Freediving a aktorstwo – Agata Załęcka
Jak myślisz? Co łączy freediving i aktorstwo? Czy nurkowanie na wstrzymanym oddechu może być odskocznią od ciężkiej pracy na kilku planach filmowych? Na te tematy rozmawiam z Agatą Załęcką – aktorką teatralną i filmową oraz freediverką z kilkoma rekordami. Agata uważa, że niepokój to nieunikniona część życia artysty, dlatego tak wielkie ukojenie przynosi kontakt z wodą. Zapraszam do wysłuchania podcastu lub obejrzenia go na YouTube, gdzie dodatkowym gościem jest jej kot Gizmo.
Obejrzyj odcinek
Przeczytaj podcast
Cześć, Agata!
Cześć!
Gdzie ostatnio nurkowałaś?
Ostatnio nurkowałam w Morzu Śródziemnym, w Turcji, w Kas.
Rozumiem, że to były jakieś zawody?
Mistrzostwa świata głębokościowe w federacji CMAS. A ponad miesiąc temu nurkowałam na mistrzostwach świata w Hondurasie, na wyspie Roatan, w federacji AIDA.
Skąd w ogóle pomysł na nurkowanie? Bo ja Cię znam z telewizji, a nie spod wody.
Bardzo ciekawa sprawa. Właściwie od małego kochałam wodę i tworzyłam sobie świat syren. Jako dziecko przesiadywałam w wannie godzinami i z modeliny lub plasteliny robiłam sobie syreny. I tata kiedyś robił ze mną zawody w wannie, do dwóch minut wytrzymywałam w statyce jako dzieciak. Potem, po kilku latach poznałam scuba diving w Nautice.
Pozdrawiamy Piotrka.
Pozdrawiamy Nauticę. W Sharm el Sheikh – trafiłam tam przypadkiem i potem tam wróciłam i zostałam trzy miesiące i zrobiłam wszystkie patenty do divemastera. Mieszkałam tam przez ten czas, bardzo dużo nurkowałam, chciałam być instruktorem. Po czym, jak już miałam skrzydła Halcyona, mnie interesowała głębia, głębokość i myślałam, że w przyszłości stanę się technicznym nurkiem, ale w pewnym momencie straciłam tę pasję do sprzętowego nurkowania i po kilku latach, w pierwszym roku pandemii, w grudniu, mój mąż zabrał mnie na basen Deepspot, który był otwarty, bo był symulatorem głębokościowym, a nie basenem. Dzięki Bogu to była jedyna rzecz, która była otwarta w Warszawie i okolicy.
I z Michałem Braszczyńskim zanurkowaliśmy do dna, na 45 m i zobaczyłam Milkę z jej tymi długimi, 80 cm płetwami. Zawsze chciałam spróbować freedivingu, w Blue Hole, będąc scubasem, kilka razy próbowałam się przyłączyć do takiej ekipy, ale wiesz, jak to jest, ciężko się odłączyć od sprzętowych nurków do freediverów, więc tak naprawdę miałam dużo czasu i wróciłam następnego dnia w Deepspocie na pierwszego try’a, potem na drugiego, nie pamiętam, czy był trzeci, czy już się na de mną zlitowali i zrobili mi pierwszy kurs level 1 SSI, byli to Nites i Emilka. A po miesiącu przez przypadek, bo z kolegami trenowałam, już posiadając ten certyfikat 1 SSI, zeszłam na 45 m. Kolegom się lina trochę za nisko obsunęła. Nites był wściekły, ale ja wiedziałam, że ja to mogę, potrafię, pewnie bym nawet wcześniej zeszła. Więc tak zeszłam bardzo szybko na dno tej tuby naszej Deepspotowskiej.
W miesiąc?
W miesiąc.
Okej, to rzuciłaś mi challenge w takim razie.
Proszę Cię bardzo. Wiesz, freediving jest fajny, ale jak są zawody, to moim zdaniem wtedy ego zaciera ten fun. Dlatego zawody są zupełni inną formą freedivingu niż freediving sam w sobie.
We freedivingu podoba mi się przede wszystkim to, że nie trzeba tych butli targać.
No właśnie mnie też się to podoba, dlatego wytraciłam tę pasję do scuba divingu. Z tego względu właśnie, że dużo tego sprzętu, że ja już nie miałam siły tego taszczyć. A to jest taka wolność. Ale jedno i drugie jest fantastyczne.
Zgadza się. Ale od bycia freediverką do zawodów… czasem ludzie chyba latami nurkują, zanim startują w zawodach, a tu tak raz-dwa poszło.
Bardzo poszło raz-dwa, po ośmiu miesiącach uprawiania freedivingu w Deepspocie wygrałam pierwsze zawody w życiu i to był pierwszy Deepspot Challenge. Pamiętam, że wtedy była Lidija i z Sheikha przyjechało jeszcze kilka osób, i to było dla mnie ogromne zaskoczenie, bo to akurat wydarzyło się w moje urodziny, 39. Później oczywiście były zawody, zapraszano mnie na mistrzostwa Polski na Hańczę, ale nie dałam rady, ponieważ miałam zobowiązania. A potem się pojawiłam w Łodzi na mistrzostwach Polski Deepspot Challenge 2. I teraz mistrzostwa świata, zostałam powołana do kadry polskiej i miałam to szczęście, że mam w grupie fajnych ludzi. I pierwsze mistrzostwa świata np. w Hondurasie zakończyły się niesamowitym sukcesem dla mnie, to były moje pierwsze takie zawody głębokościowe na otwartym akwenie.
I mówimy generalnie o pływaniu na głębokość, tak? Czy statyka, dynamika też wchodzą w grę u Ciebie?
Tak, dynamikę bardzo lubię. Wygrałam teraz na mistrzostwach Polski srebro i brąz. Byłam w ogóle bardzo zdziwiona, bo nie czułam się gotowa na dynamikę. Ale bardzo ją lubię, ona mi pomaga w głębokości, w CO2. Dynamika jest świetna. Czasami spotykamy się na Warszawiance z kolegami tudzież na basenie, na Trojdena i trenujemy.
A statykę kiedyś lubiłam, ale ostatnio na mistrzostwach Polski tę statykę chciałam po prostu odbębnić. Muszę się do niej inaczej przygotować. To jest możliwe, muszę troszeczkę zwolnić moją hiper energię do statyki, ale każda firma freedivingu wzbogaca nas.
Tak się zastanawiam, czy taki freediving nie wpływa na Twoją pracę zawodową. Jakieś barotraumy ucha, problemy z gardłem, zimna woda, ciepła woda, a potem musisz iść np. zagrać w serialu. Czy to nie przeszkadza?
Tak, rzeczywiście, miałam kontuzję ucha i teraz też mam lekką po mistrzostwach w Kas i troszkę to przeszkadza w zawodowych sprawach, ponieważ jeżeli jest koło mnie większy hałas, to mnie to drażni. Więc muszę się w jakiś sposób zabezpieczać. Poza tym nurkując, muszę zakrywać uszy, dbać o nie bardziej.
Ale jest dużo więcej plusów niż minusów. Freediving np. fantastycznie wpływa na pracę przepony w aktorstwie i również aktorstwo fantastycznie wpływa na pracę przepony we freedivingu. Stałam się bardziej spokojną osobą, uprawiając ten sport. Mam też lepszą koncentrację. Niektórzy się śmieją, że pamięć ma się krótszą, ale nie, ja uczę się dużo tekstów i nie wpływa to źle na moją pamięć, czasem uczę się po 25 stron tekstu dziennie, więc głowa pracuje.
Freediving jest fantastycznie wyciszający i odbodźcowujący, np. jeśli przebywasz wśród wielu osób i każdy ma jakąś swoją energię i dynamikę i zbierasz również dużo informacji z internetu, to naprawdę można czasami oszaleć. Więc wejście pod wodę, wyciszenie się na te półtorej Dla mnie to najlepsza psychoterapia i najszybsza oraz najbardziej intensywna. Bo jesteś ze sobą i fajnie byłoby, gdybyś był w zgodzie ze sobą, i czujesz siebie, stajesz się swoim przyjacielem pod wodą. Ja tak się poczułam.
Czyli po takim całym dniu albo tygodniu nagrań hop! do wody.
Bardzo często po planie zdjęciowym albo wracając z teatru, jak jeszcze był otwarty basen, biegłam do Deepspota. Teraz przed mistrzostwami w Kas miałam bardzo intensywny okres, miałam trzy tygodnie nagrań codziennie lub spektakli i powiem Ci, że naprawdę nie wiem, jak ja to robiłam, ale wpadałam po, nie raz mówiłam moim kolegom buddy, żeby byli na mnie uważni, bo byłam akurat tego dnia bardzo słaba, ale robiłam super treningi na tym zmęczeniu. Aczkolwiek uważam, że nie ma co pędzić. To był taki napięty czas i mało go miałam na przygotowanie do Kas, ale powiem szczerze, że fajnie jest uciec pod wodę i tam się schować, więc polecam Wam, żebyście popróbowali.
Będziemy próbować, bo ja też jestem taki energetyczny i spodobało mi się, jak oglądałem zawodników przed zawodami w Łodzi, że wszyscy sobie leżą, śpią, odpoczywają – to są chyba zawody dla mnie.
Chociaż zawody wiążą się z pewnym dość sporym stresem i szybszym biciem serca, ale tak.
Trzeba umieć trochę zapanować nad tym.
Dokładnie.
To, co się pewnie przyda również w pracy, w stresujących sytuacjach, wziąć głęboki oddech. A powiedz mi, co się Tobie najbardziej podoba we freedivingu? Bo rozumiem, że scuba diving poszedł na bok, bo ten sprzęt jest ciężki, a we freedivingu co jestr dla Ciebie najfajniejsze?
Jestem mega zdziwiona, jak mój organizm działa i pracuje, i najbardziej mi się podoba to, że złapałam ze sobą super połączenie. Nawet będąc na zawodach, nie mówię, że walczę ze sobą, tylko ze sobą współpracuję. Moja głowa, moje ciało, moja dusza są ze sobą zsynchronizowane, i to mi się mega podoba. Najlepsze nurki mam, kiedy czuję się blisko siebie. Piękne jest to, że czujesz wolność – ja się czuję, jakbym latała. Uwielbiam dźwięk wody, uwielbiam szum morza, bo ma taki swój wir specyficzny. Deepspot też ma wir, słyszę go, ale w morzu jest jeszcze taki inny, fajny dźwięk. Lubię te zmiany ciśnień. Uzależniłam się trochę od kompresji płuc, lubię ten uścisk morza. I odnajduję tę wolność pod wodą.
Mówisz o morzach i Deepspocie. A nurkowałaś w polskich jeziorach?
Jeszcze nie. Raz na Zakrzówku jako scubas, ale jest to przede mną. Z tym że jestem strasznym zmarzluchem. I w ogóle, przez freediving dość mocno schudłam, więc się szybko wyziębiam. Ale na pewno Hańcza jest przede mną.
Pytam, bo nie raz słyszałem, że w polskich jeziorach nurkuje się dwa razy – pierwszy i ostatni.
Ja lubię widzieć. Aczkolwiek przerzucam się powoli z maski na nose clipa , bo wszyscy mnie do tego namawiają, mówią, że będę fruwała, że jak już zdejmę maskę, to będą inne doznania, więc tam nie będzie co patrzeć.
A okularki tam są, czy nie?
Próbowałam jednych, drugich. Jedne są niedostępne, te co były najlepsze. Może będą okularki, może nie. Pewnie tam w takich wodach dobrze mieć, bo są to dość zimne akweny.
Dalej mało sprzętu, mi się podoba. Płetwy, pianka? Nose clip i już?
Obciążenie, balast. Torba, coś do maski, np. antyfog. Ręcznik.
Niedużo.
Niedużo, tak, nie jest to ciężko sprzęt.
Nie ma co się przemęczać. Wychillować, spokojnie wejść do wody. A po takim głębokim nurkowaniu jesteś bardzo zmęczona, jak wyjdziesz na powierzchnię? Czy bierzesz wdech i jesteś gotowa dalej?
Ja jestem tak pobudzona, że koledzy w Deepspocie się śmieją, że dużo gadam. Ale gadam właśnie wtedy, kiedy wychodzę z wody po super nurku, kiedy długo wstrzymywałam powietrze i jestem podekscytowana, to jest taki wystrzał endorfin. A jeszcze jak mi się coś uda, to przez tydzień chodzę na totalnym, pozytywnym haju.
Jakieś zatrucie azotowe czy coś.
Nie wiem. Robię dość intensywne treningi, np. jak się przygotowywałam do Turcji, to robiłam po pięć nurków na 45 m i zaczynałam zamiast rozgrzewki od razu robiłam CNF 45 m, odczekałam, potem 45 m płetwy, przerwa powierzchniowa, 45 m free immersion , przerwa powierzchniowa, potem znowu płetwy, przerwa powierzchniowa i kończyłam CNF-em. To były dość intensywne treningi, ale z racji tego, że byłam kiedyś tancerką zawodową, jestem przyzwyczajona do ciężkich treningów, wiele krwi i potu zostawiłam na deskach scenicznych i ja np. lubię się zmęczyć. I nie jest to takie łatwe, żebym się zmęczyła.
No tak, cały dzień nagrań, potem jeszcze kilka głębokich nurków…
I wtedy odżywam.
Wtedy wiesz, że żyjesz, tak?
Tak.
Po pracy biurowej człowiek tak ma, że skopałby ogródek.
Często mi się nie chce, mówię sobie: Boże, nie mam ochoty. Ale wiem, że tego dnia, kiedy tak się czuję, to będzie dobry trening. Przeważnie tak jest.
To teraz najlepiej, żeby nakręcić jakiś serial pod wodą.
Madonna, bardzo bym chciała, film albo serial pod wodą. Teraz dostałam casting do jakiejś reklam podwodnej, zobaczymy, chciałabym bardzo, ponieważ mamy taki fantastyczny basen i takie fantastyczne możliwości, dlaczego by nie wykorzystać tego. Wiem, że już były nagrywane jakieś pojedyncze sceny w Deepspocie, chyba dla Canal+. Mój kolega reżyser Mariusz Palej kręcił, też byłam brana pod uwagę dość mocno, ale nie mam takich rysów twarzy, jakich potrzebowali. Potrzebowali szczupłej, wąskiej twarzy, brunetki, która ma bardziej germańskie rysy. I tam nagrywali chyba scenę snu w Deepspocie.
Gdzieś na dole pewnie?
Nie aż tak strasznie głęboko. W Deepspocie robiliśmy najgłębszą sesję fashion na świecie.
To widziałem na Instagramie.
Na rzecz WOŚP.
Właśnie, skąd pomysł w ogóle?
Rafał Makieła, fotograf podwodny, zaproponował, podrzucił pomysł, ja pociągnęłam dalej. Aneta Ejlak uszyła specjalnie na tę okazję suknie. Chcielibyśmy w ogóle zrobić oficjalnego Guinnessa, nawet myśleliśmy o 45 m, i z chęcią tam stanę na szpilkach na dnie. Tylko że musimy wtedy logistycznie to wszystko opracować. Szukamy sponsora.
Tak się zawsze zastanawiam, jak widzę te sesje podwodne i te wielkie suknie, czy to nie przeszkadza?
Myślę, że do takiej sesji dobrze jest być obeznanym z nurkowaniem sprzętowym. Dobrze wiedzieć, co po czym, jeżeli zdejmujesz maskę i później wyjmujesz z ust automat, to musisz wiedzieć, co później najpierw założyć i jak wyczyścić maskę.
To jest mój kot, Gizmo.
Cześć, Gizmo.
On chce wyjść na balkon. On chce coś powiedzieć.
Też nurkuje? Lubi wodę?
Nie, on nie lubi wody, boi się wody masakrycznie. Jak musi być kąpany, bo czasami się to zdarza, to jest nieszczęśliwy najbardziej na świecie.
Ale są takie koty, co lubią wodę.
Są.
Zabierasz go na zawody jakieś?
Nie. Bałabym się, nie upilnowałabym go.
I pewnie by trochę rozpraszał. Ale to też mały aktor, widzę.
Tak, to jest panicz.
Wróćmy do tej sesji podwodnej i tych strojów. Ciężko pewnie się w tym odnaleźć, do tego nie wiem, czy to jest bezpieczne, czy nie. Pewnie przy takich sesjach jest jakaś asekuracja?
Tak, miałam asekurację i bardzo fajnych kolegów wokół siebie, Rysio, Marek… Musisz być też dociążony pod tą suknią, więc jak by się coś działo, to nie możesz wystrzelić do góry, polegasz na kolegach. To nie było łatwe, aczkolwiek ja to lubię, lubię, jak te suknie się wiją itd.
Długo taka sesja trwa? Bo rozumiem, że to jest kilkanaście prób? Czy po prostu wchodzisz i pyk?
Dwa dni robiliśmy, spaliśmy w Deepspocie, kręciliśmy dwa dni, były jeszcze próby, próby światła. To było niesamowite przedsięwzięcie, pozdrowienia dla Rafała Makieły, który naprawdę fantastycznie to przygotował, i dla wszystkich, którzy brali w tym udział, bo to był zespół, i koleżanka od make upu, Aneta Ejlak, projektantka, która uszyła specjalnie na tę okazję suknię, którą później wylicytowała pewna dziewczyna z Warszawy, która wykorzystała tę suknię na ślub.
Super!
Okazało się, że ta suknia była tak idealnie na nią uszyta, że była przeszczęśliwa. Zdjęcie się też sprzedało na aukcji dla WOŚP podczas Dzień dobry TVN. Ja lubię takie rzeczy, challenge, wyzwania i dobrze się w nich czuję. Kocham podwodne sesje, więc jak coś, to call me.
Masz jakiś challenge? Chodzi Ci coś po głowie, jakieś nowe wyzwanie?
Tak. Muszę się nauczyć Mouthfilla, nie wiem, czy wiesz, co to jest.
Mieliśmy z Tomkiem Nitką odcinek o tym.
Kompletnie tego jeszcze nie robię. Robię hands free do 62 m w masce zeszłam, ale przede mną jest duży challenge w nauce Mouthfilla, dlatego że mnie się to bardzo przyda, żeby pójść głębiej. Niedawno rozmawiałam z Davidem Mellorem, bardzo fajny freediver i instruktor, on uważa, że będę schodziła na 100 m z tymi moimi predyspozycjami, jak się nauczę Mouthfilla. Ale osobie hands free jest bardzo trudno się go nauczyć. W Mouthfillu pracuje dół języka i pewne mięśnie inaczej się układają, zupełnie inaczej niż w hands free. Więc ja muszę zrobić tak naprawdę nie dwa, a trzy kroki do tyłu, żeby zrobić cztery do przodu.
Żeby oduczyć się tego, co umiesz.
Tak, i to będzie challenge na przyszły rok. Teraz kolega wysyła mi tak kompletnie po koleżeńsku nagrania, żebym z Otoventem ćwiczyła i mu przesyłała, jak to robię, więc mam prace domowe, co mnie uszczęśliwia, bo cieszę się, że ktoś tego dopilnowuje. To nie jest łatwe, tym bardziej że szybko schodziłam pod wodę i głęboko, więc mam przed sobą dość spory challenge. I myślę, że jak przez to przebrnę (a przebrnę, jak będę bardzo chciała), to potem będzie lepiej.
To co? Zostaje mi życzyć Ci tego sukcesu.
Rany! Dziękuję i nie dziękuję. Trzymajcie kciuki.
Będę trzymał kciuki i mam nadzieję do zobaczenia na jakichś kolejnych zawodach.
Podejrzewam, że pewnie będzie Barbórka w grudniu, a chyba Deepspot Challenge będzie w lutym. I na pewno pojadę na kilka głębokościowych pucharów świata do Sharm el Sheikh, bo zamierzam się przyłożyć do głębokości. Deepspot jest już dla mnie za płytki, niestety. Wchodzę na basen i od razu, przez przygotowania, długa 45.
To co? Trzymamy kciuki, życzymy sukcesów.
Trzymajcie. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, porozmawiamy.
Na pewno. Dzięki Ci i do usłyszenia. Cześć!
Dzięki bardzo! Pozdrawiam.