęściej, czyli do ciśnienia 200 razy większego niż to, które panuje teraz w naszym otoczeniu. Dzięki temu, że  jest ono sprężone i w trakcie nurkowania będziemy z niego korzystali, możemy przebywać pod wodą znacznie dłuższy czas. 

Ta butla rzeczywiście coś w wodzie waży. Szczególnie czujemy to na powierzchni…

Oj tak!

I to jest ciężki element sprzętu…

Zwłaszcza dwie.

Tak. Rozmawialiśmy o tym przed odcinkiem, że to jest ten element sprzętu, który nie za bardzo lubimy nosić. Fajnie jak jest na miejscu w bazie. W każdym razie ona w wodzie waży dużo mniej. I scenariusz polegający na tym, że ta butla nas w jakiś sposób dociąża, czy powoduje, że toniemy, jest nierealny. To się nie zdarzy. Wręcz niezbędne w większości sytuacji jest to, żebyśmy oprócz tej butli mieli balast, czyli mieli takie, najczęściej ołowiane odważniki, które nas dodatkowo dociążą. 

I teraz: co zrobić w sytuacji awaryjnej? Po pierwsze mamy kilka scenariuszy, które możemy wdrożyć przed zrzuceniem balastu, ale w skrajnej sytuacji możemy zrzucić ten balast i z pozytywną pływalnością wypłynąć do powierzchni. Więc sytuacja, ze ta butla nas pociągnie w dół, nie będzie miała miejsca.

Chyba że napełnimy ją ołowiem zamiast powietrzem.

Tak! To prawda.

„Czy po pływaniu można od razu gdzieś jechać lub lecieć samolotem, czy warto dać organizmowi tzw. chwilę, aby odpocząć, dojść do siebie po pływaniu, nurkowaniu? W tym sensie, czy organizm musi dojść do siebie i wyrzucić nadmiar dwutlenku węgla?”

To rozróżnijmy dwie rzeczy. Pływanie i nurkowanie. W przypadku pływania i nadmiaru dwutlenku węgla, który może powstawać w wyniku jakiejś tam zwiększonej aktywności, nie ma konieczności stosować jakiejkolwiek przerwy do lotu samolotem. To też dotyczy np. pływania po powierzchni, snorkelingu. Wiele osób uprawia także snorkeling, czy nawet jakieś podstawy freedivingu i nurkują nie na sprężonym powietrzu, ale biorą wdech na powierzchni i nurkują sobie pod wodę. Po czymś takim bez problemu można od razu lecieć samolotem. 

Natomiast jeżeli chodzi o nurkowanie ze sprężonym powietrzem, to tutaj są minimalne przerwy i takim ogólnie uznanym standardem, że po nurkowaniu na sprężonym powietrzu (szczególnie jeśli jest to seria nurkowań wykonywanych w ciągu wielu dni) minimalna przerwa wynosi 24 godziny. Są oczywiście możliwości skrócenia tego do 18, 12 godzin, ale tak bezpośrednio po nurkowaniu zdecydowanie nie zaleca się podróży samolotem przez ten okres od 12 do 24 godzin, gdzie 12 godzin to jest ten minimalny czas, ani nie zaleca się też podróży w góry, bo tutaj działa ten element, że w trakcie nurkowania przyjmujemy dużo więcej azotu. 

Czyli to nie chodzi o dwutlenek węgla, ale chodzi o azot, czyli ten gaz obojętny, który znajduje się w powietrzu. On w trakcie nurkowania w większej ilości rozpuszcza się w naszym organizmie i gwałtowne obniżenie ciśnienia, które następuje w wyniku startu samolotu, bądź w wyniku podróży w góry, może spowodować, że stworzą się pęcherzyki. Analogiczne pęcherzyki, które tworzą się przy chorobie dekompresyjnej, jeżeli nurek zbyt szybko się wynurzy. Stąd bezpośrednio po nurkowaniu ze sprężonym powietrzem ta minimalna przerwa wynosi od 12 do 24 godzin. 

Kolejne pytanie: „Czy idąc wcześniej w miejsce dla nurków, warto posiadać osobę z doświadczeniem, która nam pokaże dany akwen?”.

Och, zdecydowanie! To tak, jak jakakolwiek wycieczka, którą robimy w nowe miejsce. Warto jest mieć kogoś, kto już tam był. Bo na to składają się dwa elementy. Po pierwsze ta osoba, jeżeli tam była, szczególnie jeżeli była tam wiele razy, wie najlepiej, co jest ciekawego w tym miejscu. I w trakcie krótkiego nurkowania jest w stanie nam to pokazać. Druga sprawa, że zna potencjalne zagrożenia w tym miejscu. Bo różne warunki mają różne zagrożenia. I rozmawialiśmy o tym poprzednim razem w podcaście, czy są jakieś jedne warunki, które przygotowują nurka do wszystkiego. No nie ma. W związku z tym zawsze może być coś, co nas zaskoczy. Czy to będzie prąd, czy to będzie fala, czy to będzie gorsza widoczność…

Albo lepsza.

Albo lepsza widoczność, całkiem też to stwarza problem. Znam przykłady. Sam pamiętam, jak pierwszy raz pojechałem do lepszej przejrzystości, to było na Korsyce, i zanim się zorientowałem, to byłem już na głębokości 40 m, myśląc, że jestem na 20.

Dokładnie tak.

Wcześniej nurkowałem tylko w jeziorze, więc jakby zaskoczyła mnie ta lepsza widoczność. Ale, odpowiadając jeszcze na to pytanie: tak, zdecydowanie warto pójść z kimś doświadczonym. W wielu bazach nurkowych jest możliwość zanurkowania z przewodnikiem, czy nawet jest to wymagane. I często patrzymy na to jak na ograniczenie, ale spójrzmy na to jak na możliwość zobaczenia więcej na jednym nurkowaniu.

„A jak już idę na takie miejsce do nurkowania, to jakie dokumenty powinienem ze sobą zabrać, aby móc zanurkować?”

Najczęściej dokumentem nurkowym, który jest wymagany, jest Twój certyfikat nurkowy. Pomijam kwestie karty kredytowej, która też się w wielu miejscach nurkowych przydaje, natomiast rzeczywiście ten certyfikat nurkowy to jest coś, co jest nam potrzebne. Oprócz tego w niektórych miejscach może być wymagane ubezpieczenie nurkowe i mogą być wymagane badania lekarskie. Nie jest to standardem, ale można się z czymś takim spotkać.

Jakieś kopalnie na przykład, jaskinie? Tam proszą o takie rzeczy?

Jeżeli mówimy o bardzo specjalistycznych miejscach nurkowych, czyli wspomniałeś o kopalniach czy jaskiniach, w środowiskach overhead, to w tych miejscach najczęściej konieczny jest wyspecjalizowany certyfikat do nurkowania jaskiniowego, czasem do nurkowania wrakowego. Scapa Flow – świetne miejsce, tam wymagają przynajmniej na dwóch łodziach, które znam, żeby posiadać certyfikat wrakowy oraz nurkowania w suchym skafandrze. 

Co warto zrobić? Jeżeli mamy wątpliwość, to warto się zapytać wcześniej, jaki jest wymóg ze strony tego miejsca. Bo np. miejsca, które podlegają jakimś dodatkowym restrykcjom, takie jak parki narodowe, mogą wymagać czegoś więcej.

Zezwolenia może w ogóle na wejście na teren?

Mogą wymagać zezwolenia. Świetny przykład w Egipcie, przez wiele lat mieliśmy do czynienia tam z wizą, teraz ze względu na covid tam się troszeczkę zmieniła sytuacja z wizami, ale okazywało się, że nie trzeba mieć wizy, żeby nurkować sobie z brzegu, ale już jeżeli chcemy popłynąć sobie do parku narodowego Ras Mohammed, to musimy mieć wizę w paszporcie. I to jest przykład rzeczy, którą warto sprawdzić przed nurkowaniem. 

Ale z takich podstawowych dokumentów nurkowych, to ten certyfikat najczęściej nam wystarczy. 

„Czy osoba mająca wadę wzroku może nurkować bez okularów, czy musi okulary zakładać pod maskę?”

Osoba wymagająca okularów ma kilka opcji. Pierwsza: zastosowanie szkieł kontaktowych. I bardzo wielu nurków i instruktorów, których znam, na co dzień używają tego rozwiązania. Ryzyko, że to szkło zostanie wypłukane z oka, jest minimalne.

Chyba że oko wypadnie.

Ustaliliśmy już, że ten scenariusz się nie wydarzy. Drugie rozwiązanie to są specjalne wklejki do maski, czyli można sobie wkleić szkła optyczne do maski, bądź są maski, które mają dedykowane szkła, które można wymienić ze względu na swoją wadę wzroku. To jest trochę do takiej własnej oceny, bo musimy też pamiętać, że pod wodą, gdzie następuje zjawisko refrakcji, obiekty wydają się być większe, bliżej, więc nagle okazuje się, że przy niewielkiej wadzie wcale nie musimy potrzebować tych okularów tak, jak ich potrzebujemy do czytania na powierzchni. Chociaż choroba krótkich rąk (czyt. chcę mieć większy wyświetlacz w komputerze, żeby być w stanie go odczytać, bo już nie jestem w stanie tak  daleko odsunąć ręki) zdecydowanie się zdarza. 

Ale osoby, które wymagają używania okularów na powierzchni, mają co najmniej kilka możliwych rozwiązań w kontekście nurkowania. Absolutnie nie stopuje ich to przed nurkowaniem.

„Jaki jest podział kombinezonów? Słyszałem, że jest podział na mokre i suche. Czym to się różni? I czy są kombinezony dla chudych oraz grubych?”

Zacznijmy od tej ostatniej części. Chudy, gruby – większość kombinezonów ma różne rozmiary. Czyli czy to jest suchy, czy mokry kombinezon, będziemy w stanie dobrać ze względu na nasz rozmiar odpowiedni do swojego typu sylwetki.

Jeżeli chodzi o mokre skafandry: rzeczywiście, taki podstawowy podział to są mokre i suche. I te mokre to …

Mokre są po nurkowaniu, suche są przed.

Idealnie by było, bo zaraz powiemy o suchych skafandrach, to niektórzy mówią, że ich skafandry są takie półsuche, albo mokre, bo czasem wychodzą zalani. A to nie jest to, czego oczekujemy od suchego skafandra.

Natomiast mokry skafander najczęściej wykonany jest z neoprenu i to jest materiał, który ma izolować wodę, która naleje się do środka i ogrzeje się od ciała. Dzięki temu, że ta woda nalała się do środka kombinezonu, ogrzała się od ciała i jest izolowana tą pianką neoprenową od otoczenia, to mamy dużo większy komfort termiczny. Stąd bardzo ważne, żeby taki skafander był dobrze dobrany do naszej sylwetki. Bo jeżeli będziemy mieli tam stały przepływ wody, to nasz organizm cały czas będzie musiał ogrzewać nową wodę i on w rezultacie będzie bardzo słabo spełniał swoje funkcje. I te skafandry są cieńsze, grubsze, zależnie od tego, w jakich warunkach nurkujemy.

Skafander suchy: podstawowa różnica jest taka, że tutaj woda nie nalewa się do środka, a tym izolatorem jest powietrze. To powietrze dopuszczamy sobie z butli do środka takiego skafandra, w środku mamy najczęściej jakiś ocieplacz, sam materiał skafandra często jest też izolatorem od otoczenia, i ta warstwa stanowi izolację od warunków zewnętrznych.

Oczywiście, patrząc na takie warunki, jakie mamy w Polsce, szczególnie jeśli chcemy wykonywać serię nurkowań, to skafander suchy da nam większy komfort termiczny, głównie z tego powodu, że zużywamy mniej energii na ogrzewanie tego naszego izolatora (powietrza), a więcej energii na ogrzanie mokrego skafandra. 

Natomiast w wiele miejsc nurkowych, szczególnie tych cieplejszych, możemy nie chcieć zabrać suchego skafandra, w związku z tym używamy mokrego.

Dokładnie tak. Byliśmy na Malcie, osoby w suchych skafandrach były mokre.

Tak, spocimy się po prostu przed nurkowaniem czasami bardzo i można wyżąć bieliznę. Chociaż ja np., niezależnie od tego, czy to jest Malta, czy Egipt, lubię nurkować w suchym skafandrze. Suchy skafander daje jeszcze kilka przewag jeśli chodzi o, chociażby, kontrolę pozycji i pływalności w stosunku do mokrego. Osobiście gdziekolwiek mogę użyć suchego skafandra, to go używam. Tylko kontroluję to warstwą ubrania, które zakładam pod spód ze względu na temperaturę wody.

Na Honoratkę strój narciarski, a do Egiptu bielizna termoaktywna.

No, można tak powiedzieć, dokładnie. 

„Czym się różni komora hiperbaryczna od dekompresyjnej?”. To ciekawe pytanie od początkujących.

I tutaj nie ma takiego bardzo jasnego podziału, ale musimy spojrzeć sobie, do czego używana jest zarówno komora dekompresyjna, jak i hiperbaryczna. Generalnie różnego rodzaju komory są najczęściej kojarzone z miejscami, gdzie przeprowadza się leczenie w wypadkach nurkowych. I to nazywa się terapią hiperbaryczną. Czyli pod zwiększonym ciśnieniem (hiper, baria, czyli zwiększone ciśnienie, terapia, bo leczymy coś). Stąd, jeżeli będziemy odwoływali się do tego zadania komory, czyli leczenia, to raczej będziemy mówili komora hiperbaryczna. 

Natomiast przykładowo w nurkowaniu zawodowym, czy wojskowym używa się też komór do przeprowadzania części dekompresji. Chodzi o to, że nurkowie przebywają bardzo długi czas pod wodą i trzymanie ich na dekompresji przez cały czas, który nie raz wyrażony jest w godzinach lub dniach (przy głębokich projektach zawodowego nurkowania), jest po prostu niemożliwe. Z punktu widzenia i bezpieczeństwa i komfortu tych nurków. 

Wtedy często wyciąga się tych nurków na powierzchni w specjalnym dzwonie, następnie osadza na komorze, która służy do dekompresji, czyli przeprowadzeniu tego procesu usuwania nadmiaru gazu obojętnego, i wtedy możemy taką komorę – bardziej ze względu na jej funkcję – nazwać komorą dekompresyjną. Czyli ona służy do dekompresji. Tam nie leczymy. Ale z punktu widzenia technicznego to jest, można powiedzieć, to samo urządzenie. 

Więc nazwa będzie bardziej uzależniona od tego, do jakiej funkcji my go używamy. Komora hiperbaryczna raczej będzie związana z lecznictwem, komora dekompresyjna, mimo że to jest często technicznie bardzo podobne urządzenie, będzie używana do procesu dekompresji.

Teraz fajne pytanie wskoczyło. Znowu jakaś medycyna, fizjologia, fizjonomia. „Czy można się zwymiotować, kiedy się zachce pod wodą? Czy to nie zapcha mi automatu, którym oddycham?”

Super pytanie. Byłem świadkiem kilka razy w swojej historii.

Masz filmiki?

Nie. Akurat z tego nie mam filmiku. Wymioty pod wodą potrafią być wywołane tym, że jakaś forma choroby morskiej zdarza się też pod wodą.

Falowanie jakieś jest.

Tak. Szczególnie właśnie w tej płytkiej części nurkowania. Ale wymioty pod wodą najczęściej wyglądają w ten sposób, że po prostu wyjmiemy automat i zwymiotujemy, następnie włożymy z powrotem automat. Więc ryzyko zapchania automatu jest małe. Widziałem raz próbę wymiotów przez automat u mniej doświadczonego nurka. Nie zapchało to automatu, nadal był w stanie oddychać, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że te elementy, które tam wleciały, szczególnie te większe, potem chciały wrócić, więc nie było to najmilsze na pewno doznanie. Ale kluczowa kwestia: nie zablokowało to możliwości oddychania. 

Pamiętajmy, że to powietrze, które dostajemy, podawane jest pod ciśnieniem i nawet jak coś się tam lekko dostanie, to to ciśnienie najczęściej popchnie to w drugą stronę. Ale wymiotowanie jest jak najbardziej możliwe. Raczej nie chcemy nurkować w stanie, który by już na powierzchni sugerował, że będziemy musieli wymiotować pod wodą. Ale mówię, mogą zdarzyć się takie sytuacje, gorzej poczujemy się w wodzie, najczęściej jednak, jeśli to się zdarza, to zdarza się po prostu na powierzchni, już po nurkowaniu czy przed nurkowaniem, jak nurkowie unoszą się gdzieś tam na fali w wodzie.

I ostatnie chyba pytanie: „Słyszałem o kursie, aby móc nurkować. Czy to jest prawda, że są kursy?”. Chyba internet nie istnieje. „Co te uprawnienia dają i na jakim terenie? Czy robiąc ten kurs w Polsce, mogę nurkować za granicą?”

Super, bardzo dobre pytanie. Kursy jak najbardziej istnieją, poczynając od lat 60., to tak naprawdę gama kursów dostępnych dla szerokiej populacji, dla przeciętnego kowalskiego jest coraz większa. I taki podstawowy kurs nurkowania to najczęściej kilka dni (3–5 dni). To jest kurs, który upoważnia do tego, żeby nurkować z partnerem do głębokości 18–20 m. To najczęściej te pierwsze uprawnienia do tego upoważniają. 

Większość uprawnień jest jak najbardziej międzynarodowa, tzn. fakt, że robimy je w Polsce, nie oznacza, że honorowane są one tylko w Polsce, bo najczęściej robimy je w międzynarodowych organizacjach, które dają nam to, że jeżeli pojedziemy do Egiptu, na Malediwy czy na Galapagos, to wyjmiemy certyfikat i oni doskonale będą wiedzieć, co to jest. 

Więc kursy istnieją, odbywają się na bieżąco, jest bardzo szeroka oferta w internecie różnego rodzaju kursów, tam można się zapoznać. W internecie kursu nie można zrobić, trzeba jednak przyjść i zanurkować. Natomiast są jak najbardziej dostępne i certyfikaty wydawane po tych kursach są honorowane międzynarodowo. 

Super! Tak że dzięki za kolejny odcinek i mam nadzieję do zobaczenia w kolejnych.

Dziękuję, Kamil.

Dzięki!