Czy nurkowanie to sport ekstremalny? O, to jest pytanie. Każdy je sobie kiedyś zadawał przed rozpoczęciem tej pięknej podwodnej przygody. A może właśnie teraz zastanawiasz się, czy to dla Ciebie? Czy zrobisz sobie krzywdę? A może tam nie ma nic strasznego i możesz po prostu nurkować, podziwiać piękny podwodny świat? Na to trudne i skomplikowane, ale jakże proste pytanie postaram się odpowiedzieć z Frankiem Przeradzkim, który jest częstym gościem podcastu Spod Wody.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Kamil:
[0:00] Czy nurkowanie to sport ekstremalny? O, to jest pytanie. Każdy je sobie kiedyś zadawał przed rozpoczęciem tej pięknej podwodnej przygody. A może właśnie teraz zastanawiasz się, czy to dla Ciebie? Czy zrobisz sobie krzywdę? A może tam nie ma nic strasznego i możesz po prostu nurkować, podziwiać piękny podwodny świat? Na to trudne i skomplikowane, ale jakże proste pytanie postaram się odpowiedzieć z Frankiem Przeradzkim, który jest częstym gościem podcastu z podwody. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim patronom i patronkom oraz przyjaciołom, dzięki którym powstaje ten podcast. Zapraszam do słuchania kolejnego odcinka. Podcastu Spod Wody. Rozmowy o nurkowaniu, sprzęcie i eventach nurkowych.

Kamil:
[0:41] Cześć Franek.

Franek:
[0:51] Cześć Kamil.

Kamil:
[0:52] Gdzie ostatnio nurkowałeś? Powiem Ci, że wiele osób czeka na to pytanie.

Franek:
[0:56] No przepraszam, w deepspocie. W deepspocie co więcej jestem… Nie, mam ciekawe w sumie, mam ciekawe. Po serii jakichś 20 nurkowań nieprzekraczających 3 metry głębokości podczas kursów instruktorskich, takiej mocnej serii, poszedłem monitorować naszą lampę podwodną, która jest na 45 metrach, więc to było prawdziwe nurkowanie z systemem łączności i kierownikiem robót podwodnych.

Kamil:
[1:23] Widziałem, bo już w tym hełmie, kasku całym.

Franek:
[1:25] W hełmie to nie, ale tak w masce pełnotwarzowej z łącznością sprawdzałem, da się nagrać gadanie spod wody, nie jest takie przejrzyste. Zgodzę się z tam kulą, który złośliwie powiedział, że nie po to idę rukować, żeby mi ktoś gadał, to ja się z tym zgadzam, ale na potrzeby show biznesu czasem fajnie coś powiedzieć.

Kamil:
[1:44] Może nagramy kiedyś taki odcinek na 45 metrach.

Franek:
[1:46] Właśnie to dziwnie słychać, ale totalnie jest efekt kaczora Donalda na 45 metrach, więc tam z góry mi Tomek mówi, dobra, włączam jedynkę. A ja mówię, aura jedynka nie świeci! I to tak brzmi, więc nie będziemy poważni, ale zabawnie jest.

Kamil:
[2:04] Super, no dobra. Skoro poważnie, to dzisiejszy temat odcinka. W sumie jedno pytanie do Ciebie, ja sobie zniknę na godzinkę. Czy nurkowanie to sport ekstremalny? bo dużo ludzi szuka na ten temat odpowiedzi w internecie. Też jak ze znajomymi rozmawiam, to o uprawiasz ekstremalny sport, to tam przez chwilę mówisz, że byłeś na 3 metrach. Tak, to pewien tak średnio początkujący pływak potrafi na 3 metry sobie zejść, to jeszcze jest to nurkowanie. No właśnie, czy to jest sport ekstremalny, czy jest to jednak rekreacja, coś jak gra zda na rowerze? Okej, jazda na rowerze też może być ekstremalna.

Franek:
[2:37] Też może być różna, no właśnie. I widzisz, idzie jak świetnie. Dziękuję za to pytanie o dziwo jest, znaczy dla mnie o dziwo jest bardzo popularne pytanie w internecie, myślałem jak o tym opowiedzieć, żeby, jakby odpowiedzieć na nie osobom, które nie mają bladego pojęcia a jednak powiedzieć trochę coś więcej dla osób, które już mają pojęcie, bo zakładam że tacy, słuchają, oglądają twój podcast ja też go słucham i oglądam to nie chciałbym, żeby ktoś powiedział Dział nie i skończył, prawda? Więc to był bardzo krótki podcast. Więc tak jak o tym myślałem, to podejrzewam, że absolutnie olbrzymia większość ludzi, którzy zadają to pytanie, to są ludzie, którzy jednak z nurkowaniem nie mieli praktycznie żadnej styczności albo ta styczność jest ograniczona do doniesień prasowych, czyli płetwonurek utopił się w Hańczy, bo to jest w Polsce jedno z takich pojawiających się rok rocznie, dwa, trzy razy w roku, jakby coś co obiega gazety, płytwo norekutowy się whańczy, mama zawsze do mnie dzwoni i mówi, że mam przestać nurkować wtedy, to jest taka sytuacja.

Kamil:
[3:49] To troszeczkę tak, jak ja robiłem kurs pilota samolotu, mama dzwoniła, mówiła lataj nisko i powoli.

Franek:
[3:54] Tak, dokładnie to, dokładnie to. Piloci też mogą pracować z domu, prawda, dla ci samolocik, no to wiem. Więc… Każdy, kto już się zetknął z nurkowaniem, pojechał na All Inclusive do Egiptu i wykupił wycieczkę nurkową, albo był na Bahamach i tam go pan na plaży podszedł, hej, zanurkuj, to zobaczył, że nurkują ludzie, jakby całe rodziny, bardzo przekrojowe, jeśli chodzi o wiek, wydolność fizyczną, poziom wysportowania i skłonności do ryzyka. W ciepłych miejscach jest to absolutnie sport dla emerytów tam już o tym wspominaliśmy że Leni Riefenstein po 70 jakby weszła w nurkowanie i świetnie się nurkowało, mamy tu też takich ancymonków co jakby na jesień życia postanawiają jakby zająć się nurkowaniem, no i wtedy nasuwa się bardzo łatwo, no nie no to nie może być sport ekstremalny jeżeli ktoś bez jakby żadnego przygotowania fizycznego zwłaszcza.

Kamil:
[5:00] Że przez pięć dni siedział na olimpiu no właśnie,

Franek:
[5:02] Że ktoś, kto siedzi na tej kanapie i nagle przychodzi i mówi, a, zanurkuje sobie no i to niektórych szczypie no bo jak próbuje sprzedać niesamowite przeżycia, doznania, emocje, ryzyko, kontakt a tu właśnie taki pan staje z kanapy, idzie nurkować i wszystko i nic mu się nie dzieje no to jakiś tam dysonans poznawszy, coś nie klika, więc nurkowanie tak jak jazda na rowerze absolutnie, absolutnie nie musi być sportem ekstremalnym, wiedzą to znowu, zawsze warto się odwołać do pieniędzy, wiedzą to ubezpieczyciele, nurkowanie rekreacyjne czyli właśnie takie przy okazji all inclusive w Egipcie, w takich nie najtańszych ubezpieczeniach, ale takich ciut lepszych, nie jest czymś obarczonym dodatkowym ryzykiem czyli dodatkową składką. Póki nurkuję płytko, tak jak pilot króla tanisko, póki nurkuję płytko i oddycham powietrzem lub nitroksem, to to nie podwyższa jakby składki na ubezpieczenie zdrowotne. No nie mówię o takich najtańszych opcjach, bo one po prostu wykluczają w ogóle sporty często, więc ta piłka nożna okaże się, że też nie jest objęta.

Kamil:
[6:17] Ping-pong.

Franek:
[6:17] Ping-pong dokładnie urazowy, skręcenia, zwichnięcia. Z freedivingiem to jest jeszcze o tyle zabawnie, że… Tak, że nabieram wdech i schodzę w dół w morzu, to też każde dziecko na tym All Inclusive robi. Czy ono uprawia freediving, czy nie? Trudno jest zdefiniować, gdzie freediving przestaje być kompaniem się w morzu, a zaczyna być freedivingiem. Więc oczywiście zawody freedivingowe będą obarczone wysokim ryzykiem, ale to, że ktoś wyciągnął muszelkę z dna morza 5 metrów w głąb, niewątpliwie nie jest jeszcze sportem ekstremalnym. Czyli te sporty ekstremalne zakładam są sporty, w których jesteśmy narażeni na taki podwyższony stopień ryzyka i że stawka jest wysoka.

Kamil:
[7:02] No tak, bo w tym nurkowaniu takim rekreacyjnym to co, faktycznie mogą pojawić się jakieś urazy, jakieś małe baurotraumy i tak dalej, ale to jak obtarcia na rowerze.

Franek:
[7:13] No nie, to tu naprostuję, bo to jest to miejsce, gdzie nasz sport jest ciekawy i myślałem, jak to ugryźć, jak to jakby oddać w takich przykładach bardziej zrozumiałych. Ponieważ, i to znowu, to już dla tych, którzy nurkują, to wiedzą, a ci, co nurkują, to się dowiedzą. wiedzą, proporcja zmian ciśnienia jest największa na najbliżej powierzchni. Nagłe wyrzucenie z 80 na 70 metrów, taki lot 10 metrów w górę, praktycznie zawsze nie niesie są żadnych konsekwencji. Nagłe wyrzucenie…

Kamil:
[7:48] Poza wstydem ukończony.

Franek:
[7:49] Tak, dokładnie, koledzy się śmieją, no wiadomo, a to jest poważna konsekwencja. Nagłe wyrzucenie z 10 metrów do powierzchni jest obarczone ryzykiem. I tutaj nie ma co zakinać rzeczywistości. rzeczywiście jest nią obarczone. I z tego powodu, jak przychodzi taki ktoś, kto nic nie wie, do centrum ruchowego i mówi chciałbym poczytać butle i ze szwagrem wejść do wody, to wszyscy odpowiedzialni ludzie mówią nie. I to ma taką dość prostą przyczynę. Na przykład dosyć trudno jest sobie nieświadomie zrobić dziurę w uchu, w sensie doświadczyć, zrobić sobie barotraumę ucha, bo to boli. No a ewolucja nie przygotowała nas na oddychanie sprężonym powietrzem, więc płuca w środku nie są unerwione. Więc istnieje jeden konkretny uraz, uraz ciesieniowy płuc, o którym możemy nie wiedzieć, że się wydarza, dopóki się nie wydarzy. I to jest ta jedna, jedyna rzecz, co do której naprawdę trzeba jakby płetwonurka wyszkolić, pokazać mu, co zrobić, żeby sobie tego nie zrobić i on to wie.

Franek:
[8:55] Więc stawka jest wysoka, bo to absolutnie nie musi być wypadek śmiertelny, ale może. Przy sprzyjających okolicznościach uraz w ciesieniowy płuc może być wypadkiem śmiertelnym. Więc stawka jest duża. Ale szansa, że to się stanie, jak nurek jest wyszkolony, jest nieastronomicznie mała, nie nadużywajmy astronomicznie, ale jest piekielnie mała. I tu dochodzimy do takiego czegoś, o czym właśnie chciałem trochę więcej powiedzieć, powiedzieć o błędach poznawczych i o postrzeganiu ryzyka, czyli o przewartościowywaniu ryzyk, mało prawdopodobnych, ale jakoś tam spektakularnych względem tych bardzo realnych. No bo po pierwsze życie jest śmiertelnie niebezpieczne. Jakby wszystkie życia kończą się śmiercią. Każde, co do jednego. No i my na coś sobie każdy umrze. Zdecydowana większość nas, to sprawdziłem, umrze, ma jakieś choroby krążenia albo nowotwór. Ciężko to rozgraniczyć, bo to są powikłania, jedno po drugim.

Franek:
[10:14] A nie jest tak, że wstaję rano i strasznie się boję, czy dzisiaj mnie szlak trafi, czy dzisiaj dostanę zawał, albo czy dzisiaj będę miał udar mózgu. A szczerze mówiąc, nawet jadąc na nurkowanie, to jest to bardziej prawdopodobne.

Kamil:
[10:27] Już sam fakt jadąc na nurkowanie wypada.

Franek:
[10:29] Dokładnie i teraz właśnie. Świetnie, że to powiedziałeś, bo to też sprawdziłem, żeby być, ja jestem socjologiem z wykształcenia, te dane są ważne. Średniodziennie w Polsce umiera jakieś 8-9 osób w wypadkach samochodowych, czy tam 3 tysiące rocznie osób umiera w wypadku samochodowym. Później, sprawdzam, momencik, 35 tysięcy jest rannych, z czego 10 tysięcy ciężko, czyli na przykład zostaje kalekami, ma trwałe jakieś obrażenia, jest upośledzonymi ludźmi, osobami z niepełnosprawnością. Naprawdę poważna sprawa. No i teraz, to nie jest aż tak spektakularne. W sensie, istnieją spektakularne wypadki samochodowe. Nie będę przytaczał, bo to są ludzkie dramaty, ale wszyscy kojarzymy z mediów takie wypadki, które objechały ten i one są straszne, one są szokujące, przerażające, ludzie naprawdę nie żyją, jest to koszmar.

Franek:
[11:35] No ale wsiadając do samochodu, jadąc do sklepu po bułki, nie drżymy ze strachu, że nam się to przytrafi. Idąc po chodniku obok ulicy, nie trzęsiemy się, że samochód zaraz zjedzie i w nas walnie, a to się parę razy zdarzyło i jacyś ludzie nie żyją dokładnie dlatego, że akurat szli po chodniku w złym miejscu i czasie, no i jeżeli rocznie tych ludzi umiera 8, znaczy dziennie 8-9, To wypadków nurkowych śmiertelnych Polaków w Polsce jest raczej tyle co jednego dnia. W sensie nie sądzę, bo tu o tym rozmawiamy trochę przed kamerą, nie ma twardych statystyk, ale praktycznie każdy wypadek nurkowy śmiertelny dociera do mediów. Jakby to jest takie coś, co było w Śmigłowie, Straż Pożarna, lokalne gazety o tym piszą, media to podchwytują, bo każdy lubi kliknąć w to, że coś się stało. No więc jakby my jako społeczność wiemy o każdym jednym wypadku śmiertelnym, który się przytrafił.

Kamil:
[12:41] Społeczność w swojej dosyć mała, więc to często są nasi znajomi, koledzy, więc się wie o tym tak naprawdę.

Franek:
[12:45] Też, tak. Czyli na przykład powiedzmy, że ośmiu Polaków umarło w Polsce nurkując w ciągu roku, załóżmy, ale my wszyscy wiemy o tych ośmiu, bo każdy jeden trafił, coś słyszeliśmy. Utonęło chyba 100 razy więcej, w Polsce strasznie dużo ludzi topi, wczoraj o tym rozmawiałem no i nie wiemy o każdym utonięciu jakichś spektakularnych wiemy, że nie wiem, ojciec poszedł ratować syna, ojciec się utopił, to trafia do gazety, i jakby to wiemy, ale o bardzo wielu nie wiemy w związku z tym to tworzy coś takiego, że my postrzegamy, śmierć, czy poważny wypadek nurkowy, jako, dramatycznie bardziej prawdopodobny niż on jest Więc jeżeli ktoś, tak, następna taka rzecz, do której ludzie mają skłonności, to jak mają jakieś przekonanie, to wychwytują jakby z tej chmury informacyjnej dookoła nich rzeczy, które je potwierdzają. Czyli jak ja żyję, Jezu, nurkowanie musi być niebezpiecznym sportem.

Kamil:
[13:39] To znajdziesz przypadki.

Franek:
[13:40] To znajdę przypadki, tak, to sobie wyłapuję, nie no, ale tu się gość utopił w hańczy, tu ktoś na gardzie, tu ktoś w Chorwacji, cały czas ktoś umiera nurkując, tak, jakby, taki jest obraz. No i stąd czasami się myśli, Jezus Maria, to jest śmiertelnie niebezpieczne. Trochę po drugiej stronie tego medalu jest takie zaklinanie rzeczywistości i negowanie ryzyka, bo to, co robią ludzie, nierzadko zarabiając bardzo dużo pieniędzy, to zarządzają ryzykiem. Tak liczą statystyki, sprawdzają jak prawdopodobne jest, że coś się stanie i

Franek:
[14:11] co w związku z tym zrobić. To jest ważone konsekwencją, czyli powiedzmy, że to, że ktoś zwichnie stopę jest dosyć prawdopodobne, ale konsekwencja zwichnięcia stopy nie jest tak straszna, żeby zainwestować tyle pieniędzy, że wszystkie dzieci na WF-ie będą ćwiczyć w usztywniaczach stopy. Bo to się nie kalkuluje, to nie ma sensu. Ale załóżmy na Platformie Wieczniczej, gdzie ewentualny wypadek ma poważne konsekwencje, tam siedzi ktoś z tą kawą, zarabia dużo pieniędzy, bo potrafi przewidzieć, co może pójść nie tak i co zrobić, żeby nie poszło, i jakby zarządzić tą sytuacją tak, żeby było. No i my przechodząc przez jezdnię zarządzamy ryzykiem, tak? To chodzimy do ulicy, tam są pasy, patrzymy w lewo, w prawo, załóżmy, że jest czerwone, ale…

Kamil:
[14:59] Późno zielone.

Franek:
[15:00] Późno ten, tak? No i tam podejmujemy jakieś decyzje i zarządzamy ryzykiem. I znowu, w takim życiu codziennym lubimy tę informację, że to jest niebezpieczne, tak w ogóle porzucić. Ale życie jest niebezpieczne, tak? A nie uważam, że jest sportem ekstremalnym. Tu mam taki przypadek, który też sobie przypomniałem teraz. Ja mieszkałem jakiś czas z Brazylijczykami. Mieszkaliśmy razem w Australii i rozmawialiśmy o życiu w swoich krajach. No i ja im opowiadałem, że tak, kurwa, słucham o tych… Kurczę, pieczone. Słucham o tych… To była angielska rozmowa. Słucham o tych, pająkach jadowitych, czy jakichś takich rzeczy. Byliśmy w tej Australii, gdzie też są te pająki i węże i tak mówię, Jezus Maria, ja sobie nie wyobrażam, że w świecie, w którym coś, co chodzi po ulicy może mnie ugryźć i ja umrę i w tej, w tym lesie deszczowym jakieś straszliwe bestie, no że kogoś zjadła pantera, dajcie spokój. No i tak, no ty no, żyjemy w dużym mieście, no nie jedzą nas pantery, tak spokój, jakby to w ogóle nie jest problem. Ja później nie byłem w tej Brazylii dwa razy. Nie czułem, że pantery czyhają na mnie na każdym rogu zapału. W Rio de Janeiro są dużo poważniejsze problemy niż pantery zjadające ludzi.

Franek:
[16:28] Doświadczeniem jest to absurdalne w ogóle lęki, a oni z kolei mówili.

Franek:
[16:32] U was można w zimie zamarznąć na ulicy? Ja tak mówię, no… Znaczy, no teoretycznie można, bo rzeczywiście, no, w gazetach co zima zimna, kto jest zamarza? To się dzieje, to jest fakt. Jakby nie można zanegować na pytanie logiczne, czy w Polsce da się zamarznąć w zimą na ulicy? Tak. Jedyna słuszna odpowiedź to jest da się. Zarazem jest to mało prawdopodobne i sporo rzeczy musi pójść nie tak. No musi zima przyjść. Tak, musi zima przyjść, co tak ostatnio teraz ten, to same te udary ciepłe są są jakby dużo większym ryzykiem niż tam mroźna zima, ale oni tak mówili, ja bym się bał wyjść z domu, jeśli można zamarznąć, a my tej zimy, rano idziemy do tej pracy, nie jak herosi zdobywający biegun północny, tylko po prostu idziemy na autobus, zaatakował krupówki bez tlenu. Dokładnie, pocieramy sobie te ręce, marzną nam stópki, ale odmrożenia właśnie w drodze do sklepu spożywczego ze zwierzątkiem nie grożą nam tak powszechnie. No więc jakby ta percepcja ryzyka jest inna i myślę, że to jest taka pierwsza rzecz, którą ktoś, kto zaczyna podejmować jakąkolwiek aktywność, która jest obarczona jakimś takim ryzykiem, a zarazem nie jest ona szablonowa, jest trochę ten, no to musi jakby sobie w głowie przerobić, tak, ryzyko istnieje, to prawda. Tylko ono nie istnieje tylko w nurkowaniu. Ono istnieje jak idę na plac zabaw, jak jadę samochodem do pracy. Wszędzie istnieje jakieś ryzyko.

Franek:
[17:55] Bierzemy ślub, mimo że ryzyko rozwodu jest statystycznie mierzalne i jest spore, ale jednak wszyscy podejmują to, znaczy wszyscy, sporo osób podejmuje to wyzwanie.

Franek:
[18:05] Więc to jest jedna strona. Tak, nurkowanie, tak, od najniższego poziomu jest obarczone ryzykiem. Istnieją jakby okoliczności, w których mógłby się przytrafić poważny wypadek, Zarazem dokładnie o tym jest kurs nurkowy, żeby temu wszystkiemu zapobiec i ludzie robią, nie wiem, mama z dwunastatnią córką robi kurs nurkowy i nurkują razem przez następne trzydzieści lat i nic im się nie dzieje.

Franek:
[18:35] I tak to działa, jakby statystyka jest zdecydowanie po stronie ich niż po stronie tego nurka, co się utopił w Hańczy, co nie zmienia faktu, że ktoś się utopił, tak? więc to jest pierwsze, jakby taki pierwszy obszar. A teraz następny jest to, co powiedziałeś z rowerem, jakby przykład zawsze to są narty, bo to jest ta druga połowa mojego życia, to są narty, czyli jest to bardzo stopniowalne, tak czy jeszcze wspinaczka.

Franek:
[18:59] Nurkowanie rekreacyjne, na przykład w deepspocie, do 20 metrów na poziomie podstawowym, czy z butlą, czy bez butli, nie jest sportem ekstremalnym. Jakby nie jest obarczone wysokim ryzykiem, jest po prostu, jakby twarde liczby mówią, będzie dobrze, nie przyjdziesz tu i się nie utopisz, czyli jakby to jest okej. Zarazem, jeśli postanawiasz wyeksplorować najgłębszą jaskinię na świecie, trenowałeś do tego bardzo wiele lat, przygotowywałeś się, masz jakby sprawdzony w boju sprzęt, masz wszystko zdublowane, masz scenariusze na to, co będzie, jak coś się stanie, to świetnie zarządzasz ryzykiem, jakby wykonałeś całą możliwą pracę, żeby zmitygować potencjalne zdarzenia, ale ryzyko jest większe, stawka jest większa. Jesteś dalej od wyjścia, jesteś głębiej.

Kamil:
[19:50] Wyżej często są te jaskinie górskie.

Franek:
[19:53] Pula rzeczy, która może pójść nie tak, jest większa. Jesteś daleko od zorganizowanych zespołów ratownictwa medycznego. Więc tak, jest większe ryzyko. To mi zaimponowało. Rozmawiałem z Andrzejem Bargierym kilka razy. Rozmawialiśmy o K2, z którego zjechał na nartach jako pierwszy człowiek. Powiem Ci, że ja bym się po prostu bał. On mówi, że robię wszystko, co się da i przyjmuję jakiś poziom ryzyka oczywiście, ale dbam o to, żeby wszystko, co jest możliwe do zapobieżenia, do zaopiekowania, to ja to robię. On to robi też z bratem często, który jest bardzo doświadczonym przewodnikiem wysokogórskim, więc tak, podejmują większe ryzyko, ale robią też wszystko, żeby je zrównoważyć.

Kamil:
[20:45] Tak, to nie jest takie przypadkowe,

Franek:
[20:46] Że aż sobie zjadę. No właśnie i na przykład tam w jakimś kolejnym roku, jak oni byli pod Monteverestem, no tam się taki był wielki serak, który miał się urwać i stoczyć. I było wiadomo, no wisi nad tym wozem, w końcu się urwie i stoczy. Może jutro, może za miesiąc, ale jak to się stanie, to nie będzie ucieczki. I oni wtedy odwołali tę wyprawę, wrócili do domu i powiedzieli, to jest to ryzyko, na które my się nie godzimy. Nie mamy żadnej kontroli nad tym, nie mamy żadnych możliwości zapanowania nad tym i tego ryzyka nie podejmujemy. I to właśnie jest nie zaklinanie rzeczywistości, że go nie ma, tylko przyjęcie na ten poziom ryzyka się godzimy, na ten nie.

Franek:
[21:23] I jeżeli ktoś jest nurkiem wykształconym, w sensie zrobił kolejne kursy, to on zna ryzyka. To jest, też już na pewno o tym mówię, ale ja to po prostu uwielbiam, więc powiem to jeszcze raz. To jest ta krzywa Dunninga-Krugera, dwóch osobnych panów, że im więcej wiem na jakiś temat, tym więcej też wiem, że różnych rzeczy nie wiem. Dowiaduję się o known unknowns, czyli wiadomych, niewiadomych i wiem, że też gdzieś wiszą te niewiadome, niewiadome. Zdaję sobie sprawę, że są jeszcze różne rzeczy, o których nie wiem, że ich nie wiem.

Franek:
[21:57] A na samym początku to my myślimy, że my sporo wiemy. No bo co, nurkujesz i to wkładasz to do buzi, oddychasz i się zanurzasz. I na przykład właśnie ta wiedza o tym, że istnieje uraz płuc, który nie jest poprzedzony bólem, to jest jedna z bardzo wartościowych rzeczy, których człowiek dowiaduje się nurkując. Jak już to wie, wie co robić, jakby dwudniowe szkolenie załatwia de facto ten problem, ale gdyby wziął butlę od szwagra i o tym nie wiedział, to rzeczywiście ze sporą dozą, nurkując na 12 metrów by sobie pęknął płuca i trafiłby do gazet jako wypadek nurkowy, załóżmy w Chorwacji czy gdzieś tam.

Franek:
[22:38] No i ktoś, kto mówi nurkowanie to sport ekstremalny, powiedział, nie no, sport ekstremalny. Tak samo, no nie chcę, trochę nie chcę, ale trochę uważam, że powinienem. No jakiś czas temu był też taki wypadek, gdzie osoba, która jakby nic nie wie w temacie, mogła przeczytać, utopiło się bodajże dwóch instruktorów nurkowania. Czy tam Instruktor Divemaster, nie wiem, sobie patrzy, Jezus Maria, no i umierają najlepsi, umiera jakby elita nurków, ale troszkę głębiej idąc, jakby, tak jak mówiłem, po kursie instruktorskim, tym, co teraz skończyłem w zasadzie, dzisiaj kończę, w sensie prowadzić, ja już jestem, no to ja nurkowałem głównie na 3 metry, bo ten kurs skupia się głównie na tym, jak się uczy innych ludzi. To nie jest kurs, gdzie nurek staje się super nurkiem.

Kamil:
[23:29] Tak, ja z Piotrem Stusem rozmawiałem, że instruktor narkowania to nauczyciel, a nie super bohater.

Franek:
[23:34] Dokładnie. I kurs narkowania sprowadza się do kursu nauczania. Ci ludzie mają przyjść jako już tacy, pół super bohaterowie, a potem mogą albo nie muszą. I to często właśnie nurkowie techniczni. Jakim on jest instruktorem, on nurkuje na 40 metrów, a ja na 100. Tylko, że to są dwie różne kompetencje. Kierowca Formuły 1 może nie będzie świetnym kierowcą Tira, bo to jeden i drugi jest kierowcą, nazwa się zgadza, ale jest to inna kompetencja. No i właśnie przykład tych instruktorów to są ludzie, którzy zanurkowali głębiej niż byli wyszkoleni i mieli uprawnienia na sprzęcie, który się tego nie nadawał. No i jak ktoś już jakby dostanie ten poziom wiedzy, to sobie myśli, no dobra, to w trochę innym, jakby przepraszam, bo ja mówię o rzeczywiście czyjeś tragedii, zarazem no trzeba też to odczarowywać, tak? To to nie był tak do końca bardzo taki no wypadek, który spadł jak grom z jasnego nieba i nic go nie zapowiadało. To nie jest ta sytuacja, mimo wszystko. No a właśnie jak ktoś czyta, umarł instruktor narkomania, sobie myśli, no…

Kamil:
[24:42] No to jak w gazetach czyta się, oddychamy tlenem, tak?

Franek:
[24:45] Też, tak. Więc my możemy stopniować ryzyko i mając odpowiednie wyszkolenie,

Franek:
[24:53] my wiemy, czy się na to decydujemy, czy nie, tak? Idąc na ściankę wspinaczkową z dzieckiem, możemy przyjąć, że szansa, że się zabijemy jest naprawdę mała. Szansa, że doznamy poważnego urazu czaszki, jest turbo mała. Szansa, że spalimy sobie rękę i ciągnąć zajmę, jest relatywnie duża. To się może wydarzyć. To jest możliwe, że lina pojedzie i będzie mieli oparzenie. I żyjemy z tym. I to jest okej. I to się nazywa wspinaczka. No a później pakuję manatki, nie wiem, wspinam się na mnicha, na tak zwanej własnej asekuracji. Szansa, że coś sobie trochę bardziej zrobię, już jest większa. Już jest większa. A potem Potem jadę w Himalaje, no i ona jest jeszcze większa. Jakby liczba rzeczy, które mogą się przytrafić rośnie, A wszystko to jest wspinaczką. Tak jakby każde z tych, z tej jednej rzeczy nazywa się wspinaczka, tak jak każde nurkowanie nazywa się nurkowanie. Tylko to opisuje zupełnie inne zjawiska. I kluczowe jest to, żeby mieć jakby świadomość ryzyka, które podejmujemy. Tu też jeszcze przykład narciarski dam, jeden. Bo o tym dosyć dużo rozmawiałem z Janem Krzysztofem, czyli naczelnikiem Topru, bo on jakby pomagał mi przygotować taki kurs lawinowy.

Franek:
[26:12] I rozumiem się tym, że ludzie często jakby zapominają o tym, że w momencie wyjechania za tę oznaczoną trasę za te pachołki, co mówią tu jest trasa, stawka zmienia się bardzo i oni mogą być tego nieświadomi to jest przykład Kasprowego Wierku, na którym zakładam, że sporo słuchaczy było, jak się zjeżdża z Gąsienicowej, to czasem, trasa jest tam tak bardzo z lewej poniżej kotła wytyczona, a czasem nie jest, bo tam jest takie zbocze, z którego z którego schodzą lawiny. Tam dawno była jedna z takich chyba największych wypadków lawinowych w Tatrach, ale to mówię w tych latach 70-tych załóżmy. No i ci, co te pachołki wsadzają, to oni wcześniej sprawdzają to zagrożenie lawinowe i mówią, dobra, teraz jeździmy tu, jakby bardziej z prawej, bo tam jest ryzyko. Później śnieg się układa, utwardza, no dobra, otwieramy też to z lewej. A taki przeciętny Kowalski na tych nartach jedzie szu, szu, szu. Pamięta, że tam była trasa, no teraz te pachołki są gdzieś indziej, ale wjeżdża na tę lewą i on nie wie, że on operuje już w zupełnie innym poziomie ryzyka. Jakby to jest zupełnie inne narciarstwo, chociaż jadę na nartach po białym śniegu i wygląda identycznie.

Kamil:
[27:20] Tak, ale ryzyko o 600%.

Franek:
[27:22] Dokładnie, tak, dokładnie. Ale ryzyko jest zupełnie… I taki gość, jak zrobi kurs lawinowy, to się tego dowie.

Franek:
[27:31] Już będzie umiał, jakby ta decyzja, którą podejmie, będzie świadoma. Wyjeżdżam, ale wiem, że tu jest ryzyko. Tak? Więc na przykład, ha, czy mam kolegów, czy pogoda jest lotna, czy helikopter przyleci, czy mam zestaw lawinowy, jakby różne pytania sobie zada i przemyśli, czy on to chce robić, czy tego nie chce robić. A taki, który nie ma wiedzy, że to ryzyko istnieje, naraża się na ryzyko, nie wiedząc. No i to jest przykład ludzi, którzy z uprawnieniami na tam z OWD tak do 18 metrów nurkują na 40.

Kamil:
[28:01] Albo 45.

Franek:
[28:02] Albo 45, dokładnie. No i to jest tak, jest pula rzeczy, których my tych ludzi na kursie podstawie nie nauczyliśmy, bo ich kurs nie dotyczył nurkowania na 40-45 metrów. Później oni samodzielnie decydując, że woda jest błękitna, wszystko widać, jest ciepło, ładnie, oni podejmują naprawdę nieporównywalnie większe ryzyko. To jest fakt, to jest taki twardy fakt, tylko to nie jest wina nurkowania. To nie nurkowanie zawiniło, ani to nie instruktor zawinił. Instruktor w tym sensie, że być może nie uświadomił tych ryzyk ludziom, czy nie był w stanie przekazać im, miejcie szacunek do głębokości, bo o różnych rzeczach nie mówimy. Ja osobiście miałem z freedivingiem taką przygodę, że na kursie nurkowania do 20 metrów, czyli tym freediver, tym podstawowym, rekomendowana maksymalna głębokość to jest 25 metrów. W związku z czym nie poruszamy tak zwanego tematu squeeze’ów na tym pierwszym kursie, bo to jest coś, co wymaga powiedzmy następnych dwóch godzin gadania i takiej lepszej techniki nurkowania. Jakby są różne błędy, które tam do tych dwudziestu można popełnić i nic się nie stanie, a na trzydziestu, trzydzieści pięciu już się stanie.

Franek:
[29:23] Miałem kursanta, który po kursie podstępnym zanurkował głębiej, zrobił sobie tutaj squeeze’a, to się leczy, no ale jest to uraz, jest to uraz, którego nie powinno być, jakby nie powinno się wydarzyć i powiedział mi, no bo to nie wybrzmiało, że jest ten problem.

Franek:
[29:37] No i ja się zastanawiam, no to pewnie powinno było być, w sensie pewnie to mój błąd. Ja powiedziałem, po tym jakby jesteście wyszkoleni do nurkowania do 25 metrów. Zanim będziecie nurkować głębiej, może wasze ciało wam na to pozwoli, w sensie może umieć trzymać oddech na tak długo, masz wydolność, ale są różne rzeczy, których ja ciebie jeszcze nie nauczyłem, bo potrzebuję tego więcej czasu, a ty musisz więcej popływać, a twoje ciało musi się zaadaptować do głębokości. Więc w tym sensie ten uraz to moja wina jako instruktora, ale w jakimś tam też jego, bo dostał wytyczne i nie zrobił. W sensie nie przestrzegał. Więc odpowiedź, czy jest to sport ekstremalny, też bardzo sprowadza się do tego, czy my w ogóle kalkulujemy ryzyko, czy w ogóle zakładamy, że coś może pójść nie tak, Czy mamy wiedzę, sprzęt i doświadczenie potrzebne, żeby podjąć to ryzyko, czyli czy mamy narzędzia, żeby je mitygować.

Franek:
[30:36] Co znaczy, że mogę być jak prawdziwy socjolog, czy niekoniecznie to sport ekstremalny, to zależy.

Kamil:
[30:42] Z mojej perspektywy, jak patrzę sobie też po znajomych, to Jak ja im opowiadam o nurkowaniu, o uradzach ciśnieniowych, narkoza azotowa, głębokości, wynurzanie, te wszystkie rzeczy, a oni słuchają, patrzą na mnie, o czym ty gadasz? Siedem razy nurkowaliśmy w Egipcie i nic nie było takich rzeczy. To chyba u was w Polsce są tylko te narkozy, tak?

Franek:
[31:04] Tak, bo to jest to, u Daninga Krugera właśnie jest to, że jak ktoś trochę wie, to jemu się wydaje, że wie dużo więcej, niż jak trochę więcej, to nagle sobie zna, o Jezu, jak ja mało wiem, tak, ile się, ile się otwiera takich klawek, to niedawno miałem, to, dobra, nie, bo zabiję anegdotami, to innym razem, bo to nie jest za ekstremalne, nie, to jest taki przykład uproszczenia, które jest wartościowe w procesie szkoleniowym, ale jest uproszczeniem. To było tak, pamiętasz na kursie, jak mówiliśmy, co to jest czas denny? To spróbuj powiedzieć, Zobaczmy, co pamiętasz. Nie ma wtedy.

Kamil:
[31:43] Co pamiętam, czas demny to jest czas na tej najgłębszej głębokości, tak? Ile tam przebywasz?

Franek:
[31:49] No to jakby na potrzeby, powiedzmy, teorii dekompresji to się przyjmowało, że to jest czas od rozpoczęcia zanurzenia, czyli od tego momentu wschodzę pod wodę, do rozpoczęcia wynurzenia. Czyli to jest ten czas, co spadałem w dół i byłem głęboko. To jest czas demny. No i tabela mówi, że on może być taki, śmaki albo owaki. W sensie dekompresyjnym. Ale, no i tam jest właśnie takie coś z gwiazdką, czego się trochę już nie mówi, bo to komplikuje sprawę, a człowiek na początku chce, żeby ten świat był prosty, to zakłada, że będziesz się wynurzał prosto do powierzchni z przepisową prędkością wynurzenia. Czyli załóżmy, zszedłem sobie na te 40 metrów, pobyłem tam, nie wiem, 3 minuty, czy 4 od zanurzenia do tego momentu i zacząłem się wynurzać. I to jest nurkowanie bezdekompresyjne. Czas denny się zgodził, wszystko jest okej. No tylko teraz ja bym się musiał wynurzać z prędkością 9 metrów na minutę i zrobić przystanek bezpieczeństwa, żebym mógł powiedzieć, że to był mój czas denny.

Franek:
[32:51] Bo jak ja się wynurzę na 30 i sobie coś pozwiedzam, to to 30 też się liczy w czas denny. Tak? Bo jakby ja dalej wykonuję nurkowanie i nie wynurzam się prosto do powierzchni. No i to jest taka rzecz, która ponieważ ona w nurkowaniu z komputerami niespecjalnie nie ma jakichś konsekwencji, bo ten komputer mówi ile ty możesz tam być.

Kamil:
[33:11] Tak, on sobie liczy na bieżąco.

Franek:
[33:13] Tak, więc to jest takie uproszczenie, które my jakby mówimy, będąc w pełni świadomymi, że jest uproszczeniem, bo musimy stopniować wiedzę, którą przekazujemy nurkom. Tak, jak ktoś pójdzie na zaawansowany kurs dekompresyjny, czyta o tych haldanie wartości m w półczasach i tak mówi, kurde, ja myślałem, że ja rozumiem dekompresję, a tutaj jakby urosła ta wiedza. Więc jakby w szkoleniu rurkowym też jest trochę skrótów, uproszczeń, nazwijmy to półprawd, które mają sens. Tak jak fizyka newtonowska ma sens, w sensie fizycy kwantowi wiedzą, że to nie jest tak, jak Newton powiedział, ale jak ktoś ma wyliczyć, czy pocisk tam doleci, to ten newton on działa w miarę, tak jak jest artylerzystą, więc to on będzie w kwanty wchodził, bo może prostym Newtonem, prawda, pojechać. Więc, i znowu, jak płetwonurek ma świadomość swoich ograniczeń, to naprawdę nurkowanie nie jest ekstremalne, tak? Jak wie, że jest uprawniony do nurkowania do głębokości takiej, takiej i w warunkach zbliżonych do tych kursowych, a jak nie, to musi nurkować z instruktorem, który mu zrobi robi orientację i mu na przykład powie, a tu mamy taką płaszkę, co pika i tu mamy takie prądy, co ciągną w prawo, a jak się wynurzasz, to tu jest fala i można się uderzyć głową w łódkę. To jakby bez plegu, jak tam pójdę, to robi się ekstremalnie.

Kamil:
[34:37] Samo tak jak tam nurkowałem na Gozo i zbiórkę mieliśmy po raz pierwszy pod wodą, nie? Na powierzchni, no bo fale były tak duże. Bez omówienia tego przed nurkowaniem, to też mogło być ekstremalnie, tak?

Franek:
[34:51] Wchodząc w tak zwane negative entry, czyli kiedy wchodzimy do wody z opróżnionym kompensatorem pływalności, skafandrem, mamy spaść prosto w dół, stawka ryzyka rośnie bardzo i wartość tej kontroli partnerskiej przed jest olbrzymia. Bo jeśli ja wyskoczę z zakręconą butlą, będąc ujemnie pływalnym, to rzeczywiście jest niebezpiecznie. Tylko znowu, na kursie…

Franek:
[35:18] To nurkowanie z łodzi na przykład, uczymy się tego. Jakby mamy świadomość, słuchajcie, to wejście do wody jest obarczone kompletnie innym ryzykiem niż tamto, więc trzeba naprawdę zrobić ten krok wcześniej i trzeba go zrobić dobrze, starannie, uczynnie i najlepiej trzy razy. No jak ktoś to wie, to to robi i żyje. I ludzie tak wchodzą do wody dzień w dzień i wszystko jest okej, ale jak ktoś tego nie wie, to naraża się na ekstremalne ryzyko. Więc takie Taka świadomość ograniczeń, które daje nam dany konkretny stopień wyszkolenia jest bardzo ważną składową zarządzania ryzykiem. Przykład jeszcze, to SSI zrobiło kurs, taki którego chyba, może się mylę, ale na rynku nikt inny nie ma. Ten kurs nazywa się Decompression Diver. I to jest kurs o tym, jak zrobić dobrze i bezpiecznie takie troszkę dekompresyjne nurkowanie.

Kamil:
[36:17] Czyli takie wzbogacić sobie nurkowanie rekreacyjne troszeczkę?

Franek:
[36:21] Troszeczkę, dokładnie. Czyli to jest odpowiedź na taki kurs techniczny. Rzeczywiście wodze w dekompresję nurkuje długo i głęboko. Powiedzmy, że trwa 6 dni i ma dosyć duże wymagania wstępne. Żeby w ogóle na niego się zapisać, to trzeba sporo zrobić wcześniej. Ten decompression diver ma mniejsze te wymagania wstępne. I idea była taka, że na całym świecie widzimy ludzi, którzy nurkują na te tam 35-40 metrów z dipem. Mówię wyszkolonych, jakby ludzi, którzy wiedzą i trochę im się zdarzy zasiedzieć za długo, bo był ładny wrak, bo coś ich za tego rozkojarzyło, coś się wydarzyło i takim doświadczeniem mówi, no ale jak tak troszkę za długo.

Franek:
[37:06] No ale później będę się powoli wynurzał, to w sumie to się wszystko zbilansuje, wyjdę i będzie okej, będzie na zero. No tylko, że całe szkolenie rekreacyjne, calutkie, bazuje na tym, że w razie problemu mogę się wynurzyć bezpośrednio do powierzchni prosto. Prędkość awaryjna 18 metrów na minutę, czyli dwie minuty. Nie polecam, nie namawiam mnie ten, natomiast da się to zrobić na jednym wdechu. Czy mogę wziąć wdech i wynurzyć się z 40 metrów do powierzchni powoli, jest to wykonalne. Nie polecam, nie namawiam. Chodzi mi o to, że to jest wykonalne. Nurkowie marynarki wojennej przerabiali to. Nurkowiec z masu też to przerabiali, bo było to elementem szkoleń dawno temu, więc wiemy, że da się to zrobić, wiemy, że nie trzeba być superbohaterem. Jest to obarczone dużym ryzykiem, dlatego nie róbmy tego.

Franek:
[37:54] Natomiast w momencie, w którym ty nie możesz się wynurzyć bezpośrednio do powierzchni, tylko musisz zejść przynajmniej po drodze, no to nagle potrzebujesz mieć drugie źródło gazu. Jak się to pierwsze zepsuje, a ty nie możesz się wynurzyć do powierzchni, no to potrzebujesz drugiego.

Kamil:
[38:09] Może drugie źródło wyporu po prostu też.

Franek:
[38:11] Tak, i jakby takie różne zagadnienia trzeba rozwiązać. Więc jakby esej wyszło z założenia. Widzimy, że ludzie to robią i że dużo ryzykują. Trochę nieświadomi, trochę jak ten, to pomóżmy im jednak zrobić to przyzwoicie. I jest to właśnie taki kurs pograniczny nurkowania technicznego,

Franek:
[38:30] rekreacyjnego, bo on daje narzędzia, żeby bezpiecznie i z głową zrobić taką krótką dekompresję.

Kamil:
[38:36] Takie intro do nurkowań technicznych?

Franek:
[38:38] Trochę tak, trochę tak. I to jest dla osób, które na przykład nie chcą dźwigać, bo to się sprawia z tego, że mam jedną butlę z tyłu, tak jak miałem, jacket taki bardziej techniczny, ale to w Polsce coś jest skrzydło, ale w Polsce prawie każdy ma takie skrzydło, bo u nas jakby dominują skrzydła. Nasi rodzimi producenci zagraniczni je robią, wszyscy w tym nurkują, więc skrzydło prawie każdy już ma. Więc zostaje state z boku, w którym będzie nitrox i nagle, tu znowu się chyba troszkę narażę, nurek po tym kursie umie zrobić bezpieczniejszą dekompresję, taką zgodnie z nowoczesnymi zasadami sztuki lepszą, niż nurek po kursie CMAS P3, bo używa gazu o zmniejszonej zawartości azotu do dekompresji, czyli nitroksu, coś tam, co sprawia, że szybciej odsyca się z azotu, więc jego demestacja jest bardziej efektywna. Czyli mamy kurs trzywiazki CMAS-u, który kiedyś robiłem i jakby tworzy super bohatera, ale być może się mylę, bo już dawno w tym nie jestem. Tam nie jest w to wpisana akceleracja dekompresji czy użycie innego gazu do dekompresji, a to bardzo zwiększa bezpieczeństwo dekompresji. Czyli jak mam tę butlę z boku, to poziom ryzyka maleje bardzo znacząco i mogę się tego nauczyć na… Jestem instruktorem tego, nie pytam. Chyba trzydniowym kursie.

Kamil:
[39:59] Czyli nie sześć, a trzy dni.

Franek:
[40:00] Tak, dokładnie.

Kamil:
[40:01] I w sumie to sporo, duża grupa osób wystarczy im to tak naprawdę.

Franek:
[40:05] Absolutnie wystarczy, dokładnie. To jest taki kurs, że absolutnie wystarczy. Plus jest coś takiego, że powiedzmy, istnieje to ryzyko nagłego wyrzucenia. W ogóle łzik się zaczął, bo nie wiem, bo coś tam. Jeśli ja będę oddychał tym troszkę gorębszym nitroxem, a nie powietrzem. Czyli mam tutaj nitroks 40 i sobie pójdę na 10 metrach i oddycham z nitroksu 40 i mnie nagle wyrzuci, bo coś, to jestem znacząco bezpieczniejszy niż jakbym oddychał powietrzem. Dokładnie w tym samym czasie, bo w moich tkankach jakby jest mniej azotu. To nie jest rozwiązanie wszystkich problemów, żeby mnie nie wyrzucało i tak dalej, ale w sensie takiego BHP nurkowego to jest świetne. Tak są jakby instruktorzy czy przewodnicy, którzy prowadzą dużo nurkowań dziennie, nigdy nie wiedzą, czy na tym czwartym, ostatnim danego dnia kursant im nie poleci do góry, to jeśli używają tej butli bocznej, żeby się jakby odsycać na bieżąco, to w ogóle nie muszą być nurkowania dekompresyjne, tylko zarządzać swoim poziomem…

Kamil:
[41:06] Tak, no ilość powtórzeń nurkowań. Dokładnie.

Franek:
[41:07] Zarządzać tym, ile mam w sobie azotu poprzez jakby pozbywanie się go tam, gdzie to jest możliwe, są w każdym jednym momencie nurkowania bezpieczniejsi. I znowu, trzeba to najpierw wiedzieć, że w ogóle istnieje ten problem, że to ryzyko jest i są gotowe rozwiązania, jak tym zarządzić. No więc, czy ekstremalne? To zależy.

Kamil:
[41:28] To zależy, tak. W sumie zależy od Ciebie tak naprawdę.

Franek:
[41:30] Bardzo, bardzo dużo, ale znowu też od instruktorów w sensie takim, czy podczas kursu też pokażą kursantom, czego on jeszcze nie wie. Bo ja bardzo często często się z tym spotykam, że ktoś jest wyszkolen na poziomie OWD i mówi, no ale tu mnie zabierali na 40 metrów, wszystko było ok. No było, tylko nie jesteś świadom różnych ryzyk i są sytuacje, w których ty sobie…

Kamil:
[41:55] Tak samo jak wiele razy jeździłem samochodem 200 na godzinę bez pasów i nic się nie stało.

Franek:
[42:00] Tak, dokładnie, bo raczej nic się nie dzieje, większość razy się uda, no ale jest to coś innego. Mój nie jedzie 200 na godzinę, mam busa, to mi nie grozi.

Kamil:
[42:12] No ale tak, chodzi o taki właśnie przykład, że to, że się nie wydarzyło, nie znaczy, że nie jest groźnie i niebezpieczne.

Franek:
[42:17] I tu znowu, to jest taka trochę pułapka też poznawcza, że my zbieramy doświadczenia, no ale robiłem, nic się nie stało. Już 10 razy nic się nie stało. To konkretnie jest taki przykład choroby dekompresyjnej, która…

Franek:
[42:38] Jedni myślą, że ona jest straszna i zabija natychmiast, a inni myślą, że ona się nigdy nie zdarza, jest takim czymś, za co instruktorzy nabiorą pieniądze, żeby nas nią straszyć i żeby nas ograniczać.

Kamil:
[42:47] Właśnie po odcinku z Michałem Kosutem w Zupełni Naszej patrz na chorobę dekompresyjną, którą często trudno odróżnić od zmęczenia.

Franek:
[42:54] Dokładnie. Więc bardzo, bardzo polecam ten odcinek, bo właśnie jest tak, że my mamy takie doświadczenia. Nie no, zanurkowałem coś, żebym był okej. Może mnie głowa bolała, ale… A z kolei jakbym pracował w COMHU, Krajowym Ośrodku Medycyny Hiperbarycznej i tam by do mnie regularnie ktoś trafiał albo petent na żywo, albo chociaż przez telefon zapytać się, co robisz, to sobie myślę, że sporo jest tych chorób dekompresyjnych, bo to zależy od styczności. Michał o tym dużo mówił, bardzo, bardzo polecam ten odcinek. Myślę, że jest świetnym uzupełnieniem tego, Bo on też tam opowiada właśnie o tym, jak czasem wypieramy fakt istnienia ryzyka, jak jakby negujemy go albo jak je przeszacowujemy, bo to też w drugą stronę. Czyli bardzo boimy się, no to te pękające płuca to jest dobry przykład, bo jestem się, Jezus Maria, pęknął mi płuca.

Kamil:
[43:51] To w ogóle robiłem kiedyś, też z Michałem, pytanie od osób nie nurkujących, albo początkujących, to było pytanie, czy oczy potrafią podnieść,

Franek:
[44:00] Wystrzelić na przykład. A jednak tym głównym problemem jest utonięcie dalej. Jak się na coś umiera pod wodą, to to jest utonięcie.

Kamil:
[44:07] Zapinięcie woda.

Franek:
[44:08] Więc te pękające płuca są naprawdę ósmorzędnym problemem.

Kamil:
[44:12] Często też po prostu znając zawały serca.

Franek:
[44:15] Absolutnie. Można mieć pecha i… Chyba czy tym bym to trochę drastyczne. Można mieć pecha i mieć ten czas.

Franek:
[44:21] Mój ojciec jest człowiekiem, który miał udar po nurkowaniu, który po prostu mu się zdarzył. No ale zdarzył się na łodzi nurkowej, obsługiwał go… Ubezpieczyciel nurkowy, no więc jakby w statystykach to był wypadek okołonurkowy, chociaż tam Dan później na koniec powiedział dobra, to nie był wypadek nurkowy. Tam miał jakby różne predyspozycje do tego, a…

Kamil:
[44:45] To mogło się stać zupełnie innym.

Franek:
[44:46] To mogło się stać zupełnie innym, tak. Znamy jeden spektakularny, no bez nazwisk, ale jest taka sytuacja, że jeden bardzo rozpoznawalny, ten taki dobry, no świetny instruktor nurkowania robiąc przerębę doznał udaru. No więc tuż przed nurkowaniem. Tam chwilę później prawdopodobnie byłby to śmiertelny wypadek nurkowy, tylko że nie chodziło o fakt nurkowania. Tam, gdzie ja pracowałem na Florydzie, to spektakularne, bo w tym sezonie w branży nurkowej na tej wyspie trzy osoby zginęły, dwie były trafione przez piorun po wynurzeniu, a trzeciej długie włosy wkątały się w silnik. To był gość z obsługi łodzi nurkowej. Więc jakby dramatyczne i absurdalne wypadki.

Kamil:
[45:30] Jeśli o tym piorunie, to bym nawet nie wpadł.

Franek:
[45:32] No więc… Czy to był wypadek nurkowy? I tu kwestia definicji. Czy w związku z tym nurkowanie sportem ekstremalnym…

Kamil:
[45:40] Na Florydzie tak.

Franek:
[45:42] Bo tak, bo cię trafił piorun. No właśnie. Nie jadę. U nas… Trudno mi mówić o takich przykładach, bo to jest czyjaś osobista tragedia, ale był na Mazurach wypadek, w którym maszt dotknął linii wysokiego napięcia spod zepchnięcia i zginęli ludzie i czy to czyni żeglarstwo sportem ekstremalnym. Życie jest niebezpieczne, kończy się śmiercią 10 na 10.

Kamil:
[46:17] Wniosek taki, trzeba się uczyć i minimalizować to ryzyko.

Franek:
[46:20] I zarządzać ryzykiem, dokładnie. I jakby o tym są kursy nurkowe, i z dobrym przeszkoleniem jakby mogę z uśmiechem na twarzy brać swoje trójkę małoletnich, nie mam, ale jakbym miał trójkę małoletnich dzieci i nurkować sobie z nimi, oglądać anemonki pod wodą w Egipcie na rafie i będzie to cudowna forma aktywności. Blisko przyrody, w ciekawym świecie, taka inna niż wszystkie, ucząca ludzi systematyczności, organizacji i tym podobnych i nie obarczona żadnym spektakularnym ryzykiem albo mogę próbować zanurkować na dno hańczy tylko wtedy powinienem odbyć sporo kursów sporo ćwiczeń, mieć sprawdzony sprzęt mieć predyspozycje, mieć dobrego partnera jakby muszę wykonać dużą pracę, żeby robić to z głową dokładnie tak no i zarządzamy czy odpowiedziałem na twoje pytanie? To zależy no właśnie.

Kamil:
[47:18] Dzięki wielkie Bardzo dziękuję. Do następnego.

Franek:
[47:21] Do następnego. Będę gotowy.

Kamil:
[47:23] Dziękujemy za wysłuchanie odcinka. Każde odtworzenie, każde udostępnienie, polubienie czy komentarz to dla nas bardzo cenne wsparcie. A jeśli podoba Ci się nasza twórczość, możesz wesprzeć nas w serwisie Patronite. Mamy nadzieję, że zechcesz przyłączyć się do współtworzenia spod wody i dorzucić swoją cegiełkę do tego projektu.