Żeby życie miało smaczek, raz ślimaczek a raz wraczek. A takie atrakcje nurkowe możecie spotkać w Morzu Śródziemnym u wybrzeży Chorwacji. O tym co można zobaczyć w okolicy wyspy Vis opowie Piotr Stós z Nautiki. Zaprawiony we wrakach i ślimakach fotograf podwodny, instruktor i człowiek lubiący małe zwierzątka, nurkowanie sidemountowe oraz wyspy. Organizator safari oraz gospodarz bazy nurkowej Nautica Vis.

Obejrzyj odcinek

Galeria

Przeczytaj podcast

Cześć, Piotrek.

Cześć, Kamil.

Słuchaj, dużo jeżdżę po Chorwacji z racji żeglowania, ale jak tam jest woda, to i nurkować pewnie się da. Słyszałem, że są bardzo fajne miejsca do nurkowania w Chorwacji. Blisko, ciepło. Obalisz ten mit, czy jednak jest to prawda, że jest tam fajnie do nurkowania?

Słowo „obalisz” – czy to jest jakaś sugestia? Oczywiście, że nie będę obalał mitu. Chorwacja jest, jak to się ładnie mówi: naturalną destynacją dla polskich nurków. Strasznie wyświechtana fraza, ale faktycznie, to jest taki kierunek dla tych, którzy wystartowali tutaj, potem czasami się otarli o Bałtyk, a czasami nie, albo nie zdążyli jeszcze polecieć do Egiptu. Chorwacja to jest supermiejscówka na wakacje nurkowe.

I jest dość blisko, dość tanio, bym powiedział.

Mówisz do krakusa, więc do Splitu jest 1270 km, ale przyjeżdżają do nas też ludzie z północy Polski, to jest trochę dłuższa wycieczka. Jest przede wszystkim swojsko – myślę, że to jest taki parametr, który powoduje, że Chorwacja jest lubiana. Bo jedzie się do kraju, w którym mówi się podobnym narzeczem, można się przy odrobinie dobrej woli dogadać polsko-chorwacko.

Ja mówię do nich zawsze po polsku i oni rozumieją wszystko.

A oni mówią zawsze do ciebie po chorwacku.

Tak, i się dogadujemy.

No właśnie. Więc przy odrobinie dobrej woli to wszystko działa. Czy jest tanio? Szału nie ma.

Ale nad Bałtykiem też nie.

Ale nad Bałtykiem też nie, poza tym tutaj pewnie można dostać lepszą gwarancję pogody. Można zanurkować w pełnosłonym morzu, którego zasobów oczywiście nie da się porównać z rafą koralową, ale też nie ma sensu porównywać – tak samo, jak nie ma sensu porównywać jeziora z Adriatykiem, tak samo nie ma sensu porównywać Morza Czerwonego z Adriatykiem. W swojej klasie supermiejscówka nurkowa, z reguły z doskonałą przejrzystością. W różnych miejscach wraki, ściany, jaskinie i jeżeli do tego dołoży się koloryt wybrzeża chorwackiego, pyszną kuchnię, przyjaznych ludzi, to wszystko razem gwarantuje dobre wakacje. 

I jeszcze często jest dobra pogoda. Chociaż zawsze uważałem, że Split wygląda ładnie nawet w deszczu.

Pod wodą nie pada przede wszystkim. 

Prawda. I morze jest dosyć ciepłe.

Tak, dosyć ciepłe to jest właściwe słowo. Pierwszą bazę nurkową Nautiki odpaliliśmy w 1998 roku, więc zbieramy statystyki od tych paru lat. Maj to z reguły 16–17 stopni, w zależności od tego, jak słoneczna jest wiosna. Potem woda zaczyna się ogrzewać w tych powierzchniowych warstwach, więc w lecie temperatura wody czasami sięga 30 stopni, ale potem jest jakaś lekka termoklina, temperatura do 25 m z reguły oscyluje wokół 20 stopni, a potem spada przy dnie; do końca sierpnia wynosi właśnie ok. 17–18 stopni, a potem woda zaczyna się znowu mieszać w całej objętości i we wrześniu robi się 20 stopni również na głębokości 40 m. Potem znowu woda się wychładza od powierzchni i znowu zaczyna być coraz chłodniej, i wszystko się wystudza do tych 17 stopni w kwietniu, w maju.

17 stopni – niektórzy marzą o tym w polskich jeziorach.

Oczywiście! Mamy śmiałe plany prowadzić kiedyś całoroczną bazę w Chorwacji, bo przecież, na miły Bóg, tam będzie zawsze cieplej, niż na Koparkach czy na Zakrzówku.

Skoro mówimy o bazie całorocznej, to ogólnie, jak wygląda sezon nurkowy w Chorwacji?

Jeżeli ktoś potrafi obsługiwać nurków przez pół roku, to dobrze siedzi w rynku. Uważam, że my też dobrze siedzimy w rynku, pracujemy od maja do października, ale oczywiście szczyt przypada na okres czerwiec – wrzesień, a ultraszczyt na lipiec – sierpień. Czyli prawdopodobnie cię nie zaskoczyłem.

No, nie. Tzn. ja to w ogóle w żeglowaniu wolę wrzesień – październik. Już nie jest tak gorąco i fajniej wieje. 

Tak.

Co można zobaczyć w wodach chorwackich? Bo część ludzi myśli, że to jest jednak rafa koralowa, a tam nie ma takiej rafy.

Nie. To jest faktycznie pierwsze takie skojarzenie, które jest błędne, że jeżeli woda jest trochę cieplejsza niż na Koparkach, to że tam będzie rafa koralowa. Oczywiście koralowce są w Chorwacji, są ukwiały, są nawet koralowce madreporowe, są gorgonie, czyli takie krzaczki żółte, pomarańczowe, czerwone, ale nie ma rafy koralowej takiej, jaką znamy z Egiptu, i nie ma jej w całym Morzu Śródziemnym. Jeżeli ktoś widzi reklamy dla nurków z rafą koralową, dotyczące Morza Śródziemnego i Adriatyku, to jest to po prostu fake reklamowy i nie należy tam jechać na pewno, licząc na rafę koralową. 

Więc to jest dosyć surowy krajobraz, skalny, najczęściej to jest podłoże wapienne, w paru miejscach są jakieś tam inne formacje geologiczne i z innych skał zbudowane, ale najczęściej to jest wapień albo dolomit. Duże głazy, które się poobrywały z klifowych brzegów, albo strome ściany, takie klify podwodne, porośnięte do głębokości 15–20 m roślinnością, gąbkami, a we wszystkich głębszych i zacienionych miejscówkach zaczynają się kolory, pojawiają się koralowce, gąbki w różnych kolorach. Paradoksalnie w stosunku do rafy koralowej bardziej kolorowo jest głębiej niż płycej. Płycizny są monochromatyczne, zielonkawe lub skaliste – porośnięte, czyli biała skała i glony, trawy na płyciznach. A głębiej zaczynają się kolory.

To ciekawe, naprawdę.

To jest ciekawe, tak.

A zwierzątka? Rybki, ośmiornice, pewnie jeżowce? 

Tak, są miejsca, gdzie jest faktycznie dużo jeżowców, ale to nie jest reguła. Ze smutkiem stwierdzam, że chciałoby się, żeby tych ryb było więcej. Ponoć za czasów Jugosławii było tak, że odcinki wybrzeża były systematycznie zamykane, żeby ryba mogła się odrodzić, żeby to były takie strefy lęgowe, które były zamykane na okres mniej więcej dwóch sezonów, i żeby tam nie łowić. Może się doczekamy kiedyś takiego czasu, że to wróci. Ale Państwo Chorwackie miało i pewnie nadal ma tyle wyzwań, że nie wrócono do tego zapisu, i oceniam, że wybrzeże jest mocno przełowione. 

Są miejsca, gdzie tych ryb jest więcej. My mamy bazę na Visie, więc to jest na tyle daleko od brzegu, że faktycznie tam tego życia jest więcej, ale wiemy od znajomych, że wszędzie tam, gdzie się udało w porozumieniu z lokalnymi władzami zabronić połowów na jakimś wyznaczonym obszarze, ta ryba bardzo szybko się mnożyła i jest – jeżeli chodzi o ryby – jak na rafie koralowej. 

Jest sporo bezkręgowców, jest sporo ślimaków nagoskrzelnych, cały czas są ośmiornice, które na szczęście na tyle szybko się reprodukują, że one się tam pojawiają, i to chyba jest mniejszy problem niż zanieczyszczenie wód, szczególnie w północnej części Adriatyku, gdzie cyrkulacja wody jest mniejsza, i gdzie, nawet u nas, w środkowej Dalmacji, widzimy, jak np. zakwity glonów potrafią tłamsić życie biologiczne, to zwierzęce. I na to nie ma specjalnie dobrej rady, bo są to procesy mające miejsce na taką skalę, że nie da się tam po prostu jakimś przepisem administracyjnym tego szybko zmienić.

Zgadza się.

Więc to jest taki troszkę smutniejszy obraz tego, że chcielibyśmy, żeby było więcej ryb, i chcielibyśmy, żeby ta przyroda była w lepszej kondycji, czy żeby perspektywy były lepsze, ale teraz tak bardziej pozytywnie: jest masa życia. Nie są to tropiki, w związku z tym to życie nie jest takie kolorowe i bujne, ale jest dużo ryb, dużo bezkręgowców, z całą pewnością jest na co skierować obiektyw, a przede wszystkim uważam, że jest bardzo piękna sceneria podwodna. To są po prostu piękne krajobrazy i to przy tej przejrzystości, która najczęściej tam występuje, może zachwycić każdego.

Tak, pamiętam, sam nurkowałem, tak do kotwicy – czy dobrze zakotwiczyłem – to było widać naprawdę fajne krajobrazy. Pytanie, które jeszcze mam à propos Chorwacji, bo operujecie na wyspie Vis?

Tak.

Tam w okolicy jest chyba najwięcej wraków, o ile dobrze kojarzę?

Tak, tzn. są takie dwa miejsca, gdzie jest duża koncentracja wraków. Jedno z nich to półwysep Istria na północy Adriatyku, a drugim z nich jest Vis, gdzie tych płytszych wraków wokół samej wyspy jest pięć, a takich trochę głębszych jest kolejnych cztery czy pięć, tylko to już są głębokości 70 m i więcej, czyli już wymykający się nurkom rekreacyjnym zakres. Ale ze względu na historię, na to, że jest to wyspa na otwartym morzu i przecinały się tam szlaki jednostek handlowych, jest troszkę wraków z lat 30., kiedy locja była jeszcze na tyle słaba, i nawigacyjne możliwości i jej kontrola były troszeczkę słabsze niż teraz. Jest też kilka samolotów, których obecność wynika z powstałego pod koniec wojny, w 1944 roku, lotniska polowego na wyspie Vis, które przyjmowało samoloty wracające z akcji nad Europą. Niektóre z nich nie miały szczęścia dolecieć do pasa i wodowały przy wyspie Vis.

No właśnie widziałem, będąc na wyspie Vis zdjęcia właśnie takiego samolotu pod wodą.

Tak.

To są już chyba duże głębokości?

Najpłytszy samolot jest na 40 m, tzn. jego przednia część jest na 40 m, czyli można powiedzieć, że na granicy nurkowań rekreacyjnych.

To teraz pytanie, czy wybierając się do Chorwacji, warto mieć już jakiś wyższy stopień nurkowy? Czy dla początkujących nurków również jest co obejrzeć?

My przede wszystkim prowadzimy tam szkołę nurkowania, więc co tydzień wypuszczamy od pięciu do dziesięciu osób z podstawowymi stopniami i oni twierdzą, że to są ich najlepsze wakacje w życiu, więc z całą pewnością wystarczy się zacząć uczyć, żeby mieć już fantastyczne wrażenia. Jest bardzo dużo miejsc, na których mogą zanurkować osoby ze stopniem podstawowym i jest jeszcze więcej miejsc, na których można zanurkować, mając wyższe uprawnienia, do 30–40 m, albo wręcz uprawnienia techniczne czy dekompresyjne. Więc to jest też siła Visu, że w zasadzie na każdym poziomie można tam znaleźć coś dla siebie, można też wracać przez kolejne sezony i z coraz wyższymi uprawnieniami zobaczyć coś nowego.

Jak wygląda takie nurkowanie w Chorwacji? Przyjeżdżamy sobie, mieszkamy gdzieś na Visie, najlepiej wynająć hotel, czy jak to wygląda?

Przyjeżdżamy do Splitu, albo przylatujemy do Kaszteli pod Splitem (czyli też można powiedzieć, że do Splitu), wsiadamy na prom, który wypływa ze Splitu na wyspę Vis, i potem na wyspie ekipa z bazy nas kwateruje, albo mamy wykupione jakieś zakwaterowanie, np. przez Booking. Z reguły nasi goście przyjeżdżają na tydzień, tzn. przyjeżdżają w sobotę, od niedzieli zaczynają program nurkowy. Tydzień zaczyna się takim spotkaniem organizacyjnym, na którym tłumaczymy, jak zamawia się gazy, skąd się bierze sprzęt, jak wygląda harmonogram wypłynięć, i ta cała zabawa nurkowa się uruchamia, tzn. już w niedzielę robi się check dive z brzegu, a potem już prowadzone są nurkowania z łodzi, grupy są dzielone na stopnie, tak, żeby każdy nurkował do granicy swoich uprawnień i heja!

Czyli standardowo – rozgrzewkowy nurek?

Rozgrzewkowy nurek, a potem już kolejny program nurkowy podyktowany zainteresowaniami, potrzebami, oczywiście pogodą. Dwa razy w tygodniu nurkowania nocne przed bazą, bo nocą wychodzą zwierzaki, których w dzień się nie ogląda. I trochę takich animacji, nie tylko dla nurków. Prowadzimy pokazy slajdów o historii wyspy, o tym, co się spotyka pod wodą, żeby podnosić świadomość przyrodniczą i historyczną naszych gości. Organizujemy wycieczki łodzią dla osób nienurkujących i nurkujących – takie bez nurkowania, ze snorkelingiem. Zabieramy naszych gości do agroturystyki, do restauracji agroturystycznych, na lokalne jedzonko. Pokazujemy Vis od możliwie najlepszej strony, to co zachwyca.

Tam winnice są chyba na Vis nawet?

Słuchaj, tam się nie przyjeżdża dla winnic. Tam się przyjeżdża dla ich efektów, dla ich produktów. I oczywiście zwiedza się winiarnie, degustuje się lokalne wyroby winiarskie i smakuje się lokalną kuchnię. 

Czyli taki wypad do Chorwacji jest bardzo fajny również dla osób nienurkujących?

Tak. Czasami mam nawet wrażenie, że te osoby nienurkujące bawią się tam lepiej niż nurkowie. To nawet nie jest wrażenie, tylko to jest wręcz pewność.

Chyba zapiszę się na taki wyjazd jako nurek…

Jako nienurek! Zapisz się jako nienurek!

Nie no, wezmę sprzęt dla niepoznaki.

To ma sens.

Jak wygląda sprawa sprzętu? Trzeba go zabierać, czy na miejscu wszystko jest do wypożyczenia? Bo limity bagażu itd. 

Nie wszyscy latają samolotami. Ktoś, kto leci samolotem, oczywiście zabierze swój podstawowy sprzęt, albo go po prostu nie zabierze, tylko wypożyczy od nas, ale 75–80% osób dociera swoim transportem i takie osoby najczęściej zabierają wszystko, szczególnie ci nurkowie, którzy nurkują w tłinach, w sajdmoncie, a jadą autami, zabierają bardzo często ten sprzęt ze sobą, tak że mają komplet. To jest jak najbardziej wszystko w porządku. Dla tych, którzy potrzebują sprzętu, mamy albo całe zestawy, albo jak to zwykle bywa: butle, butle sajdmontowe, tłiny, stejdże, balast. 

Tutaj od razu pytanie, które mi się klaruje, że przypadkowo jestem w Chorwacji…

W Chorwacji nie można być przypadkowo, Kamil, proszę cię.

Podpływam sobie na wyspę Vis. Czy mogę tak po prostu do was podejść: „Cześć, chciałbym ponurkować”?

Tak, oczywiście.

Super.

Najlepiej byłoby wtedy z mojej perspektywy powiedzieć: Sorry stary, ale nie ma miejsc, zarezerwuj to na przyszły rok, ale no najczęściej tak nie jest, najczęściej jednak jakieś miejsca są. Najlepiej zadzwonić wcześniej, tzn. jesteś w drodze, planujesz, i jeżeli nasza ekipa, logistycy wiedzą, że pojawi się Kamil swoją żaglówką, o po prostu mamy przygotowane dla ciebie miejsce i sprzęt. Zapraszamy.

Ja już, jak mówię, nazwiedzałem się tej Chorwacji, ale pod wodą jeszcze nie, więc…

To masz do nadrobienia poważny kawałek świata nurkowego.

Dokładnie. Właśnie od tego zaczęło się moje nurkowanie, żeby popływać w Chorwacji i sobie pójść pod wodę. Mówisz o pogodzie. W Chorwacji wieją wiatry bora? Bodajże od września do maja…

Mamy nawet taką mapę z różą wiatrów naniesioną na ścianie, taki fresk w bazie. Wyspa Vis ma to do siebie, że można się tam spotkać ze wszystkimi wiatrami, które się w ogóle w Chorwacji pojawiają.

Bora, sirocco chyba? 

Jest sirocco, jest bura, jest pulenat, levant, oczywiście standardowo tramontana lub mistral południowy, czy maestral, więc wszystko wieje, wszystko generuje jakieś uwarunkowania logistyczne, tzn. my wtedy musimy się gdzieś przemieścić łodziami, żeby nurkować od strony zawietrznej, ale Vis jest na tyle mały, na tyle zwarty, a prognozy wiatrowe na tyle precyzyjne, że my dzień, dwa dni do przodu przewidujemy, co będzie i przemieszczamy się łodziami, startujemy z innych portów, nie tylko z Visu, ale albo z Komiży, albo z Rukavca, i dostosowujemy się do pogody.

A jak wygląda zafalowanie? Bo to chyba największy problem dla nurka.

Tak, ty żeglujesz, więc super, i masz przede wszystkim doświadczenie, że Adriatyk nie jest takim superspokojnym morzem, jak to by się mogło wydawać. Czasami nasi goście mówią: „Ale słuchajcie, czemu nie chcecie tam płynąć? Przecież prawie nie wieje”. Ale wiało trzy dni temu i wiało przez trzy dni i wiało jugo, które podniosło fale na trzy metry i po dwóch dniach zostaje jeszcze rozkołys na tyle silny, że organizacja nurkowania jest po prostu trudna; jest to żmudne przedsięwzięcie dla ludzi, no i musimy się wtedy gdzieś chować. Jest tak, na to nie ma rady, po prostu trzeba bezpieczeństwo traktować jako priorytet.

Czyli słuchać się przewodników i organizatorów.

Słuchamy głosu rozsądku, bo to my jesteśmy przewodnikami i organizatorami. Więc słuchamy głosu rozsądku i korzystamy z doświadczenia swojego i z doświadczenia też naszych skipperów, bo łódki prowadzą najczęściej Chorwaci – nasi koledzy – którzy pracują z nami w Nautice, i oni mają doskonałe doświadczenie, bo pochodzą z tej wyspy, wychowali się tam.

Jak ktoś po raz pierwszy przyjedzie na Vis, od czego zacząć? Od jakiej atrakcji?

Myślę, że idealna byłaby taka mała lampka rakii… To żarcik oczywiście. Trzeba się zakwaterować na pewno, ochłonąć po podróży, bo szczególnie w lecie to jest jednak męcząca podróż, jest upalnie, trzeba dopłynąć promem, odstać w kolejce chwilę, ale to są ostatnie takie niefajne elementy. Ludzie kwaterują się, odświeżają się i przyjeżdżają do bazy, wypełnić dokumenty, pobrać, złożyć sprzęt. Trzeba zagospodarować koszyki na sprzęt i umówić się na aktywność nurkową. Potem już jest sama przyjemność.

Gdzie najlepiej wykonać pierwszego nurka?

Pierwszy nurek najczęściej robimy przy wysepce poza check divem, który ma miejsce przed bazą, na takim antycznym wrakowisku przy wyspie Host, to jest w dystansie 10–15 minut łodzią od bazy. Z wraku rzymskiego statku handlowego nie zostało nic poza frachtem, który przewoził, czyli dziesiątkami potłuczonych amfor. One są już teraz potłuczone, ale zaścielają dno od 9 do 35 m – bo ostatnio amfory są tak głęboko. Są one porośnięte gąbkami, stanowią takie naturalne schronienie dla ryb i dla różnego rodzaju bezkręgowców, i to jest świetny nurek rozruchowy na początek, przy okazji od razu dający namacalny kontakt z historią Visu, bo ta historia sięga VI w. p.n.e., a te amfory, które oglądamy, pochodzą z pierwszego albo drugiego stulecia przed Chrystusem, więc kawał historii.

Kawał historii. Namówię żonę do nurkowania w takim razie.

Obowiązkowo.

Bo ona lubi takie antyczne rzeczy. Super. A potem? Jakieś inne elementy? Co warto zobaczyć jeszcze?

Potem już w zależności od tego, na jakim poziomie nurkowym są goście, niektóre osoby przyjeżdżają bez konkretnych wymagań, chcą po prostu ponurkować w Chorwacji, w Adriatyku i w zasadzie to są takie nurkowania przyrodnicze, albo płytsze nurkowania wrakowe. Są dwa wraki, na których można zanurkować ze stopniem podstawowym. Jeden, łapiąc do połowy jego obrysu, drugi – łapiąc kontakt z wrakiem, bo dziób jest na 20 m. Wszystkie pozostałe są głębsze, między 30 a 40 m, nawet 50 m, ale z górną krawędzią wraku gdzieś tam na granicy 40 m. 

Jest sporo kawern. One pozwalają na wycieczkę z nurkami bez kwalifikacji jaskiniowych, cały czas jest widoczny otwór wejściowy, więc w konfiguracji rekreacyjnej można te kawerny pozwiedzać. To też okazja zobaczenia, co w takich ciemniejszych miejscach żyje na ścianach, w środku – zawsze jest trochę nowości i troszkę adrenaliny. Mamy ciąg takich kawern w zatoczce Bili Bok, która pozwala na odwiedzenie podczas jednego nurkowania kilku kawern. Są ściany, klify porośnięte gorgoniami. Na gorgoniach są złożone jajka rekinów, jest taki mały gatunek rekina chorwackiego, rekina psiego, którego samice składają jajka na gąbkach albo na gorgoniach. Ładny świat. Kolorowy i przede wszystkim typograficznie atrakcyjny. Mamy to wszystko dobrze sfotografowane, obrysowane. Kolega stworzył nawet taką aplikację…

Właśnie miałem o nią pytać.

O! Pytaj.

Bo właśnie miałem powiedzieć, że macie aplikację do nurkowania na Visie, tak?

Tak. Mariusz Milka stworzył taką aplikację o wdzięcznej nazwie Nurkowiska, która prezentuje rozkład tych miejsc nurkowych, które odwiedzamy najczęściej wokół wyspy. To jest apka na razie na androida, ale wkrótce również dla iPhone’ów – Mariusz mnie teraz przypilnuje, prawda? Żeby dopełnić formalności. I można się zapoznać z tymi miejscami, mamy szkice tych miejsc nurkowych, mamy dużo zdjęć, są opisy.

Taka locja dla nurków.

Taka locja dla nurków, tak.

Wiem, że na Vis robicie takie słynne wydarzenie, zlot fotografów podwodnych, taki event.

Tak. 

Opowiesz coś więcej?

Tak, oczywiście. Trzeba zacząć od tego, że Vis jest bardzo wdzięcznym miejscem dla fotografów, bo jest co fotografować. I przyrodniczo, i wrakowo, i krajobrazowo. Wody są przejrzyste, i jak na Chorwację – zasobne. Koleżanki, koledzy fotografowie pojawiali się tam od lat i kiedyś sobie pomyśleliśmy, że fajnie byłoby zrobić taką imprezę, która nie jest kursem ani warsztatami, nie ma to nic wspólnego z tym, że ktoś kogoś czegoś uczy, tylko taki towarzyski zlot dla bractwa, które zajmuje się fotografią podwodną i filmem. 

W ubiegłym roku zrobiliśmy zlot nr 3, mamy systematycznie coraz więcej doświadczeń, czego podwodny fotograf i filmowiec potrzebuje od organizatorów i ile nurkowań jest jednocześnie w stanie znieść. Bo to z reguły są ludzie o takich zapotrzebowaniach spędzania czasu pod wodą, że najchętniej by z tej wody nie wychodzili, ale przecież głównym celem jest to, żeby się integrować, poznawać, przekazywać sobie kuluarowo różne fajne informacje i podpowiedzi. Po trzech zlotach mamy to wyważone na tyle dobrze, że na ostatnim zlocie uznaliśmy, że teraz jesteśmy w punkt; że można się wynurkować, nafotografować, a oprócz tego troszeczkę też czasu spędzić na lądzie, pogadać o fotografii, o miejscach, które się odwiedzało.

Przy okazji też pewnie jakieś wykłady?

Tak, ale raczej na zasadzie prezentacji swoich zdjęć, jakichś wspomnień z wyjazdów, które się odbyło. To ma mieć charakter wybitnie integracyjny, żeby ludzie opowiedzieli troszkę o sobie, o swoich doświadczeniach, a nie, że ci z najdłuższym stażem tłuką coś do głów tym z mniejszym stażem.

To dla kogo jest taki wyjazd fotografów?

Dla każdego.

Czy mając GoPro, albo nie mając, też mogę?

Nie mając GoPro oczywiście, że możesz, tylko będziesz się nudził. Ale oczywiście, jako filmowiec – GoPro super. Nie stawialiśmy nigdy żadnych wymogów sprzętowych, bo wszyscy zaczynają z reguły od troszkę tańszego sprzętu i potem dopiero wyprzedają swój majątek, żeby kupić droższy sprzęt fotograficzny lub filmowy, albo zatrudniają się na kolejnym etacie. I tak samo nie jest żadnym parametrem staż fotograficzny czy filmowy, po prostu jest to impreza otwarta, limituje nas ilość miejsc.

Czyli jest to też chyba dobre miejsce, żeby nauczyć się fotografii? Podpatrzeć innych?

Tak, tylko pamiętaj, że nie są prowadzone żadne zorganizowane zajęcia, więc na zasadzie takiej, że przychodzisz i wchłaniasz jak gąbka – jak najbardziej tak. Ktoś ci doradzi, poradzi, ale ludzie raczej przyjeżdżają tam pofotografować, pofilmować, a przede wszystkim się spotkać. Więc jeżeli chodzi o poznanie środowiska, w którym chciałoby się później gdzieś dalej jeździć, czy poznanie ludzi, u których może chcielibyśmy się uczyć, czy u których chcielibyśmy się zaopatrywać w sprzęt, to jest doskonała okazja. Współorganizatorką jest Irka Stangierska, Marcin Trzciński z Foto Podwodnej. Z tej branży filmowej jest i Trzcina właśnie, i Wojtek Jeznach, są ludzie, u których można odpytać się, później się z nimi kiedyś umówić, ale sam zlot nie przewiduje dydaktyki ukierunkowanej na pojedynczą osobę, bo nie ma na to czasu. To nie jest ta impreza.

No właśnie Trzcina nas przekonywał, żeby tam się wybrać. Opowiadał nam, jak ścigał ośmiorniczkę pod wodą przez kilka dni.

Tak, to można zobaczyć na filmie nawet.

Dokładnie. I które miejsca odwiedzacie na tym zlocie fotografów? Dokładnie te same w Chorwacji?

Staramy się tę imprezę podporządkować potrzebom fotografów, tzn. oczywiście są to najczęściej miejsca, które odwiedzamy też na nurkowaniach rekreacyjnych z osobami niefotografującymi, ale staramy się tutaj dać przede wszystkim dużo czasu, bo fotografia i film potrzebują czasu pod wodą i spokoju. Więc organizujemy albo jedno bardzo długie nurkowanie fotograficzne, część z tych osób to są ludzie z uprawnieniami technicznymi, dekompresyjnymi, więc spędzają pod wodą dwie godziny na jednym nurkowaniu, a drugą łodzią jedzie grupa na dwa krótsze nurkowania, ale też takie przeprowadzane w punktowym rejonie, żeby był czas na to, żeby się po prostu położyć z aparatem i sobie spokojnie wybrać jakiś temat i go obrabiać. Więc tak, jest to wybór z tych standardowych miejsc, ale przebieg nurkowania jest podporządkowany potrzebom osób fotografujących.

No zdecydowanie tak, fotografia wymaga cierpliwości, prawda?

Oczywiście. A cierpliwość potrzebuje z kolei czasu dostarczonego przez organizatorów.

Super. Czyli ogólnie, Chorwację polecasz dla osób nurkujących i nienurkujących?

Chorwację polecam, bo kocham ją, spędzam tam sporą część roku, to jest moje miejsce nurkowe numer jeden, związane z tym, że od początku funkcjonowania firmy prowadzimy bazę w Chorwacji, czasami nawet w pewnych okresach dwie bazy równolegle, więc uwielbiam to miejsce i je polecam. Uważam, że każdy, kto ma realne wyobrażenie na temat Chorwacji, czyli nie oczekuje rafy koralowej i wielkich ławic ryb, takich jak na Malediwach czy na Raja Amapt, będzie zadowolony z tych nurkowań. 

To jest też świetne miejsce do edukacji, do rozwoju nurkowego, i tutaj też zapraszamy, ponieważ mamy po prostu bardzo doświadczoną kadrę instruktorską, mamy tych instruktorów na tyle dużo, że praktycznie od poziomu podstawowego do poziomu instruktorskiego i niektóre wybrane kursy z zakresu kursów technicznych prowadzimy. A szkolimy od maja do października, więc można się u nas rozwijać nurkowo.

Czyli można przyjechać na wakacje i jeszcze się wyszkolić?

Tak. Można przyjechać na wakacje, podczas których się wyszkoli.

Brzmi to bardzo fajnie. Mnie też przekonuje i się bardzo podoba, tzn. ja też kocham Chorwację, ale widzę, że to jest dobre miejsce dla osób, które już zaczęły nurkować w Polsce i szukają czegoś więcej, a jeszcze nie myślą o jakichś safari czy jakichś innych dalszych rejonach, które są droższe de facto.

Dla części osób, tych, które się szkoliły w Polsce, i które zresztą są najczęściej bardzo dobrze wyszkolone, to jest często pierwszy kontakt z morzem, gdzie jest fala, występuje prąd.

Zasolenie.

Jest troszkę inne zasolenie, więc trzeba się troszeczkę inaczej wyważyć. Jest cieplej niż w Polsce, więc to jest na plus, jeżeli chodzi o długość nurkowań, ale to jest często nowe doświadczenie, jeżeli idzie o technikę nurkowania z jednostki pływającej większej bądź mniejszej, nurkowania na fali, nurkowania w prądzie, który czasem występuje. Więc jest to doskonała praktyka np. przed wyjazdami do Egiptu, gdzie mamy do czynienia z troszkę większymi siłami morza, z trochę większą falą, z trochę silniejszym prądem. Bardzo dobry etap…

Taki przejściowy?

…taki przejściowy na ścieżce edukacyjnej nurka. Niezależnie od przyjmowania jakiegoś kwantu edukacji nurkowej.

To kiedy wybierasz się do Chorwacji?

Właśnie wróciłem, prawdę powiedziawszy, ale to był wyjazd administracyjny. My praktycznie od zawsze zaczynamy sezon od majówki, więc ruszam chwilkę przed majówką, żeby odkurzyć kąty i startujemy na długi weekend.

Jest jakaś impreza startowa?

Jest tzw. majówka.

Czyli zaczynamy od majówki.

Od majówki, po prostu od majówki.

A kończymy?

A kończymy w połowie października, i to nie wynika z tego, że kończą się warunki, oczywiście dzień jest krótszy, czasami bywa troszeczkę więcej deszczu, ale woda jest zawsze bardzo ciepła. Woda jest ciepła do końca listopada, znajomi Chorwaci zawsze dzwonią, mówią: „Słuchaj, no nie uwierzysz, jeszcze dzisiaj się kąpaliśmy”, a jest, powiedzmy, połowa listopada. Ale woda ma 22 stopnie, więc korzystamy. Ale konkurują dosyć mocno wyjazdy egipskie w tym okresie i wyjazdy gdzieś dalej, więc w to nie jest w świadomości i w takiej tradycji polskiego środowiska nurkowego. Cały czas jednak kończy się gdzieś w październiku ten sezon chorwacki. Będziemy intensywnie pracowali nad tym, żeby tę świadomość zmieniać i żeby celować na całoroczny sezon chorwacki, bo absolutnie Chorwacja sobie na to zasłużyła.

Organizowaliśmy całkiem przyjemne i ciepłe sylwestrowe rejsy, więc czemu by nie nurkować tam.

Oczywiście Jeżeli ktoś może nurkować na Koparkach, na Zakrzówku, czy na Hańczy w samym skafandrze, to na pewno w Chorwacji będzie mu o paręnaście stopni cieplej.

Tak, być może nie będzie musiał brać systemu grzewczego.

Pewnie tak.

To co? Do zobaczenia w Chorwacji, mam nadzieję, na Visie?

Do zobaczenia w Chorwacji na Visie. Czekamy na Was!

Dzięki, do usłyszenia.

Do usłyszenia, dziękuję.