Kopalnię „Maria-Concordia” w Sobótce zbudowano w 1920 – 1921 roku. Przez wiele lat wydobywano w niej magnezyt aż do lat 90-tych, kiedy to zamknięto zakład. Od 2009 roku kilka grup nurków jaskiniowych próbowało eksplorować zalaną część kopalni. W 2010 roku, w wyniku źle zaplanowanej akcji ekspedycyjnej, znane wejście do starego szybu kopalni trwale zamknięto. W roku 2012 grupa eksploratorów i nurków podjęła próbę odszukania innego szybu i ponowne dostanie się do kopalni by w końcu po wielu latach przekształcić starą kopalnię w przepiękne i wyjątkowe miejsce do nurkowania. Ciekawą i jakże zabawną historię „Maria-Concordia”, przybliży Paweł Myśliński, który zarządza tym obiektem.

Obejrzyj odcinek

Przeczytaj podcast

Nurkowanie w kopalniach

[1:00] Cześć Paweł. Cześć. Powiedz mi, gdzie ostatnio nurkowałeś? No oczywiście w kopalni.

[1:08] Rozumiem, że we własnej kopalni. W sumie nie we własnej, w zaprzyjaźnionej kopalni, ale tak się składa, że w Polsce nurkuję głównie w kopalniach, bo mam najbliżej. No właśnie, bo jesteś nurkiem technicznym, dosyć bardzo doświadczonym, nurkiem jaskiniowym, do tego instruktorem nurkowania, członkiem grupy ratownictwa specjalistycznego. Nie, nie jestem. Już nie? Nie. A nie. No i co jeszcze? Specjalizujesz się także, przynajmniej tak mam napisane, specjalizujesz się także w dostępie linowym. Tak. A w wolnym czasie co? Skaczesz z samolotów dobrze lecących? Nie, już nie skaczę. Już niestety, właściwie teraz przesiadłem się na rower. Przez ostatnie lata to jest takie hobby. Wszystkie niebezpieczne rzeczy obcinam, więc tylko bezpieczne rzeczy. Rower i nurkowanie w kopalniach. Porównałeś nurkowanie w kopalni do jazdy na rowerem, ale może mnie przekona, że to jest naprawdę proste i bezpieczne. Ale mogę Ci wytłumaczyć, że to jest zupełnie prawie to samo, bo jeżeli czujesz się dobrze na rowerze, jedziesz sobie, uprawiasz kolarstwo romantyczne, jedziesz i patrzysz co jest ciekawego za kolejnym zakrętem, to nurkowanie w nieznanej kopalni albo w jaskini to jest dokładnie to samo. Płyniesz sobie i zastanawiasz się, co jest za kolejnym zakrętem. I ta ciekawość cię tam niesie i czasami sobie je podłubiesz w jakiejś ścianie, żeby się przekopać dalej i to jest bardzo podobne. Czekaj, czekaj.

Historia kopalni Maria Concordia

[2:32] Już mój mózg wysiada. Podłubiesz w ścianie, żeby się gdzieś przekopać i jeszcze pod wodą. Tak, tak, tak. Kopalnie mają to do siebie, że przynajmniej te dwa obiekty, które mamy dostępne nurkowo w Polsce, czyli kopalnie w Kowarach i kopalnie Moją, czyli w Sobótce.

[2:52] Były eksploatowane i eksplorowane przez górników, kiedy nie były zalane. A ponieważ górnicy muszą oddychać, to część korytarzy, która była już niepotrzebna do eksploatacji, oddzielano tak zwanymi tamami, żeby nie wentylować niepotrzebnie tej kubatury.

[3:10] No i po zalaniu wodą okazuje się, że żeby zwiedzić jakąś część kopalni przeszkadza nam tama górnicza. Więc trzeba tą tamę rozebrać pod wodą. W kopalni. Widziałem takie śluzy, jak to się nazywa, drewniane. Ostatnio byłem w kopalni

[3:26] w Jeliczce, więc wyobrażam sobie jak to wygląda. No właśnie, dzisiejszy temat odcinka to jest Maria Concordia. Kopalnia Magnezytu, jak dobrze kojarzę, z roku 1920-1921, czyli bardzo, bardzo stary obiekt. No i właśnie, ja bym zaczął chyba od historii, jak to się w ogóle zaczęło, że tu się spotykamy, a historia sięga tak dawnych lat. To znaczy, no historia…

[3:51] Tak, jeżeli chodzi o historię w ogóle kopalni, to dwa lata temu kopalni wybiło 100 lat. Kopalnia założona przez Niemców w 2021 roku. Zresztą bardzo ciekawie Iwona moja zmusiła mnie do przeszukania archiwum państwowego i we wrocławskich archiwach nawet dokumenty są założeniowe tych kopalni. Są zeszyty trygonometryczne, gdzie były zapisane na przykład w postaci robaczków i kącików trygonometrii, gdzie jest zrąb szybu, gdzie który szyb miał swój początek, koniec, więc cała ta historia się zachowała. A jeżeli chodzi o historię naszą eksploracyjną, no to mamy tylko 12 lat. Od 12 roku jesteśmy sobie tam. No właśnie, jak to się w ogóle stało, że znalazłeś taki obiekt, który w 1921 pracował, potem pewnie został zamknięty i nagle z kopalni robi się obieg do nurkowania. No i to jest wszystko właśnie jednym wielkim zbiegiem okoliczności i jakichś niezwykłych przypadków czasu przestrzeni, bo żeby tą historię przedstawić musielibyśmy zacząć w sumie od nurkowania w Kowalach.

[5:06] To był jakiś taki projekt eksploracyjny, nietypowy jak na polskie warunki, bo okazało się nagle, że nurkowie przed nami, to znaczy przed nami nurkującymi tam szukali takiego świętego grala. Wiadomo było, że jakaś kopalnia taka duża i obszerna do trenowania musi być. Z takich pionierów nurkowania jaskiniowego z Dolnego Śląska to był Wiktor Bolek Grotołaz, który wiele sztolni takich mniejszych poodkrywał, oporęczował i opisał. Na przykład Mari Agnes, Browar w Sobótce, kopalnie w Tompadłach. I cała ta grupa szukała jakiegoś dużego obiektu, ale został znaleziony, czy właściwie dwa, w bardzo krótkim czasie, no niestety już po śmierci Wiktora Bolka. Jednym z tych obiektów jest kopalnia w Kowarach. Zostałem zaproszony przez Daniela Kowalskiego do eksploracji tam, co też jest ciekawą historią, to potem też do tego wrócę, jak to się wszystko znowu stało śmiesznie. I tam przy tych działaniach naszych w Kowarach wyłoniła się taka grupa ludzi, która okazało się, że zrzesza i nurków, i grotołazów, i też co najważniejsze tzw. Suchych eksploratorów, czyli chłopaków, którzy zupełnie wtedy nie byli nurkami jeszcze, ale ich pasją było znajdowanie różnych obiektów.

[6:27] Górniczych czy bunkrowych też, ale nie takich jak kopalnia w Wieliczce albo kopalnia Guido, gdzie można kupić bilet, tylko takich, do których trzeba się dokopać, przekopać, gdzie nikt wcześniej nie był po zamknięciu kopalni. No i właśnie spotkanie tych wszystkich ludzi w tym jednym czasie zaowocowało tym, że te kopalnie znaleźliśmy. No właśnie, znaleźliście kopalnię, ale to jak, po jakichś starych mapach czy chodziliście sobie po okolicy i szukamy sobie pozostałości po nie wiem, szybie wejściowym? No więc to było trochę i tak, i tak. Ta kopalnia, która nazywa się teraz, ma tą historyczną nazwę Maria Concordia, która została nadana jeszcze przez Niemców w dwudziestych latach. Na terenie tej kopalni, ogromnego obiektu, było kilkanaście szybów wejściowych. W 2010 roku grupa nurków jaskiniowych GNJ, Polskiego Związku Alpinizmu i paru jeszcze chłopaków znaleźli wejście do tej właśnie kopalni Maria Concordia, ale szybem Elza, który mieścił się na ulicy Szmaragdowej. Ale to czekaj, szyb na ulicy Szmaragdowej, to znaczy jak, jest sobie ulica, droga, asfalt, jest szyb? Nie, tam była studzienka kanalizacyjna.

[7:42] I okazało się, że na tej ulicy asfaltowej, jak się podniesie studzienkę kanalizacyjną, to nie jest to studzienka kanalizacyjna, tylko 40-metrowy szyb, który prowadzi do jeziorka wejściowego do wody. I to dość niebezpiecznie. No, nikt nie wiedział, prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy z tego, albo nikt też nie myślał, że ktoś będzie tak szalony, żeby tam zaglądać, zjeżdżać i jeszcze chodzić, zwiedzać i nurkować. Oto Paweł z kolegami. To nie, właśnie chodzi o to, że to nie ja z kolegami, tu też się pięknie historie zazębiają, potem wrócę. W każdym razie ta historia jest ważna ze względu na nasze późniejsze działania, bo ona nam wjechała na ambicje, bo okazało się, że ponieważ szyb został odkryty, intensywnie nurkowany, po paru miesiącach działalności dosłownie różnych grup przypadkowych mniej i bardziej, jedna akcja potoczyła się niefortunnie, Szyb został niezabezpieczony, mieszkańcy wszczeli alarm, przyjechała straż pożarna, pogotowie, wszystkie służby, górnicu więzieni pod ziemią, nurkowie i tak dalej. No i oczywiście niebezpieczeństwa nie było żadnego, bardziej chodziło o to, że mieszkańcy się zaniepokoili, że ktoś im grzebie pod domami i że jest studzienka, gdzie jest 40 metrów głębokości. No i burmistrz czy tam urząd miasta Sobótki postanowił zamknąć na amen to wejście.

Poszukiwanie nowych wejść do kopalni

[9:06] Wszyscy byli pewni, że do kopalni nazywanej Maria Concordia, tym szybem Elza, zamknięcie wejścia szybem Elza zamknęło definitywnie wejście w ogóle do tej całej kopalni.

[9:18] No tak, ale wspomniałeś, że do tej kopalni było kilka szybów, czyli rozumiem, jak usłyszeliście, że jest jedno zamknięte, to szukamy kolejnych. No tak, tak właśnie było. To znaczy ja nawet nie byłem świadomy, że tak jest, bo tak jak Ci mówię, spotkało się wiele osób gdzie. My znaliśmy się na nurkowaniu, a byli koledzy, którzy znali się na kopaniu i kretowaniu. No i po pierwsze, że kopali i kretowali pod ziemią, ale też mamy kolegę Austa z Wałbrzycha, który kretował w mapach bardzo dobrze i według map wyszło mu, że na terenie przyległym musi być gdzieś wejście do innego szybu. No i któregoś pięknego popołudnia dostałem telefon, czy nie chcę pójść na taką akcję na rekonesans zobaczyć, bo być może, być może tam będzie też woda. Ok, czyli faktycznie troszeczkę papierów i trochę spacerów. I troszeczkę spacerów. No i co, poszliście i znaleźliście od razu szyb?

[10:15] No więc, przepraszam, nie do końca. Poszliśmy na spacer i znaleźliśmy kawałeczek murka ceglanego. Bo jak sobie wyobrażam szyb, to jest szyb, czyli jest taka dziura i nad tą dziurą jest taka duża konstrukcja, która opuszcza coś. Właśnie, a propos konstrukcji to też jest niefajne, ale ciekawe, że wtedy jeszcze nad tym szybem rzeczywiście była konstrukcja. Była taka wieża wyciągu, która została potem przez Urząd Miasta wycięta. Do tej historii też za chwilę wrócimy, dlaczego i dlaczego szkoda. W każdym razie pod tą wieżą był śmietnik, więc była po prostu dziura, ale nie było widać, że jest dziura do końca, sobie była zasypana gruzem, śmieciami. Podeszliśmy na tą dziurę i wtedy nasz kolega Aust powiedział, to tu.

[11:06] No a ponieważ nie mieliśmy nic lepszego do roboty tego popołudnia, stwierdziliśmy, że może wykopiemy sobie delikatnie jeden z narożników.

[11:13] Zobaczymy co tam się kryje. No i po paru godzinach kopania, przerzucania naprawdę niezbyt fajnych rzeczy, okazało się, że jest tam na dnie płyta stalowa. Nie mieliśmy akurat sprzętu ze sobą tego dnia, ale za parę dni wróciliśmy z palnikiem.

[11:30] Oczywiście tą dziurę zamaskowaliśmy, przykryliśmy ją sobie, żeby nikt tam nie kopał, no bo dla chłopaków było najgorsze, że ktoś w tej pracy eksploracyjnej mógłby ich wyprzedzić, że oni znaleźli, a ktoś tam się wbił i wykopał. Wycięliśmy sobie dziurę w tej jednej płycie stalowej palnikiem, ślizgnęliśmy się tam, się okazało, że są trzy płyty stalowe, jedna pod drugą i z tej drugiej płyty już pośredniej udało się spuścić w szybie kamerę GoPro z zamontowanym światłem wideo. No i po długiej jeździe w szybie kamera plunknęła w wodę jeszcze zarejestrowaliśmy parę metrów, z tej kałuży była tam widać, że jest stalowa drabina zatopiona i tak dalej, więc okazało się, że jest i kopalnia, i wejście i woda to co najważniejsze dla was, czyli jest i woda a mierzyliście wtedy jak głęboki jest ten szyb spuszczania z tą kamerą? Tak, oczywiście, zmierzyliśmy to z kołowrotka czyli jak spuściliśmy, zaznaczyliśmy kluczowe te miejsca na lince, potem chłopaki przemierzyli, więc było wiadomo, że jest plus minus 40 metrów tego szybu, no i jest woda. No dobra, to kiedy się odbyło pierwsze nurkowanie w takim razie? Tego samego dnia zdzieliście to wszystko? Nie, nie, nie. Pierwsze nurkowanie odbyło się chyba parę tygodni potem. Już teraz dokładnie nie jestem w stanie tego odtworzyć.

[12:49] Ale teraz wyobraź sobie, że to nurkowanie, to nie jest takie nurkowanie, że jedziesz sobie gdzieś nad akwen, już nawet Nawet nie mówię, że komercyjny. Po prostu wychodzisz z samochodu, rozbierasz się i wchodzisz do wody. Po pierwsze, do wejścia do wody dzieliło nas. Odkopanie trzech metrów śmieci. Po drugie, wejście przez okienko wielkości 50×50 cm przez jedną stalową płytę na drugą stalową płytę. I teraz tam. Zrobienie stanowiska linowego, żeby zjechać samemu. A po drugie, opuścić cały sprzęt. też trzeba było wymyślić sposób na opuszczenie, twinsetów, sprzętu nurkowego w workach i tak dalej. Jakiś system komunikacji czy krzyczyliście przez ten? System komunikacji od zawsze radia. Radia. Radia, tak. No ale to wszystko jeszcze trzeba było zrobić, ponieważ to jest 200 metrów czy nawet nie od zabudowań, trzeba było zrobić w nocy i cicho, tak żeby nikt tego nie zobaczył i nie usłyszał i nie wezwał służb. Żeby się nie posłużała historia z tą wejściem od ulicy. Tak. No i… No i tak, z ciekawych rzeczy… Czekaj, bo mówiłeś, że nurkowanie w jaskiniach jest porównywalne do roweru. No bardzo, widzisz, że ta analogia jest przejrzysta, prosta i bardzo tutaj pasuje. W sumie tak, jazda nocna rowerem po cichu, żeby nie wyprawić w lesie zwierzyny.

Zabezpieczenia i organizacja przy nurkowaniu

[14:15] Żeby sobie ułatwić życie, to po pierwsze tą krateczkę wyciętą w płycie stalowej I zabezpieczyliśmy taką kratą zamykaną na łańcuch z kłódką, żeby tam jakieś przypadkowe dzieci albo inni eksploratorzy nie weszli. Była zostawiona kartka pod tytułem… To nasze, nie rusza. To my tu eksplorujemy. Jak chcecie, to zadzwońcie, bo zostawiamy numer telefonu. I teraz, żeby ułatwić sobie kopanie na przyszłość, zrobiliśmy takie duże worki na śmieci wypełnione folią, strecz, jakimiś lekkimi rzeczami. I żeby już potem nie przekopywać trzech metrów śmieci, to w tym kąciku układaliśmy najpierw te duże, lekkie worki, a potem się przykrywało to resztą śmieci. Kolejność już szła potem wiadomo jak było. Najpierw na te worki szła deseczka, potem zabawkowa ciężarówka taka połamana potem coś tam, wszystkie artefakty tam były przygotowane i staraliśmy się żeby za każdym razem dziura po wyjściu wyglądała tak samo. Wchodziliśmy koło 24, wychodziliśmy o 4 rano, o 5.

[15:15] Pięknie, ale to naprawdę kawał roboty w ogóle, żeby to odgruzować, żeby tam się dostać tak naprawdę. No tak, no i szła nam ta praca eksploracyjna, jak się domyślasz, powoli, bo nie jest to proste po pierwsze zebrać tyle osób, żeby podziałać, no bo, a no co oczywiście najważniejsze, nie było wtedy wciągarki elektrycznej, Czyli wszystko co robimy, robimy siłomięśnie. O ile wyciągnięcie sprzętu nie jest trudne bardzo, no bo robi się układ 3 do 1 linowy. Jakieś bloczki, coś takiego? Tak, bloczki. Jedna osoba jest w stanie wyciągnąć te kilkadziesiąt kilo. No to reszta ekipy musi wyjść na linach. Dla normalnej osoby, która chodzi z paleo, nie jest to problem, ale jak wiesz, pewnie po nurkowaniu, zwłaszcza na kilkadziesiąt metrów, wysiłek nie jest wskazany. No i teraz jak to zrobić? Czy odpoczywać po tym nurkowaniu dwie godziny? Tam na dole. Nie ma czasu, bo trzeba wyjść przed tym, jak stanie słońce. I ludzie pójdą do pracy. Tak, więc były różne metody, dużo tlenu na pewno na wyczyszczenie się na dole, nitroks na tyle, na ile można było.

[16:25] Natomiast przy takich nurkowaniach eksploracyjnych przygotowanie gazów nie jest łatwe, bo nie wiesz jaka głębokość cię czeka. po prostu. Możesz wziąć tlen, żeby się wypłukać, ale niestety okazało się, że najpłytszy dostępny chodnik, jaki wtedy mogliśmy eksplorować, to było 30 parę metrów. Czyli całkiem sporo. Całkiem sporo. Tak jak na obciążenie dekompresyjne to dość dużo. Bo jak dobrze kojarzę, tam jest jakiś taki płytszy chodnik na 6 chyba metrach, tak? Teraz już jest. A to wykopaliście sobie go? Trochę tak. Trochę tak.

[16:57] To było oczywiście tak, że my wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, Z tego, że te tamy górnicze są tam postawione na tych pierwszych nurkowaniach, bo, też, no pewnie już jesteś świadomy, jak to jest w nowym miejscu, w nowym jeziorze, czy w nowym miejscu, jak nurkujesz. Nurkujesz, skupiasz się trochę na sobie i na środowisku, nie za wiele widzisz tych rzeczy, które cię otaczają. Dopiero po kilku nurkowaniach albo na filmie zaczynasz jakieś rzeczy dostrzegać. I to jest też tak, że nurkowaliśmy z kamerami oczywiście na kaskach, nie po to, żeby to wrzucać na YouTube’a, bo nie można było tego wrzucać na YouTube’a z oczywistych powodów, tylko dlatego, żeby potem samemu zobaczyć, co nas czeka i co przeoczyliśmy no tak, bo analiza skupiacie się bardziej na bezpieczeństwie przy życiu jak to się mówi, niż na zwiedzanie nowego miejsca na poręczowaniu, gdzie jest dobry punkt na poręczówkę, pierwsze nurkowania wtedy tam zrobił Daniel Kowalski na ten najgłębszy poziom potem nurkowaliśmy razem, potem okazało się, że jest, jeszcze drożny poziom na głębokości 14 metrów taki dość krótki i potem ten poziom 14 metrów był trochę takim przełomem, bo tam się okazało, że jest ułożona góra kamieni.

[18:12] A skoro jest ułożona góra kamieni, to trzeba zobaczyć co jest za górą. Czyli rozkładamy górę kamieni. I jak się rozkopało tą górę kamieni od góry, okazało się, że jest przejście. No i potem złapaliśmy schemat, że góra kamieni, znaczy trzeba kopać. Oczywiście to kopanie to też nie wygląda tak jak możemy sobie wyobrazić w ogródku, że przekładasz kamienie. Bo przekłada się kamienie, które tam leżą od 50 roku i przez ten czas pod wodą nazbierało się na nich trochę kurzu. I po minucie przekładania kamyków nie widać nic. Wszystko jest w białym osadzie w białej mączce i glinie i kopie się trochę po ciemku bez widoczności. Stosowaliśmy też często taki system ale to już i w kowarach i tutaj że jedna osoba kopie a druga w strefie dobrej widoczności czyli parę metrów od czeka ze światłem albo z błyskaczem i wtedy ten kopiący zawsze ma taki backup w głowie że jest partner z gazem bezpiecznie ze światłem parę metrów od. To jest raz, a po drugie widzi światło. Nawet jak widoczność spadnie do zera, zera, zasłoni swoje światło i płynie w stronę światła.

Trudności i anegdoty z początków eksploracji

[19:19] Może to brzmić dwuznacznie. Trochę tak. Ale to naprawdę w takim razie te początki były mega, mega trudne. Włożyliśmy sporo pracy, potem ułatwialiśmy sobie.

[19:31] Życie, zostawiając w ogóle w ogóle tam Twinsety na stałe, żeby ich nie wciągać z powrotem. I teraz nie wiem czy tłumaczyć te zasady zarządzania gazem jaskiniowego. Czy to sobie odpuścić? Odpuśćmy sobie. Ale najprościej powiem, że chodzi o to, żeby zawsze mieć wszystko zdublowane w nurkowaniu jaskiniowym. To po pierwsze. A po drugie nurkujemy na tzw. 1 3 gazu i teraz 1 3 zużywamy podczas nurkowania, a 2 3 jest backupem. To tak najprościej i w bardzo dużym uproszczeniu. Teraz mając twinset, czyli dwie butle dwunastki, zostawialiśmy je sobie na dole, a na nurkowanie przyjeżdżaliśmy ze stage’em, czyli z jedną butlą 11-litrową. Cały proces był taki, że zużywaliśmy na nurkowanie stage’a, a Twinset cały czas był backupem, co zapewniało największą elastyczność, bo największy ciężar, największy klot zostawał, a my mogliśmy sobie tylko jedną flaszkę tak naprawdę podpiąć pod tyłek zjeżdżając z tą butlę w uprzęży. Przy tym ręcznym wciąganiu to już to rozumiem. Tak, tak, tak. No i to ułatwiało życie. No to ręczne wciąganie też taką anegdotkę ze sobą niesie, bo spółka, która jest założona celowo, żeby założyć kopalnię nazywa się KLT. A co znaczy w skrót? A to znaczy kopalnia latających twinów.

[20:51] Czy coś ci przychodzi do głowy? Czyżby komuś twin spadł w tym szybie przez te ilość lat 40? Tak, to było jednego razu już byliśmy mega zmęczeni, z kolegą na dole podpinaliśmy sprzęt i wtedy do wyciągania twinsetów używaliśmy specjalnie uszytych worków i w tym worku tasiemka była przełożona przez takie stalowe uszka i zaczepiona na linię. No i na górze chłopaki wyciągali to i po jakimś tam procesie, bo to oczywiście trwało nie trzy minuty, tylko dłużej, czekamy sobie na dole, rozmawiamy, 40 metrów oczywiście. I z góry słyszymy takie polskie tradycyjne słowo na K, które oznacza niebezpieczeństwo, więc odsunęliśmy się dość szybko, a po drodze było słychać jakieś trzaski i uderzenia. No i ten worek uderzył w lustro wody, zaczął pływać jak motorówka, bo jednym końcem uciekało powietrze. O matko. Udało się ten worek złapać, wyciągnąć, no okazało się, że jest cały zawór odbity.

[21:52] Szkody były dość tam spore, no bo drugie stopnie automatów, właśnie cały manifold poleciał, ale kopalnia wtedy dostała roboczą nazwę KLT, kopalnia latających twinów. Taką mamy historyjkę. Też mi się bardzo podoba. Mówiłeś też, że jeszcze opowiesz o tych konstrukcjach naziemnych, które były i zniknęły potem.

[22:13] Tak, ale to też się wiąże w ogóle z tym, dlaczego ta kopalnia się stała miejscem nurkowym i dlaczego postanowiłem tę ziemię kupić, a właściwie dlaczego tak się to wszystko potoczyło. Któregoś dnia wstałem rano i mówię, kupię sobie kopalnię. Jak to? Oczywiście jest dużo sklepów z kopalniami i w każdym sklepie z kopalnią możesz taką kopalnię kupić. Ale jedziemy na miejsce i tam, gdzie była piękna wieża wyciągu szybowego, po pierwsze nie ma tej wieży, a po drugie nasza pięknie, pieczołowicie zabezpieczona dziura jest zasypana pod korek gruzem i ziemią. Z tą waszą siatką i kłódką. A w środku sprzęt i praca eksploracyjna do dokończenia, nieprzekopane tamy i nieodkryte korytarze.

[23:02] Cały czas ta walka toczyła się o to, żeby dotrzeć pod ziemią do tego drugiego szybu, do tego szybu Elza, który był nurkowany w 2010 roku i zamknięty. Cała kopalnia stanowi system. Był też wyścig, bo część kolegów chodzących w suchych częściach próbowała suchymi partiami się tam przedostać, co też okazało się niemożliwe, bo część kopalni była pozawalana, poblokowana, a my chcieliśmy się dostać pod wodą. No i to wszystko, cała ta praca i te nadzieje, że coś osiągniemy zostało zablokowane, bo ktoś wsypał ziemi.

Zniknięcie śladów kopalni

[23:40] Po prostu pojechaliście sobie nurkować i nagle inny krajobraz. I o co chodzi? Wielkie zastanowienie, kto to zrobił i dlaczego.

[23:49] No i po śledztwie okazało się, że sprawa jest bardzo prosta, ponieważ działka była własnością gminy. Gmina stwierdziła, że przygotuje sobie działkę na sprzedaż, a ponieważ działka z kopalnią nie jest atrakcyjnym kąskiem, to usuną ślady tego, że kopalnia tam była. A usunięcie śladów polegało na wycięciu wieży i zasypaniu dołka. I znali się kupiec.

[24:21] I to jest też ciekawe w ogóle w tej całej historii, tak jak Ci mówiłem, że to wszystko jest zbiegiem okoliczności jakichś niesamowitych w czasoprzestrzeni. Przecież wiemy, że administracja w Polsce nie jest pomocna i zazwyczaj jest tak, że do nikogo pomocnej ręki nie wyciąga, ale jak dowiedziałem się, że działka jest na sprzedaż, ona była wystawiona jako jedna duża całość ponad 5 hektarów. No i ten przetarg już był i też zobaczyłem kwotę i ona była trochę odstraszająca i stwierdziłem, że trzeba cóż zagrać w Obank i umówiłem się na wizytę u burmistrza.

[24:58] Wziąłem laptopa i pokazałem mu nasze filmy spod wody, co my tam robimy,

[25:03] co jest pod ziemią i właściwie pod wodą. I powiedziałem, że ja byłbym bardzo zainteresowany kupieniem działki, gdzie ta dziura jest, no ale niestety nie w wielkości 5 hektarów. i nie uwierzysz. I burmistrz powiedział, tam w tym pokoju siedzi pan od planowania przestrzennego, pan tam pójdzie, powie pan co potrzebuje i my to podzielimy tak, żeby było dobrze. No warto. I drugi przetarg. No i niewiarygodne.

[25:29] No i panowie podzielili, podzielili 4 do 1, tak mniej więcej. Później był kolejny przetarg, w którym wystartowałem, no i udało się kupić działkę. I tak się kupuje kopalnię. Z dziurą w ziemi. I w sumie kupujesz ziemię, na której jest dziura.

Problemy z zabezpieczeniem działki z dziurą

[25:45] No nie była dziury, bo była zasypana, co też przysporzyło trochę problemów, no bo teraz wyobraź sobie, że kupujesz taką dziurę, wiesz, że jest dziura, teraz chcesz się tam dostać, ale to jest wszystko na terenie, gdzie biegają dzieci, nie ma ogrodzenia i teraz od czego zacząć? Czy ja mam wykopać tą dziurę tak jak było i zacząć drążyć, czy jakoś to zabezpieczyć. No i tam powoli jakieś metody na to znaleźliśmy. Najpierw płotek dookoła tylko tej dziury, potem kratka, nie przepraszam, potem ciężarówka z koparką, wykopanie 20 metrów sześciennych śmieci, gruzu i wszystkich innych rzeczy, aż się ukazała płyta stalowa. Zresztą zdjęcia są na fanpage’u, jak tam na płycie stalowej stoimy zadowoleni. I mogliśmy zacząć działać już legalnie. I odzyskać sprzęt nurkowy. Jeszcze chwilę potrwało, ale tak, generalnie tak. Przy czym zawsze jest tak, że jedna rzecz spadła z głowy, to znaczy okazało się, że dobrze, Ziemia jest, możemy działać legalnie.

[26:50] Teraz się okazało, że trzeba działać naprawdę do końca legalnie, no bo mogę być właścicielem działki, ale nie jestem właścicielem tego, co jest pod ziemią. I teraz, rozumiesz, ja, który ma problem z procedurami takimi, że mam problem z wpięciem faktury do segregatora i jak mam zrobić coś w urzędzie, przewraca mi się wątroba, muszę znaleźć sposób jak legalnie działać w takim miejscu. Więc na szczęście i całe szczęście, że w tym środowisku mieliśmy tych naszych znajomych, czy Skowar, czy Patryka, czy wiele innych osób, które doradziło, jakie kroki po kolei trzeba zrobić, żeby to zrobić, żeby to działało legalnie, czyli użytkowanie górnicze, Urząd Marszałkowski. Zwykle użytkowanie górnicze, to znaczy, że ty nie jesteś nurkiem, tylko jeszcze górnikiem teraz? Tak, górnikiem. To jest też paradoksalne, bo właśnie ja oczywiście pechowo trafiłem na jakąś nowelizację zmiany prawa.

[27:46] Która mówiła o tym, że na przykład taka trasa turystyczna, czy właściwie zakład górniczy eksploatowany w taki sposób, musi mieć swoją grupę ratownictwa specjalistycznego i musi mieć zatrudnionego sztygara na etacie i musi mieć plan ruchu zakładu górniczego. I teraz wyobraź sobie, że ta kopalnia nigdy nie była biznesplanem. Ten zakup nie był zrobiony po to, że a, teraz zrobimy tam miejsce nurkowe komercyjne. To było na zasadzie musimy wyciągnąć nasze tuiny. To było trochę tak. Więc teraz to wszystko, ta papierologia, jaki sztygar, jaki plan utrzymania ruchu, o co chodzi.

[28:26] Te wszystkie rzeczy były napisane pod duże kopalnie, pod Wieliczkę, gdzie nadal jest wydobycie pod Guido, ale nie pod wszystkie małe trasy turystyczne. Na szczęście wszystkie te małe trasy turystyczne się zbuntowały też przeciwko temu prawu i nadal ten spór trwa, także żadna z tych kopalni turystycznych, które znam, tych wymogów nie spełnia, natomiast ja się przestraszyłem, że będę musiał i trochę mnie to zniechęciło na początku, ale okazało się, że nie jest to takie trudne, tylko parę urzędów, trochę papierów, rysowania mapek i można działać w miarę legalnie, więc jest coś takiego jak użytkowanie górnicze właśnie na cele turystyczne i użytkujemy. Użytkujecie. No i wtedy zaczęła się cała budowa tych wszystkich krat,

Rozwój infrastruktury kopalni

[29:09] potem domek powstał, jak tak patrzę sobie po social mediach. No tak, wiesz co, to wszystko się rozwijało dynamicznie, bo teraz.

[29:18] Historia tutaj jest taka, tak jak Ci mówię, że nie było biznesplanu, to było tak, nurkujemy dla siebie. No i ponieważ już nurkujemy legalnie i u siebie, to można zacząć to udostępniać gdzieś tam na Facebooku i tak dalej. I skoro zaczęliśmy to udostępniać, nagle zaczęły się telefony, to my przyjedziemy tam zanurkować. No i trochę, teraz wiesz, jak to rozegrać. No parę weekendów oczywiście można to zrobić po koleżeńsku, ale teraz tak, się okazuje, że wszyscy muszą siedzieć, bo przyjeżdżają koledzy nurkować i trochę zaczyna to przypominać biznes i niestety trzeba to było uregulować w jakiś sposób taki bardziej biznesowy, czego ja na początku po pierwsze nie umiałem tego zmonetyzować, po drugie nie chciałem, no bo jak możesz w środowisku nurkowym, gdzie nurków jaskiniowych jest mało i każdy jest twoim kolegą, nagle chcieć pieniądze za nurkowanie. No tak, tak, tak. Ale kiedy przybiera to taką skalę, że np. przyjeżdżają ludzie z grupą czy ze swoimi jakimiś tam kursantami, żeby zanurkować, a ty musisz wykreślić dzień na to wszystko i tak naprawdę dzień dwóch osób, no bo z racji specyfiki obiektu nie wystarczy jedna osoba do tego, żeby, grupę zanurzyć bezpiecznie pod wodę, to zaczyna to przybierać jakąś tam zupełnie inną skalę i trzeba to było w jakiś sposób po pierwsze.

[30:36] Przełożyć na język finansów, po drugie zbudować to wszystko w taki sposób, żeby bezpiecznie ludzi, którzy nie są linowi opuścić i ich zanurkować. No właśnie, bo teraz jak udało mi się zjechać tam na dół, to teraz komfortowo zjeżdżamy sobie na elektrycznej wyciągarce, tak? No tak, no tak, to słuchaj, droga była długa, dlatego że najłatwiej jest, jeżeli chcesz coś zrobić, masz pomysł na jakiś biznes, to bierzesz największych czy najlepszych z rynku, patrzysz jak to robią, kopiujesz rozwiązania i voila, i masz. A teraz takiego obiektu nie ma w Europie. No i nie bardzo było skąd skopiować.

[31:15] Mamy podobny obiekt w Szwecji, jest tu na Hasberg, natomiast tam ludzie nie zjeżdżają na linach. Tam się, nie wiem czy wiesz, czy znasz, jakkolwiek, tam jest 70 metrów pod ziemią wejście do wody, ale jest duża winda na upadzie upad to jest korytarz kopalni który nie idzie tak jak szyb pionowo czyli po lekkim skosie w tym upadzie jest duża winda na którą można załadować kilkaset kilogramów sprzętu czyli tam na przykład parę rebriderów twinsety butle na kilka razy ten sprzęt zjeżdża pod ziemię przed weekendem a potem ludzie chodzą po tam 200 schodkach tam i z powrotem po prostu po stopniach więc jest to rozwiązanie dużo łatwiejsze a tutaj mamy po pierwsze restrykcja na wejściu, bo mamy trzy płyty stalowe, które mają wyciętą dziurkę i trzeba tamtędy opuścić ludzi i sprzęt i wcalować. Po drugie trzeba opuścić bezpiecznie ludzi, którzy nie mają doświadczenia linowego. Oczywiście niektórzy mają, ale musisz zakładać, że nie mają, bo mamy swoje jakieś tam procedury i teraz pojawiło się, Jezu, jak to wszystko zrobić, jak to wszystko spiąć. Na szczęście całe to towarzystwo.

[32:28] Znowu okazało się linowo-nurkowe jest na tyle zgrane, na tyle trzyma się razem i na tyle to mi przyszło teraz do głowy, że to jest to też o czym mówił Andrzej Górnicki o tym bezpiecznym środowisku. U nas od początku nurkowań czy tej pracy linowej jeżeli ktoś coś robił nie tak.

[32:47] To bardzo szybko dostawał feedback, że robi nie tak i nikt nigdy się nie obrażał z tego powodu. Ja jestem nurkiem, nie jestem, przynajmniej wtedy nie byłem aż tak linowy. Chłopaki byli linowi, ale nie byli nurkami. Każdy każdemu mówił, co robić lepiej. Właściwie ta kultura pracy trwa do tej pory. Może dlatego to wszystko, co zaczęliśmy jakoś, nie chcę powiedzieć nieudolnie, ale zaczęliśmy w sposób amatorski, zaczęło wyglądać w sposób profesjonalny.

[33:16] Ja zjeżdżałem po raz pierwszy właśnie na takiej linie. Wydaje się proste. Podczepić się i zjechać. Wydaje się proste. Generalnie jest proste. Diabeł tkwi w szczegółach jak wszędzie. Już teraz jest tak, że my mamy swoją stronę zapinania karabinka każdego, swoją stronę liny od każdego. Każdy szczegół jest przemyślany, bo to w trakcie setek zjazdów wychodzą rzeczy, które potem wiesz, one nie są groźne. Tak naprawdę. Groźnie jest jak się parę rzeczy zbierze. I teraz okazuje się, że jeżeli podczepisz coś tam w sposób taki, to w jakiś sposób koliduje, czy naciska na przykład na ląża od ASAP-a, to czas jazdu i do momentu, dopóki nic się nie dzieje, to nic się nie dzieje, ale potem się może zadziać. Więc każdy ten taki drobiażdżek, przykładamy wagę, żeby wszystko, co niesie ze sobą jakąś kolizję w sprzęcie, po prostu usunąć. Pięknie. No dobra, to może teraz takie ogólnie tematy nurkowe, jakie są tam głębokości, jakie poziomy, bo mówili, że pierwszy poziom to były 32 metry, które znaleźliście, potem odkryliście na 14, ale jest jeszcze ten chyba na 6. To z tymi poziomami to słuchaj, też jest.

[34:23] Tak śmiesznie. Dlatego, że my już zwyczajowo używamy głębokości średnich, czyli mówimy 6, 14, 25, 38.

[34:36] I takie są poziomy. Rzeczywiście 6, 14, 25, 38. Ale przez te wszystkie lata jak działamy, czyli od 12 roku, kiedy zaczęliśmy jakaś tam krótka tabelka czasowa. W 12 roku pierwsze nurkowanie nielegal. W 17 roku zasypali nam kopalnię i był przetarg, który trwał mniej więcej rok czasu. Te wszystkie procedury. W 17 roku pod koniec udało się tak w 17? No chyba tak kupić działkę i zaczęliśmy działać legalnie. I teraz od 2012 roku poziom wody spadł mniej więcej o 10 metrów, a potem zaczął się podnosić. 10 metrów, to są trzy piętra. No właśnie, sporo. To nie jest tak, że to też niosło ze sobą jakiś taki problem, ponieważ my przygotowaliśmy stalowe podesty, na których się stoi nad wodą i ubiera. To były już dwie akcje przenoszenia tych podestów. Całych raz piętro niżej, potem piętro wyżej, A teraz jest sytuacja taka, że w świetle szybu nad wodą są przygotowane ławki z kraty takiej pomostowej i ubierając twinset, który stoi na tej ławce, musisz być w suchym skafandrze, bo woda jest prawie do połowy uda. Czyli woda znowu podjechała wyżej, więc my poruszamy się w tych głębokościach średnich, bo tak jest najłatwiej, ale ten poziom, który nazywany jest 6, był przez moment poziomem 3, a teraz jest poziomem 9.

[36:02] Tak czy inaczej konstrukcja, topografia kopalni jest taka, że na szczęście dla nurków najgłębszy poziom jest poziomem najkrótszym.

Odkrywanie najgłębszych poziomów

[36:13] Czyli on jest tam mniej więcej około 150-200 metrów, zależy jak liczyć. Poziom 25 w ogóle jest poziomem przejściowym, bo on jest otwarty przez nas i jest w trakcie eksploracji i sprawdzania, co można tam jeszcze dalej zobaczyć. Poziom 14 jest taki średni, to jest tam też około 300 metrów i największy, najrozleglejszy jest poziom 6 metrów, który ma właściwie dwie odnogi, z odnogami i ten poziom jest też najładniejszy, moim zdaniem i też osób nurkujących, Bo o ile te niższe poziomy przypominają kopalnie rzeczywiście, czyli to jest wyciosany w skalę jakiś korytarz o regularnym przekroju, to poziom 6 bardziej wygląda jak jaskinia, bo ma częściowo zawalony strop, są tam żyły magnezytu białe, tetamy, jest nieregularny, no przypomina bardziej taki naturalny twór. Czyli takie najciekawsze do zwiedzania po prostu i fotografii pewnie. Do fotografii, do oglądania, tak zdecydowanie. Mówisz, że te poziomy się różnią, to rozumiesz jakieś opady, które…

[37:14] Skąd ta woda napływa? Głównie z opadów z terenów? No więc tak, woda w kopalni zawsze jest, bo to jest woda po prostu gruntowa. Gruntowa, no. W kopalni działającej są w najgłębszym miejscu, czyli w rząpiu, w szybu pompy, które tą wodę odpompowują. Rząpie to jest takie miejsce, gdzie woda sobie spływa z korytarzy, pompa wyrzuca na zewnątrz. W momencie, kiedy kopalnia przestaje być eksploatowana, wyłączają pompę, I do poziomu wód gruntowych standardowo kopalnie zalewa. Patrz koparki na przykład. To jest kopalnia odkrywkowa, gdzie jest ten sam manewr. Wyłączone pompy, zalało. I u was specjalnie pomp nie ma. Tak. Oczywiście woda opadowa ma jakiś wpływ na w ogóle hydrologię kopalni. Nazwijmy to tak naukowo, ale nie na poziom wody. To znaczy jest tak, jak my widzimy to na przestrzeni lat, że są lata bardzo deszczowe, a woda spada. poziom wody. To inaczej niż by się wyobrażało. Tak, a są lata suche i poziom wody rośnie, bo to najwyraźniej jest tak, że ta woda pewnie jest zbierana w jakiejś niecce, ale na bardzo dużej przestrzeni, że to jest proces, którego nie widać. Nie jestem geologiem, więc nie będę się wypowiadał, ale jakby widać taką inercję, że może ten deszcz ma wpływ, ale za dwa lata. Może to tak jest. No okej, to też ciekawe. Jeszcze tylko wiesz, a propos tych deszczy dodam. Raz tylko mieliśmy jedną taką sytuację, że musieliśmy odwołać nurkowanie.

[38:43] Bo oprócz tego, że mamy zalane poziomy, mamy też trzy, a właściwie cztery poziomy suche, no bo poziomy kopalni są co kilka metrów, kilkanaścia, ponieważ woda jest na 40 metrach, to jeszcze po drodze są trzy poziomy korytarzy. I dzień wcześniej był taki opad, że z tych wszystkich suchych części zlewała się woda wodospadami, nie dało się nawet zjechać bezpiecznie. Było jak na filmie Sanktum, gdzie tam nurków złapało w pułapkę, po prostu lały się wodospady, nie dało się nawet bezpiecznie. I pewnie ta woda, która spływa, też jeszcze była brudna, zanieczyszczona? Tak, ona tam jakieś drewno zbutwiałe niesie, żaby i wszystkie szczury jakieś. To jeszcze czeka u was potem sprzątanie kopalni? Mamy różowe sitko specjalnie do wyławiania organicznych artefaktów z wody. Jest takie entomologiczne. Czyli jest co robić tak naprawdę? Jest co robić. Mówiłeś wcześniej, że jak rozbieraliście te kamienie, to osad się pojawiał, który taki wszystko… Czy dalej ten osad występuje w kopalni? i jak ktoś nieumiejętnie machnie płetwą, to zanieczyści tą kopalnię? No tak, oczywiście osad jest. To jak stary to jest osad i dlaczego jest osad, to też widać w niektórych miejscach kopalni. Na przykład na poziomie 14 metrów jest taka duża sala i w tej sali są odbite ślady butów. No widziałem na zdjęciu. Tak, no to wiadomo, że to nie są nasze ślady butów, bo nurkujemy w płetwach, tylko że to są ślady górników i widać, że to jest taka glinka pokryta delikatnym kurzem. kurzem, no taką drobnymi.

[40:11] Chciałem powiedzieć opiłkami.

[40:14] Drobnymi częściami jakichś skał, które po pierwsze tam się zebrały, a po drugie też spadają ze stropu jednak. Ta skała jest dosyć porowata i przepuszczalna. Magnezyt też jest czymś, co przypomina może nie kredę, jest biały, ale jest też miękki i porowaty i on też się obsypuje. Przez ileś dziesiąt lat nieużywania kopalni to wszystko się zebrało. No i teraz Natomiast oczywiście ten osad, jeżeli ktoś nieumiejętnie pływa, trąci płetwą, podnosi się chmura.

[40:44] Przepraszam, im więcej oczywiście zbędnych ruchów, tym większa ta chmura. O tyle tutaj w kopalni ten osad jest niefajny, bo po pierwsze jest bardzo jasny. I występuje taki efekt, że jeżeli masz zapaloną latarkę i świecisz w to wszystko, to wszystko rozbłyskuje twoim światłem i jesteś oślepiony. Trochę jak światła we mgle pewnie. Dokładnie tak, także lepiej jest chyba nawet latarkę wyłączyć i poruszać się po omacku już w takiej sytuacji. Po drugie tego osadu nie przewiewa, bo nie ma absolutnie żadnego prądu i przepływu w kopalni. Prądu w sensie wody, bo prąd, światło to mamy. Czyli generalnie jak się zanieczyści kopalnię, to ile musicie czekać aż ona się oczyści? Pięć dni, sześć, zanim opadnie. Jest bardzo delikatny ten kurz i jest lekki, w przeciwieństwie właśnie do kowar, gdzie w głównym korytarzu jest przepływ około 17 czy 20 litrów na sekundę, a osad jest też cięższy, bo po pierwsze szybciej opada na dół, a po drugie prąd go jakoś tam wynosi powoli.

[41:46] Czyli nurkowanie w Marii Concordii wymaga jednak grzumiętności.

[41:53] Wiesz co, jak każde nurkowanie w takiej jaskiniowej pod stropem. Ale raz, nie bać się zjechać na linię.

Psychologia i wyrozumiałość w nurkowaniu

[42:00] Znaczy, a kto powiedział, że nie możesz się bać?

[42:04] Słuchaj, to jest też, wiesz, specyfika tego miejsca jest taka, że musisz być bardzo dobrym psychologiem i musisz być bardzo wyrozumiały na wszystko. To jest tak, że my sobie zdajemy sprawę z tego, że ludzie, którzy przyjeżdżają są nurkami, ale niekoniecznie muszą kochać wysokościówkę. No tak. Więc trochę trzeba wejść w skórę tej osoby i patrzymy jak to się zachowuje. Jeżeli ktoś jest zdenerwowany już na zjeździe, to nie można od niego wymagać, że on zjedzie na dół i będzie się sprawnie ubierał w sprzęt i wszystko robił ok. OK, trzeba wziąć poprawkę na to, że trzeba wziąć oddech, uspokoić się, oczyścić atmosferę, uspokoić ludzi, bo dla nas to już jest trochę taka codzienność, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś, kto pierwszy raz wisi na 4-milimetrowej stalowej linka.

[43:02] Wisi nad dziurą, że może czuć się niekomfortowo i że trochę adrenaliny się wydziela i że jednak duży zapas cukru z krwi może być spalony na dole po zjeździe. Tak, czarna dziura. Cały czas sobie wyobrażam, jak wy na początku to robiliście. To już w ogóle musi być kosmiczne. Ja już nie pamiętam tego, na szczęście. Już by mi się nie chciało. Bo teraz to i tak faktycznie jest elegancko. I oświetlenie jest, i ławeczki stalowe. No bo na początku to było tak, jak ci mówię, jak z tą jazdą na rowerze trochę. Że jesteś ciekaw, co jest za zakrętem i trochę nieważne, że jesteś zmęczony, ci się nie chce i masz dziurę w dętce, to i tak pojedziesz zobaczyć. No tak. Powiedz mi, bo na Facebooku widziałem posty z jakimiś żółtymi kaczuszkami. O co z tym chodzi? A wiesz co, kaczuszki to jest taki, na początku do tego szybu po prostu miałem partię takich kaczuszek, z którymi się kąpałem normalnie, więc wyciągnąłem je z wanny, oczywiście żartuję, ale stwierdziłem, że coś by było fajnego, gdyby nurkowiak się wynurzają, mieli tam taki jakiś miły akcent. No i te kaczuszki to jest taki akcent z powierzchni, są żółte, przyjazne, uśmiechnięte. Chowacie je w kopalni? No nie chowamy ich, one tam po prostu żyją, w tym jeziorku.

[44:20] A powiedz mi, gubią czasem coś nurkowie w Marie Concordii? Sprzęt? Wiesz co, nie. Najczęściej gubią niestety markery, czyli kuki albo swoje jakieś tam strzałki. Które powinni zabierać po kończeniu nurkowania. Które powinni zabierać i w wielu takich obiektach overheadowych jest tak zwany line of shame, czyli linia wstydu, gdzie wiesza się te zostawione markery na wejściu, żeby było widać. My nie mamy line of shame, ale mamy podłogę wstydu, czyli to miejsce, gdzie patrzy się przy wciągarce na dół. Wszystkie markery są zrzucone tam na tą płytę stalową i sobie leżą. Jedną z tych, którą wycinaliście dziurę kiedyś. Tak, i tam już jest kolorowo teraz od markerów. Rozumiem, że każdy market jest pewnie jeszcze podpisany. No, czy tam jakimiś inicjałami, czy zaznaczony. Mówisz, że już kolorowo to całkiem sporo. Jest całkiem, myślę, że kilkadziesiąt to już się nazbierało. Co nie powinno tak być. Słuchaj, no ludzie zostawiają, może wiesz, może w pośpiechu opuszczają korytarz, ciężko powiedzieć.

[45:22] Powiedz mi, jakie w ogóle warunki panują w kopalni? Tam jest temperatura stała, stała temperatura wody, czy się zmienia w stosunku co do pory roku? Temperatura jest stała. W ogóle w obiektach podziemnych poniżej głębokości przemarzania gruntu jest zawsze średnia roczna, czyli dla Polski tutaj tego obszaru to jest 11 stopni i tak mamy i temperaturę powietrza i temperaturę wody, czyli jak jedziesz zimą i na dworze jest minus 20, to na dole w kopalni masz przyjemne 11, a jak jedziesz latem i masz plus 30, to masz przyjemne 11. Czyli zawsze jest przyjemnie. Zawsze jest przyjemnie. Możesz się albo ogrzać, albo schłodzić w zależności od pory roku. I chyba jest tam duża wilgotność, jak dobrze pamiętam. Jest ogromna, co wpływa na infrastrukturę mocno, bo światła, naświetlacze te LED-owe co pół roku lecą. Któryś trzeba wymieniać, nie są w stanie przeżyć. Dużo w ogóle czasu Wam zajęło zbudowanie tej całej infrastruktury, tych poziomów, tych oświetleń? Ciężko powiedzieć, bo to nie było zadaniowo, że dziś lubimy to, to tylko to są też tak jak i z bezpieczeństwem to są częściowe ulepszenia co chwilę.

[46:30] Tam był pomysł. Najpierw oczywiście nie było prądu. Podprowadziliśmy prąd. Ale prąd już jest stały. Prąd jest stały. Przedtem wciągarka działała na agregacie więc też były takie warunki bardzo polowe. Jest teraz stały prąd i stałe oświetlenie na dole. I co chwilę dochodziły jakieś pomysły. Skoro jest to to zróbmy jeszcze to. To jest to, to róbmy to. Oczywiście jest wiele jeszcze rzeczy, które można było zrobić, na przykład na dole w kopalni nie ma Wi-Fi, ale jest pole do manewru zawsze. To ja chętnie pomogę. Wi-Fi i jacuzzi.

[47:05] Powiedz mi, a czy obiektem interesują się te budżety? Jak widziałem, to kopalniec w okolicy osiedli. Czy tam interesują się osoby, które nie nurkują? Jakieś incydenty miałeś? Oczywiście, że się interesują sąsiedzi z najbliższego sąsiedztwa. Jak zaczęliśmy działać, to przyszli zaniepokojeni zapytać, co tu się będzie działo, czy te korytarze idą pod domem. i rzeczywiście ta najbliższa ulica nas to jest turystyczna.

[47:35] Jest tam jeden korytarzyk, który idzie w stronę tej turystycznej, do niej nie dochodzi, ale na głębokości 50 metrów, więc nie ma wpływu, ale rzeczywiście jeżeli się popatrzy na takie wszystkie przekroje kopalni, wszystkich poziomów naniesionych na siebie, to sektor cały w kierunku powiedzmy południowo-zachodnim wygląda jak kretowisko albo mrowisko jest poryty. Natomiast tam nie ma żadnych budynków, to jest jeden nieużytek w tej chwili.

[48:04] Oczywiście jest też tak, że część kopalni dochodzi poza ulicę tą Szmaragdową, czyli taki ostatni kawałek kopalni, ten Szyb Elza, o którym rozmawialiśmy. Jest tam też część kopalni poniemiecka, bo chyba według naszych takich domysłów i ustaleń było to tak, jest tak zwane osiedle górnicze za ulicą Szmaragdową, że tam po wojnie powstało osiedle domów jednorodzinnych i pozwolenia na budowę były wydawane na podstawie map górniczych, ale polskich, gdzie eksploatacja odbywała się poniżej tego ostatniego poziomu niemieckiego, czyli 40 metrów plus głębiej. A chyba nie były ujęte zupełnie te najpłytsze korytarze robione w dwudziestych latach, które potrafią, tak jak widzę u nas w Concordii, iść trzy metry pod ziemią. I były przypadki, że na osiedlu Szmaragdowym, takie przypadki jak na Florydzie, w Krasie, gdzie na przykład w ogródku komuś wpadło drzewo do jamy, bo z jakichś powodów korzenie osłabiły strukturę tego najpłytszego korytarzyka i całość się zapadła. No więc jakiś to wpływ ma, oczywiście ludzie się interesują, ale no działamy też transparentnie, sąsiedzi byli wielokrotnie zapraszani, żeby zjechać na dół, ale nie skorzystali, zaglądali tylko z góry.

[49:22] Powiedz mi teraz takie informacje praktyczne, jakby ktoś chciał właśnie zanurkować

Umawianie się na nurkowanie

[49:25] w Marii Concordii, to jak najłatwiej się umówić? Kupujesz jakieś bilety, bramki wejściowe, czy dzwoni się do ciebie? Dzwonię się do mnie, albo piszę się na messengera facebookowego, albo piszę się maila, który jest na stronie www z pytaniem o termin. No i oczywiście co najważniejsze trzeba posiadać odpowiednie umiejętności i doświadczenie, czyli certyfikat jaskiniowy, który upoważnia do nurkowania w zamkniętej przestrzeni. I potem się umawiać na konkretny dzień. Umawiamy się na konkretny weekend. Wydziałamy tylko w weekendy, bo większość ma pracę dla dorosłych i musi chodzić do pracy niestety. Ale poza tym ten odstęp tygodniowy jest związany też z tym, o czym mówiliśmy, o przejrzystości wody. Dlatego też nawet staramy się nie umawiać dwóch grup na sobotę i niedzielę po sobie. Tak, bo różnie może być. Tak, lepiej, żeby ktoś, kto przyjeżdża miał doświadczenie na wysokim poziomie, czyli na przykład widział kopalnię, a nie nurkował w mleczku.

[50:28] Zobacz, jak pewnie przyjeżdża być może z zagranicy, bo widziałem sporo ludzi z zagranicy przyjeżdżają. Jest, jest, oczywiście. Czechów sporo, Niemców. Ostatnio nawet mieliśmy gości ze Stanów, którzy pół roku wcześniej bukowali sobie miejsce w kopalni, ale to był jakiś taki ogólnoeuropejski trip. Bardzo fajna też ekipa techniczna. Bardzo fajnie. Ludzie ze Stanów przyjechali do Sobótki. Nie wiem nawet skąd się dowiedzieli, że jest taka kopalnia. Najwyraźniej dotarło jakąś drogą. Jak ty ją znalazłeś, to dlaczego ludzie zostaną, nie?

[50:59] W końcu można było. Super. Mi się bardzo podoba. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zanurkować w takim miejscu. Ja już cię zapraszałem. Tak, tak, tak. Ale jeszcze muszę się doszkolić, żeby to móc zrobić. Ale pamiętaj o tym, że szyb jest wodą otwartą. Tak? No.

[51:16] No tak. Dopóki nie będziesz wpływał na bok, szyb jest wodą otwartą i można zrobić intro. Oczywiście żartuję, bo wiesz o to. Nie, bo mam tafli wody, więc się liczę. Nadal jest, może nie chcę używać słowa, że to jest hardkorowe, bo też tak nas czasami nazywają, że jesteśmy hardkorowcami. Te nurkowania są mega bezpieczne. Jest to wszystko dość poukładane, ale w ramach oczywiście swoich doświadczeń. No tak, tak. Zamknięta przestrzeń, to też może kogoś tak naprawdę przerażać.

[51:48] A może też… Euforia za duża? Może być pomagać. Ja na przykład widzisz, boję się w otwartej wodzie nurkować. Mnie przeraża ilość wody dookoła. A w kopalni to tak, sobie przyklękniesz, tu się przytrzymasz. Złapiesz linę, wiesz jak wrócić, tak? Tak, to jest, tak wszystko wiesz, w kąciku wokół siebie. To co, życzę dalszego rozwoju Marii, więcej nurków, którzy nie mącą wody w takim razie. Dziękuję bardzo. I mam nadzieję, zobaczymy się kiedyś tam pod wodą. Mam nadzieję również. Dzięki, trzymaj się, hej!