Być może nigdy nie słyszałeś o Deepspocie, być może przeraża Cię nurkowanie w jednym z najgłębszych basenów na świecie. Ale jeżeli kręci Cię przebywanie pod wodą, to ten odcinek jest dla Ciebie. Rozmawiam w nim z prezesem Deepspot, Michałem Braszczyńskim.

W rozmowie dowiesz się jak powstawał ten niesamowity symulator nurkowy, kto może w nim nurkować, jakich atrakcji możesz się tam spodziewać, oraz jakie były wyzwania podczas budowy tego obiektu. Nie przedłużając, zapraszam Cię do wysłuchania odcinka!

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Cześć, Michał! Pierwsze, rozgrzewające pytanie. Gdzie ostatnio nurkowałeś? 

W basenie. Szczerze! 

Tak myślałem! Przy takiej jesiennej aurze to na pewno. 

Tak, w basenie. A jeżeli mówimy o wodach otwartych, nie będzie to nic spektakularnego – Koparki, Jaworzno. 

O! Koparki, bardzo fajne miejsce.  

Tak! Trasa – Wilhelm, Koparka, Wilhelm. Przepompownia, druga koparka, z powrotem i w ramach jednej butli.

Skąd pomysł na stworzenie Deepspota? Czy to z racji pasji czy po prostu rynku? Skąd się w ogóle wziął pomysł na Deepspot? Na taki duży, głęboki basen, symulator nurkowy? 

Dość często to powtarzam, ale sytuacja jest taka – w 2014, po wybudowanie tunelu aerodynamicznego, który był wielkim sukcesem ekonomicznym, to znaczy – pojawiło się od razu bardzo dużo klientów, miałem wrażenie, że wiem, o co chodzi w biznesie, w którym sprzedajemy usługę indoorową z adrenaliną. Czyli mamy jakąś usługę, która jest dedykowana zarówno profesjonalistom, jak i amatorom. 

Na pewno to wybrzmiewało w mojej głowie, że ja rozumiem mój model biznesowy. Pojechałem w 2014 do Egiptu, żeby odpocząć po wielkiej, dwuletniej akcji budowy Flyspotu i tam, dosłownie w hotelu ktoś przyszedł. Już mogę powiedzieć – Kuba Użytczuk. Zbierał chętnych do jakiegoś intro nurkowego, to był Delfin House, a mnie interesowało wtedy, bo byłem z dziesięcioletnim synem, żeby zobaczyć delfiny, bo nurkowaliśmy na rafie przy hotelu. 

To był moment, w którym pojechaliśmy na delfiny, a skończyło się tym, że zrobiliśmy intro nurkowe. I wtedy pomyślałem, że to taki sam biznes, jak ten, który przed chwilą wybudowałem. Dla amatorów – czyli miałem tego first timera, tego kogoś, kto pierwszy raz próbuje, nie miał wcześniej żadnego doświadczenia. 

Druga rzecz – widziałem potężny rynek nurkowy, tych profesjonalistów, sprzęt. Widziałem też to, co się od razu zarysowało – bardzo duży wpływ instruktora, który kreuje naszą ścieżkę kariery, to jak on jest ważny, jak mu bardzo ufamy. I te wszystkie rzeczy wybrzmiewały, że to jest dokładnie to samo. Oczywiście później, co też wielkim odkryciem nie jest, że tutaj mamy skydiving, a tutaj mamy diving. Już coś mówi „połącz kropki”. Natomiast na tamten moment jeszcze była jedna rzecz. W 2014 roku uruchomiło się Y-40.

I ten komunikat, że powstał najgłębszy basen na świecie docierał do mnie. Połączyłem kropki. Pomyślałem, że wiem na ten temat wszystko. Będę to sprzedawał. Mówię zupełnie poważnie – to był moment, w którym powiedziałem sobie – okej, biznes może w tym kierunku się rozwijać. To trwało do 2016 roku, oczywiście w międzyczasie prowadziłem rozmowy z różnymi burmistrzami na temat tego, czy w danej lokalizacji można coś wybudować. Jedną z osób był Burmistrz Gminy Rędziny, którego znałem – mieli jakiś kamieniołom, że tam można coś przykleić do ściany, głęboki basen – i to tak kiełkowało. Ale nic się nie działo, mało to – inwestowałem w kolejne tunele. I postanowiłem w 2016 roku pojechać do Y-40. 

Mówię „jadę na zwiad gospodarczy. Co będę tyle gadał, kreował – jadę”. Pojechałem z telefonem, obfotografowałem wszystkie tabliczki znamionowe. Popisałem maile do producentów różnego sprzętu, tych wszystkich tabliczek, m.in. napisałem do firmy Culligan, która była dostawcą systemu do filtracji wody. A we Włoszech wygląda to podobnie jak teraz u mnie, że za szybą jest ten wielki system filtracji wody. Tam jest oczywiście napisane Culligan wielkimi literami. I co? Napisałem do Włochów – zupełnie mnie olali. 

Napięcie rosło. Przecież ja chcę budować głęboki basen, a oni mnie olewają! Naskarżyłem na nich do centrali w Chicago. Amerykanie bardzo szybko podjęli decyzję, padło to na jakiś podatny grunt – przydzielono mi jednego konsultanta, Lorenzo Sardi, który uczestniczył w projektowaniu czy wykonywaniu również Y-40, tego systemu uzdatniania wody. 

To był początek całej przygody. Nawiązanie, zbudowanie wiedzy, wybranie lokalizacji, oparcie się też trochę o wodę geotermalną, która myślałem, że będzie bardzo istotna i znacząca, zawiązanie zespołu i ciach! Dzisiaj mamy. 

Dzisiaj mamy taki duży, głęboki basen. Do niedawna chyba jeden z najgłębszych w tej części świata?

W tej części świata najgłębszy, a w tamtej części świata jest jeden głębszy. Wczoraj czy dzisiaj w kosmos poleciał 93-letni aktor, 3 minuty spędził w stanie nieważkości, więc nie takie rzeczy się robi, jak kopanie takiego basenu. 

Natomiast challenge polega na tym, w jakim budżecie to wykonać. Jeśli mówimy o budżetach takich jak się buduje metro – wczoraj się dowiedziałem, że Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie ma budżet 180 000 000 zł, to w takich budżetach można się pobawić. 

Natomiast jeżeli mamy do czynienia z biznesem i możemy sobie wyobrazić ile ludzie są w stanie zapłacić za jakąś usługę. Jeśli znamy wielkość rynku itd., no nie mamy takiej dowolności. To działanie było celem biznesowym, czyli my to zrobiliśmy z jednej strony z miłości do nurkowania i fajnie się w tym czujemy i rozumiemy, ale tak naprawdę zrobiliśmy to tylko z pobudek merkantylnych. Chcemy kasy!

Dokładnie. Po to się zakłada firmę!

Jeżeli mówimy o takich wyzwaniach. To, jakie było największe wyzwanie technologiczne, żeby zbudować taki basen? Jak rozmawiam z ludźmi, którzy pierwszy raz usłyszeli o Deepspocie, to mówią – ot, basen. Ktoś wykopał dziurę, zalał ją wodą i mamy basen. Ale to pewnie jest dużo technologii – od filtracji, podgrzewania wody, bo ta woda jest ciepła, komfortowa. Zwłaszcza dla freediverów. 

Jakie są wyzwania technologiczne w budowie takiego basenu?

Wyzwaniem jest inżynieria finansowa. To jest największe wyzwanie. Jeżeli ktoś mnie pyta, co jest najdroższego, jaki komponent jest najdroższy – pieniądze są najdroższe. Takie inwestycje najczęściej nie wykonuje się z pieniędzy odłożonych na koncie, tylko wykonuje się z kredytów. Te kredyty trzeba obsłużyć, do tego trzeba mieć biznesplan, realizować, dowozić itd. Szereg różnych rzeczy. To jest najdroższe. 

I to jest tak naprawdę najtrudniejsze. Natomiast jeżeli mówimy o technologii – bardzo nietypowa konstrukcja. Można powiedzieć, to jest dziura w ziemi, najpierw o wielkości – powiedzmy, niecka górna to jest 20 na 20, w każdą stronę 20. Co prawda lustro wody jest trochę większe, bo jest tam część przepłycona, ale możemy to tak ująć. 

To jest coś, co jest zupełnie bez stropów, gładka ściana. To są problemy z zakresu budowy reaktora albo jakiejś wielkiej studni. I co? Nie ma za bardzo wytycznych, nie ma opisanych technologii, nie ma rozwiązań, nie ma atestów do pewnych głębokości – nawet naklejenie płytek itd. 

Zaczyna się wszystko odkrywać od nowa, a sama budowa i zaprojektowanie to nie tylko jest policzenie obciążeń końcowych, które są – czyli jak basen jest zalany wodą, to my wiemy, jakie będą obciążenia, bo to łatwo. Natomiast wszystkie stany przejściowe, czyli jak budujemy, raz podpieramy coś, raz zasypujemy z jednej strony, raz jest coś z wodą, raz bez wody. Raz ściana pracuje w jedną stronę, raz w drugą. To są pewne wyzwania i one są obszarami, które musi na bieżąco i w swojej wyobraźni musi zidentyfikować konstruktor. Musi to zrobić w porozumieniu z pewnymi firmami, które przygotowują warsztatową dokumentację, np. firmy zajmujące się deskowaniem, jak firma Peri. I to jest współpraca dość dużego zespołu. W naszej firmie na początku ten zespół to było ok. 10 osób. 

Oczywiście – duże grono moich kolegów, znajomych, osób, które wykonywały ze mną poprzednie konstrukcje i myślę, że to było wyzwanie. Wyzwaniem było też wykonanie tej studni. Należy też pamiętać, że jak mamy wlaną wodę, to wszystko fajnie wygląda. Natomiast jeżeli mamy dziurę, która ma 40 metrów głębokości, bo lustro wody jest troszeczkę wypłycone, czyli basen wystaje z ponad gruntu o 4 metry, czyli powiedzmy – to jest 40 metrów. To na dole mamy 5 atmosfer słupa wody, jeżeli mamy tę wodę. To jest potężne ciśnienie. 

To jest ciśnienie, które rozpłukuje skały, rozpłukuje wodę i rozpłukuje grunty, gliny. I to jest rzecz, która była bardzo ciężka do uchwycenia. To jest bardzo ciężkie środowisko do budowania. Robiliśmy to bardzo prostym sposobem, znanym od zarania dziejów, czyli metodą studniarską. Model sił, powiedzmy, był prosty, ale skala była potężna i bardzo mocno zoptymalizowany budżet. 

I to były wyzwania. Posadowienie tego – czyli budowaliśmy kolejne kręgi, a kopiąc od środka, ta studnia nam się zapadała. Oczywiście jakieś noże, techniki odchylania się itd. 

Czyli niespodzianki w trakcie budowy też się pojawiały. 

To było wielkie wyzwanie. Człowiek ma taką skłonność albo taką zaletę, że o złych rzeczach zapomina. Ja też już trochę zapominam, ale pamiętam – chyba wrzesień zeszłego roku – jakby ktoś mnie zapytał, czy chcę tę drogę przejść jeszcze raz, powiedziałem „nie, nigdy w życiu, nie robię znowu basenu”. Ale dzisiaj sobie patrzę na to – może bym jeszcze sobie z jeden zrobił! 

To kiedy drugi w takim razie? I gdzie?

Nurków jest bardzo dużo i pewnie miejsce na jeszcze jeden basen w Polsce by było. Może też, gdyby ta dyscyplina stała się trochę bardziej powszechna i zrozumiała dla przysłowiowego Kowalskiego. Dzisiaj, Kowalski, który patrzy – „O, fajny basen, ale to nie dla mnie. Boję się głębokości”. 

Nie ma żadnej konotacji, że to jest właśnie dla niego. Że to jest coś, że sobie może spróbować. Że wcale nie musi nurkować głęboko, może zanurkować płycej. Nie musi czekać na porę roku, nie musi być słoneczko i piękna pogoda, żeby wykonał nurkowanie, tylko wybiera randomowo dowolny dzień w kalendarzu. Pach – przychodzi do nas i próbuje, sprawdza coś, przeżywa. Ma to szczęście dostąpić jakiejś nowej aktywności, która ma przy zabezpieczeniu takim jak mamy, ryzyko niepowodzenia jest praktycznie wyeliminowane. Tego jeszcze klient nie rozumie. Być może na to potrzeba czasu, ja liczyłem, że to nastąpi szybciej. To nadal następuje wolno. 

Wczoraj spotkałem znajomych, on mówi „a, nurkowałem w Egipcie”. Mówię „No i co? Czemu jeszcze u mnie nie byłeś?, „A to ja mogę przyjść?”. To jest właśnie ta bariera, nad którą pracujemy. Wszystkie narzędzia, social media, Facebook, Google wszelakiego rodzaju dzisiaj stawiają barierę, żądają pieniędzy za to, że poinformujemy ludzi. Te budżety są coraz większe. Jest to po prostu jakaś funkcja wielkości budżetów i czasu, żeby z tą informacją dotrzeć, ale mam nadzieję, że to się uda. 

Pamiętam, jak pierwszy raz byłem an Deepspocie, to też myślałem, że to jest po prostu basen. Dopóki tu nie przyszedłem, nie zanurkowaliśmy i – wow! Tu są jaskinie, w których można nurkować. 

Czyli nawet amator, początkujący może zobaczyć coś więcej niż tam, gdzie się uczył nurkować. Przede wszystkim właśnie te jaskinie, które macie. To jest fajne miejsce do przetestowania, zasymulowania pewnych warunków, które są tutaj bezpieczne. 

Myślę, że w ogóle nurkowanie z przestrzenią zamkniętą nad głową działa na wyobraźnię. Oczywiście, do naszej jaskini – czy to są otwory, średnice konsultowane szeroko, kształt, jak ma wyglądać, to żeby wszystko było w zgodzie z dobrymi praktykami. To wszystko zostało zaprojektowane. Myślę, że dla ludzi, którzy przychodzą pierwszy raz i zanurkują w pewnej przestrzeni zamkniętej jest to duże wrażenie. 

Oczywiście, zawsze są komentarze, że chciałby, żeby to było pół kilometra dłuższe albo jeszcze parę kilometrów głębiej. Zawsze jest jakiś komentarz, coś by jeszcze bardziej chcieli. 

Tak, sugerowałem nawet dzisiaj pytanie, kiedy będzie chłodna woda, żeby zasymulować polskie jeziora! 

Mętna, chłodna. Raczej nie będzie. Tutaj model biznesowy jest taki, że ta woda – po pierwsze, utrzymanie basenu to jest zupełnie co innego niż utrzymanie sztucznego zbiornika na Koparkach. To są zupełnie inne rzeczy, zupełnie inne parametry, zupełnie inne temperatury, do czynienia ze skażeniem itd. To jest zupełnie co innego, więc tutaj nie można porównywać. I tego nie będzie. 

Gwarantuję, że woda będzie przezroczysta, ciepła, bo inaczej być nie może. A jeżeli – to będzie na chwilę przed zamknięciem biznesu. 

Jak się woda pogorszy to wiemy, że się zamykacie. 

Że to już się kończy. 

Tutaj zawsze tak będzie i każdy może sobie przyjść. 

Komfortowe warunki, odcinamy ten dyskomfort ciemnej, mętnej, zimnej wody. Faktycznie – można przyjść, popływać sobie w fajnych warunkach. To jest i dla początkujących, ale też i zaawansowanych nurków, którzy chcą potrenować swoje umiejętności. Doszkalać się w wyważeniu, w testowaniu sprzętu.

Często mawiam, że złej baletnicy to i rąbek spódnicy, więc są tacy, którzy mówią, że jacket jest be, oni chcieliby to, chcieliby tamto. 

Ale też przychodzą tacy, którzy mówią, że się doskonale odnajdują w tym, co jest. Że jest to dla nich oferta dobrego sprzętu. Że nie ma takiej bazy w Polsce, która by miała taki asortyment i tyle sprzętu do wyboru. I co do rozmiarówki, jakości tego sprzętu. I co do bez problematycznego korzystania z tego wszystkiego. 

Ludzie piszą w ankietach „nudno pod wodą”. Myślę sobie: 50 minut to jest nudno pod wodą? Przecież ja tu wykonałem 100 nurkowań. Nie było mi nudno. Po drugie – poszukuję czegoś w nurkowaniu. Pojawiają się w ogóle nowe obszary – nurkowanie w Polsce to jest coś takiego „przetrwałem, dałem radę”. Zwłaszcza dla początkującego. Nie pękły mi oczy. Albo miałem wylew tylko w jednym oku – dobrze, że w jednym. 

Czasami jest ciężko. Jest inaczej. A tu pojawia się nowy obszar, obszar komfortu. Zadaję sobie czasami pytanie „po co w ogóle ludzie chodzą na basen?”. Idzie matka z dzieckiem albo cała rodzina. Mogą się odprężyć, jest przyjemnie. Jest to nasze pierwotne środowisko. Same pozytywne emocje. 

Mamy stan nieważkości w tej wodzie, doskonała temperatura, pływają fajne dziewczyny, free diverki obok. Na wszystko można popatrzeć, to jest spowolnione, jest głębokość. Pojawia się trochę takie otumanienie azotowe, taka narkoza się pojawia. 

To są wszystko przyjemne rzeczy. Jeżeli ktoś sobie przyjdzie i po prostu tutaj odpocznie, bez żadnego nastawienia, że muszę. Że byłem tu, byłem tam, znudziłem się, chciałem w kółko. Ale co na tych Koparkach? Sam mam od x lat stałą wycieczkę, tylko próbuję trafić, czy trafię w tego czy w tego. I ewentualnie ciągle spotykam jesiotra albo tego sumika, tam sobie biedny pływa. I też się specjalnie dużo nie dzieje! Może odległość jest większa, może jakaś ekscytacja, że przetrwałem, a tutaj tej ekscytacji nie ma. 

Oczywiście, staramy się to zapewnić, ale moim zdaniem, jak to mówią – ludzie inteligentni się nie nudzą. 

To prawda! Pamiętam, jak z kolegą Mateuszem, z którym robimy podcast. Też właśnie tutaj przyjechaliśmy, robiliśmy 4 albo 5 nurkowań i też na początku się zastanawialiśmy, czy nam się to nie znudzi. 

Nie. Jak człowiek sobie wyznaczy cel – na pierwszym nurkowaniu robimy jaskinię. Na drugim próbujemy się wyważyć. Na trzecim – i tak dalej. Aż doszliśmy do nocnego nurkowania. Jest co robić i to jest naprawdę fajne. 

Nie wiem, czy tak można, bo to pewnie Michała Kosuta musiałbym spytać, czy jak wyłączę latarkę – lubię tutaj nurkować bez latarki i sobie obserwować. Wszystko nabiera zupełnie innego…

Zdecydowanie. 

I jest fun! Czasami aż szkoda mi ludzi, którzy tak się oślepiają tą latarką, bo dopiero fajny dreszczyk się pojawia. Ale to są wszystkie, bardzo przyjemne nurkowania. Naprawdę – nurkowania, w których można się zrelaksować i trochę podejść do tego tak… To nie są Koparki! To nie jest challenge. To nie jest wyzwanie, odkrywanie wraku. Tu nikt nie rywalizuje z żadną rafą. Nigdy tej rafy nie będzie, nie da się tego zrobić.  Natomiast można po godzinach, w piątek, można dojechać, przyjść, wykąpać się, zrelaksować, bez pośpiechu. Wykonać sobie jeszcze jedno nurkowanie, wyznaczyć sobie jakiś cel. 

A może posiedzieć i popatrzeć na innych, może się czemuś przyjrzeć. 

Odpocząć w hotelu. 

Tak! Wydaje mi się, że mamy bardzo dużo do zaoferowania Kwestia, czy ta narracja na rynku się pojawi. My nie aspirujemy do tego, żeby być rafą. Aspirujemy do tego, żeby być przyjemnym miejscem do spędzenia przyjemnego czasu. I tyle. 

Albo to ktoś odszuka albo nie. Przecież nie ma obowiązku tutaj przychodzić, ale ja patrzę po sobie, patrzę po wielu osobach, które są z tym światem związane i kreują trochę ten rynek nurkowy, jest z ich strony jakaś narracja tego, co się dzieje. Oni patrzą na to pozytywnie. 

Nie mówię o samych aspektach szkoleniowych, bo myślę, że kwestia tego, czy to jest obiekt szkoleniowy dla ludzi początkujących. Absolutnie tak. Osobną kwestią jest jeszcze freediving, który – nie ma lepszego obiektu. Nawet jeżeli mamy zapytania w tej chwili z Australii – chyba oni nie cierpią na brak wody? 

I to ciepłej! 

Tak – i to ciepłej! Ale okazuje się, że mają meduzy, pojawiają się rekiny. Okazuje się, że nie jest to wcale taki fun. Czasami jest problem z wizurą, z zafalowaniem itd. Tutaj są idealne warunki do tego, żeby sprawdzić, przećwiczyć, spróbować. Zresztą – nawet nasi instruktorzy mówią, którzy mają doświadczenie – Tomek, Lidka czy Emilka – mówią o tym, że nigdy procesy szkolenia nie przebiegały tak sprawnie. Nigdy ludzie nie przyswajali tak sprawnie wiedzy. Nigdy nie czuli się komfortowo. 

Nadal nikt nie zastąpi ani nie chcemy rywalizować z łowiectwem podwodnym. Przecież my tego nie damy. Natomiast to, żeby zbudować tutaj warsztat, odprężyć się – to jest super miejsce. 

To jak z symulatorami lotu, Boeinga na przykład!

Tak! Dla niewtajemniczonych jeszcze jednym biznesem, który mamy, to symulator Boeinga 737. I też tam oczywiście możemy i zarówno szkolić profesjonalnych pilotów, którzy mogą sobie przeprowadzać jakieś ćwiczenia, jak i babcia z wnuczkiem, która przyjdzie i powie „wnuczek chciał przelecieć się między Pałacem Kultury a Marriottem” i my to umożliwiamy. Proszę bardzo. 

Jeszcze takie pytanie techniczne. Jak tu nurkowałem, to woda jest bardzo, bardzo ciepła. Jakie to są systemy filtracji, że nie rozwija się życie, glony?

Z wodą jest tak, że nie ma czegoś takiego, że jak woda jest ciepła, to się coś nie rozwinie. Zawsze się rozwija. Jedno jest bardziej, drugie mniej odporne, ale ogólnie się rozwija. Baseny na całym świecie podlegają pewnym reżimom, wytycznym, w których się określa parametry jakościowe wody. 

Te parametry jakościowe są pod kontrolą sanepidu, czyli my systematycznie – co tydzień, co dwa tygodnie – mamy zewnętrzną firmę, która kontroluje wodę. Kontroluje te nasze badania – one są przesyłane do sanepidu. Sanepid też wyrywkowo nas kontroluje. Kontrolowane są i zanieczyszczenia biologiczne, i ewentualnie zanieczyszczenia chemiczne. Zanieczyszczenia chemiczne, które mogą się pojawiać na przykład w zanieczyszczeniach, czyli nadmiarem chloru lub jakichś związków, lub jakichś tam parametrów chloru resztkowego takiego, śmiałego. Ten basen jest bardzo, bardzo czysty. 

Widzieliśmy nurka z odkurzaczem tutaj! Pod wodą! 

Czystość chemiczna wody – to jest bardzo duże wyzwanie. Na to idą bardzo duże pieniądze. I nie tylko mówimy o tym, że odfiltrowujemy, czyli pozbywamy się jakichś zanieczyszczeń w postaci drobinek, które są w wodzie, a każdy, kto tutaj nurkuje coś zostawia. To trochę włosów, różnych rzeczy. Plastrów. To wszystko trzeba odkurzać. 

Oczywiście mamy jaskinie, które też dają nam troszeczkę piasku. Coś za coś. Albo będą wyglądały jak naturalne, albo będą z plastiku. Wybraliśmy, żeby były naturalne. Okazuje się, że trochę ten piasek tutaj wychodzi. Czasami go trzeba czyścić. To jest mechaniczne podejście. 

Natomiast to chemiczne – jest wyzwaniem, jest to problem m.in. dlatego – nie wiem, czy ludzie sobie zdają sprawę, ale idąc na basen, zwykły, pływacki, przechodzimy przez coś takiego jak nogomyjka. 

Po cholerę to jest? Właśnie po to, że na tych nogach w tej wilgoci, w tej temperaturze wnosimy bardzo dużo bakterii. To jest taki moment, gdzie w tych nogomyjkach jest podniesione stężenie chloru, zanurzamy tę nogę po to, by to wszystko, co mamy, ubić. Zdarza się, że co któryś ma takie rozmaitości na tych nogach, że te rozmaitości, które trafią np. do basenu, gdzie stężenie chloru jest niższe, może się bardzo rozwijać. 

A teraz sobie pomyślmy o sytuacji, kiedy mamy sprzęt do nurkowania i ten sprzęt ostatni raz był na Koparkach w marcu. Czysty z zewnątrz, ale co mamy w środku? Poezję. To, tamto, urosło do takich rozmiarów i tak naprawdę to ogórki małosolne to mały pikuś przy tym, co oni w tym plecaku mają. On tylko chce z tym skrzydłem wejść i potrenować, a ja mu tutaj ograniczam. 

Okazuje się, że to skażenie, które wnosi się w takim worku lub nawet kwestia odkażenia tego na poczekaniu itd. To są straszne problemy organizacyjne. Nie problemem jest to, że on ma coś brudnego. Tylko problemem jest to, że to, co się tam w środku znajduje, w tej temperaturze 33 stopni przyniesie takie zniszczenie, które będzie nas kosztowało dziesiątki tysięcy złotych. 

I pewnie zamknięcie obiektu na jakiś czas. 

Nie zawsze skażenie wiąże się z tym, że obiekt trzeba zamknąć. Ale na przykład pojawiają się glony, coś zielonego. Trzeba podnosić stężenia chloru, bić między godzinami, działać, dawać preparaty anty algi. To wszystko kosztuje i to jest bardzo duży problem. 

Nawet nie problemem jest to, żeby pozwolić jednej osobie. Jak się pozwala jednej, to trzeba znać uzasadnienie, czemu pozostali nie mogą wejść z tym sprzętem. Wtedy zaczyna się cały dialog. Ludzie są obrażeni i jest problem. 

To jest skrzydło. A teraz sobie wyobraźmy piankę. Super pianka – prawie sucha! – ale tak naprawdę z nazwy jest mokra. I on dopiero taką gąbeczką nasiąkniętą i on mówi „nie robiłem w nią! Nigdy w nią nie robiłem! Naprawdę, jestem tym jednym nurkiem, który nie robi!”. Reszta robi, ja nie robię. 

I on wnosi nam te rzeczy. I znowu – nie problemem jest to, że to jest brudne. Problemem jest to, że to jest taki Lipton z bakteriami, które rozpłyną się i skazą nam wszystko. To jest problem naszego basenu. Niektórzy mogą to zobaczyć, czasami się u nas pojawia. 

Trzy razy w tygodniu myjemy cały basen. Wszystkie ściany, każda fuga itd. 

Teraz, dla nas podniesienie czegoś, co nagle przyspiesza albo z czymś musimy walczyć jest bardzo dużym i kosztownym problemem, stąd są te ograniczenia, że tego, śmego nie można. Ale to nie jest żadne novum. Tak po prostu jest. Być może ta sytuacja byłaby troszkę bardziej do tolerowania, gdybyśmy mieli np. temperaturę wody 21-24 stopnie. 

Mówię – drugi basen zimny! 

Tak! No i teraz zaczyna się. Mamy 30 osób na godzinę i zaczynamy przebieranie się w pianki. To przecież będzie rzeź. Umówmy się – zróbmy linię na Koparkach, ustawiamy linię, niech wszyscy na 3, 4 – na godzinę 10:00, 30 osób przebierze się w pianki, ale wjedzie między 10:00 a 10:10. Albo 15 – a później nie zrobi awantury, że oni się przebierali 20, bo tamten gość grał itd. 

Nie da się. Podziwiam Dubaj, bo tam faktycznie w tych okryciach można pływać. Być może, jeżeli bym brał za bilet 900 zł pozwoliłbym na te pianki. Ale nie wiem, ilu wtedy pozwoliłoby sobie na nurkowanie. I to jest problem. 

Ale tak naprawdę to jest też dużo sprzętu do wypożyczenia. Suche skafandry są, ten sprzęt jest nowoczesny, więc czy jest sens przychodzić z własnym? 

My stawialiśmy na to, żeby centrum nurkowe czy ktoś, kto szkoli ludzi chciał do nas przyjść, to musi mieć ze sobą certyfikat. Bierze ze sobą i w ciągu 40 minut spod Pałacu Kultury jest u nas i wchodzi do wody. A nie robi czegoś takiego, że przypomniał sobie o 9:00 rano, że idzie do nas na 12:00, więc od 9:00 pakuje sprzęt, butle, wszystko. 

Oczywiście – do nas przyjechał, zapomniał tego, jeszcze nie ma latarki, tamtemu nie dał komputera i zaczyna się zamieszanie. Chcieliśmy, by to było najszybsze. Sprzęt jest na tyle dobry. Dla celów szkoleniowych mamy rowery, mamy też sprzęt X-deepa, mamy sprzęt Tecline’a, skrzydła Maresa oczywiście też mamy. 

Ci, którzy chcą w jakiejś tam konfiguracji lepszej popływać – mają szansę. Nie przegada się. Płetwy pozwalamy, automaty pozwalamy mieć swoje. Maski można mieć swoje. Natomiast pozostałe rzeczy – trzeba się liczyć z tym, że bierzemy. Ale tak jak powiedziałem – problemem nie jest to, że my nie lubimy, że ludzie nurkują we własnym sprzęcie, tylko problemem jest to, że nie da się zapanować nad chemią wody. A jeżeli mówimy teraz o dalszym sprzęcie, czyli jest dużo sprzętu – powiedzieliśmy o sucharach, które Santi super robotę zrobiło i dostarczyło nam pewne rozwiązanie, które można stosować i w takim basenie, czyli te buty, z których nie ma butów, jest neopren. Może to nie jest super idealne rozwiązanie, oczywiście próbujemy nadal to dopracować, żeby to było jeszcze lepsze na każdą, chudą nogę, bo my nie mamy problemu, żeby się neopren zacisnął, ale jak ktoś ma nóżki jak patyczki, to tam lekko narzeka. 

Mamy suchary, mamy twiny, będziemy mieli za chwilę sidemounty. Dla kogoś, kto dla procesów szkoleniowych chce poznać zasadę, nauczyć się czegoś – wszystko jest. Oczywiście nie jest to jego, jest to nasze. Zasadę mamy taką, że u nas kosztuje woda, a pozostałe rzeczy są w cenie. Czy to będzie salka konferencyjna, sprzęt, suchar. Wszystko mamy w cenie, za ot nie kasujemy. I sądziliśmy, że to jest dobra oferta dla rynku. Ona jest dobra – ale może wymaga czasu, żeby niektórzy się do tego przekonali. 

Warto spróbować! Przyjść, choć ten jeden raz i zobaczyć. Mi się wydawało, że będę tu raz i nigdy więcej, a już trochę razy byłem! 

Liczę, że jak będzie zima… Choć ten poprzedni sezon był taki, że dużo było tego podlodowego, każdy spróbował i takie deklaracje, jak ci, co wracali – „spróbowałem, czyli następne 10 lat już nie muszę spróbować”. 

Następne 10 lat nie będą próbowali, za to tutaj umówić się, później wypić dobre piwko w naszej restauracji. To chyba fana opcja, nie? 

Bardzo fajna. I potem zostać na noc jak za dużo piwka! 

Jeszcze ostatnie pytanie. Są jaskinie, jest łódka na samym dnie. A czy będą jakieś plany przeróbek, dodawania nowych atrakcji, zmiany tego z biegiem czasu? 

Tak. Próbujemy tutaj odpowiedzieć na takie zapotrzebowanie, bo każda osoba, która do nas przychodzi – wysyłamy do niej ankietę. Dają nam tam gwiazdki, mamy rzeczy, które są naszymi niechlubnymi rekordami. Na przykład system rezerwacji, strona. Aczkolwiek nie jest to takie proste, bo sprzedajemy skomplikowaną usługę i bez chwili spokoju i zastanowienia się co kupujemy, jak i dla kogo – nie da się podejść do tego, jak do Allegro. Kupuję smartfona na Allegro. U nas ta kontraktacja jest trochę cięższa. Nie wszyscy wykazują zrozumienie. Oczywiście cały czas pracujemy nad tym, żeby to poprawić. Kolejną rzeczą, którą często ludzie zgłaszają, że chcieliby większej ilości atrakcji. 

Można popatrzeć na Dubaj, że utopili Mercedesa, mają tam jakieś kibelki, do których nie robią. Mają maszyny do grania. Dużo różnych rzeczy. Jest to ciekawe, ale teraz tak. Czy po kolejnym razie to nadal będzie ciekawe? Penie nie. Pewnie utrzymanie tego w czystości jest bardzo dużym problemem. Pewnie te rzeczy kolidują czasami z procesem szkoleniowym, potrzebujemy przestrzeni. Nie potrzebujemy zakamarków i platformy. Potrzebujemy rzeczy do przeprowadzenia ćwiczeń. 

Ciężko znaleźć. Na pewno fajną rzeczą będzie wymyślenie jakiejś aktywności. Podejścia do tematu jak escape room. Dajemy zadanie. Może nie aż takie głupie zadanie, tylko zadanie, które będzie opierało się faktycznie o jakieś umiejętności nurkowe i ktoś, kto przejdzie, spędzie ekscytującą godzinę, może z partnerem, może w większym zespole będą się musieli podzielić. I w tę stronę na pewno idziemy. 

Myślimy, żeby podokładać jakieś rzeczy. Mamy przykład w Y-40. Tam albo statek kosmiczny zanurzą albo wrzucą mały samochodzik pod wodę, zrobią szopkę, która w okresie świątecznym była tam pod wodą. 

Chciałbym też takie rzeczy robić, ale mamy zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Ten obiekt jest dla freediverów. Mamy ileś lin. Nie możemy im zakłócić tak przestrzeni, powiesić kółek, przez które będziemy ćwiczyli pływalność, przechodzenie. Po to jest zrobiona półka na około, żeby tę pływalność można było sobie poćwiczyć. 

Zawiesiliśmy lustro! 

Tak, widzieliśmy właśnie!

Jest hitem! 

Jest, jest! 

Każdy widzi w lustrze swoją szczupłą sylwetkę. No niestety, widać wszystko. 

Na niektórych akwenach w ogóle nie widać się w lustrze! 

Natomiast ja mówię o nas, naszych sylwetkach. 

Opływowe. 

Opływowe, tak. 

Zrobiliśmy te trenażer, który nie jest do końca uruchomiony. Myślimy o tym, żeby to zrobić, ale borykamy się z szeregiem różnych problemów. Myślę, że potrzeba czasu. 

Może pandemia trochę popsuła te wszystkie plany? Czy nie? 

Pandemia prawie położyła projekt. Mieliśmy ciężkie negocjacje z bankiem. Ktoś nie wierzył w to, że w ogóle rynek wstanie, a że w ogóle rozrywka się będzie sprzedawała. Banki były przekonane, że ludzie będą kupowali szczepionki, leki i bułkę z mlekiem. 

Pokazało jednak, po chwili uspokojenia, a wypadły nam te problemy, pojawił się właśnie w marcu 2020 roku. W momencie, kiedy my żeśmy przygotowywali się do kończenia. 

Pandemia na pewno pokrzyżowała, ale nie to, jak basen jest wyposażony. Raczej tutaj na to wpływu nie miała. Nie chodzi nam o to, żeby powiercić płytki, wymyślić jakieś rzeczy, które zaburzają to a później odkręcenie tej sytuacji będzie równie kosztowne, jak wykonanie tego dzisiaj. Raczej spokojnie staramy się do tego podejść. Bardzo duża część społeczności nurkowej w ogóle u nas jeszcze ani razu nie była, więc dla tych, którzy będą ten jeden czy dwa razy – nadal będzie ciekawie. Myślę, że co roku będziemy próbowali to jakoś wzbogacić, na pewno myślimy o tym, jak to zrobić bezpiecznie, funkcjonalnie. 

Zbliża się sezon zimowy, to pewnie więcej nurków do Was przyjedzie. Czego oczywiście Wam życzę!

Liczyliśmy, że więcej przyjedzie we wrześniu, później liczyliśmy na październik. Okazuje się, że więcej było w sierpniu! 

To jest też kwestia oferty, kwestia rozmowy z rynkiem. Może takiego, żeby niektóre centra nurkowe do swojej oferty wpisały usługę, która będzie oparta o naszą infrastrukturę. Na to wszystko potrzeba czasu. Tutaj trzeba podejść ze spokojem. Na pewno nerwowość temu nie będzie sprzyjała. Cieszę się, że to tak wygląda i że to się rozwija. Że przeżyliśmy – przeszliśmy przez tę pandemię. Mam nadzieję, że ona się kończy i pozwoli to dopracowywaniu dalszej usługi, budowaniu tej relacji z rynkiem, wytłumaczenia temu klientowi, że to jest super rozwiązanie dla niego. 

Ułożenie tego wszystkiego. Myślę, że do tego potrzeba tylko czasu. 

Super! Dziękuję ci za te pytanie i odpowiedzi. Życzę sukcesów! Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz pod wodą! 

Oczywiście zachęcam wszystkich! Mam nadzieję, że się spotkamy tu pod wodą. Że będziemy mieli szereg różnych aktywności, które będą tak samo ekscytujące, jak dzisiejsza rozmowa. Do usłyszenia i do zobaczenia! Dziękuję! 

Dzięki!

Śledź nowe odcinki! A po więcej informacji wpadnij na www.spodwody.pl 

Czeka na Ciebie wiele wodnych atrakcji i ciekawych tematów, których nigdy nie za mało. Poznaj je wszystkie i przygotuj się do własnej wyprawy! Do usłyszenia!